12
Przez całą drogę od Leny domu do domu Sikorskich gadała i śmiała się razem z Jeremim. Weszła do środka mieszkania. Na korytarzu pojawił się Artur. Od razu przytulił Polkę.
- Jak ja cię dawno nie widziałem! - powiedział uradowany, a dziewczyna uśmiechnęła się tylko w odpowiedzi. Zdjęła buty i kurtkę.
- No prowadź mnie do tej twojej wybranki. - wybuchnęła śmiechem, a chłopak złapał ją za rękę. Weszli do jego pokoju, gdzie była nowa dziewczyna Artura. Była to ciemna blondynka o niebieskich oczach. Jej twarz zdobił pełny uśmiech. - Niech zgadnę to ty jesteś tą szczęściarą co jest dziewczyną tego głupka? - zaśmiała się znowu Szczęsna. - Lena.
- Zosia. - uśmiechnęła się i przytuliła na powitanie przyjaciółkę jej chłopaka.
- Dzięki bogu! - odezwał się Sikorski, a obie dziewczyny spojrzały w jego stronę. - Myślałem, że się nie polubicie i obawiałem się tego spotkania.
- Niby czemu? - zapytała Zosia, na co jej chłopak wzruszył ramionami. Cała trójka zaczęła oglądać film, później dołączył do nich Jeremi. Po obejrzanym seansie, Lena razem z Zosią i Arturem poszli odprowadzić dziewczynę na stację, skąd miała pojechać do swojego domu. Pożegnali się i poszli na miasto.
- Kierunek McDonald's? - zapytał Sikorski, a farbowana blondynka uśmiechnęła się jedynie i zaczęła biec w stronę galerii. Zajęła miejsce przy stoliku i czekała na przyjaciela. Zdążyła już nawet zamówić jedzenie, a bruneta nadal nie było. Wybrała numer do niego. Drugi sygnał, trzeci... Nie odebrał. Polka martwiła się o niego. Odebrała swoje jedzenie i nadal dzwoniła do Sikorskiego. Nagle ktoś usiadł przed nią. Tym kimś był idiota Artur!
- Gdzie ty byłeś?! - warknęła. Była zła, a zarazem szczęśliwa, że temu idiocie nic się nie stało.
- Wstąpiłem po drodze do sklepu. - uśmiechnął się brunet.
- To czemu nie napisałeś albo nie zadzwoniłeś?
- Przepraszam, nie pomyślałem. - posmutniał, ale gdy zauważył lekki uśmiech na twarzy Leny to od razu też się uśmiechnął.
- Jak zjemy to ja muszę się zbierać. - powiedziała Szczęsna. - Masz, nawet zamówiłam ci jedzenie. - uśmiechnęła się w jego stronę.
- Dzięki bogu, że cię mam, bo inaczej bym czekał teraz w tej dwu kilometrowej kolejce po jedzenie. - wybuchnął śmiechem, a następnie wziął się za jedzenie cheeseburgera. Po zjedzonym posiłku, każde z nich poszło w swoją stronę. Było już trochę ciemno, a farbowana blondynka miała jeszcze do domu około kilometra. Postanowiła przebiec ten odcinek. Słyszała jak ktoś bieg za nią, więc przyśpieszyła. Oprawca złapał ją za nadgarstek. Dziewczyna zderzyła się z jego klatką piersiową.
- Czemu uciekałaś? - usłyszała głos Kapustki. Kamień spadł jej z serca.
- Myślałam, że ktoś chce mnie zabić! - zdenerwowała się. - Ty byś nie uciekał?
- Nie wiem. - wzruszył ramionami.
- Muszę już iść, przepraszam. - powiedziała i miała zamiar odejść, ale piłkarz nie pozwolił jej na to, zamiast tego pocałował ją w usta. Ona szybko odsunęła się od niego i uciekła do mieszkania jej rodziców. Zdjęła kurtkę i buty. W jej rodziców byli goście. Zauważyła, że Grzesiek akurat odszedł od okna. - On to widział. - powiedziała w myślach i przestraszyła się.
- Lena jesteś już? - krzyknął tata z salonu.
- Tak, zaraz przyjdę. - również krzyknęła. Szybko poszła do swojego pokoju. Przebrała się w dresy, telefon zostawiła i wróciła do gości.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top