Rozdział XXVI

Dni mijały powoli i były... interesujące. W pewnym sensie. Minął tydzień od mojego pocałunku z Ronanem. Od tamtego czasu alfa często ze mną rozmawiał. Odwiedzał mnie. Zapraszał na spacery. Kilka razy złapał mnie za rękę. Raz pocałował... ale inaczej. To był tylko krótki pocałunek. Nie taki jak wtedy. Uśmiechał się za każdym razem, gdy mnie zobaczył. Mówił mi miłe rzeczy. Był... zaangażowany.

Nie wiedziałem jak się z tym czuć. Gdy mama zapytał mnie, czy coś między nami jest, odpowiedziałem, że nie. Chyba nie do końca mi uwierzył. Nie chcę, aby się tym przejmował. To nic takiego a on zawsze się zamartwia. Ciągle pyta, czy wszytko u mnie dobrze.

Tak... w zasadzie wszystko jest dobrze. Powinno być dobrze. Maggie i Betty uważają, że jesteśmy z Ronanem "uroczą" parą. Cokolwiek to znaczy. A jednak mamie powtarzałem, że Ronan jest tylko kolegą. Mimo że przecież się całowaliśmy. To niezbyt... koleżeńskie.

Właściwie to każdemu, kto o to pytał (a było tych osób kilka) odpowiadałem przecząco. Bo... nie jesteśmy razem. Oficjalnie. Tak myślę. Tylko... spotykamy się czasem. To nie jest poważne. Przynajmniej na razie. Bo Ronan chyba wie, że to jeszcze nie jest na poważnie... W końcu tylko się pocałowaliśmy.

A może taki pocałunek jest już oznaką czegoś więcej? Czy Ronan... oczekuje czegoś ode mnie? Jakiegoś... ruchu z mojej strony? A co będzie dalej?

Zacząłem ciągle o tym myśleć. Gdy spędzałem czas z Ronanem, przypatrywałem mu się. Szukałem jakichś oznak, że coś się zmieniło. Między nami. Czy traktuje mnie jakoś inaczej? Czy jego słowa i gesty mają jakieś ukryte znaczenie?

Zastanawiałem się też sporo nad sobą. Co właściwie czuję? Czy dobrze postępuję? Czy nie robię czegoś, czego robić nie powinienem?

Gdy Ronan łapał mnie za rękę, cały czas myślałem o tym, co to właściwie oznacza. Czy ja też powinienem coś zrobić? Czy na takie rzeczy jest jakiś właściwy moment?

Zazwyczaj kończyło się na tym, że nie pamiętałem niemal nic z naszych spotkań. Za bardzo wszystko analizowałem. Bo jaka jest różnica między lubieniem kogoś... A "lubieniem" kogoś? Nie potrafię tego rozróżnić.

Bo... przecież lubię spędzać czas z Ronanem. Trzymanie go za rękę... nie jest takie złe. Całowanie się... jest dziwne... ale mógłbym do tego przywyknąć. Tylko że zawsze wydawało mi się, że takie rzeczy będą bardziej... emocjonujące. Tak wynikało z barwnych opisów w książkach, które czytają dziewczyny. No i ponoć miałem poczuć to "coś", gdy tylko znajdę odpowiedniego partnera. Czy już to poczułem, tylko nie zorientowałem się, że to właśnie to? A może to jeszcze nastąpi i muszą poczekać. Na razie czuję się tylko zdezorientowany. To przez to, że nie mam doświadczenia. No i... Właściwie nigdy nie rozumiałem takich rzeczy. Uczuć... i związków.

Obserwowałem związki innych. To, co łączyło mamę i mojego ojca... Było złe. Ale to, co jest pomiędzy nim a Noe... To jest dobre. Tak powinien wyglądać związek. Mama lubi przebywać z Noe. Lubi, gdy ten go przytula... czy trzyma za rękę. Podobnie jest między moimi wujkami. Mówią sobie miłe rzeczy... ale najczęściej to przez dotyk pokazują, że się lubią. Bliskość fizyczna jest częścią związku. Więc... chyba powinienem to polubić. W końcu to ważna część bycia z kimś. Ronan to lubi, więc będzie oczekiwał, że będziemy się całować i robić... inne rzeczy.

