Rozdział 13
Zanim zaczniemy ten rozdział chce wam powiedzieć że jesteście wielcy. Jest nas ponad 600 wow. Nie spodziewałam sie. Dziękuję. A w ramach spexjalu ten rozdział będzie dłuższy. A teraz czas rozdziału!
Alex pov.
Śpię. Tak śpię. Nikt mnie nie obudzi. Nie mają prawa. A jak tak to zabije. Nie chce opuszczać mojego kochanie (czyt. Łóżka) ale trzeba wstawać. A poza tym nie chce mi się już spać. Podeszłam do szafy wciągnęłam to:
Poszłam do łazienki. Ciało umyłam żelem czekoladowym a włosy truskawkowym. Rozmyślałam sobie o swoim życiu i doszłam do wniosku że nie jest takie złe. Mogło być gorzej. Wyszłam spod prysznica i przeklnełam siebie pod nosem że nie wzięłam bielizny.
Wyszłam opatulona ręcznikiem do kolan. Myślałam że nie znajdę nikogo w pokoju ale kogo moje oczy widzą. Domyślacie się? Nie? To was oświece. Aaron tak Aaron ten Aaron który poprzedniego dnia mnie zdradził. Czemu tu przyszedł nie wiem. Może przyszedł tylko po rzeczy? Mam nadzieję.
Zignorowałam fakt że Aaron mogę wszystko ciągle mi się przpatruje i poszłam do swojej garderoby. Wzięłam pierwszą leprzą bieliznę. I poszłam spowrotem do łazienki. Zamknęłam się w niej i na spokojnie najpierw ubrałam bieliznę a później przygotowane ciuchy.
Wyszłam z łazienki. Miałam ochotę zmienić się w wilka i skakać porostu po suficie. Czuję że dziś w nocy nie zasnę. Jestem pobudzona niczym w pełnię. Ale nie ma dziś pełni. Albo czułam się tak jescze gdy przechodził przemianę. Ale no przemianę przeszłam w wieku 13lat. Więc nie możliwe że mam mieć przemianę. W co miałabym się zmienić? Dobra ten koleś mnie już irytuje ciągle się na mnie patrzy.
Co chcesz? Po co tu przyszedłeś? I po co się na mnie patrzysz?! - ostatnie pytanie Wykrzyczałam.
Chce się pogodzić przyszedłem bo to też moja sypialnia a patrzę się na ciebie bo jesteś piękna. - odpowiedział mi na wszystkie pytania po kolei. Do tego dochodzi że był spokojny.
Chcesz się pogodzić?! Tak?! A Może ja nie chce się pogodzić?! Co?!
Ej spokojnie skarbie... - Nie dałam mu dokończyć.
Nie skarbój mi tu?!!jak ona ma na imię i nazwisko?!
Yyy... Amanda b-brow-n - teraz to normalnie byłam zdezorientowana. Przecież ona nawet nie należy do tego stada. I to dla tego że gdy na nią to skądś kojazylam tę buzię. Mordę przepraszam. Ale jak ona się tu dostała?
Ile się z nią spotykasz?
O-od po-cz-cz-ątku na-sz-ego przy-ja-z-du.- okej ale on musi sie tak jąkać? przecież on się niczego nie boi.
Musisz się tak jąkać?- jeju to naprawdę było wkurzające.
Nie prze-praszam. - I dalej się jąka. Jejuuu.
Nie jąkaj się! - Wykrzyknełam głosem Alfy choć wiedziałam że to i tak nic nie da. Bo sam przecież jest alfą.
Dobrze. - Powiedział już nie jąkając się. Byłam trochę zdezorientowana. Dobra zobaczmy coś.
Wyjć z tego pokoju-Znowu powiedziałam głosem Alfy. Ten przytaknął i po prostu wyszedł z pokoju. Ja byłam bardzo zdezorientowana bo przeciez on też jest alfą! Więc czemu mój głos Alfy na niego działa? Dobra nie ważne.
Zjadłabym coś. I właśnie w tym momencie mój brzuch dał o sobie znać. To znaczy że pora śniadania. Nie patrząc która godzina zeszłam na dół. Poszłam do jadalni i nikogo nie zobaczyłam to znaczy że już po śniadaniu.
Teraz raczyłam spojrzeć na zegarek. Godzina 12.00 ach to nic dziwnego. Wogule dawno nie byłam w szkole. Jest sobota. Więc w poniedziałek pójdę do szkoły. A co mi tam? Spodkam się z przyjaciółką.
