Fatum 🌟
Po kuchni cichy jęk się rozlega,
Leci w dół skórka ziemniaczana.
Ostrym nożykiem to, co ciąć trzeba,
Cięte jest zwinnie, bez zawahania.
Mój ty ziemniaku, mój kartofelku,
Pora się wyzbyć słodkiej beztroski.
Tyleś wyleżał w białym wiaderku
W piwnicy, w niewiedzy i ciemności.
Ty, coś na polu rósł doglądany,
Przez rolników pielęgnowany,
Byś piękny dojrzał i okazały,
Byś gdzieś na targu został sprzedany.
Teraz, ziemniaczku, słuchaj, co powiem:
Obiorę także Twoich kolegów.
Do wody wrzącej wrzucę Cię potem.
Choć byś próbował, nie ujdziesz od tego.
Stwierdzisz "okrutne"?
Tak, takie życie.
Czy coś w tym zmienisz?
Nie, los Twój taki.
By w ziemi dojrzawszy
Być wykopanym,
Nożem obdarłszy
- Ugotowanym.
To musisz przeżyć, będąc warzywem,
By móc wykarmić całą rodzinę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top