Rozdział 10- Cierpienie
4 LATA PÓŹNIEJ
Isabella POV:
Zamknęłam drzwi od swojej szafki, gdzie zostawiłam niepotrzebne mi książki. Dzisiaj jest trzeci dzień szkoły, a nauczyciele już nie dają nam spokoju. Dobrze, że to ostatni rok w tej szkole, bo więcej już chyba nie byłabym w stanie znieść.
Udałam się w stronę odpowiedniej sali na zajęcia z literatury. W drodze do klasy, minęłam grupkę Jacksona, kiedy przechodziłam obok chłopaka, ten zaśmiał się dźwięcznie i przytulił do siebie tlenioną blondynkę. Poczułam ukłucie w sercu, mimo iż nie odzywamy się do siebie, ja ciągle traktuję go jak przyjaciela. Nie wiem co się między nami stało, ale od kiedy zobaczyłam go wtedy na boisku, zaczęliśmy się od siebie oddalać. Jackson zmienił się nie do poznania, przestał być tym czułym, opiekuńczym chłopakiem. Na początku myślałam, że poznał swoją mate, ale tak naprawdę każda kolejna dziewczyna była dla niego nic nie znaczącą przygodą. Próbowałam z nim rozmawiać, ale nie dość, że zawsze był w towarzystwie swoich kumpli, to jeszcze mnie wyśmiewał, mówiąc, że nie jest już małym chłopcem, który potrzebuje mojego towarzystwa. Po trzeciej próbie, poddałam się. Zrozumiałam, że i tak nic nie zdziałam, więc zostawiłam go w spokoju.
Usiadłam w ostatniej ławce, patrząc na widok za oknem. Do tej pory trzymałam się z moimi byłymi współlokatorkami i Alanem, z którym łączył mnie przelotny romans, ale oni skończyli już szkołę i wrócili do swoich watach. Nadal mam z nimi kontakt, ale tyko telefoniczny, gdyż każdy z nich znajduje się daleko poza granicami Francji.
Wróciłam do rzeczywistości, w momencie, gdy poczułam ruch koło swojej ławki. Odwróciłam się, aby sprawdzić kto usiadł obok mnie. Westchnęłam, gdy zadałam sobie sprawę, że to Andy, jeden z przyjaciół Jacksona, który już od roku próbuje zaciągnąć mnie do łóżka. Zignorowałam jego obecność, łudząc się, że odejdzie stąd tak szybko jak przyszedł. Myliłam się...został do końca lekcji.
***
Jackson POV:
Ziewnąłem, próbując skupić się na kolejnych równaniach matematycznych. Prawie zasnąłem, kiedy poczułem jak Louis trąca mnie ramieniem.
- Jak myślisz, uda mu się?- Zdziwiony spojrzałem w jego stronę. O co mu znowu chodzi?- Jackson, czasami mam wrażenie, że ty totalnie nie ogarniasz rzeczywistości. Mówię o Andym i Isabelli. Myśli, że uda mu się tym razem ją uwieść? Próbuje już dwunasty raz.- Usłyszałem cichy śmiech.- Muszę przyznać, że wytrwały jest.- Zacisnąłem pięści, próbując się opanować. Jeśli jeszcze raz wspomni coś o Belli, to go ukatrupię.
***
Odetchnąłem głęboko, po czym bez chwili odpoczynku zamachnąłem się kolejny raz. Uderzałem w work treningowy z coraz większą siłą, dopóki wszystkie emocje ze mnie nie zeszły.
Od czterech lat, jestem stałym bywalcem siłowni. Od czterech lat, wyładowuje tu wszystkie swoje negatywne emocje. Od czterech lat, czyli od momentu, kiedy zostałem zmuszony ignorować Bellę. Najgorzej było wtedy kiedy chodziła z tym idiotą, Alanem. Miałem ochotę wypruć mu wszystkie flaki i patrzeć z satysfakcją, jak cierpi. Nie chciałem jej odsuwać od siebie, ale nie miałem innego wyjścia, na szczęście niedługo moje cierpienie się skończy, muszę wytrzymać jeszcze rok.- Oddałem ostatnie uderzenie, zabrałem swój ręcznik i udałem się do swojego pokoju.
Dotarliśmy do połowy książki:) Zostało jeszcze 10 rozdziałów.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top