Rozdział XXIII
- Moje łóżko nie jest duże, ale myślę, że się zmieścimy. Chyba że ci to przeszkadza. W takim razie mogę spać u Lena, a ty zostaniesz w moim łóżku. Albo mogę rozłożyć sobie coś na podłodze.
- Nie. To żaden problem. Zmieścimy się. Dobrze się złożyło, że obaj jesteśmy mali.
- No... w sumie dwójka dorosłych by się pewnie tu nie zmieściła.
Moje łóżko nie było typowym podwójnym łóżkiem. Było większe od pojedynczego, ale mniejsze od tego typowego "małżeńskiego łoża" jak to określiłby wuj Dyara. Można by powiedzieć, że był czymś pomiędzy. Dla mnie było na nim mnóstwo miejsca. Spokojnie mogłyby też zmieścić się tu dwie drobne osoby, ale już nie dwójka większych. Mama często spał obok mnie, gdy miałem ruję i starczało nam miejsca, więc Cecil też jak najbardziej powinien się zmieścić.
Dziś u mnie nocuje. Zaprosiłem go i pomyślałem, że mógłby zostać na noc, bo w sumie i tak siedzi tu od rana do wieczora i idzie do swoich gospodarzy tylko po to, by pójść spać i zjeść śniadanie. Równie dobrze może spać i zjeść śniadanie u nas. Mama i tata bardzo go polubili i nie widzieli w tym żadnego problemu. Jak byłem młodszy, to czasem nocowały u mnie Maggie i Betty albo ja nocowałem u nich. Teraz... nie jesteśmy już ze sobą tak blisko. Mama się ucieszył, gdy zapytałem, czy Cecil może u nas nocować. Tata w sumie też. A Len polubił Cecila, więc nawet on wyraził swoją aprobatę.
Chłopak zjadł z nami kolację, podczas której moi rodzice robili wszystko by lepiej go poznać. Na szczęście jakoś sobie poradził. Na początku był trochę zawstydzony i nie potrafił odnaleźć się w krzyżowym ogniu pytań. Starałem się jednak mu pomóc. Jeśli znałem odpowiedź na jakieś pytanie, to odpowiadałem za niego. Z czasem moi rodzice nieco się uspokoili, bo pierwsza ciekawość została zaspokojona i wtedy Cecil już sam świetnie sobie radził.
Wszyscy od razu go polubili. Wiem, że chłopak się tym martwił, ale ja nie miałem żadnych wątpliwości co do tego, jakie zrobi wrażenie. Ostatecznie rozluźnił się nieco i kolacja minęła bardzo miło. Teraz udało nam się rozwiązać problem spania.
- Masz piżamę?
- Tak. Wziąłem ze sobą.
- To dobrze. Na pewno coś bym dla ciebie znalazł i nie byłoby żadnego problemu, żebym coś ci pożyczył. Niemniej mam wrażenie, że moje ubrania mogą trochę na tobie wisieć. Jesteśmy tego samego wzrostu, ale podejrzewam, że moje spodnie byłyby na ciebie za luźne w biodrach. Jestem trochę bardziej...
- Kształtny.
- No... To ładne określenie.
- Pasuje.
- Czy ja wiem. W uproszczeniu to po prostu mam szeroki tyłek.
- ... Będzie ci łatwiej...
- Cecil... wiem, co chciałeś powiedzieć, ale może tego nie mów. Nic do tego nie mam, ale...
- Spokojnie. To taki odruch, bo tyle razy to słyszałem. Mnie też wkurza, jak ktoś wszystko, co ze mną związane sprowadza do tego, jak to będzie z młodymi.
- To trochę irytujące no nie? Ja jeszcze nie myślę o dzieciach. Chciałbym je kiedyś mieć... ale skręca mnie, jak sobie myślę, że jakiś alfa może na mnie patrzeć i rozważać ile szczeniaków dam z siebie radę wyrzucić i w jakim czasie.
