̶V̶̶I̶̶I̶̶I̶
̶M̶̶u̶̶s̶̶e̶̶v̶̶e̶
Usiadłam na ławce, przeglądając się reszcie ekipy. Mutung zwołał jakieś zebranie. A ja podejrzewałam, że chodzi o nasza ostatnią klęskę. W końcu to było wręcz śmieszne. Wilki podeszły nas jak bandę dzieci. I zrobiły z nami, co chciały. Tyle dobrze, że żaden z łowców nie zginął. Bo wtedy dopiero byłaby jazda. Arc na szczęście szybko się wylizał i czuje się już w miarę dobrze. Chyba nie znieślibyśmy, gdyby nasz skład okroił się jeszcze bardziej.
- To było żałosne i śmieszne. - Warknął lider, który był chyba najbardziej załamany naszą porażką. On był tutaj najbardziej doświadczony, więc pewnie wyrzucał sobie, że tego nie przewidział. - Wilki podeszły nas jak dzieci i zrobiły z nami, co chciały. A my musieliśmy uciekać jak dzieci.
- To nie nasza wina. - Wtrąciła Dagger podnosząc się z miejsca. - To dowódcy wysłali nas na rzeź. To oni mieli informacje i to oni powinni lepiej zorientować się, co nas tam czeka.
- To, co wiedzieli było tylko ogólnie zebranymi informacjami i donosami. To zadaniem samych łowców jest zorientowanie się, jak wygląda sytuacja. - Wyjaśnił, krzyżując ramiona na piersi. - Zawiedliśmy na całej linii i nie wiadomo czy puszcza nas w teren w najbliższym czasie. Co oznacza, że cała ciężka praca poszła się jebać. I musimy pracować jeszcze ciężej niż zazwyczaj.
- Czyli trening. - Podsumował widocznie średnio zadowolony Sai.
Tylko co dadzą nam te ćwiczenia? Na sucho wytrenowaliśmy dosłownie wszystko, co się dało. Teraz potrzebowaliśmy praktyki. Musieliśmy nauczyć się ufać instynktą i radzić sobie, kiedy śmierć naprawdę zagląda nam w oczy. A tego bez wątpienia nie nauczymy się w sali treningowej.
- Dokładnie tak. - Oświadczył nasz przywódca, a ja westchnęłam cicho. - Ja i Mepu pójdziemy porozmawiać z przywódcami. Zobaczymy, jak bardzo jest źle. - Wyjaśnił, na co ciężarna od razu wstała z miejsca i do niego podeszła.
Byłam zszokowana tym, jak brzuch dziewczyny szybko rośnie. Wydawało się, że staje się większy z dnia na dzień. I mimo że był to dopiero trzeci miesiąc, wyglądała jakby za chwilę miała urodzić. Co było dosyć szokujące. A podbijał to fakt, iż że zdjęć USG wynikało, że naprawdę za chwilę może urodzić. Co ten jad z nami zrobił?
- To my idziemy potrenować z bronią. - Stwierdził Demo, również podnosząc się z miejsca. Mutung jedynie skinął na znak zgody, dlatego wszyscy ruszyliśmy do odpowiedniej sali.
Wzięłam łuk i kolczak wypełniony strzałami. Następnie podeszłam do panelu sterowania i ustawiłam wszystko na odpowiedni stopień trudności. Weszłam do pomieszczenia i wyjęła pierwszą strzałę naciągając ją na łuk. Teraz czułam się tysiąc razy pewniej niż w lesie.
Po chwili mogłam dostrzec hologram wilka biegnący w moją stronę. Uniosłam łuk i szybko wypuściłam strzale "zabijając" hologram. Metody szkolenia łowców mocno się zmieniły. Państwa finansowały nas niczym drugi wojsko. Naukowcy dwoili się i troili by wymyślać dla nas coraz lepszy sprzęt. Oni nas postrzebowali, bo byliśmy ich jedyną szansą w tej nierównej wojnie.
