Rozdział XVII
Cecil z otwartymi z wrażenia ustami przyglądał się jak kamień kilkakrotnie odbija się od tafli wody, by w końcu z cichym pluskiem zatonąć. Nie spodziewałem się, że umiejętność puszczania kaczek na wodzie zrobi takie wrażenie na kimś, kto całe życie mieszkał nad jeziorem.
- Jak to zrobiłeś?
- To w sumie proste. Jednak potrzeba sporo praktyki. Mogę cię nauczyć.
- Naprawdę?
- Jasne. Chociaż niedługo rzeka zacznie zamarzać, więc nie wiem czy nie staniemy na teorii.
- Jezioro zamarza co roku. Jeździmy wtedy na łyżwach. Jeździłeś kiedyś na łyżwach?
- Nie. Ale słyszałem o tym.
- Jeśli kiedyś odwiedzisz nasze stado, to nauczę cię jeździć na łyżwach. To bardzo fajne. Też jest dość proste. Jestem w tym dość dobry.
Wyczułem nutkę dumy w głosie omegi. To dobrze. Rozmawiamy ze sobą już kilka godzin, a do tej pory chłopak jedynie sobie umniejszał. Teraz najwyraźniej czuje się przy mnie nieco pewniej. Mówi więcej i robi to głośniej i wyraźniej. Patrzy mi w oczy i często się uśmiecha. Cieszę się, że poczuł się przy mnie komfortowo i nieco się otworzył. Może to dlatego, że był omegą tak jak ja, ale czułem się w jego obecności komfortowo. Skoro ma spędzić tu kilka tygodni, to nie chcę by spędził je samotnie podczas gdy jego brat znajduje nowych przyjaciół.
- Może kiedyś was odwiedzę. Poproszę wujka Nasira, by mnie ze sobą zabrał.
- ... Tak. Ale... Kto wie, co się wydarzy.
To było nieco dziwne stwierdzenie. Jednak po części rozumiem. Nieznane są ścieżki losu. Wuj Dyara lubi opowiadać jak dziwnie ułożyło się jego życie.
- W każdym razie mam nadzieję, że ci się u nas podoba.
- Tak. Okolica jest piękna. No i twoje stado jest bardzo miłe. Zwłaszcza wasz Alfa i Luna.
Ronan i Cecil obecnie zamieszkali z rodziną Sarah. Zajęli jej stary pokój. Często zdarza się, że alfy i omegi opuszczają swoje stada, by poszukać partnerów i zacząć nowe życia. Bety też to robią, ale z nimi jest trochę inaczej. Jest ich przede wszystkim więcej. W naszej wiosce na przykład obecnie jestem jedyną dorosłą i wolną omegą. Alfy w zbliżonym do mnie wieku są dwie. Więc nawet gdybym związał się z Rossem albo Julienem czego robić nie zamierzam, to drugi zostaje sam. Takie sytuacje są w stadach dość częste, więc w migracji między stadami nie ma niczego dziwnego. Właściwie to teraz jestem ciekaw, jak jest w stadzie Cecila.
- Czy w waszym stadzie jest dużo alf i omeg? Takich młodych jak my.
- Cóż... Mamy trzy omegi. Łącznie ze mną. I cztery alfy łącznie z moim bratem.
- Hmm... To więcej niż u nas.
- Tak... ale u was jest chyba więcej dzieci. Tak mi się wydaje. Poza tym to wszystko przez to, że ojciec raczej ściąga je do nas, niż oddaje.
- To znaczy?
- On... Jakby... aranżuje związki. Nie wymusza ich czy coś... Raczej wszystkim to pasuje. Woli by nasze omegi nie opuszczały stada. Dlatego szuka im alf pośród tych ze stada. A gdy alf jest więcej to w sumie dobrze. Gdy alfa znajdzie omegę w jakimś innym stadzie, może ją sprowadzić do naszego.
- A co jeśli komuś nie pasuje taki aranżowany związek?
