Rozdział CV - Len

31 grudnia

Rai westchnął cicho. Zacisnął mocniej powieki i odchylił głowę w tył. Jego głos jest taki słodki. Sprawia, że cały drżę. Nie jestem w stanie myśleć. To takie dziwne uczucie. Jakbym był inną osobą. Mój wilk jest w takich chwilach niezwykle silny. Ale jestem w stanie się kontrolować. Gdybym tego nie potrafił, nigdy bym nie zaryzykował zbliżenia. Nie chcę go skrzywdzić.

Splotłem nasze palce. Zauważyłem, że Rai lubi, gdy trzymam go za rękę, gdy to robimy. Czasem sam to robi. A rzadko kiedy sam coś inicjuje. Zazwyczaj jest dość bierny. To nic złego. Nie przeszkadza mi to. Jeśli woli bym ja wszystko robił to tak będzie. Zawsze staram się być delikatny. Chciałabym, by Rai mówił mi więcej o tym, co mu się podoba i kiedy czuje się dobrze. Ale jest dość cichy. Muszę więc domyślić się, jak się czuje.

Staram się nie działać zbyt szybko. Nie robić tego zbyt mocno. Przede wszystkim... Chcę, by czuł się bezpiecznie. Wiem, że jestem w tym wszystkim nieco nieporadny. Ale Rai nigdy nie powiedział o mnie nic złego. Mam więc nadzieję, że mu to nie przeszkadza. Chyba jest mu dobrze. A to się liczy. Więc robiłem, co mogłem. I obserwowałem go uważnie.

W pewnej chwili jego drobne ciało wygięło się delikatnie. Nie byłem w stanie dłużej wytrzymać. Rai jest zbyt piękny. A jego ciało sprawiało, że traciłem rozum. Wszedłem w niego mocniej i doszedłem, ledwo powstrzymując głos. Rai jęknął cichutko i zadrżał. Jego klatka piersiowa unosiła się w szybkim i nierównym oddechu. Spojrzał na mnie spod długich rzęs. Piękny. Rai jest po prostu przepiękny. Czasem odbiera mi dech, gdy na niego patrzę. Te niebieskie oczy... te puszyste loki. Te różowe usta. Nie wiem, jak zasłużyłem na kogoś takiego.

Omega po chwili poruszył się pode mną delikatnie. Uświadomiłem sobie, że jego urok na chwilę mnie pochłonął. Wyszedłem z niego i przyjrzałem mu się, szukając jakichś oznak... Sam nie wiem czego. Chciałem się tylko upewnić, że wszystko jest w porządku.

- Ymmm... Czy było dobrze?

- Tak... Jak zawsze. Teraz mnie przytul.

Tak jest za każdym razem. Gdy skończymy, Rai chce się przytulać. Oczywiście ja też tego chcę. Tulimy się do siebie długo. Czasem mam wrażenie, że to jego ulubiona część tego wszystkiego. Nie zwlekałem więc. Położyłem się obok omegi i objąłem go delikatnie. Jego ciało było przyjemnie ciepłe. A jego skóra jest tak miękka i delikatna, że trudno się powstrzymać przed dotknięciem jej. Przytuliłem Raia, tak jak tego chciał. Jednak coś wciąż nie dawało mi spokoju. Chciałem więcej... informacji.

- Może... Chcesz, żebym coś zrobił?

- Co takiego?

- Nie wiem... Ale może masz na coś ochotę. Bo w sumie... Robimy ciągle to samo. I nie wiem... Chcę, żebyś czuł się dobrze. Ale nie jestem pewien, co mógłbym zrobić. Może chcesz, bym coś robił inaczej. Wiem, że... Że można robić to inaczej. Może... W innej pozycji. Albo... No... Nie wiem...

Czułem, jak pieką mnie policzki. Te reakcje sprawiają, że jestem na siebie zły. Wstydzę się... A nie powinienem. Nic nie mogę jednak na to poradzić. Ale staram się przełamać i mówić o takich rzeczach. Trzeba rozmawiać, żeby się rozumieć.

- Tak jest dobrze. Nic nie musisz zmieniać.

Rai mówił jedno, ale z jakiegoś powodu mój umysł odczytywał to nieco inaczej. Nie wiem dlaczego. Po prostu coś w jego słowach mnie niepokoiło. Chociaż... Niepokoiło to zbyt mocne słowo. Po prostu budziło moje wątpliwości.

Rai mówi, że wszystko jest dobrze. Zawsze odpowiada, że jest dobrze. A ja mam wrażenie, że robię coś źle. Nie jestem tylko pewien co. Ale czuję, że coś jest nie tak. Po prostu... Trudno mi stwierdzić, o co dokładnie chodzi. Wiem, że Rai o czymś mi nie mówi. Nie wiem tylko, czego dotyczy to, czego mi nie mówi.

