17. Nieobecność
- Ale czuję się totalnie słaba... Nadal mam w głowie tego potwora, nie umiem od niego uciec! - powiedziała kasztanowłosa, mająca piętnaście lat. - Uciekam, gdziekolwiek mogę, aby nie zapomnieć też o tych dobrych rzeczach które oczywiście są!
- To skoro są - wtrąciła się blondynka, która była jej nowym psychologiem. - Dlaczego musisz uciekać w te najgorsze rzeczy, a nie te dobre?
- Ponieważ... Ja tych dobrych w ogóle nie czuję... Jakby mnie po prostu muskało jedynie powietrze, głowa po prostu nie przyswaja tych dobrych emocji z zewnątrz.
- A emocje wewnątrz ciebie?
Dziewczyna spojrzała na blondwłosą kobietę, która jedynie coś zapisywała w zeszycie. Ta oschła atmosfera, bez ciepła, sprawiała, że pacjentka czuła się nieco niekomfortowo. Ale cóż jej pozostało, oprócz mówienia?
- Wolałabym, żeby nie istniały.
~*~
Budzik miałam nastawiony na równo czwartą nad ranem. Czułam się dziwnie, gdy tylko mnie obudził, a nie ja sama,w dodatku dużo przed czasem. Ale ten plan niestety będzie zrealizowany tylko wtedy, gdy szybko i niepostrzeżenie wyjdę z domu.
Po cichu.
Niewidoczna.
Wstałam pospiesznie z łóżka i pobiegłam truchtem do łazienki, nie zwracając uwagi na zawroty głowy. Tam umyłam się dokładnie, bo nie wiem, kiedy nadaży się następna okazja. Po tym się ubrałam w czarne spodnie, czarne trampki... Wszystko czarne. Włącznie z bluzą. Nałożyłam kaptur na głowę. Nawet moje czarne końcówki długich włosów, które zafarbowałam wczoraj wtapiały się kolorem w materiał.
Wyszłam z łazienki i zanurkowałam pod łóżko. Wyjęłam z stamtąd moją nie dużą torbę, gdzie miałam jedynie pieniądze. Zresztą marne. Myślę, że te grosze starczą mi na dwa dni, żyjąc jedynie na pierdołach. Sięgnęłam jeszcze po telefon i już miałam cicho wyjść z pokoju, gdy ostatni raz spojrzałam na zdjęcia na ścianie. Byłam tam ja i mój brat. Ktoś bardzo mi bliski, kto zmienił się nie do poznania, jedynie przez pracę. Poczułam łzę, która kręciła się w mym oku.
Czym prędzej wybiegłam z domu na ulicę.
Pora iść przed siebie...
... I nie patrzeć wstecz.
~ Taehyung's pov.~
- Ta sesja mnie zmęczyła. - padł na kanapę Yoongi, co też zrobił Jimin.
- Wy staruchy. Phi! - odezwał się Jungkook.
Wtedy zaczęła się mała sprzeczka, gdzie ta trójka się kłóciła, a reszta była widownią. Jedynie ja stanąłem w kącie i zacząłem przeglądać portale społecznościowe. Przy tym się zastanawiałem dlaczego nie mogę spotkać dzisiaj Karin. Nie przyszła przez wczoraj? Znowu się źle poczuła? Podobno też nikt nie odpowiada, jak się do niej dzwoni. Może przydałoby się znowu do niej przyjść? Ale pewnie znowu by doszło do nieprzyjemnej sytuacji, jak dobę temu.
- Chłopaki, widzieliście gdzieś Karin? - zagadała nagle JeWoo. Podniosłem od razu wzrok. - Nie ma jej, zniknęła bez wieści i nie odbiera ani telefonu, ani wiadomości.
- Może śpi w domu? - wymyślił Jimin. - Podobno ostatnio słabo sypiała.
- Nie sądzę, bo próbujemy od czterech godzin... - stwierdziła JiWoo.
