06.Humorzasty Wei.
Rano, obudziłem się wtulony w bok Jin Hyuk'a. Otaczał mnie ramieniem, nawet nie czułem, jak wkradł się pod kołdrę. Teraz miałem okazję przyjrzeć się jego twarzy. Naprawdę był przystojny, przyciągał. Podniosłem się, by bardziej się przysunąć, zaś on otworzył ślepia.
Zarumieniłem się, chcąc odsunąć się od niego, lecz on wciągnął mnie na swoje ciało, tuląc do siebie. Zacisnąłem palce na jego koszulce z szybko bijącym sercem.
Po chwili przekręcił się ze mną, zawisł, wygodnie układając się na mnie. Odwróciłem wzrok, ponieważ znów dostałem dreszczy od jego, samego wgapiania się.
Zaraz poczułem jego oddech na szyi, którą polizał, przesuwając paznokciami po moim boku. Wydałem z siebie sapniecie, prężąc się pod nim.
W końcu odważyłem się spojrzeć w jego patrzałki. Dostrzegłem w nich coś, czego nie potrafiłem określić. Błyszczały, przenikały mnie na wskroś. Wyglądał, jakby chciał mnie schrupać. Wtem musnął mój nos, chwycił udo, całując moje wargi. Był taki spragniony, wręcz drapieżny, niczym zwierzę, więc wbiłem w jego barki pazurki, wtedy wydał z siebie pomruk. Kiedy zamierzał ściągnąć koszulkę, mama zapukała do pokoju i oznajmiła przez drzwi, że Ye In przyszedł.
Jin westchnął cicho, po czym obaj zeszliśmy do holu. Było mi gorąco po tych „przyjemnościach" z hyungiem.
Mój przyjaciel stał zamyślony. Zauważyłem, że nie spał zbyt dobrze. Miał podkrążone oczy.
Przywitałem się, lecz jak zobaczył przyjaciela Kuhn'a, uniósł brwi.
- Xiao, dzięki za nocowanie. Będę się zbierał. – odezwał się wysoki przystojniak i wrócił na piętro. Przeszedłem z Sunyoul'em do jadalni. Podczas śniadania wyjaśniłem mu nocowanie hyunga, lecz nic więcej nie zdradziłem, nie byłem na to gotowy.
Gdy Wei ponownie zszedł, już ubrany, zajrzał do kuchni, żegnając się.
- Uciekam do internatu. Do jutra, chłopcy.
Poderwałem się z miejsca, by odprowadzić go do drzwi. Jednak nim wyszedł, spojrzał w moje oczy, ujął podbródek, gładząc go kciukiem. Puścił mi „oko" i wyszedł. Znów się zarumieniłem, lecz z nikłym uśmiechem.
Następnie mogłem wysłuchać Seon'a oraz tego, co się wydarzyło między nim a Soo Il'em, dokładnie. Przyznam, że jak opisywał pocałunek, czułem zażenowanie, choć jeszcze nie dawno to samo doszło między mną a Lee.
Nazajutrz czas było ruszać do szkoły. Przed bramą spotkałem się z In'em. Potem wspólnie ruszyliśmy na lekcje. Przy schodach czekali za nami hyungowie wraz z Woo Seok'iem. Mój przyjaciel zwolnił, łapiąc mnie za plecak. Zerknąłem na niego, był czerwony, trząsł się, a także ciężko oddychał. Stresował się spotkaniem z No.
Po tym jak podeszliśmy, przywitaliśmy się, „odleciał". W ostatniej chwili złapał go Soo.
- Zostaw go, Kuhn-hyung. To wszystko Twoja wina, ponieważ go pocałowałeś. – jęknąłem, a ten spojrzał na mnie, mrucząc.
- Odczep się ode mnie, mały i nie mieszaj się w to co jest między mną a Ye In'em.
- Będę się mieszał. To mój przyjaciel. – warknąłem, chcąc odebrać Sunyoul'a z ramion Kuhn'a, lecz wkroczył Jin Hyuk, który objął mnie od tyłu oraz odciągnął, mówiąc.
- Uspokój się, Xiao. Kuhn, zanieś Ye In'a do pielęgniarki i zostań z nim.
Soo Il skinął głową, po czym wziął Seon'a na ręce. Następnie zniknął z nim w głębi budynku, natomiast czarnowłosy wypuścił mnie, chwycił mój rękaw od marynarki, by zaraz dodać.
- Chodź, odprowadzę Cię i Woo Shin'a w raz z Min Soo na lekcje.
Zrobiłem zmartwioną minę, ale zgodziłem się.
Go i Kim ruszyli przede mną oraz Jin'em, który się odezwał.
- Xiao, nie martw się. Kuhn zaopiekuje się Twoim przyjacielem. On nie chce zrobić mu krzywdy.
- Zaopiekuje? Tak jak w sobotę? – zapytałem, gdy tak trzymał mój rękaw.
- Posłuchaj mnie, Dong Yeol. Rozmawiałem z nim na ten temat wczoraj. Nie miał złych intencji. Myślę, że on go polubił, dlatego skłonił się do tego, by go pocałować. To jedyne takie wyjaśnienie. – odpowiedział Lee.
- Przyjaciele się nie całują. Robią to pary, hyung. – rzekłem, zaś Kogyeol oraz Woo Seok zerknęli za siebie, na mnie, zaś potem w swoje oczy.
Nastała cisza. W końcu wysoki przystojniak ją przerwał.