Dobra idę do kuchni. Jestem głodna jak wilk. Hah. Zrobię sobie naleśniki z nutellą najlepiej. A do tego ciepłe mleczko. Tak uzaleznilam się od ciepłego mleczka na śniadanie.
Biorę jajka z lodówki. Biorę mleko biorę szklankę. Wlewam mleko. Wkładam szklankę do mikrofali. Ustawiam 4 minuty. Teraz naleśniki. Wsypuje do miski mąke potem jajka teraz mleko. Mieszamy. Trochę cukru szczypta soli i mieszamy. Doobra. Teraz smażyć. Mleczko gotowe. Biorę patelnię i smażę. Usmażyłam sobie hmm 10 naleśników. Idealnie. Jescze tylko nutella i gotowe! Dobra mam nutelle. Smaruje sobie naleśniki. Świetnie gotowe! Teraz tylko zjeść.
15minut później talez był pusty. Wzięłam talerz i włożyłam go to zmywarki. A ręce umyłam. Ciągle jestem taka pobudzona. Tak jak w dzień w którym przeszłam przemianę. Tylko przemianę przeszłam już dawno. Dobra idę pobiegać. Tylko godzina. 13.00. Doobra idę pobiegać. Biegnę do wyjścia. Zakładam buty i wychodze.
Zimne powietrze atakuje mnie od samego początku. Ale mi nie jest zno mi jest ciepło. Mimo że zbliża się październik. Ale wilkolaki tak mają. Zmieniam się w wilka. Biegnę w stronę lasu. Coś śmiga mi przed oczami ale nie przejmuje się. Mmmm a może zrobię sobie polowanie? Tak!
Dobra gdzie co jest. Czuję coś. Biegnę w tamtą stronę. Dzik. Mniam. Sakradam się. I skacze. Zabijam. Mniam Mamy obiadek. Słyszę szelest. Odwracam się ale nic nei widzę. Biegnę dalej. Zatrzymuje się na polanie. Tutaj nie ma nic oprócz kwiatów i małego stawiku. Podbiegam do niego i pije wody. Kładę się przed nim. A głowę kładę na łapy. Zamykam oczy i wsluchuje sie w śpiew ptaków i szum liści. Nagle słyszę odbiezpieczanie broni. Szybko wstaje. Szukam wzrokiem sprawcy. Widzę go. Celuje do mnie bronią. Warcze. Nic nie daje. Ale chyba jeszcze bardziej go zmotywowałam. Leci kula unikam. Biegnę do niego wyrywam mu broń i uciekam. Co jak co ale człowiekiem jestem w połowie ale jestem.
Nagle czuje nie wyobrażalny ból na całym moim wilczym ciele. Zatrzymuje się i wyje. Co z tego że on Może tu przybiec i tak zniszczyłam mu broń. Czuję jak kości zmieniają swoje położenie. Ból nasila się. Czuję jak dalej stoję na czterech łapach a ból stopniowo maleje. Patrzę w dół mam łapy lamparda. Wyglądam tak:
Znowu czuje ból na całym ciele. Czuję jak kości zmieniają swoje położenie. Tym razem jestem tym:
(dla nie niewiedzących to jest serwal)
Znów ból. Jeszcze mocniejszy. Czuję jak bym malała. Ból maleje patrzę w dół. Jestem orłem:
Znowu ból czy to minie? Czuję jak maleje. Kości zmieniają położenie. Ból maleje patrzę w dól. jestem kotem? Tak kotem:
Znowu ból. Mam dość. Czuję jak się zwiękrzam. Nadal czuje ból ale patrzę w dół. Jestem lampardem śnieżny:
Znów ból. Stop! Ja już nie chce! Naprawdę poczekajcie chwilę. Znów ból maleje patrzę w dół. Pantera czarna:
Mam nadzieję że to wszystko. Nie czuję wogule bólu. To wszystko! Wkońcu! Dobra biegnę do domu. Nawet się nie zmieniam. Gdy jestem blisko zmieniam się w człowieka. Co jak co ale oni nie wiedzą. Wchodzę do środka. Biegnę do pokoju wymęczona całym tym bólem. Kładę się od razu do łóżka w tych ciuchach co dziś. Nie widziałam cały dzień Aarona. A tam to jego życie. Odrazu usypiam.
*****************************************
Noi pięknie 7 zwierząt nie przesadzasz Alex? Dobra nie ważne. Chciałabym podziękować mojej przyjaciółce 65julka pomogła mi i mnie zmotywowała. A tak jak obiecałam na początku ten rozdział będzie dłuższy. I jest.
Słów = 1119
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top