3
- Młody chyba się zagalopowałeś. - warknął Szczęsny. - Nie pozwolę ci tknąć mojej córki! Żałuję, że w ogóle pozwoliłem jej być z tobą. - wywalił go z hotelu, a gdy wrócił to wtuliłam się.
- Kocham cię najmocniej na świecie. - odparłam.
- Ej, a ja to co? - spytał Sikorski. - Mogłem cię nie ratować, wcześniej z tej sytuacji! - oburzył się.
- No, ej ciebie też, sikorko. - zaśmiałam się. - A twoja dziewczyna nie będzie zazdrosna?
- Sysia cię uważa za siostrę, a nie za wroga. - uśmiechnął się. - Mimo, że cię zna krótko.
- Muszę się z nią spotkać.
- Chodźmy teraz! - wyciągnął telefon i wybrał numer do Sylwii. - No skarbie, jesteś w domu? Tak? To przyprowadzę Ci gościa! Do zobaczenia! - rozłączył się. - No więc zabieram cię do Sylwii.
***
Artur mi zadzwonił, że przyprowadzi mi gościa. Ciekawi mnie kto to będzie. Nagle usłyszałam dźwięk domofonu, a Karmel zaczął szczekać. Otworzyłam chłopakowi drzwi, naciskając na guzik. Po chwili był w środku, a za nim stała Lena!
- Jeju jak ja cię dawno nie widziałam! - przytuliłam ją od razu. - Siadaj i opowiadaj jak tam u ciebie. - uśmiechnęłam się, a szatynka usiadła na kanapie. Karmelek skoczył na jej kolana i zaczął ją lizać.
- Jaki słodki piesek. - uśmiechnęła się i go pogłaskała. - Jak się wabi?
- Karmelek. - odparłam. - Dostałam go od Artura.
- Naprawdę? Tyle cię znam Artur, a nie wydawałeś się taki romantyczny. - zaśmiała się, a ja razem z nią. Z kolei brunet przewrócił oczami.
- No, więc opowiadaj jak tam we Włoszech.
- Dobrze. Poznałam tam trójkę przyjaciół. - uśmiechnęła się, a po chwili osmutniała.
- Co się stało? - zapytałam z troską.
- Zerwałam z chłopakiem, bo był zazdrosny o to, że przyszłam z Arturem do hotelu. Chciał mnie uderzyć... - zauważyłam, że łzy zaczęły jej spływać po policzku.
- Lenka proszę nie płacz. - przytuliłam ją, a za chwilę do nas przyłączył. - Jesteśmy z tobą w każdym momencie. - siedzieliśmy tak przez chwilę, dopóki szatynki telefon nie zadzwonił. Odebrała.
- Jestem u Sylwii z Arturem. Dobra, za dziesięć minut będę. - rozłączyła się. - Muszę już iść. Do zobaczenia. - i wyszła.
***
Doszłam do hotelu, a następnie skierowałam się do tymczasowego pokoju. Przed drzwiami pomieszczenia już czekał Szczęsny.
- Już jestem. - odparłam.
- To dobrze. Marina do mnie dzwoniła i prosiła, żebyś do niej zadzwoniła. - powiedział i poszedł do swojego pokoju.
Weszłam do środka. Zabrałam z łóżka piżamę i poszłam do łazienki. Zdjęłam ubrania i wzięłam szybki, ale odprężający prysznic. Wytarłam się ręcznikiem, a włosy związałam w tak zwany kokon. Założyłam piżamę i wykonałam wieczorną rutynę. Opuściłam pomieszczenie. Włączyłam laptopa, a następnie skype. Wybrałam Marinę i włączyłam na wideo. Po sekundzie odebrała.
- No cześć skarbie. - uśmiechnęła się. - Wojtek mi wszystko opowiadał.
- Nie chcę o tym rozmawiać. Najpierw dowiedziałam się, że Wiktoria to wszytko zaplanowała, że nie będzie się ze mną przyjaźnić, a teraz Max chciał mnie uderzyć. Chyba już nic gorszego nic się nie stanie. - powiedziałam. - Przyjeżdżasz na mecz? - spytałam, bo miałam nadzieję, że przyjedzie i się do niej przytulę jak do mamy. Kocham ją mimo wszystko. Jest dla mnie jak przyjaciółka i zarazem mama.
- Dziesiątego o trzynastej będę w Warszawie.
***
3 dni później... Dzień Meczu
Obudziłam się około godziny jedenastej. Przetarłam oczy i wstałam z łóżka. Wyciągnęłam z przenośnej szafy poprzecierane jeansy i białą koszulkę. Weszłam do łazienki. Przebrałam się. Wykonałam poranną rutynę i zrobiłam makijaż. Włosy rozczesałam i związałam połowę włosów. Opuściłam pomieszczenie. Na stopy założyłam wysokie, białe converse. Wzięłam czarną torebkę i jeansową kurtkę. Do torebki schowałam najważniejsze rzeczy. Wyszłam z hotelu i skierowałam się do Starbucks'a. Zamówiłam sobie ciasto i kawę z mlekiem. Zabrałam zamówienie i usiadłam przy stoliku. Zjadłam przekąskę. Na telefonie była godzina dwunasta piędziesiąt. Zabrałam kawę i skierowalam się na lotnisko. Po piętnastu minutach byłam na miejscu. Nagle zauważyłam szczupłą sylwetkę. Uśmiechnęłam się na jej widok. Pobiegłam do niej i przytuliłam ją.
- Cześć kochanie. - uśmiechnęła się.
***
Postarałam się i napisałam nowy rozdział!! 😂
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top