- A pan Soo, jej brat - pochwycił temat masz lider. - Nie mówił czegoś?
- W sumie możnaby jego jeszcze spytać. - odparła JiWoo, patrząc na siostrę.
- Tylko czy będzie miał czas - wtrącił Jin. - Bo on ostatnio nawet na toaletę nie ma czasu. Słyszałem, że chcą mu współpracownika znaleźć, bo nie wyrabia.
- Ale chyba warto spróbować, co nie? W końcu razem mieszkają. - stwierdził Yoongi.
- A może by pójść do niej? - zaproponował Jungkook, na co Jimin wstał z zachwyconym wyrazem twarzy.
- To genialny plan! - zawołał blondyn.
- Musielibyście zebrać skromną grupę, żeby nie rzucać się w oczy, więc na pewno nie pójdziemy wszyscy. - zwrócił uwagę Suga.
- Yoongi ma rację, to by było nieodpowiedzialne. - stwierdził RM.
- W takim razie... Ktoś pójdzie dzisiaj? - zadał pytanie Yoongi.
- Ja! - zawołali Jimin razem z Kookiem.
- Dobra, to ktoś bardziej odpowiedzialny, żeby tych dzieci przypilnować i żebym to nie był ja. - odparł Namjoon.
- Idziesz z nami, Tae? - zadał mi pytanie maknae.
- ... Nie. - i schowałem nos w telefon.
- My też możemy iść? - spytały bliźniaczki.
- Tak. Jin, pójdziesz z nimi do Karin, a my zostaniemy. - zarządził lider. - Będziemy w kontakcie.
- Ech... - westchnął najstarszy. - Niech będzie, przynajmniej zobaczę naszą laleczkę.
- Śnieżkę, nie laleczkę. - poprawił go maknae.
~Karin's pov~
Jest już późny wieczór... Idę cały czas w kierunku, który jest mi nieznany. Nie czuję w sumie głodu. Gdy tylko kupiłam fajki, nikotyna rozluźniała nie tylko moje mięśnie, ale i moje myśli były nie takie totalnie czarne. Po prostu ich nie było. Moja głowa była totalnie pusta, co pozwalało mi iść do przodu.
Byleby jak najdalej.
Jedynie telefon nie dawał mi spokoju. Mimo wyciszenia, wiedziałam, że do mnie piszą oraz próbują się dodzwonić. Aż miałam wrażenie, że popadam w paranoję!
Dotarłam do jakiegoś parku. Patrzyłam się w taflę wody, jak głupia, widząc tam jedynie rozmazany obraz księżyca. Podejrzewam, że jeszcze parę dni i będzie pełnia. Wtedy by księżyc pięknie, swoim srebrnym blaskiem, oświetlił świat w nocy.
Stwierdziłam, że spojrzę na telefon. Zaczęły wydzwaniać do mnie nawet obce numery.
A co, jeżeli w jakiś sposób wiedzą, gdzie jestem, przez telefon?
Może mam jakieś ukryte tam GPS?
A może technologia jest mi jeszcze nie znana i mnie namierzą???
Spanikowałam, puszczając telefon na ziemię. Czułam strach i wściekłość. Nie chciałam wracać do ludzi, których zraniłam i nie umiałam przeprosić. Nie chciałam wracać do świata, gdzie nie wiem kim jestem.
Zaczęłam ten telefon ze wściekłością deptać, wyżywając się wręcz na nim, po czym kopnęłam do stawu. Kaczki, które nie spały, podpłynęły bliżej, mając nadzieję, że może ktoś przyniósł im jakąkolwiek kolację w postaci chleba. Jednak musiały się zawieźć. I znowu odpłynęły na swoje miejsca...
Ja natomiast zapaliłam kolejnego papierosa i poszłam dalej, nie myśląc nawet, gdzie mogłabym spać.
~Taehyung's pov.~
Nadal nie odbiera.
Nadal nie odpisuje.
Nadal nie ma jej w domu.
