Rozdział CII - Eris
24 grudnia
Czasem jestem głupi. Po prostu nie myślę. Każdemu się zdarza. Mam jednak wrażenie, że zdarza mi się to odrobinę zbyt często. Zapomniałem, że jest środek zimy i ciężko o wodę i ciepło. To nie tak, że zrobiłem coś złego... Ale jak nie doprowadzę domu do porządku, to będzie niezręcznie. Daren na naprawdę wyczulone zmysły. Wywietrzyłem sypialnię, więc teraz było strasznie zimno. Wyprałem też pościel w lodowatej wodzie i założyłem nową. Tymczasem ta wyprana wisiała w graciarni, gdzie miała wyschnąć. Ciężko z tym jednak było, bo w domu panował mróz. Co prawda rozpaliłem ogień w palenisku, ale tylko w głównej izbie było ciepło. Reszta pokoi dopiero się nagrzewała. Wydaje mi się, że ukryłem wszelkie dowody zbrodni.
Zdążyłem w samą porę, gdyż drzwi otworzyły się gwałtownie, a Daren wszedł do środka. On kiedyś rozwali te drzwi. Po prostu wylecą z zawiasów. Ja nie wiem, co z nim jest nie tak, że jak wchodzi, to musi nimi prawie walnąć o ścianę. Czy to jakaś oznaka dominacji? Chce pokazać, że pan domu wrócił?
Chyba trochę za bardzo nad tym rozmyślam. To po prostu jego przyzwyczajenie. A ja sobie dorabiam do tego teorie. Czy wcześniej też tak robiłem? Dorabiałem jakieś teorie na temat jego zachowań? Czy zdarzyło się, że Daren zrobił coś niewinnego, a ja uznałem to za oznakę wrogości lub złych zamiarów? Cóż... To prawdopodobne. Był taki czas, gdy każde jego zachowanie postrzegałem jako atak na mnie. A teraz... Teraz chyba szukam dziury w całym, żeby się przyczepić. To też już przyzwyczajenie. Chyba też muszę nad sobą popracować.
- Witam w domu.
- Yhym.
Alfa odwiesił płaszcz i niestety ruszył prosto do graciarni. Ja tymczasem siedziałem przy stole i udawałem, że nic się nie stało. Dzień jak co dzień. Daren po chwili wrócił do głównej izby. Tylko bez torby, z którą przyszedł. Poszedł ją tam pewnie zostawić.
- Eris.
- Tak?
- Czemu jest tak zimno?
- ... Przewietrzyłem dom. Bo... Ymm... Było duszno.
- Następnym razem zostaw drzwi otwarte, żeby ogrzać cały dom.
- Och... Rzeczywiście nie pomyślałem o tym. Będę o tym pamiętać.
Daren przyglądał mi się chwilę, po czym ruszył do sypialni. Może nic nie podejrzewa. W końcu zawsze mi się tak dziwnie przygląda. Piłem sobie w spokoju wodę z miętą i czekałem. Daren wrócił po chwili w nieco lżejszym stroju. Znów mi naniósł śniegu do domu. Ale już nie będę narzekać.
- Jak tam było na polowaniu?
- Było dość owocne. Wytropiliśmy stado reniferów.
- To dobrze.
- Przyniosę jakiś większy kawałek.
- Przyda się.
Zapadła cisza. Popatrzyłem na Darena. A on patrzył na mnie. Długo. Chyba jednak coś wyczuł. Bo to było wyjątkowo intensywne spojrzenie. Poczułem gorąco na twarzy. Odwróciłem wzrok, bo zrobili mi się trochę głupio. Może jednak nic nie wyczuł. Mogłem się powstrzymać. Ale jakoś tak... Ta pełnia była ciężka. Próbowałem się czymś zająć, ale zrobiłem wszystko, co mogłem. Zima trochę mnie ograniczała. Musiałem siedzieć w domu. A gdy nie miałem zajęcia, to emocje zaczęły buzować. Jakoś tak...
Ruję mam niby dopiero w przyszłym miesiącu, a już w tym czułem się nieco zbyt niewyżyty. Wczoraj w końcu nie wytrzymałem i sobie trochę ulżyłem. Tylko nie pomyślałem, że pozostawię po sobie dużo dość jednoznacznego zapachu. Nie wiem, jak Daren by na to zareagował. Nie chcę, by myślał o mnie źle. Z drugiej strony to dość normalne zachowanie. Jednak nie chcę go do siebie zniechęcić, zwłaszcza teraz gdy zaczynamy się w końcu dogadywać.
- Więc... Ymm... Może jesteś głodny?
- Nie. Byłem u Flynna. Uparł się, że mnie ugości.
- O... Jak się czuje?
- To jego lepszy okres. Zazwyczaj odzyskuje siły na czas pełni. Jego wilcza część jest silniejsza. Wzmacnia nieco jego ciało. Nie zawsze tak jest ale się zdarza.
- To dobrze, że czuje się lepiej.
- A ty?
- Ja? Co ja?
- Jak się czujesz.
- ... A czemu pytasz?
- Bo bywasz słabego zdrowia.