Wyciągnęłam kolejną strzałę i szybko naciągłam ją na cięciwę. Po chwili mogłam dostrzec kolejny hologram. Ponownie go zastrzeliłam jednak zaraz po nim przybyły kolejne. Wilkołaków robiło się coraz więcej i były coraz sprawniejsze. A mi szło całkiem nieźle. Do momentu aż wysiadły mi strzały. Dla ciekawostki te do ćwiczenia tutaj były inne. Nie były ostre a zakończone specjalnym nadajnikiem by komputer mógł dostawać informacje o tym, który z hologramów został zestrzelony i czy w ogóle trafiła. Każda strzała dezaktywował się po jednym użyciu i już nie można jej było użyć. Więc kiedy strzału mi się skończyły ja odruchowo siegnęłam po nóż. I to ci niespodzianka nie mam go. Jeden z hologramów do mnie doskoczył, a komputer stwierdził, że jestem trup i koniec treningu.
Wyszłam z pomieszczenie i spojrzałam na ekran, na którym wyświetlały się wszystkie informacje. No powiedzmy, że to nie był mój dzień.
- Pokaże ci jak to cię robi. - Rzucił dumnie Arc, wchodząc do pomieszczenia.
Dagger podeszła do panelu i zaczęła przestawiać ustawienia. Tak by poziom trudności był niższy. I mogli mówić, co chcieli. Jednak ja wiedziałam, że łączy ich więź, której nikt nigdy nie zastąpi. Byli ze sobą bardzo blisko i zawsze o siebie dbali.
- On się kiedyś wykończy. - Mruknęła rudowłosa, stając obok mnie.
Można powiedzieć, że to właśnie z Dagger byłam najbliżej. Bywała wkurwiające i czasem trzeba było jej przygadać, jednak to właśnie ona zdała się rozumieć mnie najlepiej. Potem był jej brat Arc, który był dosyć zabawny i zawsze podtrzymywał mnie na duchu. Następny Demi, którego wmiarę lubiłam no, ale to bez szału. Mepu i Sai byli mi dosyć obojętni. A na końcu był Mutung, który postawił między sobą a nami jakiś mur. Jakby nie chciał się do nas zbliżyć. Był najbardziej tajemniczy i, mimo że pamiętał więcej niż my, nie opowiadał nam zbyt wiele o swojej przeszłości. Już sam fakt, że opowiedział mi o tatuażu, był wielkim przełomem.
- Zawsze stawia przed sobą wyzwania. - Stwierdziłam, obserwując jego poczynania na ekranie. - I nigdy się nie poddaje.
- Raczej bawi się w samobójcę. Jeszcze wczoraj leżał w szpitalu. - Przypominała mi, jakbym naprawdę mogła o tym zapomnieć.
- Wiem. Jednak wiem też, że kilka godzin w szpitalu to za mało by go utemperować. - Oznajmiłam kątem oka, spoglądając na Sztylet.
- Ta niestety. - Mruknęła, przyglądając się poczynaniom brata.
Kiedy tak ich obserwowałam zastanawiałam się, jak by to było mieć rodzeństwo. I chyba przede wszystkim czy kiedyś je miałam? Ludzie raczej nie decydują się na zbyt wielka ilość dzieci. Jednak zazwyczaj mają chociaż dwójkę. Więc istnieje spora szansa, że miałam brata albo siostrę. Starsza albo młodszą. Istnieje taka możliwość, jednak ja nigdy nie poznam prawdy. Zresztą nie powinnam o tym w ogóle myśleć. To przeszłość, które teraz nie na żadnego znaczenie. Jedyne co z niej wyniosłam to jedno głupie zdanie i dwa tatuaże, które kiedy pewnie coś dla mnie znaczyły. A teraz są tylko pustymi słowami, którym może i w nowym życiu nadam jakiś sens. Teraz jestem tutaj i muszę myśleć przede wszystkim o tym, co dzieje się tu i teraz.
- Mamy dobre wieści. - Oświadczył Mutung wchodząc do sali. Wszyscy odruchowo przenieśli na niego spojrzenia.
- Dadzą nam drugą szanse. - Oświadczyła Mepu. - Stwierdzili, że to nie do końca nasza wina i może chociaż coś z tej porażki wynieśliśmy. Także za kilka dni znowu gdzieś nas wyślą.
Wszyscy wydali się tym wyjątkowo podekscytowani. Tak samo, jak ja. Chociaż muszę przyznać, że ekscytacji towarzyszył również stres. Nie możemy zjebać po raz kolejny.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top