Rozdział 2 część 2- Jestem przy tobie
Isabella POV:
Obudziłam się z okropnym bólem głowy i poczuciem...straty? Wstałam z łóżka, chcąc wyjść na korytarz, ale zakręciło mi się w głowie i ponownie na nie opadłam.
- Co się stało?- Spytałam mojego drugiego wcielenia. Nie usłyszałam żadnej odpowiedzi, co mnie trochę zdziwiło. Zwykle moja wilczyca jest bardziej rozmowna.
Próbowałam jeszcze parę razy porozmawiać z nią, ale ciągle milczała. Skoro nie chcę rozmawiać to nie, muszę znaleźć kogoś, kto wyjaśni mi co się stało. Ponownie wstałam z łóżka, ignorując zawroty głowy. Wyszłam z swojego pokoju na korytarz. Skierowałam się w stronę salonu, zwykle tam siedzi najwięcej wilków.
Schodząc po schodach natknęłam się na paru wilkołaków, ale żaden nie chciał ze mną rozmawiać, dziwne. Nawet kiedy dotarłam do salonu, wszyscy wstali i wyszli, unikając mnie. O co im wszystkim chodzi? I dlaczego ubrani są na czarno?
Wyszłam na zewnątrz, gdzie panował straszny zgiełk, teraz już wiem, czemu w domu prawie nikogo nie było.
- Isabella? Co ty tu robisz? Powinnaś leżeć i odpoczywać.- Odwróciłam się w kierunku znajomego głosu.
- Jackson, wyjaśnij mi co tu się dzieje.- Chłopak, tak samo jak inni, ubrany był cały na czarno.
- Dobrze, ale nie tutaj, chodź.- Złapał mnie za rękę, prowadząc w stronę budynku. Ponownie zakręciło mi się w głowie, więc złapałam się za głowę, próbując dotrzymać tępa Jacksonowi.- Isabella, dobrze się czujesz?- Spojrzała na mnie mrużąc oczy.
- Średnio, kręci mi się w głowi.- Oparłam się na jego ramieniu, próbując utrzymać równowagę.
Poczułam jak tracę grunt pod nogami. Dopiero po chwili zorientowałam się, że Jackson wziął mnie na ręce i zaczął iść w stronę mojej sypialni.
- Nie powinnaś wstawać z łóżka. Lekarz powiedział, że szybko wydobrzejesz, ale musisz dużo odpoczywać.- Dlaczego on nie chce mi powiedzieć co się stało?
W końcu dotarliśmy do mojej sypialni. Jackson położył mnie na łóżku, od razu przykrywając kołdrą.
- Powiesz mi wreszcie co tu się dzieję?- Spytałam zdenerwowana.
- Ile pamiętasz z ostatnich dni?
- Pamiętam tylko tyle, że pojechałam z mamą do sklepu, po prezent dla ciebie. Potem pustka, to moje ostatnie wspomnienie.- Chłopa westchnął, po czym zaczął mówić.
- Kiedy wracałyście, miałyście wypadek. Prawdopodobnie samochód wpadł w poślizg i uderzył w drzewo. Tylko ty przeżyłaś.- Co?! To znaczy, że moja mama...nie żyje? Zaczęłam płakać, nawet tego nie kontrolowałam, po prostu czułam obezwładniający smutek i łzy, które spływały mi po policzkach. Jackson usiadł obok mnie, a następnie mocno przytulił. Jedyne co powiedział, to.- Jestem przy tobie.
NIESPRAWDZONY
Rozdział wstawiam na szybko, bo za jakąś godzinę wyjeżdżam na obóz. Od 17 do 27 lipca mnie nie będzie. W tych dniach nie będzie również rozdziałów.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top