Rozdział 12

Alex pov.

Śpię bo lubię spać. Czuję pocałunek na ustach. Zerwałam się do siadu i patrzę morderczym wzrokiem na Aarona który zaczyna wycofywać się do łazienki. Wstaje, a on szybko do niej wbiega. Słyszę przekrecanie zamka. Zamknął się tam, zaśmiałam się. Podeszłam do szafy i po 5 minutach stania i zastanawiania się, wciągnęłam to :


Ubrałam się, wtem usłyszałam
Usłyszałam otwieranie drzwi. Spojrzałam w kierunku łazienki i zobaczyłam ubranego, już Aarona.

-Heeej. - Powiedział przedłużając literkę 'e'.

-Yy hej? - Bardziej spytałam, niż stwierdziłam.

-No, łazienka już wolna. - Szybko oznajmił i wyszedł z pokoju. Chyba boi się że jestem zła na niego, no i dobrze. Weszłam do łazienki umyłam zęby i rozczesałam włosy. Nie nakładałam makijażu. Hmm... Co by tu porobić? Może... nie to zły pomysł. Wiem! Pójdę do lasu poćwiczyć moce, Tak! To dobry pomysł. Dobra która godzina spojrzałam na zegarek, 10.00, a spoko. Dobrze, że długo pospałam. Przynajmniej się wyspałam.

Wyszłam z łazienki i szybkim krokiem zbieglam na dół. Dobra, Kierunek kuchnia! Biegnę do kuchni. W progu jednak wpadłam na kogoś tym kimś okazała się być jedna z omeg.

- Przepraszam Alex, nie zobaczyłam cię szłam i... - Nie dałam jej dokończyć bo by tak mówiła i mówiła.

-Dobrze nic się przecież nie stało. - Powiedziałam łagodnie - Jak masz na imię?

- Yyyy... Aaa A-anie-Zająkała się. Chyba się mnie boi. Tylko czemu? Nie wiem. Ale dobra mamy jej imię.

- Alex, ale mnie napewno znasz i wiesz jak mam na imię. - Ta nadal lekko przestraszona tylko potwierdziła skinienciem głowy. - Wiesz, tak jakby się spieszę i no. - ona rozumiejąc o co mi chodzi przytakneła i odeszła.

Doobra co by tu zjeść, Hmm... Może kanapki? a może jajecznica? albo może płatki z mlekiem? Hmmm... To może zrobię jajecznice z chlebem na przegryzke, a do tego ciepłe mleczko? Tak, tak będzie najlepiej. Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam jajka i mleko. Przyjrzałam się lepiej jej zawartości i wciągnęłam szczypiorek. Wzięłam patelnię i zaczełam robić jajecznice. Najpierw wbiłam jajka zamieszałam, gdy powoli zaczynała się robić taka konsystencja jaka powinna być, wyspałam trochę soli i pieprzu. Znów zaczęłam mieszać. Gdy jajecznica się zrobiła wzięłam talerz i nałożyłam sobie jajeczka czyli moją, jajecznice. Posypałam ją jeszcze szypiorkiem. Teraz mleko, wzięłam jakiś mniejszy garnek i odmierzylam jedną szklankę. Poczekałam chwilę a gdy w końcu zaczęło bulgotac nalalam sobie z powrotem do szklanki, jeszcze chleb który posmarowałam masłem i nałożyłma szynkę. Całe śniadanko gotowe!

Zaczęłam jeść. Gdy tak jadłam, rozmyślałam gdzie może być Aaron wyszedł tak z pokoju i nie wrócił, a jest już 12.00, ale długo robiłam śniadanie. Po chyba 10 minutach śniadania już nie było. Wzięłam talerz i włożyłam do zmywarki. Umyłam ręce. Poszłam jescze do łazienki załatwić potrzeby fizjologiczne. Wtedy już zwarta i gotowa, Ruszyłam do drzwi wejściowych.

Przy zakładaniu butów przypomniała mi się jedna ważna rzecz, A mianowicie to, że nie wiem gdzie Aaron. A przecież jak zauważy, że mnie nie ma to może się martwić. Poszłam na piętro bet. Nie wiem czemu, ale przeczuwałam, że jest właśnie tu. Chodze po piętrze i nagle słyszę jęki. Na początku myślę, że to jakieś mate. Ale gdy usłyszałam znajomy głos, Od razu weszłam do środka. A to co tam zobaczyłam wbiło mnie w ziemię. Tam zastałam taki widok: jakaś dziewczyna (czyt. Plastik) leży pod Aaronem który... No możecie się domyślić.

- Co tu się dzieje!? - Wykrzyknełam zła. Nie byłam smutna nie miałam do niego żalu tylko byłam zła, nie, zła to za mało powiedziane byłam na Maxa wkurzona. Aaron spojrzał na mnie. Szybko odskoczył od dziewczyny (czyt. Plastika)

- Kochanie ja ci to wszystko wytłumaczę! - Krzyczał ubierają bokserki na szczęście nie Spojrzałam w dół. Mój wzrok był ciągle na jego twarzy.

- Nie chce cie słuchać chciałam Ci powiedzieć, że idę poćwiczyć mocea, Nara. A i możecie kontynuować. - Powiedziałam i odwróciłam się w stronę drzwi. Przez ramię jescze zobaczyłam jak Aaron ściąga bokserki i znowu się na nią rzuca. Trochę zabolało.

Zabije go - Moja wilczyca wkracza do akcji. Alice(moja wilczyca) mówiła jak najeta - Zabije udusze wykastruje...- I tak bez końca. Poszłam sobie do drzwi wyjściowych założyłam buty zanim wyszłam Spojrzałam na godzinę 14.00 okej. Wyszłam.

**4 godziny pózniej**

Wracam już do watahy. Tak jak było w przepowiedni panuje nad czterema żywiołami. Gdy dotarłam do głównego domu przenieniłam się w człowieka. Weszłam do środka, Szybko ściągnęłam buty i pobiegłama do pokoju. Wzięłam piżame i poszłam do łazienki wzięłam szybki prysznic, załatwiłam potrzeby fizjologiczne. Wyszłam z łazienki. I podeszłam do łóżka. Ułożyłam się wygodnie. I tak zasnęłam. Na szczęście lub nieszczescie Aaron nie przyszedł do pokoju.

*****************************************

Mamy rozdział 12. Pamiętajcie gwiazdkia mile widziane. 😘

Słów = 751

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top