Wieczoryzm
Każdy z nas myślał kiedyś wieczorem,
Mówił sobie jak uczynić świat piękniejszym,
A zapadłszy na chorobę zwaną znojem,
Spowił skarb mrokiem najczarniejszym.
Lecz jak każdy w duszy żyjący człowiek,
Możesz też w dzień z mogiły zmartwychwstać.
Ty- wiatrów chłód i majestat ciężkich powiek.
Będziesz leciał, a marzenia zaczną szeptać.
I choć został człowieczej woli anioł upadłym,
Nie odda skrzydeł na chwilę najmniejszą,
Aż zdoła nazwać mur beznadziei rozpadłym
I zmieni się w smugę światła najjaśniejszą.
Wstawaj więc, patrz i żar rozdmuchaj!
Choć popiół już tak stary, feniksowy.
Krzyku serca ostatni raz wysłuchaj,
A jednym stanie się ciało i stan duchowy.
Słowa twe piękne, lekkie i czyste
Jak po zimie płatki śniegu ostatniego.
Z nieba jak Walkirie - prawdy oczywiste
Zstąpią w wierze ideału pierwszego.
Krok twój będzie lekki pośród chmur,
A błyszczący wzrok hafty z galaktyk szył.
Będzie lśnił życia najpiękniejszy twór,
A świat powie na głos, czym od zawsze był.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top