Tylko czy ja tego chcę? Czy to naprawdę jest takie przyjemne? Może z czasem zacznę to doceniać. Może muszę tylko się trochę... przemóc. To pewnie przez to, że to wszytko jest dla mnie nowe. Tylko... kiedy to przestanie być nowe? Kiedy stanie się naturalne?

To wszystko jest zbyt skomplikowane. Związki... Czy ja się do tego w ogóle nadaję? Uświadomiłem sobie, że chyba... muszę kogoś zapytać. Bo czuję, że błądzę. Ale kogo?

Mój mama jest wspaniały. Ufam mu i wiem, że chce dla mnie najlepiej. Nie wydaje mi się jednak, by w tym wypadku mógłby mi pomóc. Tylko zacząłby się zamartwiać bez potrzeby. Chce dla mnie jak najlepiej. Chce, abym uniknął cierpienia i chyba trudno byłoby mu... powierzyć mnie jakiemuś alfie.

Noe z kolei... za bardzo wziąłby to do siebie. Myślę, że też nie dałby rady spojrzeć na to obiektywnie. Jest zbyt nadopiekuńczy. No i nie lubi Ronana tylko dlatego, że ten jest mną zainteresowany.

Może... Cecil? Tak dobrze mi się z nim rozmawia. Przez te dwa tygodnie zdążyłem przyzwyczaić się do jego obecności. A ostatni tydzień spędził praktycznie w moim domu. Przychodził codziennie. Nie raz u mnie nocował. Rozmawialiśmy całą noc. Chichotaliśmy w poduszki, by nie obudzić reszty domu. Opowiadaliśmy sobie o różnych rzeczach, których chcielibyśmy się nauczyć. Miejscach, które chcielibyśmy zobaczyć. Nigdy nie miałem tak bliskiego przyjaciela. Nie wiem jak to możliwe, że znając się tak krótko, jesteśmy w stanie tak dobrze się dogadać.

Miałem wrażenie, że mógłbym mu powiedzieć wszystko... A nawet Betty i Maggie nie powiedziałabym wszystkiego, co kryję w swoim sercu. Tej... niepewności i poczucia inności. Mam wrażenie, że Cecil mógłby to zrozumieć... ale... mam pewne opory przed tym, by w pełni się otworzyć. Jakby... boję się. Że może jednak uzna mnie za dziwnego.

Dlatego jeszcze zachowam niektóre swoje wątpliwości dla siebie. Poza tym Ronan to jego brat. Nie chcę, żeby poczuł się niezręcznie.

Jutro pełnia... Mama będzie miał ruję. Część wilków spędzi ten czas z bliskimi jak mama i tata. Inni będą wspólnie cieszyć się księżycem. Ronan pobiegnie na polowanie z resztą. Cecil będzie sam... zabiorę go gdzieś jutro. Nie tylko alfy mogą się bawić i korzystać z księżyca.

Nigdy nie brałem udziału w polowaniu. Zazwyczaj w trakcie pełni, gdy nasze wilcze połowu stają się silniejsze, chętni zbierają się razem i wyruszają na dwu czy trzy dniowe polowanie na większą zwierzynę. Nie robią tego, co miesiąc, ale co dwa czy trzy. Zazwyczaj przewodzi temu Alfa. To wzmacnia więzi w stadzie i jest ponoć wspaniałą rozrywką. Przynajmniej dla mężczyzn i alf. Chociaż niektóre kobiety też biorą w tym udział. Andrea uwielbia polowania i jest w nich ponoć dobra.

Jutro... Postaram się o wszystkim zapomnieć. Choć na chwilę. Przestanę się przejmować. Ostatnio za dużo myślę... a chcę więcej czuć. Kiedy ostatnio zmieniłem się w wilka? Miesiąc temu? Dwa? Może to właśnie tego potrzebuję. Powrócić na chwilę do korzeni. Zaznać odrobiny wolności. Może, gdy to zrobię, znajdę odpowiedzi na nurtujące mnie pytania i wątpliwości.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top