Rozdział 33.
Mike.
Nie mogłem sobie wybaczyć, że wcześniej nie zorientowałem się że portal jest uszkodzony. Gdyby Lucas rozumiał trochę więcej od razu rzuciłby się do mojego gardła za narażenie Sophie na takie niebezpieczeństwo. Ten Świat nie był miejscem przyjaznym dla ludzi, czy nawet Strażników. Sam już nie byłem pewny czy Sophie jednak jest ludzką kobietą czy nie, w końcu umiała posługiwać się swoją Aurą.
Zatrzymaliśmy się nad Krwawą Rzeką, czułem się spokojniejszy gdy z jednej strony osłaniała nas woda. Mogliśmy zostać zaatakowani w każdym momencie. Reszta spała, ja postanowiłem pełnić straż. Szkoda, że nie miałem się z kim zamienić. Czekało mnie pewnie kilka nieprzespanych nocek. Westchnąłem i rzuciłem kamieniem w wodę. Nagle usłyszałem szelest liści w krzakach za naszymi plecami, zerwałem się z miejsca i naprężyłem każdy mięsień gotując się do ataku lub uniku. Powęszyłem i .... Niemożliwe. Mikayla, moja młodsza siostra szła w naszą stronę nieśpiesznym krokiem. Nie widziałem jej od dobry stu lat. Wyglądała trochę inaczej niż ją zapamiętałem. Jej kasztanowe loki straciły nieco blask a oczy nie miały w sobie już radosnych ogników. Co się z nią działo? Niedługo przed tym jak opuściłem Ten Świat ona wyjechała z rodzinnego domu by zamieszkać z jakimś demonem. Jak mnie znalazła? Patrzyła na mnie nie mniej zdziwiona jak ja. Zerknęła na chwilę na śpiących pod moimi nogami.
- M..Mike? To naprawdę ty? Myślałam, że odchodzisz by służyć Strażnikowi. - Stanęła kilka kroków przede mną.
- Tak, ale był to błąd. Teraz mam nową panią. - Wskazałem na Sophie. - Strażniczka Północnej Bramy.
- Tej otwartej? - Mikayla parsknęła krótkim śmiechem. - A co tutaj robicie?
- To dłuższa historia, bardziej interesuje mnie co ty tutaj robisz?
- Niedługo niestety się przekonasz. - Mruknęła marszcząc brwi i cofnęła się w mrok.
Nawet jej nie goniłem, wiedziałem już... Siostra nie siostra, mieliśmy przekichane.
Sophia.
Gdy się obudziłam wszyscy już na mnie czekali, Nibiru podała mi kilka owoców które zebrała zaraz po przebudzeniu. Zjadłam je z wdzięcznością, byłam naprawdę głodna. Mike siedział cicho ciągle gapił się w rzekę. Może był niewyspany? Przecież całą noc pełnił straż.
- To co, idziemy do tego pałacu? Ciężko może być się tam dostać. - Nibiru westchnęła. - Po drodze czeka nas jeszcze przejście przez Wąwóz.
- Wąwóz? Ten... Wąwóz? - Mike nagle się ożywił.
- No w zasadzie chyba tak, jeśli chodzi ci o ten w którym gnieździ się pradawne zło i nawet Demony boją się tamtędy iść bo wiele z nich zginęło w dziwnych i makabrycznych okolicznościach to tak,a cio?
- Boje się. - Szepnęła do mnie Mimi.
- Spokojnie, jest z nami Mike. - Posłałam przyjacielowi blady uśmiech.
Mike pokręcił głową i podniósł się. Lucas ziewnął i popatrzył na nas, odkąd został wilkiem bardzo dużo spał. Również wstałam, i otrzepałam sukienkę z ziemi. Niedługo powinnam się przebrać, zaczęłam wyglądać jak bezdomny w ubabranej garderobie. Pozbieraliśmy swoje rzeczy i ruszyliśmy dalej. Lucas szedł grzecznie u mojego boku co jakiś czas trącając moją dłoń swoim łbem. Wciąż obserwowałam Mike'a, który teraz szedł wręcz blady ze strachu. Ten Wąwóz aż tak go przeraził? Cóż, opis Nibiru nie zachęcał do wycieczek w tamte okolice. Rozejrzałam się , szliśmy ścieżką pomiędzy niedużym laskiem jednak nie przypominał on tych w moim świecie. Drzewa były o wiele większe, miały prawie białą korę i niebieskawe liście. Bardzo piękne i egzotyczne. Niebo nad nami przybrało fioletowy odcień, ciemno niebieskie chmury przesuwały się po nim leniwie. Gdyby nie wizja koszmarnej śmierci to nawet by mi się tu spodobało. Mike nagle stanął i ruchem ręki poprosił mnie na bok, stanęliśmy za drzewem.
