4. Brak wiary w siebie

Wróciłam z wczorajszego wyjścia na miasto dość późno... Brat nie był zadowolony. Mogłabym Wam opowiedzieć, jak zabijał mnie wzrokiem itd, ale... I tak za bardzo tego nie przeżyłam. Byłam zbyt zmęczona i od razu poszłam spać. W ubraniu, nie umyta, w makijażu... Nie miałam po prostu siły.
Szczerze mówiąc... Od dawna nie byłam zmęczona przez chodzenie po centrum handlowym, a szczególnie przez taką ilość śmiechu. Rzadko się śmieję. No chyba, że włączymy w moje życie przygody z bratem. Ale teraz to on pracuje. Praktycznie się nie widzimy w ciągu dnia. Brakuje mi go czasami...

Ale trzeba się ogarnąć. Wstałam rano, obudzona przez budzik i od razu zaczęłam się szykować do dnia.
W trakcie prysznica cały czas miałam obraz wczorajszych zdarzeń... Pierwsze nauki, nowe przyjaźnie... I ta wstydliwa (przynajmniej dla mnie) sytuacja z chłopakami. To było naprawdę zawstydzające, serio.

Po pewnym czasie zeszłam już gotowa na dół. Włosy miałam kompletnie niepoukładane, jak zwykle, ale mniejsza.

- Cześć szopa. - powiedział mi brat, który akurat kończył robić... Chyba omlet.

- Cześć... Kucharzu. - usiadłam przy stole, a on się zaśmiał.

- Na nic innego Cię nie stać? - spojrzał na mnie, a ja prychnęłam.

- Oczywiście, że tak. Ale mi się nie chce. - stwierdziłam, patrząc na niego spode łba. Chwilową ciszę przerwał nasz nagły śmiech.

Po chwili przede mną położył talerz z omletem z jagodami.
Ha! Zgadłam!

- Ciężki dzień przed Tobą? - spytałam, chwytając za sztućce. Patrzyłam, jak siada naprzeciwko mnie i drapie się po karku.

- W sumie... W sumie to nie tak źle. Ale szykują się koncerty związane z nowymi układami i utworami. W dodatku jeden z d-jey-ów koreańskiej sławy chce z nami porozmawiać o pewnej propozycji.

- Uuu, ciekawie się zapowiada. - powiedziałam, zapychając się po chwili omletem.

- No w sumie tak... Ale dopiero wrzesień, to wiesz... W sumie to dopiero trzeci dzień mojej pracy, to raczej na razie oglądam, jak to wszystko wygląda i działa. - oparł się o tył krzesła i spojrzał w bok, jakby zaraz miał odpłynąć do swoich własnych myśli.

- No to też fakt. - potwierdziłam, gdy tylko przełknęłam jedzenie.

- A ty? Widziałem, że poznałaś już sporo osób. - spojrzał na mnie wymownie.
Oho, na pewno sugeruje, że wczoraj przesadziłam.

- Czy ja wiem? - wzruszyłam ramionami. - Tylko makijażystki bliźniaczki, nauczycieli, dyrektora i członków naszego boysband-u. - spojrzałam na niego niewinnie i znowu się napchałam, jak chomik, kończąc przy tym swoje śniadanie. Choi zaśmiał się pod nosem, patrząc na mnie uważnie, jakby się nad czymś zastanawiał.

- Dobra. Za 10 minut wychodzimy. - powiedział i wstał od stołu. Ja jedynie westchnęłam na myśl o tym, co dzisiaj się zdarzy.

~*~

Dzisiaj.
Nie chce mi się...
Już nic.

Jest po 15 i już mam wszystkiego dość. Wiecie, że można mieć zakwasy po śpiewaniu?! No to już wiecie. To przez to, że przy śpiewaniu operowym pracują zupełnie inne mięśnie, niż przy normalnym śpiewaniu. To się od siebie strasznie różni niestety, przez co mam jeszcze trudniej.
I sobie wyobraźcie. Po tańcach, gdzie Twój nauczyciel cały czas marudzi, że masz iść na siłownię, idziesz zmasakrowana na cholerne udawanie śpiewaczki operowej. Tylko mdleć!

