Rozdział 15

Alex pov.

Siedzimy od 10 minut Albo od 15minut nie wiem starcialm rachubę czasu. No ale wracając siedzimy tak w ciszy ja na łóżku a on na fotelu. Przełyksm ciężko i głośno gule która uformowała się w moim gardle. I zaczynam tą ciężką rozmowę.

- Więc... Czemu mnie... Zdradzałeś? - Zapytałam choć ciężko przeszło mi to przez gardło.

- Bo... Nie mam wsumie jak się usprawiedliwić... Chociaż ja jako mężczyzna mam swoje potrzeby a nie chce na ciebie naciskać... Skoro wiem że nie będziesz chciała... - Tu zakończył swój monolog. Chociaż slyszałam w jego głosie nutkę smutku i żalu. Ale nie wiedziałam czy jest mu szkoda że mnie zdradzał czy tylko dlategoze wyrzuciłam jego zabawkę.

Mam nadzieję że jest mu szkoda że mnie zdradziła a nie z drugiego powodu.

- Ale wiesz że zdradzając mnie czyje dwa razy więkrzy ból? - No trochę nagiełam prawdę bo wcale bólu nie czułam. Ale on chyba to łyknąl bo spojrzał na mnie przerażonym wzrokiem.

- Nawet bym nie pomyślał przepraszam przepraszam nie chciałem Ci zadawać takiego bólu proszę wy... - Przerwałam mu bo zapewne mówił by tak i mówił i by mnie tak przepraszał i przepraszał że ja bym chyba zwariowała.

- Uspokój się! Nic się przecież nie stało. - Gdy wkońcu doszło do niego co powiedziałam i się zamknoł spojrzał na mnie spojrzeniem pełnym ulgi i miłości. Podszedł do mnie a ja się trochę przestraszyłam bo nie wiedziałam co chce zrobić.

Na moje i jego szczęście tylko mnie przytulił. Zrobił to tak szybko że nawet nie zdążyłam go objąć.

- Czy-czyli mi wybaczy-łaś? - Spytał pełny nadziei. To go trochę przestrasze.

- Nie... - On caly zbladł. - daj mi dokończyć nie... No oczywiście. - Dokończyłam i uśmiechnęłam się szczerze. Możecie mi mówić że jestem naiwna. Ale taka już jestem szybko wybaczam ludziom no chyba że zamiast Aarona miała by przedemną stać Amanda nigdy bym jej niczego nie wybaczyła co to to nie.

- Dobra każdy sobie wybaczył jest super a teraz choć do lasu muszę Ci coś pokazać.

- No ciekawe co?

- Choć to zobaczysz. - Powiedziałam i złapałam go za rękę. Byłam tak podekscytowana że nawet nie wiedziałam jak bardzo ciągne Aarona. Dopiero gdy mi to uświadomił zwolniła a on wyrównał że mną chodu. Gdy po niedługim czasie znaleźliśmy się w lesie zaczęłam mu pokazywać to co chciałam mu pokazać.

Aaron pov ( nie spodziewaliscie się co?)

Gdy wkońcu dotarliśmu do lasu poszliśmy na jakąś polanke. Alex powiedziała mi żebym się nie zmieniał w wilka tylko patrzą się na nią. Więc tak stałem i patrzałem na dziewczynę. Zaczęła się zmieniać. Nic nowego pewnie jej wilk urósł. To co zobaczyłem przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Przede mną stał ogromny orzeł. Miałem chyba otwartą buzie na oścież bo usłyszałam w mojej głowie głos mojej mate. Ach jak to pięknie brzmi.

-hahah zamknij buzię bo ci Mucha wleci hahha.

- Jak?! - Zapytałem bo nie mogłem pojąć jak to możliwe.

Sama nie wiem poszłam do lasu na spacer i nagle czuje ból w całym ciele. No i jestem tym czym jestem ale to nie wszystko. Pacz ciągle.

Znowu ten odgłos łamanych kości. Paczkę i co widzę lamparda. Wow.

Alex pov.

Gdy zmieniam się pokoleji w każde zwierzę widziałam na twarzy Aarona Podziw. No i dobrze niech nie myśli że jest najleprzy.

Po skończonym przedstawieniu poszliśmy do domu a ja szybko się przebrałam i zasnęłam. Nawet nie wiem co robił Aaron po prostu byłam wykończona.

*****************************************
Ten rozdział poczatkuje maraton!!!! Trzy Rozdziały

Słów = 552

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top