13

Grzesiek uśmiechał się w jej stronę przez cały czas, ale ona udawała, że nie zwraca na to uwagi i bawiła się dalej z dziećmi innych piłkarzy. 

- Lena co ty jakaś dzisiaj cicha? - pytanie padło z ust Kamila Grosickiego. 

- Tak jakoś. - mruknęła, farbowana blondynka. - Pójdę do kuchni, czegoś się napić. - nalała do szklanki soku pomarańczowego. W pomieszczeniu pojawiła się mama. Spojrzała w stronę córki, która dość dziwnie się zachowywała. Była jakaś nieobecna. 

- Lenka, co się stało? - spytała ją szatynka, na co Szczęsna rozpłakała się. Targały nią mieszane uczucia. - Jeśli nie chcesz mówić to powiesz mi kiedy indziej. - przytuliła ją, wcześniej wycierając jej łzy.

- Bartek mnie pocałował. - rzuciła szybko. Marina nie dowierzała. - Odepchnęłam go i szybko wbiegłam do domu. Tą całą akcję widział chyba, Grzesiek.

- To znak, że on cię kocha, a Grześkiem się nie przejmuj. - powiedziała Łuczenko-Szczęsna. - A ty nie kochasz Bartka?

- Sama nie wiem. - wzruszyła ramionami. - Idę się położyć, jakby ktoś się pytał to powiedz, że źle się czuję. - odłożyła naczynie do zlewu. Szatynka pocałowała w czoło, Lenę i uśmiechnęła się w jej stronę. 

Rzuciła się na łóżko. Jej telefon co chwilę pikał, w końcu odblokowała go. Została zasypana tysiącami wiadomości od Kapustki, na które nie chciała odpisywać. Zegar wskazywał godzinę dwudziestą drugą pięćdziesiąt. Chciała zadzwonić do Artura, może on jej coś poradzi, ale nie wiedziała czy już nie śpi. Zdecydowała jednak, że zadzwoni do przyjaciela, który po chwili odebrał.

- Co tam, Lena? - odezwał się brunet, a dziewczyna rozpłakała się. - Ej, czy ty płaczesz? Co się stało?

- Bartek. - rzuciła szybko.

- Co zrobił ci ten idiota?! - warknął do urządzenia. 

- Pocałował mnie, a ja uciekłam. 

- To jest powód do płakania? Jak coś czujesz do niego to bądźcie razem, nie zważając uwagi na to, że jestem źle nastawiony do niego, ale to twój wybór. - powiedział Sikorski.

- Zacznijmy od tego, że nawet nie wiem czy mi się podoba. - mruknęła farbowana blondynka przez łzy. - W ogóle przepraszam, że narzucam ci się ze swoimi problemami. 

- Nie przepraszaj mnie. Jestem twoim przyjacielem i zawsze ci pomogę. - wiedziała, że uśmiechnął się teraz. - Idź spać, a ja przyjdę do ciebie jutro i pogadamy jeszcze. Śpij, dobrze. - zakończył rozmowę, a Szczęsna odłożyła komórkę na szafkę nocną.

*****

Słońce obudziło blondynkę już po ósmej. Wiedziała, że już nie uśnie dlatego wstała z łóżka. Postanowiła iść się umyć. Zabrała czyste ubrania i bieliznę. Wzięła szybki prysznic. Swoje włosy także umyła. Wytarła ciało, przebrała się w świeże ubrania. Wykonała poranną rutynę, a następnie zeszła na dół. W salonie siedział Kapustka?! Skąd on się tutaj wziął? 

- Kto cię tutaj wpuścił? - zapytała Lena, a on od razu wstał. 

- Marina, ale teraz jej nie ma, bo pojechała razem z Wojtkiem na zakupy, więc możemy porozmawiać. - powiedział piłkarz. 

- A może ja nie chcę rozmawiać? 

- Przepraszam, że cię pocałowałem. Podobasz mi się i to bardzo. Nawet wtedy jak byłem z Wiktorią to podobałaś mi się ty. Kocham cię bardzo i nie odpuszczę tak łatwo. Nie chcę się stracić drugi raz. - złapał ją za rękę, którą ona od razu zabrała. 

- Ale ja nie wiem. To dla mnie za szybko, a teraz proszę cię wyjdź. - rzekła Polka, a on wykonał polecenie. Zamknęła drzwi, a później zsunęła się po nich. Kapustka jej wyznał miłość, a ona go spławiła. Usiadła na kanapie. Do mieszkania weszli jej rodzice. Blondynka szybko wytarła łzy. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top