Teraz dostałam zadanie od brata, aby przynieść pewien raport dnia do dyrektora BigHit. Nie wiem, czemu nie może tego przesłać pocztą... Może jest po prostu zbyt złośliwy, a ja o tym cały czas zapominam.

A może po prostu za głupia na to jestem. Nic nie wiadomo i wszystko możliwe.

- Karin! - nagle ktoś za mną krzyknął. Odwróciłam się od razu, a tam Jungkook. Prawie na mnie wpadł. Za nim był V i Jin. Podniosłam brew, mając też wielkie oczy zaskoczenia i zdezorientowania.

- Cześć chłopaki... O co chodzi? - spytałam, a Jungkook zrobił słodką, niewinną minkę. Pozostali za to stali za nim i patrzyli z nadzieją. Ale na co?

- Bo... Ja mam do Ciebie taką jedną prośbę... - powiedział nieśmiało, a Jin zakrył usta dłonią, próbując się nie śmiać.

- Em... Okej? Słucham więc. - uśmiechnęłam się lekko, a on jakby nabrał odwagi do wyjawienia swoich planów.

- Chodź z nami na moment.

- A dasz mi minutkę? Muszę coś zanieść do szefa. Brat mi kazał coś...

- Ja to zrobię. - powiedział Jin. Wziął szybko papiery i pobiegł w stronę gabinetu, którego miałam pójść. Spojrzałam zdezorientowana na resztę chłopaków, próbując połączyć wątki, ale szybko wzięli mnie oboje za ręce i poszliśmy w nieznanym mi kierunku. Ich uśmiechy były dla mnie wielką zagadką...

Zaczynam się bać.

Okazało się, że poszliśmy do sali, gdzie były bliźniaczki. Wyglądały, jakby na nas czekały.

- Kariiiiin! - rzuciły się na mnie obie, przez co wypadłyśmy z przejścia i wpadłyśmy przez przypadek na Jina, który nas dogonił.

- Łoł, ale na mnie dzisiaj laski lecą! - zaśmiał się Jin, na co wszystkie się opanowałyśmy i spojrzałyśmy na niego, jak na wariata. Oczywiście po chwili bliźniaczki zaśmiały się z mojej winy. Jakżeby inaczej. Jestem dla nich chodzącym kabaretem, czegokolwiek bym nie zrobiła.

- No dobra... Po co mnie tu... - nie dokończyłam, bo V pociągnął mnie i dosłownie posadził na krześle przed lustrem. Nawet nie mogłam jakkolwiek na niego spojrzeć bo od razu z cichym piskiem podekscytowania, podbiegły bliźniaczki do mnie i zaczęły malować.

- Mogę wiedzieć, o co tu come on? - spytałam cicho, starając się nie ruszać za bardzo. Mogłabym zepsuć makijaż.

- Niedługo się dowierz. - odpowiedział Jungkook. Wydawał się być... Rozmarzony?
WTF?!

Po chwili przez drzwi wszedł Jimin. Zobaczyłam go przez lustro. Uśmiechnął się do mnie promiennie.

- Cześć Karin. Cześć wszystkim. - po tym zaczęła się kolejna dyskusja chłopaków. Jednak po paru krótkich minutach, cała uwaga była skupiona na mnie. Aż czułam, że się...

- Boże, jak ona się słodko rumieni! - krzyknęła JeWoo, a ja chciałam uciec stamtąd jak najdalej.

- Ooo... - powiedzieli równocześnie chłopaki, a ja spojrzałam na nich morderczą miną. Niestety podziałało to w zupełnie drugą stronę.

- Mogę ją zjeść? - spytał V, patrząc na chłopaków, na co oni się oburzyli.

- Sory, ale ona jest moja. - stwierdził Jin.

- Przepraszam bardzo. A ja? - spytał Jungkook, a ja powstrzymywałam się z trudem od śmiechu.

Nagle jednak dziewczyny mi zasłoniły oczy jakąś chustą.

- Em... - zaczęłam niepewnie. - Co się dzieje?