- Robi się naprawdę źle. - Mruknął. - W nocy odwiedziła nas moja siostra, nie miała chyba dobrych zamiarów a na pewno jej nie ufam. Po drugie, ten Wąwóz... Mój ojciec w nim zginął. Chciał po coś iść do Świata Ludzi i właśnie tam ślad po nim zaginął. Chodzą legendy, że trupy poległych tam ludzi napadają na przechodzących.
- T.. Twoja siostra? Skąd wiedziała, że tu jesteś?
- Ponoć wywęszyła ciebie, chyba liczyła na kolację. Mimo to, wydawała się być przekonana że spotkamy się jeszcze raz w gorszych okolicznościach.
- Przecież to rodzina, nie uważasz że ...
- To nieważne, tutaj rodziny nie traktują siebie tak samo. W sensie kochamy się to jasne, ale są rzeczy ważne i ważniejsze. Mikayla ma mi chyba za złe, że opuściłem mamę i drugą siostrę a byłem przecież głową rodziny po śmierci ojca.
- Pozostaje nam wierzyć, że nie zrobi nam nic złego do momentu aż znajdziemy się przy Bramie. - Wzruszyłam ramionami.
Dalsza droga przebiegła w ciszy przerywana tylko raz na jakiś czas przez różne ciekawostki Nibiru. Dowiedziałam się na przykład, że te dziwne niebieskie kwiatki powodują ostrą biegunkę gdy je powąchasz Mike niestety stał się powodem, przez który Nibiru w ogóle zaczęła o tym mówić więc nasza podróż znacznie się wydłużyła gdyż Mike zaliczał co drugą kępkę krzaków. Trochę mu współczułam, bo aż się pocił. W końcu dotarliśmy do początku Wąwozu. To od niego zaczynały się całe te góry. Nagle znikąd pojawiła się gęsta mgła, a niebo zasłoniły gęstsze chmury. Po moim ciele przeszły ciarki, cały świat dawał nam znaki żeby tam nie wchodzić. Zrobiłam kilka głębszych wdechów i jako pierwsza wkroczyłam do Wąwozu. Przez kilka minut naszej przeprawy nie działo się zupełnie nic dziwnego, zaczęłam się nawet powoli odprężać gdy poczułam okropny odór. Jakby gnijące mięso... Ogarnął mnie dziwny niepokój.
- Sophie...- Mike położył mi dłoń na ramieniu i wskazał ręką przed siebie.
Z gęstej mgły zaczęły wyłaniać się dziwne powyginane kształty ludzi. Zamarłam z ręką przyłożoną do ust aby nie zacząć krzyczeć. Maszkary z okropnymi oszpeconymi twarzami otoczyły nas z każdej strony. Wyglądali jak żywe trupy, niektórzy nie mieli szczęk, nosów, lub zamiast skóry mieli kości a na pewno każdy z nich nie posiadał oczu. Zjawy zaczęły coś szeptać, ale nie mogłam zrozumieć żadnego słowa. Zbliżały się coraz bardziej wyciągając ku nam obdarte ze skóry ręce. Zrobiło mi się słabo, ze strachu zapomniałam jak oddychać. Kiedy upiorne paluchy prawie nas dotykały duchy nagle opuściły ręce i rozsunęły tworząc ścieżkę pomiędzy nimi.
- Och, dziękuje jesteście bardzo mili. Widzicie? Najpierw przywitanie teraz to? Gościnna okolica- Mówiąc to Nibiru ruszyła ścieżką jednak nagle raptownie stanęła.
Z naprzeciwka zaczęła zbliżać się do nas niewysoka postać o długich kasztanowych lokach.
- Mikayla. - Warknął Mike.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top