Bo z jednej strony ostatnio często źle się czuje. I może po prostu jego stan zdrowia się pogarsza. Mam nadzieję, że to nie to. Z czasem miało być mu lepiej. A głowa często go boli. I ostatnio rzadziej razem wychodzimy, bo źle się czuje.

A z drugiej strony może chodzi o to, że nasza relacja się trochę zmieniła. Choć Rai mówi, że wszystko jest w porządku, to boję się, że czegoś mi nie mówi. A nie chcę zrobić czegoś nie tak.

- Rai? Wszystko w porządku?

- Tak.

Omega przytulił się do mnie mocniej. Poczułem, jak na mojej twarzy pojawia się rumieniec. Leżał w moim łóżku kompletnie nagi. Taki śliczny. Jeszcze przed chwilą robiliśmy... różne rzeczy. Nikogo nie ma w domu, więc tak jakoś wyszło. Tata pracuje. Mama poszedł do przyjaciół. Oboje wrócą za kilka godzin. A przyznam, że... Bardzo to polubiłem. I jakoś tak... Teraz nieco inaczej patrzę na Raia. Kocham go tak samo mocno, jak wcześniej. Chyba nie da się mocniej. Ale... Tak fizycznie podoba mi się chyba jeszcze bardziej niż wcześniej. Bo teraz lepiej znam jego ciało. Jest bardzo ładny... Więc... Jak go widzę, to chcę go całować i dotykać. Ale martwię się. Chcę, żeby był szczęśliwy. A widzę, że coś go trapi.

- Nie boli cię głowa?

- Nie.

- To dobrze.

- Czemu pytasz? Chcesz jeszcze to robić?

- N-nie. Znaczy... Nie o to chodzi. Po prostu... Ostatnio jesteś jakiś przybity.

- Bo... Ostatnio pogoda jest brzydka. Ciągle siedzę w domu. W zamknięciu. Chyba przez to mam gorsze samopoczucie.

- Może jutro wybierzemy się na łyżwy? Dobrze ci ostatnio szło. Chociaż chyba nabiłeś sobie sporego siniaka.

- Tak... Bolało.

- ... Rai martwię się. Zastanawiam się, czy robię coś nie tak.

- Nie Len. Jest dobrze. Po prostu ostatnio gorzej się czuję. I jeszcze muszę siedzieć w domu. Bo jest za zimno. Albo są burze. To wszytko.

- Mówiłeś wujowi Dyarze, jak się czujesz?

- ... Tak. Ale... Nie wiem, czy da się coś na to poradzić. Muszę brać leki.

- A wiesz, dlaczego tak jest?

- Pan Dyara mówi, że to może być właśnie przez pogodę i zmiany. Bo... Nie lubię, jak się zmienia. A teraz moje dni wyglądają inaczej. Mówi, że to mnie stresuje. A stres działa na mnie źle.

- A czy... Czy ja cię stresuję?

- Nie. Ty nie. Nie martw się o to.

- ... Nie naciskam na ciebie za bardzo?

- Nie.

- Wiesz, że jeśli czegoś nie chcesz, to nie musisz tego robić?

- Wiem Len. Nie musisz tego ciągle powtarzać.

- Wolę zapytać. Wiem, że czasem sam z siebie nic nie powiesz.

- Bo jak coś nie jest ważne, to nie mówię.

- Więc... Wszystko jest dobrze?

- Tak.

- ... No dobrze.

Nie wierzę mu. Czuję, że Rai kłamie. Ale nie wiem dlaczego. Wiem, że źle się czuje. Chcę mu pomóc. Ale nie wiem jak. Teraz wydaje się w dość dobrym humorze.

- Chcesz w coś pograć?

- A nie możemy iść spać?

- Wiesz... Możemy... Ale najpierw musimy się ubrać. Jak mama nas tak zastanie, to będzie źle. Znaczy... No on chyba wie. Ale i tak będzie niezręcznie. Lepiej nie narażać go na takie widoki.

- No dobrze. Ale... Chcę całusa.

Uśmiechnąłem się. Jeśli Rai ma ochotę na czułości, to znaczy, że czuje się dobrze. Przynajmniej dziś jest z nim wszystko w porządku. Wydaje się taki spokojny. Oczywiście nachyliłem się nad nim i pocałowałem go w czoło.

- Kocham cię Rai. Bardzo mocno cię kocham.

- Ja ciebie też.

- Wiesz co? Chodź. Zjemy coś.

- Nie jestem...

- Ciepłe mleko. I trochę ciasta. Co ty na to?

- ... No dobrze.

- No to chodź.

Wstałem jako pierwszy, by nieco go zachęcić. Troszkę się speszyłem, bo musiałem stanąć przed nim całkiem nagi. Rai oczywiście już mnie widział. Ale to dla mnie coś nowego. Poza tym nie uważam, by moje ciało było zbyt... atrakcyjne.