- Potem się dowiesz. - szepnęły mi dziewczyny obie do ucha, co wywołało u mnie chichot.

Powoli pomogli mi wszyscy wstać i szliśmy w nieznanym mi kierunku. Potem znowu poszliśmy do jakiejś sali i tam zaczęli mi coś robić z włosami i jeszcze z twarzą. To naprawdę dziwne uczucie, gdy nie wiesz, co się dzieje dookoła i jesteś zmuszona do zaufania ludziom, których dopiero poznałaś.
Po pewnym czasie poznałaś głosy innych chłopaków, którzy zaczęli wychwalać robotę bliźniaczek. Ja natomiast nadal nie wiedziałam, o co chodzi.

- Okej! Odliczamy! - zaczęły siostrzyczki i zaczęli wszyscy odliczać. Ja za to nie przestawałam się uśmiechać. Czekałam ze strachem, a zarazem podekscytowaniem, co ze mną zrobili. Stałam tak, musząc poczekać, aż coś będę widzieć.

- 3! 2! 1! - i zdjęli mi chustę z twarzy. Przed sobą miałam lustro... To, co w nim zobaczyłam, było nieprawdopodobne!
Byłam wymalowana, jak prawdziwa księżniczka, włosy miałam nagle czarne... Czarne?! Ach, stąd te spreye słyszałam, gdy coś robiły z moimi włosami! I miałam... Czerwoną kokardkę na głowie.
Patrzyłam tak na siebie, dotykając swojej bladej twarzy z lekko otwartą buzią.

- Odwróć się do nas. - powiedział podekscytowany J-hope. Odwróciłam się przodem do nich, patrząc po nich nieśmiało. Mam nadzieję, że te wszystkie kosmetyki na twarzy zasłaniają moje rumieńce. Uśmiechnęłam się lekko i po chwili spojrzałam w dół. Czułam się naprawdę dziwnie.
No cóż, w końcu GWIAZDY NAPAWAJĄ SIĘ MOIM WYGLĄDEM!

- Matko, jak uroczo! - powiedział Jin, a zaraz po tym było słychać wielkie "Ooo" i piski bliźniaczek.
Zachichotałam nerwowo i zakryła twarz dłońmi, kiwając głową, próbując to zaprzeczyć. Jednak po chwili stało się to, co ostatnio.

- Mówiłem, żebyś tego nie robiła. - szepnął mi V do ucha, który stał za mną i trzymał moje ręce za nadgarstki.
Czuję się, jak przegrzany pomidor, który nie umie oddychać...

- Ej ej ej, Śnieżka jest moja, stary. - powiedział oburzony Jeon, podchodząc do nas bliżej z rękami na biodrach. Patrzyłam na najmłodszego z wielkimi oczami, przez co wywoływałam chichoty.

- Nie. To moja babeczka. - powiedział V, przytulając mnie do siebie i kładąc swoją brodę na moim ramieniu.

- Uuu, rywalizacja. - powiedział Suga, na co wszyscy się zaśmiali.
Mnie nie było do śmiechu.

- Nie nie nie. Śnieżka jest moja. Mo-ja. - powiedział Jungkook, pokazując na siebie.

- Nie. - odpowiedział od razu Taehyung.
Jungkook załamał ręce, przez co zachichotałam.

- Umrę na cukrzycę. - powiedział J-hope i znowu wszyscy się zaśmiali, a ja napuszyłam poliki.
Suga za to otworzył lekko usta że zdezorientowania i spojrzał na J-hope'a.

- V... - szepnęłam cicho, na co chłopak na mnie spojrzał.

- Co tam, babeczka?

- Możesz puścić moje ręce? Już dłoni nie czuję... - powiedziałam cicho, a on puścił moje dłonie, ale nadal mnie przytulał.

- No nie, stary, przeginasz. - powiedział Jungkook, pokazując na niego palcem. Taehyung za to nie przejmował się tym za bardzo. Jedynie patrzył niewinnym wzrokiem na młodszego.

Nagle spojrzałam na Jimina... On wszystko nagrywał!