- Cóż, fakt. Lecz przyjaźń nie wyklucza miłości, a miłość przyjaźni. Przecież ukochana osoba staje się dla Ciebie najważniejszą osobą na świecie, powiernikiem Twoich tajemnic, więc również przyjacielem.
Już nic nie powiedziałem. On miał rację. Skoro Soo Il lubił w taki sposób Ye In'a, który nie czuł się zniesmaczony po pocałunku, to ma to sens. Uznałem, że nie będę się w to mieszał, chyba, że zajdzie taka potrzeba.
W połowie lekcji Sunyoul obudził się. Pielęgniarka wyszła po kawę, więc Kuhn usiadł obok niego. Drugoklasista zrobił minę, zerkając w bok. Jego serce biło niesamowicie szybko, czuł, że policzki zaczynają go piec.
- In, czy wszystko z Tobą dobrze? – zapytał starszy chłopak.
- Tak. Nie martw się, hyung. – wyszeptał przyjaciel Xiao.
- Nie mów tak. Będę się martwił, bo to przeze mnie. Nie chcę, abyś się krępował, stresował przy mnie. Chcę, abyś czuł się komfortowo, ufał mi oraz polegał na mnie. – wyjaśnił No.
- To przez ten pocałunek. Czuję się dziwnie. Nie rozumiem tego. Jestem zmieszany, zakłopotany, zaskoczony, ale nie czuję zniesmaczony, wręcz przeciwnie, podobał mi się. – wyznał Seon, robiąc się cały czerwony na buzi.
Soo uśmiechnął się, nachylił do licealisty, ujmując w palce jego podbródek, po czym pocałował go. Gdy się oderwał, stwierdził.
- Lubisz mnie, to dobrze. Od dziś jesteś mój, już zawsze tak będzie.
Blondyn uniósł brwi, zaskoczony. Popatrzył na maturzystę, który był zadowolony z tego wszystkiego.
Pierwsze zajęcia skończyły się. Przy drzwiach sali dostrzegłem Go oraz Lee, więc Kim i ja ruszyliśmy do nich. Wtem zatrzymała mnie koleżanka. To był najładniejsza, najmądrzejsza dziewczyna w moje klasie. Poprosiła mnie, abym przekazał liścik Jin Hyuk'owi, ponieważ sama się wstydziła to zrobić.
Wei zauważył co się dzieje. Zrobił minę, po czym wkroczył do klasy uczniów II roku. Wooshin widząc czarnego wilka, usunął się w bok, gdyż wyczuł irytację od niego.
Kiedy miałem wziąć kopertę, od tyłu objął mnie Jin, mówiąc.
- Xiao, chodźmy.
Dziewczyna zarumieniła się lekko. Wziąłem list oraz opuściłem z nim salę. W tym czasie dotarli do nas No oraz Seon, który nieco zawstydzony trzymał się kieszeni marynarki kumpla Lee. Ucieszyłem się, że nic mu nie jest.
Idąc na boisko, wręczyłem liścik wysokiemu przystojniakowi. Spojrzał na mnie, zdziwiony.
- To od tej dziewczyny. To moja koleżanka z klasy. Jest najładniejsza i najmądrzejsza. – wyjaśniłem, zaś on wziął list, po czym schował go do kieszeni.
- Nie otworzysz, hyung? – zapytałem, jak opuściliśmy budynek.
- Nie, nie mam ochoty na czytanie. Z resztą sama mogła mi go dać. – odpowiedział Jinnie.
Hyungowie zajęli ławkę, ale spoczęli na niej tylko Kuhn oraz Kogyeol, między którymi usiadł Ye In.
Wooshin włożył ręce do kieszeni od spodni, natomiast ja dalej ciągnąłem rozmowę z czarnowłosym.
- Hyung, on się wstydziła. Widziała nas razem, wie, że jesteśmy blisko, więc poprosiła mnie o przekazanie tego.
- Fakt, jesteśmy blisko, ale nie powinna się wysługiwać innymi, choć się wstydzi. No, ale Ty chętnie zawsze pomożesz. – wymruczał Jin Hyuk z irytacją.
„Co to miało być?" – pomyślałem, prostując się, zaś on skrzyżował ręce na klatce piersiowej, wpatrując się we mnie. Zrobiłem duże oczy, czując się dziwnie i mając wrażenie, że za moment wybuchnie.
Westchnąłem cicho, cofnąłem się, po czym ruszyłem do szkoły. Uznałem, że nie ma sensu z nim rozmawiać.
- Hej! Zaczekaj! – zawołał Lee, podążając za mną. Zaraz złapał mnie za rękę. Zerknąłem na niego, chcąc się wyrwać, lecz mi nie pozwolił, pytając.
- Gdzie idziesz?
- Puść mnie. To nie Twoja sprawa, hyung. – powiedziałem, wyrywając się.
Zwiałem na dach, mając dość jego humoru.
Kuhn, Kogyeol, Sunyou oraz Wooshin zastanawiali się, co się dzieje między Xiao oraz Wei'em? A także kiedy tak bardzo się do siebie zbliżyli???
Czarny wilk wrócił do kolegów, robiąc minę. Wyciągnął liścik od tej dziewczyny, podarł go oraz wrzucił do śmietnika, który stał nie daleko ławki. Kim oraz No popatrzyli na niego, lecz żaden z nich o nic nie zapytał. Wyczuwali, że Jinnie nie ma humoru...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top