Rai jest piękny. Jest taki drobny, ale omega powinna być drobna. Oczywiście, jeśli urośnie albo przybierze na wadze, to będzie wyglądał równie ślicznie. Po prostu... Ja jak na alfę jestem dość drobnej budowy. Wysoki... Ale nie mogę przybrać na wadze. Nie wyglądam więc zbyt okazale. Raiowi to chyba jednak nie przeszkadza.

Znalazłem swoje ubrania i szybko coś na siebie założyłem. Podałem Raiowi jego ubrania. On się chyba zbytnio nie krępował. Wstał, odsłaniając się w pełni. Znów poczułem, jak czerwienieję.

- Może... Może przyniosę ci najpierw trochę wody. Byś mógł się umyć.

- Dobrze.

- Ym... Rai... Nie przeszkadza ci, że... Że no wiesz...

- Nie wiem.

- Że... No... Robię to w tobie?

- Nie. To nic takiego.

- Bo w sumie nie myślałem zbytnio o tym. Nie zapytałem cię o to. Nie musimy się martwić, że... Że niechcący... Zostaniemy rodzicami. Bo nie robimy tego w pełnię. Ale i tak może ci się to nie podoba. Albo cię to brzydzi. Czy w jakiś inny sposób przeszkadza.

- Nie. To jest mi obojętne. Tylko... Trudniej się wyczyścić.

- Ymm... Więc może... Następnym razem nie będę tego robić.

- Zdążysz?

- Co takiego?

- Wyciągnąć.

- ... Słucham?

- ... Nieważne. Len nie musisz się martwić. Jeśli coś mi będzie przeszkadzać, to ci powiem. Możesz więc robić, co chcesz. Jeśli nie będę chciał, to ci powiem.

- Wiesz Rai... Czasem mam wrażenie, że... Chociaż w sumie nieważne.

- Jeśli czegoś chcesz...

- Nie Rai. Nie o to mi chodziło. Po prostu... Głupie myśli mi chodzą po głowie. Idę już ci przyniosę tę wodę. Jeszcze rodzice wcześniej wrócą i będzie problem.

- No dobrze.

- To... Zostań tu chwilę.

Ruszyłem do kuchni, by znaleźć misę, trochę wody i mały ręczniczek. Wykorzystałem też tę chwilę samotności, by trochę pomyśleć. Coś sobie bowiem uświadomiłem.

Rai wydaje się robić wszystko by mnie uszczęśliwić. Ciągle mówi mi, że mogę robić, co chcę. A ja chcę go tylko uszczęśliwić. Chcę by był zdrowy, szczęśliwy i zadowolony. A słyszę ciągle to samo. Że wszystko jest dobrze. A czuję, że nie jest. Jakby... Jakby myślał tylko o mnie. A nie o sobie. Zastanawiam się, czy się do tego wszystkiego czasem nie zmusza.

Chyba... Może powinienem to z kimś skonsultować. Tak... Chyba tak zrobię. Z kimś, kto dobrze zna Raia. Więc muszę troszkę poczekać. Sira i Nova wyruszyli do ludzkiego miasta jakiś czas temu. Wkrótce powinni wrócić. Do tego czasu spróbuję troszkę przystopować.

Za bardzo mi się to spodobało. I nie myślałem o Raiu. Na razie skupię się na jego zdrowiu i dobrym samopoczuciu. To jest najważniejsze. Kocham go. I choć ta cielesną bliskość jest bardzo przyjemna, tak przede wszystkim chcę tej innej bliskości. Ostatnio chyba trochę ją zaniedbałem.

Poukładałem sobie wszystko w głowie i wróciłem do Raia. Czekał, siedząc na moim łóżku. Okrył się nieco. Pewnie dlatego, że było mu chłodno. Dobrze więc, że podgrzałem nieco wodę. Miałem dzięki temu więcej czasu, by pomyśleć, ale i Rai nie będzie marzł.

- Proszę bardzo.

- Dziękuję. To... Zrobisz mi mleka?

- Tak. Ale... Może ci pomogę.

- Dam radę sam.

- Ale nie chcę cię z tym zostawiać samego. Mogę pomóc. Nie chcę być takim facetem, który zostawia partnera samego po tym, jak... no wiesz.

- ... Dobrze. Ale... Tylko mi pomożesz?

- Rai przecież nie będę się do ciebie dobierał.

Możliwe, że trochę mnie to uraziło. Owszem ostatnio często coś inicjowałem, ale potrafię się powstrzymać.

- Racja. Przepraszam.

- Nie przepraszaj. Nie jestem zły. Poza tym... Może ostatnio trochę przesadzałem. Zasłużyłem sobie na podejrzenia.

- Nie przeszkadza mi to. Ale dziś już chyba nie chcę tego robić.

- Nie zamierzam cię o to prosić. Resztę dnia spędzimy na grach. Czy to dobry pomysł?

- Tak... Ale najpierw ciasto.

- Oczywiście. Najpierw ciasto.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top