Rozdział 2

W pomieszczeniu ciszę zakłóca jedynie pikanie kardiomonitora. Dziewczyna leżąca na łóżku wygląda spokojnie, wręcz błogo. Każdy, kto na nią spojrzy, powie właśnie to samo, że jest jej dobrze. Jednak to kłamstwo, wewnątrz jej toczy się zażarta walka, którą powoli przegrywa. Krzyczy z bólu, lecz nikt jej nie słyszy. Jest świadoma otaczającego jej chaosu. Głosy pielęgniarek nie świadczą o niczym dobrym. Wiele razy tu przychodzą, lecz teraz nie ma nikogo. Jest w stanie wyobrazić sobie całe otaczające ją pomieszczenie. Nie jest to sztuką, ponieważ pokój jest prawie pusty. Oprócz szklanej szafki po prawej stronie i łóżka pośrodku znajduje się jeszcze biurko przy drzwiach. Zazwyczaj siedzi tam pielęgniarka grająca na telefonie. Młoda, lekceważąca wszystko kobieta. Katuje ją opowieściami o swoim nowym sponsorze. Oczywiście myśli, że dziewczyna nie jest tego świadoma, a ta nie może zaprzeczyć. Ile razu pragnęła jej wykrzyczeć, by się zamknęła. Nadaremne, jędza chyba opowiedziała jej całe swoje życie erotyczne. Aż niedobrze się robi w niektórych momentach.Do sali wchodzi grubawy mężczyzna po czterdziestce. Gładzi swoją siwą brodę patrząc na wyniki. Na jego białym kitlu widnieje plama po kawie. Wygląd jednocześnie świadczy o tym, że jest niechlujny. Jego stan jest spowodowany rozwodem trwającym już prawie rok. Ta sytuacja powoli go wyniszcza. Niegdyś jeden z lepszych specjalistów, a dziś podrzędny lekarz, którego się omija.- Funkcje mózgu słabną, obumiera. To kwestia czasu kiedy organizm przestanie funkcjonować- odzywa się zmęczonym głosem do pielęgniarki, która do niego dołączyła.- Ale czemu tak się dzieje ? Przecież trafiła tu przez utratę krwi, która po zaszyciu ranu wtoczyliśmy. Nie powinny być takie komplikacje – mówi, a dziewczynie leżącej na łóżku serce zatrzepotało. Kardiomonitor zarejestrował to krótkotrwałe zdarzenie. Jedyna wiadomość dla niej, że jeszcze ma kontrolę nad ciałem. Została jej jeszcze jakaś nadzieja, że może oni się mylą i obudzi się niebawem. Jednak lekarz nie za bardzo zainteresował się tym.- Nie powinno, ale są – odparł tylko i ruszył do wyjścia. Pielęgniarka jeszcze chwile została. Starsza kobieta, która już doczekała się wnucząt matczynym, gestem odgarnia dziewczynie włosy.- Taka młoda, a już odchodzi z tego świata- szepnęła z żalem, gładząc ją po włosach. Odkąd brunetka tu trafiła kobieta, miała nadzieję, że wyzdrowieje. Przecież ludzie wychodzili cało z gorszych wypadków. Nie spodziewała się jednak wychodząc, że tak drobny gest spowoduje walkę dziewczyny o życie. Krzyczy, a jej krew dosłownie się gotuje. Krwinki wybuchają i łączą się w coś całkiem nowego. Coś niepodobnego dla człowieka, lecz praktycznie niewykrywalnego. Wilczy szczep zadomowił się w niej. Nadal walczy, wypierając zniszczenie z ciała. Pozbywa się całej choroby niszczącej ją. Skóra poci się krwią i ropą. Oczy pod powiekami palą, by przekazać z kim ma do czynienia. Kiedyś zielono-szare teraz żółto- czerwone ślepia. Jednak nie na długo. Ukazuje się tylko, gdy wilczy instynkt bierze górę. Nad ludzkimi kłami, w dziąsłach wyrastają inne, zwierzęce zęby. Pod skórą formują się nowe włosy, a raczej sierść. Wilcza sierść, która kiedyś pokryje całe jej ciało. Kości stają się twardsze, odporniejsze na ludzkie złamania. Dotychczas słabe i wiotkie mięśnie przerodziły się w silne i wytrzymałe. Cała przemiana trwała zaledwie kilkanaście sekund. Coś, co zmieniło cały organizm człowieka trwało tak krótko.Z gardła dziewczyny wydobywa się wręcz zwierzęcy krzyk. Powieki raptem się otwierają, przed momentem zmienione, teraz jej naturalne. Leży w mokrej, cuchnącej pościeli pokrytej krwią i ropą. Przez sam zapach zrywa się z łóżka, upadając na ziemię i targające konwulsje targają jej ciałem. Jedyne co wydobywa się z jej ciała to okropna żółć. Do pomieszczenia wbiegają lekarze i pielęgniarki. Dwie kobiety widząc stan brunetki, krzyczą i mdleją wprost na podłogę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top