10.Uczucia.

Ocknąłem się w jakimś lesie. Wydawał mi się znajomy. Strasznie głowa mnie bolała, o ciele nie wspomnę. Byłem przywiązany do wielkiego drzewa. Po dokładnym rozeznaniu się w otoczeniu, widziałem gdzie się znajduje. To był Dębowy Las.
- Och, obudziłeś się. Wybacz mi to uderzenie, ale musiałam. Chcę Cię mieć tylko dla siebie, chcę Cię odebrać Jin Hyuk'owi. – zaczęła maturzystka.
- Noona, o czym Ty mówisz? Wei-hyung jest tylko moim przyjacielem, nikim więcej. Siedzi teraz w szkole i się uczy. Pewnie zastanawia się, dlaczego się nie pojawiłem? – skłamałem po części.
- Proszę Cię, Xiao. Nie kłam. Czuję na Tobie jego zapach. Wilkołaki zostawiają go podczas zbliżenia, by żaden inny nie ukradł mu obiektu westchnień, do tego masz siniaki, jakie Ci zostawił. Musiał być na wpół przemieniony, gdy Cię posiadł, dlatego jesteś obolały oraz słaby. Przypomnij sobie, jak wyglądał, gdy Cię wziął. – ciągnęła dziewczyna.
Zawstydziłem się, jak o tym, wszystkim wspomniała. Odwróciłem wzrok, a ona zaśmiała się.
- Hahahaha... jesteś uroczy, Xiao. Bardzo mi się to w Tobie podoba. Nikt, nigdy nie wyrwał na mnie takiego wrażenia.
- Noona, dlaczego ja? Dlaczego tak nie znosisz hyunga? – zapytałem otwarcie.
- Mam dość Wei'a i jego rodziny również. Ograniczają inne wilki, tworzą dziwne zasady. On zawsze ma wszystko. Każdy go kocha, podąża za nim, nawet moi przyjaciele. Wszystko mi odbiera, więc uderzę w czuły punkt. Pozwolę sobie na zbliżenie z Tobą, a potem obiorę Ci życie. To go osłabi. Szkoda mi Ciebie, bo bardzo mi się podobasz, ale nie mam innego wyjścia. – odpowiedziała, stając blisko mnie. Zbliżyła dłoń do mojego rozporka. Zacząłem się wiercić, próbowałem się uwolnić, ale nie mogłem.
- Proszę, nie. Nie rób tego, noona. – jęknąłem.
Skierowała na mnie swoje oczy, mówiąc.
- Myślisz, że Twój Wilczy Książę się zjawi i Cię uratuje? Zrobi to, ale będzie dla Ciebie za późno.

W tym czasie wilki, Go oraz Seon dotarli na miejsce. Po zapachu doszli do wielkiego drzewa. Dostrzegli przywiązanego Xiao, a także co ta dziewczyna zamierzała zrobić. Lee wpadł w szał. Ponownie przemienił się w wilkołaka, wyjąc...

Noona nie zdążyła mnie dotknąć, ponieważ przerwało jej wycie wilka. Liczyłem, że to był Jinnie, ale z drugiej strony bałem się o niego, bałem się, że ona zrobi mu krzywdę.
Zza drzewa wyłonił się wielki, czarny wilk. Tuż za nim wyszli rudy oraz biały. Cała trójka zaczęła warczeć. Nagle trzecioklasistka wysunęła kły. I pazury, zbliżając się do mojej szyi. Zaraz krzyknęła.
- Nie zbliżaj się, Jin Hyuk! W jednej chwili mogę zabić tego dzieciaka!
Hyung wrócił do ludzkiej postaci, schował dłonie do kieszeni, patrząc na nią spod byka.
- Posłuchaj, jeśli go zabijesz, to Ty również zginiesz. Rada Wilków skaże Cię za to na śmierć. – odezwał się mój ukochany.
- Nie dbam o to! Ważne byś cierpiał! Przez Ciebie straciłam tak wiele! Przyjaciół, chłopaka, a wszystko przez wasze, popieprzone zasady! – podniosła głos dziewczyna.
- Straciłaś ich przez samą siebie. Twoi przyjaciele potrafili zrozumieć panujące zasady, a Twój chłopak je złamał, dlatego został skazany na więzienie. – wyjaśnił Wei.
- Poczuj mój ból! – warknęła, chcąc mnie zabić.

Zamknąłem oczy, ale nic się nie stało. Nie poczułem bólu, więc otworzyłem ślepia. Ujrzałem Jin Hyuk'a ściskającego szyję dziewczyny. Jego oczy błyszczały, dostrzegłem kły oraz pazury.
- Prosisz się o śmierć, ale wyrok wyda Rada. Kuhn! Wooshin! Zabierzcie ją do mojego ojca, ja i Xiao za trochę do was i chłopaków dołączymy. – powiedział czarnowłosy.
Kim wraz z No podeszli, zgarnęli noonę, po czym oddalili się z nią w towarzystwie moich, najlepszych przyjaciół.

