Rozdział 26

Alex pox.

Obudziły mnie promienie słoneczne. Gdzie ja do cholery jestem?! Otwieram oczy i widzę las leże na ziemi. Hmm co tu się działo. Aa no tak poszłam sobie na moje wzgóże. A Aaron o niczym nie wie. O Boże. Teraz będę musiała się tłumaczyć. Szybko zmieniłam się w orła. I poleciałam jak najszybciej wylądowałam pod drzwiami zmieniłam się w człowieka i jak najszybciej czyli naprawdę szybko pobiegłam do pokoju. Jest i Aaron. Wygląda na załamanego i zdołowanego. Od razu gdy usłyszał głos otwieranych drzwi spojrzał na nie. Gdy tylko mnie ujrzał po prostu się na mnie rzucił. Nie wiem ile staliśmy w uścisku.

- Aaron spokojnie. Poszłam pobiegać i zasnęłam nad jeziorkiem, przepraszam że nic ci nie powiedziałam.

- Mhm. Martwiłem się.

- Domyślam się. Ale już jestem spokojnie.

- Następnym razem nie zapominaj o mnie dobrze. - Po jego słowach przytaknełam głową. Nagle słyszę w głowie

- Alex ktoś nas zaatakował jest bardzo potęrzny.

- Rozumiem.

- Aaron szybko, ktoś nas zaatakował. - Pobiegliśmy jak najszybciej się dało. Zauważyłam rzeźń po zapachach dowiedziałam się że nas jest mniej. Wpadłam w szal zmieniłam się w orła i zobaczyłam z lotu ptaka co się dzieje przy tym także chciałam znaleść alfę. Zmieniłam się w człowieka i zaczęłam atakować kulami ognia gdy byłam już nawet nisko zmieniłam się w kota i wylądowałam na cztery łapy. Zmieniłam się w panterę czarną i zaczęłam atakować. Co chwile zmieniałam się w zwierzęta i atakowałam gdy udało mi się dostać do Alfy utworzyłam za nim kule wodną. Chciałam aby w niej utknął i się udusił. Jednak nie przemyślałam że to nie jest alfa. Ktoś zaatakował mnie od tyłku to był on. Zaczęliśmy walczyć co chwilę atakowałam żywiołami i zwierzętami...

*****************************************

Słów=276

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top