Ironia

Spojrzałam z góry, z balkonu, 
Po raz czterdziesty dziewiąty, 
Porannie zdziwiona, znowu, 
Że świat się jeszcze nie skończył. 
Jak makiem zasiał pod blokiem, 
Ptaki nie będą marudzić... 
Gdzie burza, wiatry złowrogie! 
Dwór dobrze ma się bez ludzi

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top