04.Rozmowa.

Minęło kilka dni. Sny z wysokim przystojniakiem miałem każdej nocy. Zupełnie, jakby wkradał się w moją głowę. Zastanawiałem się, dlaczego tak było? Może podświadomie imponował mi tym, jak wysportowany jest, lub dlatego, że uratował mnie, za co będę mu wdzięczny już zawsze.

Soo zaczął uważniej obserwował In'a. Oczywiście ta chęć obwąchania go nie minęła, ale i pojawiło się pragnienie, o które pytał Wei, zaś Woo za zgodą opiekuna internatu mógł przenieść się do pokoju Min'a. Maturzysta pomógł mu z rzeczami, ciesząc się, że nie będzie samotny.

Na jednej z przerw wyszedłem na dach szkoły. Musiałem odetchnąć i nie miałem ochoty na oglądanie Jin'a, który ciągle mi się śnił. To było krępujące, choć on o tym nie wiedział. Usiadłem sobie, oparłem o mur, wzdychając. Na szczęście te sny były zwyczajne. Patrzył się w nich na mnie, nic więcej.

Tymczasem na korytarzu spotkali się trzecioklasiści z Kim'em oraz Seon'em.
- Sunyoul, gdzie Xiao? – zapytał Kogyeol.
- Nie wiem, hyung. Ulotnił się gdzieś. Nie chciał z nami iść. – wyjaśnił blondyn.
Lee skupił się na zapachu Dong Yeol'a, który skierował go na dach budynku.
- Wiem gdzie jest. Sprawdzę, co z nim. – powiedział czarny wilki, po czym ruszył za słodką wonią chłopaka.
Ye In oraz Min Soo spojrzeli na siebie, a potem na towarzyszy Wei'a. Obaj zastanawiali się, jakim cudem on wie gdzie jest Xiao? Biały i rudy wilk zerknęli na siebie w ciszy, westchnęli nic nie komentując.

Przymknąłem na moment oczy. Byłem jakiś taki zmęczony. Niestety, on znów wkradł mi się w myśli, aż potrząsnąłem głową. Przecież popatrzyłem na niego kilka razy, to on się gapił i przez to ciągle siedzi mi w głowie, to chyba jakiś żart?

Jinnie wyszedł na dach, lecz uczynił to po cichu. Nie chciał przestraszyć licealisty. Gdy go dostrzegł z zamkniętymi oczami, zaczął się wgapiać. Z uwagą przyjrzał się jego twarzy, skórze. Dong miał ładną twarz, zgrabny nosek, lekko różowe usta oraz jasną cerę. Wszystko idealnie do niego pasowało.

Poczułem, że ktoś zasłania mi słońce. Otworzyłem ślepka i ujrzałem czarnowłosego, który stał przede mną, mając ręce w kieszeni...

„Jakim cudem mnie tutaj znalazł, skoro nic nikomu nie mówiłem?"- przeszło mi przez myśl.

Po chwili usiadł obok mnie, pytając.
- Wszystko dobrze, Dong Yeol? Ktoś coś Ci zrobić, powiedział?
Uniosłem brwi, zaskoczony jego pytaniem, na które zaprzeczyłem.
- Nic mi nie jest. Nic się nie wydarzyło. Po prostu chciałem pobyć sam. Nie śpię ostatnio zbyt dobrze, hyung.
- Posłuchaj, jeśli coś Cię męczy? Masz jakiś problem? Powiedz mi, czy chłopakom. Pomożemy Tobie to rozwiązać. – dodał trzecioklasista.
- Dziękuję, hyung. Lecz to naprawdę nic takiego. Myślę, że to minie nie długo. – rzekłem, nie patrząc na niego, ale on cały czas mi się przyglądał. Ciarki przeszywały mnie co chwilę.
- Wei-hyung, co robiłeś w tamtej części lasu, w ogóle co robiliście wtedy w lesie? – zmieniłem temat, by odwrócić jego uwagę od wygapiania się we mnie.
- Powiedzmy, że lubię spacery po lesie, późnym wieczorem, tak jak Kuhn oraz Wooshin. Znamy Dębowy Las jak własną kieszeń, nawet ten gdzie rzadko kiedy ludzie się zapuszczają. – wyjaśnił wysoki przystojniak, a ja skierowałem na niego swoje oczy. Był odważny.
- Xiao, muszę się przyznać. To przeze mnie się tak wystraszyłeś i upadłeś. Przepraszam. Byłem ciekaw, kto to kręci się po tej części lasu. Z drugiej strony dobrze, że na Ciebie trafiłem i wilki Cię nie zjadły. – wyznał Lee.
- Hyung, nie mów, że Ty też wierzysz w tą legendę o wilczych istotach. Takie rzeczy to w książkach, czy filmach. Owszem z biologicznego punktu, mogli wyglądać jak wilki, ale to w wyniku mutacji genetycznych związanych z nadmiernym owłosieniem, które występuje na całym ciele, ale nie przemiana w przerośniętego psa. – powiedziałem szczerze.
- Podoba mi się Twój punkt widzenia, Xiao. Jednakże, czy u większości tych ludzi występowała by ta mutacja? – zapytał, wpatrując się w moje oczy.
- Może byli spokrewnieni. Nie wiem, nie jestem naukowcem, tylko uczniem liceum, hyung. – rzekłem, zaś on stwierdził.
- Bardzo inteligentnym. Lubisz nauki przyrodnicze?
Przytaknąłem, z ogromnym uśmiechem na twarzy, który on odwzajemnił.
Po chwili spojrzał na zegarek, do tego zadzwonił dzwonek. Jin odprowadził mnie do sali, natomiast dziewczyny znów wzdychały na jego widok.
Gdy miałem wejść do klasy, Jin Hyuk chwycił mnie za rękę, mówiąc.
- Liczę, że w weekend pokażesz mi miasto i znów będziemy mogli porozmawiać.
Miałem się zgodzić się, lecz podeszli do nas Kim, Go, Seon oraz No.
- I co? Był tam gdzie myślałeś? – zapytał Min Soo, a czarnowłosy skinął w odpowiedzi oraz zdradził.
- Tak. Porozmawialiśmy trochę. Xiao zgodził się pokazać mi miasto w weekend.
- Super, więc ja i Wooshin się przyłączymy, zapewne Min Soo, a także Ye In również. – wtrącił Soo Il, zaś pozostali uśmiechnęli się.
Zerknąłem na Wei'a. Nie wiem dlaczego, ale wydawało mi się, że nie bardzo chciał mieć tak liczne towarzystwo. Westchnął cicho i zgodził się.

