Przysięga niezmordowanych

Jest w nas coś, co płacze wciąż i w piersiach pompuje krew.

I czeka biedna jaskółka ta, aż uwolni ją ludzki śpiew.

Wśród marzeń zawsze jest ten dreszcz o przemijalności słów,

Że każda istota- a zwłaszcza ty- nie wypowie ich nigdy znów.


Więc mówię ja- dziecko jak ty- że jest nas, ile jest żyć.

A mimo to każdemu wciąż samotność dane jest kryć.

I powiem ci, za rękę złap! Wichrze w drzewach, sycz!

W kręgu zabłąkanych dusz, jaskółkę uwolnij, KRZYCZ!


Nadszedł czas w tę zimną noc ku gwiazdom salut wznieść!

Przysięgam na wolność dusz, iż będę prawdę nieść!

Przysięgam ja- dziecko gwiazd- dopóki umysł zdrów,

Że jutra iskrą będę za dnia, jak w nocy komnatą snów!


Być jak most! Być jak brat! Jak siostra wszystkich nas!

I czekać na ten niemy znak, co go da kapryśny czas!

Wolny jak ptak! Lekki jak wiatr! I wytrwały bardziej niż świat!

Takim wszak zrodzony jest nasz niezmordowany kwiat!


I przysięgam, że pewnych prawd nie zmiecie żaden ból,

Że nie przeżre mego serca wiek, jak starą łajbę sól!

Z ręką na sercu mówię wzwyż, z dumą biorąc wdech,

Że sąd mój zawsze tylko był sumieniem serc wszech! 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top