- Jimin... To jakiś żart? - spytałam, a wszyscy przenieśli wzrok ze śmiechem na nagrywającego blondasa.

- Nie, to nie żart. - odpowiedział, pokazując swoje równe, bielusie zęby.
Przygryzłam dolną wargę, planując ucieczkę. Czułam się coraz gorzej. Jak jakaś... Jakaś zabawka, rozrywka. Traktowali mnie przedmiotowo!

- Chłopaki, serio...

- Czekaj. Kogo wolisz? Mnie czy tego młodzika? - spytał V, na co Jungkook próbował go zabić swoim wzrokiem.

- Co to za pytanie w ogóle? - omijałam jego wzroku, żeby jeszcze bardziej nie zburaczeć. - Po prostu mnie puść. Po co ta cała akcja?- no i po chwili dostałam odpowiedź, ale... Nie słowną.
Podszedł do nas J-hope z aparatem i zrobił zdjęcia. Patrzyłam na to wielkimi oczami, a Taehyung się wtulił w moją szyję, patrząc na fotografa. Po chwili doszedł do nas Jungkook, przytulił się do mnie z drugiej strony z szerokim uśmiechem. Moja mina była nadal taka sama.

- Karin, uśmiechnij się troszkę. - poprosił mnie J-hope. Najpierw pokazałam mu język, a potem się uśmiechnęłam lekko.

- Dobra, staruchu. - powiedział nagle Jungkook i dosłownie kopnął V, żeby sobie poszedł. - Teraz ja chcę sam z Śnieżką zdjęcia.

- Ja stoję następny w kolejce. - stwierdził Jimin, nadal nagrywając telefonem.

- Ja też! Ja też! - krzyknął najstarszy, na co się zaśmiałam. Jest niby najstarszy, ale w ogóle tego nie widać.

- Jasne jasne, stańcie w kolejce. - powiedział fotograf i dalej trwała sesja.
Ktoś mi wyjaśni, o co chodzi?!

~*~

Miałam zdjęcia z dosłownie każdym. I z BTS całym i z bliźniaczkami. To było wyczerpujące...
Po sesji poszłam z JiWoo i JeWoo do łazienki, żeby zmyć makijaż. Postanowiłam wykorzystać tą sytuację, bo nie było chłopaków.

- Ej, dziewczyny... - zaczęłam, zmazując tusz z oczu. - Kto wymyślił tą sesję?

- Jungkook wymyślił. - powiedziała JeWoo.

- A w jakim celu?

- Jak to stwierdził, "To eksperyment". Pewnie chciał sprawdzić, czy serio jesteś Królewną Śnieżką. - odpowiedziała drugą, a ja zaśmiałam się z jej odpowiedzi.

- To są naprawdę dzieci... - szepnęłam z uśmiechem, dalej zmazując makijaż.

Kiedy wyszłam z łazienki i pożegnałam się z dziewczynami, było koło 20. Byłam naprawdę wyczerpana. Ziewnęłam, przeciągając się i właśnie zamierzałam pójść po moje rzeczy do gabinetu brata, gdy usłyszałam chichot. Spojrzałam się za siebie i zobaczyłam Sugę i RM. Kiedy spojrzałam na nich zdziwiona, zrobili wielkie "Ooo...", kładąc dłonie na swoich policzkach. Podniosłam brew z lekceważącym spojrzeniem i poszłam dalej.

- Ej no, nie bądź zła! - krzyknął za mną Yoongi, a ja tylko pomachałam im na pożegnanie, uśmiechając się lekko.

- Do jutra, dzieciaki!

- Do ju... Ej! - krzyknął za mną RM, a ja się zaśmiałam i wyszłam ze studia.

Nigdy nie zrozumiem tego dnia... To była sytuacja wyjęta z psychiatryka. Zaczynam podejrzewać, że mają jakiś niecny plan wobec mnie...
Tylko czy moje podejrzenia są słuszne?

//Kolejny rozdział... Wyczerpujący i dziwny, ale mam nadzieję, że fajny. Komentujcie i polecajcie!
Całuski i miłego weekendu! 💋❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top