- Och... No tak. Ymmm... Jest dobrze. Nie ma żadnych problemów.
On chyba naprawdę wie. Tak myślę. Bo tak dziwnie na mnie patrzy. Głupio mi. Zachowuję się jak jakieś niewyżyte zwierzę. Ale to też trochę jego wina. Cały dom nim pachnie. A ostatnio mój wilk się jeszcze bardziej nakręca jego obecnością. To przez więź. Chyba stała się silniejsza z czasem. Poza tym... Daren sam nie potrafi się kontrolować. Więc nie powinien mieć do mnie pretensji. Co prawda on ma problemy ze złością a ja z czymś innym... Ale to prawie to samo.
- A może chcesz się napić czy coś? Odpocząć trochę.
- Chciałem pójść spać.
- To... Jeśli chcesz, to idź.
- Myślę, że na razie sobie to odpuszczę.
- ... Dlaczego?
Długie spojrzenie, które mi posłał, było jasną odpowiedzią. Czyli jednak coś czuje. Po rui zawsze dokładnie czyszczę dom. Daren daje mi zazwyczaj na to cały dzień, bo nie wraca od razu po pełni. Ciekawe czy wtedy też czuje...
- No to siadaj. Woda ciepła jest. Nalej sobie. Wiem, że lubisz.
Daren nic nie powiedział. Nalał sobie wody i skorzystał z zaproszenia. Usiadł naprzeciwko mnie i zapadła cisza. Nie przemyślałem tego do końca. No cóż... To co teraz? Nie wiem, o czym z nim rozmawiać. Zazwyczaj udaje mi się wymyślić jakiś temat. Teraz jednak dalej mnie uszy pieką po tym, jak zostałem przyłapany na niecnym czynie.
Nie wiem, jak to jest. Ja w pełnię czuję jego zapach i ciężko mi racjonalnie myśleć. A on? Biega sobie po lesie. Nie wykazuje mną krzty zainteresowania. Nadal.
Już przez to przechodziłem. Teraz znów czuję się źle. Daren mnie nie zdradził, ale był na to w pewnym sensie gotowy. A swego czasu sypiał z Almą. Nie mam z nią nic wspólnego poza kolorem włosów. Więc... Ona jest chyba bardziej w jego typie. Ja się mu raczej nie podobam. Ale nadal jestem omegą a on alfą. Powinien czuć do mnie jakiś pociąg. Na razie niczego takiego nie okazał. Widział mnie w sumie nago. I nie wydawał się zbytnio tym przejęty. Był w sumie w pełni obojętny.
To nie tak, że chcę, by się na mnie rzucił. Nic z tych rzeczy. Nie zamierzam nic takiego z Darenem robić. Moja duma jest silniejsza niż popędy. Ale jednak chciałbym, żeby mężczyzna, z którym być może spędzę resztę życia, uważał mnie za atrakcyjnego. A może... Zapytam. W sumie i tak już się upokorzyłem. Dlaczego by w to nie brnąć dalej.
- Daren?
- Tak?
- ... Czy uważasz, że jako omega jestem wystarczająco atrakcyjny?
- Słucham?
- Czy jestem według ciebie wystarczająco atrakcyjny?
- ... Skąd takie pytanie?
- Po prostu chcę wiedzieć. Większość osób ma jakieś wymagania względem wyglądu partnera. I się zastanawiam czy ja spełniam, choć część twoich. Bo... Chyba preferujesz kobiety.
- Tak myślisz?
- Byłeś z Almą. I... Colla mówił, że zwracałeś uwagę raczej na kobiety.
- ... Na bety.
- Na... Bety?
- Tylko kobiety bety mnie interesują. Mężczyźni bety nie. Więc jak już kogoś potrzebowałem to kobiety. Nie mam jednak żadnych upodobań. Wszystko mi jedno.
- ... Nie lubisz omeg? Nie podobają ci się?
- To nie ma żadnego związku z tym, czy mi się podobają. Bety są po prostu mniej kłopotliwe.
- Rozumiem... Chyba. Tak myślę, że rozumiem. W większości. Więc w sumie, jaki jest twój typ?
- To znaczy?
- No... Jakie osoby ci się podobają?
- ...
- Na pewno są jakieś cechy, które uważasz za bardziej atrakcyjne.
- ...
- Albo chociaż... Nie wiem... Jaki typ ciała lubisz. Bardziej kobiecy? Męski?
- Wszystko mi jedno. Aby to była samica.
- ... Ale tak nie można.
- Słucham?
- No przecież coś ci się musi podobać. Żeby się do kogoś zbliżyć w... ten sposób, to musi ci się ta osoba podobać.
- ... Doprawdy?
- Chwila... A nie?
- Dopóki to samica to co za różnica? I tak wszystko skupia się na akcie, a nie na tym, co sobie o kim myślisz.
- ... Chwila. Jestem pewien, że to nie tak działa.
- Widziałeś zwierzęta? Myślisz, że wilk wybiera wilczycę po tym, jaki ma kolor futra czy oczu? Chodzi o akt. Rozmnażanie się tudzież chwilę przyjemności. To wszystko.