- Ojciec nikogo nie zmusza. A jeśli wszystko wskazuje na to, że nic z tego nie będzie to też nie naciska. Zazwyczaj wszystko kończy się dobrze. Poza tym to nie takie dziwne. Rodzice często aranżują związki. Więc... u nas też to w sumie robią, tylko radzą się przy tym Alfy.
- Moi rodzice byli taką parą. Rodzice mojego mamy oddali go mojemu ojcu.
- I... czy byli szczęśliwi?
Miałem wrażenie, że pytanie Cecila było w jakiś sposób dla niego ważne. Jakby miało jakieś ukryte dno. Właściwie to zadawał je jakby z nadzieją, że odpowiem twierdząco. Niestety musiałem zawieść jego oczekiwania.
- Nie. Mój ojciec był dobry przez kilka miesięcy. A później zamienił życie swojej omegi w piekło. Nie wiem, jak było zanim się urodziłem... ani gdy byłem zbyt mały, by pamiętać. Jednak wiem, że było okropnie. A to, co pamiętam... Właściwe to ojciec się nas wyrzekł. Znalazł inną omegę, a mama został sam. Nie. Nie byli szczęśliwi. Nie pasowali do siebie. Nie znali się. Nie twierdzę, że wszystkie aranżowane związki są nieszczęśliwe. Jednak te, na które obie strony w pełni się nie zgadzają, nie mają prawa bytu. Gdyby mama miał szansę lepiej poznać ojca, spędzić z nim trochę czasu czy gdyby mógł, chociażby pomyśleć, by być z kimś innym... Wtedy mógłby być szczęśliwy z kimś innym. Tymczasem został omegą alfy, którego poznał już po fakcie. Przez jakiś czas oszukiwał się i nawet go kochał. Jednak ostatecznie... Zmarnował ponad dziesięć lat swojego życia.
Cecil wydawał się niepocieszony moją odpowiedzią. Przez chwilę siedział w całkowitej ciszy.
- Moi rodzice też są razem, bo tak postanowili dziadkowie. Jednak mama twierdzi, że jest z tatą szczęśliwa. Mimo że na początku nie za bardzo go lubiła. Twierdzi, że się przemogła i starała się być dobrą partnerką. A po niecałym roku już go kochała. A teraz dalej są razem i chyba jest im razem dobrze. Tak myślę.
- ... Nie zostałbym życiowym partnerem kogoś, kogo nie kocham. A co jeśli uczucia by nie przyszły? Musiałbym mimo to spędzić resztę życia z tym człowiekiem. Nie można cofnąć oznaczenia. A nawet gdybym pokochał tę osobę... Myślę, że do końca życia zastanawiałbym się, czy to szczere uczucie... czy może po prostu tak mój umysł próbuje sobie z tym poradzić. Czy kocham go, czy może zmusiłem się, by go pokochać. Czy naprawdę jestem szczęśliwy, czy to sobie wmawiam, by nie oszaleć. A myśl o tym, że miałbym oddać swoje ciało mężczyźnie, którego sam nie pragnę, jest dla mnie... zatrważająca. Odsłonić się... oddać komuś... z przymusu czy poczucia obowiązku. Bo to teraz mój alfa, mimo że go nie kocham. Czy to nie byłoby... upokarzające i ohydne?
- ... Tak kiedyś było. To było normalne i teraz też często tak jest.
- Może i tak. Ale czy to, że jakież zjawisko istnieje od dłuższego czasu, sprawia, że jest to dobre? Wydaje mi się, że nie. Wuj Nasir zabronił tego. I tak nikt oprócz starszych nie próbował tego robić, ale wuj oficjalnie tego zakazał. Teraz każdy sam wybiera sobie partnera. Nie wydaje mi się, by ktokolwiek kto sam wybrał teraz żałował tej decyzji. Znam jednak tych, których pozbawiono wyboru. O nich nie mogę powiedzieć tego samego.
- ... Jesteś silny. Wiesz, czego chcesz.
- Nie... Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia czego pragnę. Jednak na pewno chcę sam dokonać wyboru.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top