Jin uwolnił mnie. Odetchnąłem, lecz byłem zmęczony. Oparłem się o drzewo, zaś on zaparł się rękoma po obu stronach mojej głowy, pytając.
- Nic Ci nie jest Xiao?
- Nie. Spokojnie. Jestem odrobinę zmęczony. Moje życie zwariowało w ostatnim czasie, hyung. – miauknąłem z uroczą minką.
- Przepraszam Cię. To wszystko moja wina, ale cieszę się, że nic Ci nie jest. Chodźmy.
Po tych słowach zmienił się w wilka, kiwnął głową, kładąc się na ziemi. Usiadłem na jego grzbiecie, po czym ruszył w głąb lasu.

Dobiegł do skraju zielonego przybytku, za którym ujrzałem wielką posiadłość. Zatrzymał się, więc zeskoczyłem. Po tym, jak wrócił do ludzkiej postaci, chwycił moją dłoń, splatając ze swoją. Weszliśmy na teren domu, potem do środka. Powitała nas służąca, która nazwała Lee paniczem. Był bogaty, ważny. Noona miała rację, był jak książę.
W holu znajdowali się nasi przyjaciele. Min Soo oraz Ye In wyściskali mnie, natomiast Soo Il oznajmił, że pan Lee przesłuchuje maturzystkę.
Wysoki przystojniak popatrzył na służącą, poprosił ją o zaprowadzenie mnie do jego sypialni, zaś Kogyeol'a i Sunyoul'a do pokoi gościnnych, byśmy mogli odświeżyć się, ale również odpocząć. Nie bardzo chciałem rozstawać się z moim ukochanym, lecz wręcz prosił wzrokiem. Zgodziłem się.

Wziąłem prysznic. W lustrze obejrzałem ślady z sobotniego wieczoru, rumieniąc się przy tym. Po powrocie do sypialni założyłem duży dres, który należał do Jin Hyuk'a. Następnie wyszedłem. Chciałem się z nim zobaczyć.
Schodząc do holu, usłyszałem podniesiony głos dojrzałego mężczyzny.
- Jin Hyuk! To wszystko Twoja wina! Naraziłeś życie zwykłych ludzi!
Stanąłem na stopniach, natomiast ten mężczyzna, zapewne pan tego domu uderzył Wei'a.
W tym momencie moje serce przeszył ból i łzy spłynęły po moich policzkach.

Trzecioklasista wyczuł obecność Dong Yeol'a. Zaraz popatrzył w jego stronę. Chciał oszczędzić mu tego wszystkiego. Widząc łzy Xiao, poczuł ból. Po chwili w ślad za nim poszli ojciec oraz przyjaciele.
- Hyung.... – zacząłem cicho.
- Wracaj do sypialni, Xiao. Nie długo do Ciebie przyjdę. – rzekł Jin, lecz go nie posłuchałem. Zszedłem do holu, stając naprzeciw jego ojca i błagając.
- Proszę go nie bić i nie winić. Hyung jest dobry. Uratował mnie.
- Dlaczego on nosi Twój zapach, synu? – zapytał Pan Lee.
- Tato, nie pytaj skoro wiesz. – odpowiedział Lee, złapał mnie za rękę, ciągnąc na piętro. Tuż za nami podążyli Woo Seok oraz Soo Il.

Weszliśmy do sypialni. Czarnowłosy zamknął drzwi, oparł się o nie, patrząc na mnie. Zsunął marynarkę, krawat, rozpiął guziki od koszuli, którą ściągnął. Odwróciłem wzrok, czując zawstydzenie. Podszedł do mnie, ujął podbródek w palce, mówiąc.
- Kochałem się z Tobą, a Ty widząc moje ciało, wstydzisz się. To urocze, kwintesencja słodkości.
Odsunąłem się od niego, stanąłem tyłem, chcąc ukryć rumieńce. Jednak przed oczami ujrzałem łańcuszek z obrączką, który założył mi na szyi, po czym mocno objął ramionami i wyznał.
- Nie musisz się wstydzić. Od dziś jesteś tylko mój, do końca naszych dni. Kocham Cię, Xiao.
Moje serce zaczęło bić szybciej. Uzyskałem odpowiedzi na swoje pytania, mimo tego byłem zaskoczony, ale także szczęśliwy.
Szybko zwróciłem się twarzą do maturzysty, przytuliłem się do niego bardzo mocno, również wyznając.
- Hyung, jestem ogromnie mocno w Tobie zakochany.
- Wiem, Xiao. Mam jednak prośbę. Nie chcę, abyś płakał, to rozdziera moje serce. To okropny ból, nawet jeśli ja cierpię, to nie chcę, abyś Ty cierpiał. – wyjaśnił Lee.
- Hyung, to nieuniknione. Skoro się kochamy, to i cierpienie będziemy wspólnie dzielić. – powiedziałem, podnosząc na niego wzrok.
- Więc muszę, ale i także chcę sprawić, że będziesz szczęśliwy. Chcę, abyś zawsze się uśmiechał. – stwierdził Jin Hyuk, natomiast ja dodałem.
- Tylko mnie kochaj, to wystarczy.
Skinął głową, uśmiechnął się i pocałował mnie.


Koniec.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top