Rozdział 8- Alan
Ostatni rozdział maratonu, następny pojawi się w weekend:)
Isabella POV:
Przed nami, ni stąd ni zowąd wyrósł przystojny brunet. Jeśli mieszkają tu tacy chłopcy, to ja mogę tu zostać na całe życie. Uśmiechnął się do nas, co od razu odwzajemniłam, jedynie Jackson stał się pochmurny.
- Cześć, mam na imię Alan i będę waszym przewodnikiem.- Przedstawił się, podając nam obu rękę.- Jak wam minęła podróż?
- Dobrze, dziękujemy.- Powiedziałam za nas oboje. Jackson najwidoczniej nie ma zamiaru się odzywać.
- Zaprowadzę was do sekretariatu, gdzie dostaniecie swój plan lekcji, a potem pokaże wam wasze sypialnie.- Skinęłam głową, uśmiechając się.- Aktualnie znajdujemy się w holu, schody przed nami prowadzą na piętro, gdzie znajdują się sale, po prawo są pokoje dziewczyn, a po lewo chłopców.- Mówił idąc przed nami i wskazywał poszczególne rzeczy. Minęliśmy schody, a następnie weszliśmy w wąski korytarz.-Tutaj znajduje się gabinet detektora i sekretariat- Podziękowałam za pomoc, po czym, ciągnąc Jacksona za rękę, weszliśmy, wcześniej pukając, do przestronnego pokoju. Miła sekretarka, dała nam nasz plan lekcji, oraz klucze do pokojów. Chwilę później wyszliśmy na korytarz.- Dobrze, a teraz pokaże wam wasze sypialnie.- Z powrotem znaleźliśmy się w holu, a następnie skręciliśmy w prawo, co oznacza, że najpierw pójdziemy do mojego pokoju. Mam nadzieję, że jak chłopcy zostaną sami, to Jackson nie zrobi czegoś głupiego.
Kiedy dotarliśmy pod pokój 212, podziękowałam Alanowi za oprowadzenie, a następnie podeszłam do Jacksona, stanęłam na palcach, a następnie pocałowałam go w policzek, prosząc przy okazji, aby się zachowywał. Skinął głową na moje słowa, uśmiechając się lekko. Mam nadzieję, że dotrzyma słowa.
Weszłam do środka w idealnym momencie. Zobaczyłam jak dwie dziewczyny,kłócą się o coś tak głośno, że nawet nie zauważyły mojej osoby.
- Ekhem...przepraszam, że wam przeszkadzam, ale od dzisiaj będę z wami mieszkać, a tak w ogóle nazywam się Isabella.- Dziewczyny spojrzały się na mnie, a potem na siebie, po czym obie wybuchnęły gromkim śmiechem. Powiedziałam coś śmiesznego?
- Wybacz nam.-Odezwała się rudowłosa.- Może nie zrobiłyśmy najlepszego pierwszego wrażenia, ale cieszymy się, że przynajmniej nie uciekłaś jak nas zobaczyłaś.- Uśmiechnęłam się słysząc jej słowa.- Tak w ogóle to jestem Kim, a ona, wskazała na wysoką blondynkę, najwidoczniej ma takie samo imię jak ty. Rozgość się i czuj jak u siebie. Niestety zostało ci łóżko na górze, gdyż my swoich na pewno nie oddamy.- Zaśmiałam się, zgadzając się na jej "propozycje".
- Nie przeszkadza mi to. Długo już tu jesteście?- Spytałam zaciekawiona.
Reszta popołudnia minęła nam na wspólnym poznawaniu się. Dowiedziałam się, że dziewczyny są przyjaciółkami, chociaż często się kłócą o byle drobnostki, poza tym są już na drugim roku. Opowiedziały mi co nie co o szkole, wykładowcach i uczniach. Ja za to mówiłam o tym, gdzie wcześniej mieszkałam, że przyjechałam tu z moim przyjacielem, oraz o pierwszym wrażeniu.
Wszystko wydaje się być idealne, mam nadzieję, że ten rok,też taki będzie.
Dziękuję za wszystkie gwiazdki, tym razem liczę również na komentarze:)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top