Cecil zachichotał, zasłaniając przy tym usta dłonią... ale dołeczki na policzkach i tak było widać.
- W sumie ciekawie to ująłeś. No ale rzeczywiście to nie za fajne.
- No właśnie. Przecież moja wartość nie opiera się tylko na tym. Mój mama przez jakiś czas myślał, że nie może mieć już dzieci i czuł się z tym bardzo źle. Mój ojciec... sam słyszałem, jak kilka razy mu to wytknął. Mówił, że do niczego się nie nadaje. Że jest bezużyteczny, bo nie może mu dać dziecka, a tylko do tego był mu potrzebny. A co jeśli ja nie będę mógł mieć dzieci? Mam ruje... ale czasem okazuje się, że coś jest nie tak. I dopiero jak para stara się o dziecko to dowiadują się, że jedno z nich nie może ich mieć. Czy jeśli jakiś alfa mnie sobie wybierze i mnie oznaczy... a później okaże się, że jestem chory i nie mogę mieć dzieci... To mnie zostawi? W naszym stadzie tak nie wolno. Wujek zmienił tę zasadę. Nie można odrzucić omegi, jeśli ta okaże się bezpłodna. Ale kiedyś można było.
- U nas działa ta zasada. Nie pamiętam dokładnie... ale chyba, jeśli para przez pięć lat nie doczeka się dziecka, mimo że się starają i alfa jest w stanie udowodnić, że wina leży po stronie omegi, to może ją odrzucić i znaleźć inną. Ale dalej musi pomagać utrzymać się swojej pierwszej omedze, o ile ta wyrazi taką potrzebę.
- No właśnie! To głupia zasada. Jeszcze rozumiem, jak omega zdradzi... Wtedy to zrozumiałe, że alfa czuje się oszukany i nie chce mieć z nią więcej do czynienia. Ale... takie rzeczy to nie wina omegi. Alfa w takiej sytuacji powinien zostać i pocieszyć swoją omegę, a nie ją zostawiać.
- Też tak myślę. To dobrze, że u was nie ma tego prawa. Myślę, że jest złe. Tata go nie usunie... ale myślę, że Ronan by to zrobił.
- To... To dobrze. To znaczy, że jest mądry. Niemniej... i tak jestem zły, że niektórzy naprawdę myślą, że omegi są tylko do jednego.
- No... Trochę niefajne. Z drugiej strony nie jesteśmy silni. Wręcz przeciwnie. Nie nadajemy się do polowania ani chronienia stada. Jesteśmy... no... matkami. Głównie.
- Tak... ale... Jestem pewien, że każda omega, gdyby zechciała, to nauczyłaby się polować. Ja to potrafię. Całej rodziny pewnie nie wyżywię... ale spokojnie dałbym radę zapewnić sobie pożywienie. Reszty też bym się nauczył. Naprawiania rzeczy i w ogóle. Potrafię strzelać z łuku, więc mógłbym się też obronić. A z człowiekiem to nawet omega sobie poradzi. Może nie jesteśmy tak duzi, jak alfy, ale mamy tak samo ostre zęby i pazury.
- W sumie... tak. Ale to nie takie proste.
- Wiem. Mówię tylko, że... nie jesteśmy tylko po to, by siedzieć w domu i rodzić dzieci. Nie mówię, że to złe. W sumie... to ważne. Bardzo ważne. Jednak to, że jakaś omega tego nie robi, bo nie jest w stanie, nie znaczy, że jest bezwartościowa.
- Tak... myślę, że masz rację.
- To... To fajnie. Bo w sumie... to trochę... pewnie dziwne. To, co mówię.
- Nie. Myślę, że to bardzo mądre.
- Naprawdę?
- Tak. Jesteś super. Mówisz mądre i odważne rzeczy.
Cecil patrzył na mnie ze szczerym podziwem w oczach. Musiałem się odwrócić i udać, że poprawiam pościel, bo zacząłem się rumienić.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top