Po zajęciach Woo Seok wyciągnął mnie oraz Sunyoul'a na boisko do piłki nożnej, gdzie miały odbyć się kwalifikacje do drużyny piłki nożnej. Brali w nich udział Kuhn i Wei. Na trybunach siedział już Kogyeol, który ucieszył się na nasz widok. Zajęliśmy miejsca, po czym rozpoczął się próbny trening.
- Woo Seok, a Ty nie chciałeś zapisać się do drużyny? Przecież lubisz piłkę. – odezwał się Minnie.
- Mam zakaz. Muszę poprawić oceny, bym mógł znów grać. – jęknął Kim, nieco zmieszany, lecz dostrzegłem, że bardzo by chciał.
- Dlaczego nic nie mówiłeś? Pomógłbym Ci w nauce? – ciągnął maturzysta.
- Hyung, sam masz ogrom nauki. Poradzę sobie. – stwierdził Wooshin.
- Tak, ale pomoc Tobie, to utrwalenie tego czego się nauczyłem. Bierzemy się do dziś do pracy. – zdecydował Min Soo, obejmując drugoklasistę ramieniem.
Uśmiechnąłem się, ciesząc się, że mam tak wspaniałego, starszego przyjaciela.

W pewnym momencie trener zrobił przerwę. Chłopcy mogli odsapnąć i napić się wody. Zauważyłem, że Soo gapi się w naszym kierunku, dokładniej to mierzy wzrokiem Seon'a, mając na twarzy zadowolony uśmiech.
- O nie. Kuhn-hyung znów się na mnie gapi. – miauknął In, próbując nie zerkać w jego stronę, choć sprawiało mu to trudność.
Wtem Jin Hyuk trzepnął No w ramię, coś mu powiedział, więc ten „strzelił" minę, pijąc wodę, ale Lee nie był lepszy. Również zaczął wpatrywać się we mnie, tak jak zawsze, intensywnie. Dostałem dreszczy, próbując się uspokoić. Serce mocniej mi zabiło, poczułem jak zaczyna robić mi się ciepło, natomiast policzki pokrywały się rumieńcami.
Próbowałem uciekać wzrokiem, lecz to nic nie dało, on i tak nieprzerwanie patrzył i patrzył, więc musiałem to przetrwać. Przestałem z tym walczyć. Po prostu wgapiałem się, mając rozchylone usta.

Jinnie musiał spojrzeć w stronę Dong Yeol'a. To było silniejsze od niego. Nawet z oddali czuł jego zapach, najsłodszy ze wszystkich.

W końcu kwalifikacje skończyły się. Hyungowie dostali się do drużyny, po czym podeszliśmy im pogratulować, choć ja nie miałem ochoty. Byłem skrępowany, zwłaszcza obecnością Wei'a. Dostrzegłem podobne zachowanie u Sunyoul'a, który krył się za mną, trzymając się mojej marynarki.
- Gratulacje, hyungowie. – zaczął Woo Seok, a w ślad za nim poszedł Min Soo, ściskając chłopakom ręce.
Po chwili poczułem na sobie wzrok wysokiego przystojniaka, więc pogratulowałem jemu oraz Kuhn'owi słownie, to samo uczył Seon. Następnie pożegnaliśmy się, by zaraz udać się do domu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top