Nadal nikt nic nie wie.
Chyba dzisiaj nikt nie zaśnie...
- Rozmawiałem z jej bratem właśnie - powiedział Jin, wchodząc do salonu. O dziwo był zdenerwowany. - I mnie wkurzył.
- Co powiedział? - spytał Namjoon.
- No ja go grzecznie pytam, czy wszystko u Karin w porządku, bo nie daje znaku życia. On na to, tym samym tonem, że nie ma o czym rozmawiać i to nie nasza sprawa. I generalnie wszystko gra, musiała wyjechać. To ja na to, że kiedy wróci. On na to, że nie wie. Stwierdziłem wtedy, że coś mi tu nie gra i zadałem pytanie gdzie wyjechała. I wiecie co mi odpowiedział? - był coraz bardziej zdenerwowany. - Żebyśmy się zajęli sprawami zawodowymi, bo ich sprawy prywatne to ich sprawy!
- Nie mógł powiedzieć wprost o co chodzi? - spytał zdezorientowany Hoseok.
- Nie chciał! I nie wierzę, żeby nikomu, ale totalnie nikomu nie powiedziała co się dzieje!
- Tae. - odezwał się nagle Suga i wszyscy przenieśli na mnie wzrok.
- Tak? - spytałem, starając się ukryć zdenerwowanie.
- Coś ukrywasz. - stwierdził.
- Czyli nie tylko ja tak myślałem - odparł Jimin i odwrócił się do mnie. - Odkąd Karin zniknęła, jesteś cichy i nic się nie odzywasz praktycznie. Siedzisz też non stop w telefonie! Chłopie, co cię trapi!
Oblizałem wargi i przygryzłem wewnętrzną stronę polika.
- Tae... - zaczął Namjoon. - Jeżeli to jest coś ważnego, a spędzałeś z nią najwięcej czasu ostatnio... To nam może pomóc.
- ... Dobrze, coś powiem - zacząłem powoli i niepewnie. - Tyle, że to jest trudne i nie wiem, od czego zacząć.
- Na spokojnie, ale byle treściwie. - powiedział mój lider swoim spokojnym tonem.
- Am... Więc... Wczoraj tak trochę się pokłóciliśmy przed tym, jak wyszła do domu...
- O co? - przerwał mi Kookie.
- O to, że... Powinienem jej tyle nie przytulać i dorosnąć.
- To nie ma sensu! - zawołał Jimin. - Przecież ona to uwielbia i nawet na tym polegał wasz zakład!
- Dobra, Tae, kontynuuj. - odezwał się znowu Namjoon.
- Dzień przed tym - zacząłem znowu. - Zobaczyłem... Jej pocięte ręce.
Pociągnąłem nosem i nastała cisza. Patrzyli to na mnie, to na siebie w wielkim szoku i niedowierzaniu. Nie dziwię się. Gdy ją poznaliśmy nie pasowała do kogoś, kto mógłby mieć jakiekolwiek problemy.
- W sensie chodzi ci o samookaleczenie na nadgarstkach, tak? - dopytał się Suga. Jimin schował twarz w ręce, gdy tylko Yoongi nazwał to wszystko po imieniu.
- Nie nadgarstki właściwie, a całe przedramię. - poprawiłem, patrząc na swoje buty.
- Okej... Coś jeszcze?
- I jeszcze wiem, że strasznie kłóci się z bratem ostatnio. I dużo śni jej się koszmarów, które nawiązują do jej przeszłości.
- Czyli miałem czuja, że ten Choi coś kręci. - powiedział załamany Jin.
- Nie mogę w to uwierzyć, że nasza Śnieżka... - powiedział ledwo co Jimin. Chyba zaczyna płakać.
- Dobra, trzeba działać. I to od razu. - wstał z miejsca Yoongi.
- Gdzie idziesz? Jaki masz plan? - spytał Jungkook i wszyscy skierowali wzrok na rapera.
- Idę dokopać panu Soo.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top