- Ja nie... Nie w ten sposób to widzę. A ty... Naprawdę postrzegasz to tak czysto fizycznie?
- Tak.
- Och. Więc... Rozumiem.
Nie do końca rozumiem. Ale chyba załapałem sedno. To dość specyficzne podejście. Więc wygląda na to, że Daren nie sądzi o mnie w sumie nic. Po prostu jestem. Nie wiem jak się z tym czuć. Więc... W sumie to nie tak, że Daren mnie pożąda. Chodzi o moje ciało, ale w sumie nie do końca o nie. Wilcza część chce mnie. A jemu to w sumie chyba wszystko jedno. Jakoś mi tak przykro. Nie wiem czemu. To w sumie nic złego. Tylko tak jakoś.
- Nie czuję wielkiej potrzeby, by z kimś być. Wydaje mi się, że mój sposób postrzegania tego jest inny niż reszty. Jest tak prawda?
- W sumie to... Tak. Zazwyczaj... Ktoś ci się fizycznie podoba. I wtedy chcesz to z nim zrobić. Ta osoba sprawia, że chcesz to robić. A przynajmniej zazwyczaj. Czy to przez to, że ta osoba jest wyjątkowa, czy to po prostu przez atrakcyjny wygląd.
- Rozumiem.
- Cóż... Dobrze widzieć o tobie coś nowego.
- ... Eris.
- Yhym?
- Czy... Uraziłem cię?
- Nie. Skądże.
- ... Powiedziałem coś.
- Nie.
- Kłamiesz. Nie wiem co. Powiedz mi.
- Ale to naprawdę nic. Nie bardzo rozumiem, o co ci chodzi.
- Widzę, że coś zrobiłem. Nie wiem co. Bo nie znam się na tym. Ale widzę, że popełniłem błąd. Chcę wiedzieć, co zrobiłem źle.
- Nic nie zrobiłeś.
- Powiedziałeś, że chcesz, abym zaczął traktować cię lepiej. Próbuję. Nie wiem co mam robić. Chcę, żebyś mi powiedział.
- To... To naprawdę nic takiego. Po prostu... Jestem trochę próżną osobą. Lubię się podobać. Więc... Troszkę mi utarłeś nosa. To wszystko.
- ... To nie tak, że... To... Niech to szlag... Bo... Ja... Po prostu... Alma. Byłem z Almą. Ponieważ miałem pewne potrzeby. A Alma to rozumiała. I nasz układ był dla nas obu wygodny.
- Rozumiem.
- Właśnie. Alma jest mi obojętna. Chodzi mi o to, że jej ciało... Nie jest dla mnie zbyt... Jest mi raczej obojętne. To po prostu ciało.
- Tak... To też chyba rozumiem.
- Właśnie. A ty... Ty... Jesteś omegą.
- Rzeczywiście. Jestem.
- I... Ty jesteś inny.
- ... Jestem?
- Tak. W twoim przypadku jest inaczej. Twoje ciało nie jest takie jak innych.
- Nie jest? Więc jakie jest?
- Jest... Istotne.
- Istotne?
- Tak.
- ... Istotne mówisz.
- Tak.
- A... Co znaczy istotne?
- ... Zwraca moją uwagę.
- Zwraca twoją uwagę... Na przykład?
- Na przykład... Włosy.
- Co z nimi?
- Nie interesuje mnie kto, jakie ma włosy. Nie zwracam na nie uwagi. Zapominam, że istnieją. Ignoruję je. Chyba że mnie irytują.
- Moje cię irytują.
- Tak.
- ... Yhym.
- Ale. Ale... Też... Widzę je.
- ... To dobrze. Tak myślę. Ja widzę twoje.
- Nie. Nie tak. Jasna cholera... Widzę, że... Po prostu... Patrzę czasem i... Myślę o nich. Że na przykład... Są takie ciemne.
- ... Rozumiem. Zwracasz na nie uwagę.
- Tak.
- ... Chyba rozumiem, co masz na myśli.
- Naprawdę?
- Do pewnego stopnia.
- Ja... Nie potrafię inaczej.
- Rozumiem. To w sumie miłe, że próbujesz mi wyjaśnić, co myślisz i co czujesz. Doceniam to. Pamiętam, że na ceremonii moich braci musiałem z ciebie wyciągnąć komplementy. Chyba zaczynam rozumieć, dlaczego to szło tak opornie.
- Pytałeś, czy uważam, że jesteś wystarczająco atrakcyjny.
- To prawda.
- Jesteś.
- ... Mówiłeś, że nie tak to postrzegasz.
- Po prostu jesteś.
- No dobrze.
- ... W twoim przypadku jest inaczej. W twoim przypadku... Bardziej zwracam na to uwagę. Na... Cechy wyglądu. Po prostu inni mnie nie obchodzą.
- Słucham?
- Obojętne jest mi, jak wyglądają inni. Nie zwracam na to uwagi. W twoim wypadku zwracam uwagę na to, jak wyglądasz.
- I... Masz pozytywne odczucia?
- Chyba tak to możesz nazwać.
Cóż... Chyba właśnie to chciałem usłyszeć.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top