XX

Podobno minimalizm jest najlepszy.
Mimo to... Twój uśmiech jutrzejszy
Chciałabym zobaczyć po tych słowach
Nieschowanych w wojennych okopach.

Żebyś uśmiechał się szczerze,
Oddałam swe serce w ofierze.
Swoje uczucia oraz pragnienia,
Byś umarł szybko z osłupienia.

Nie miałeś serca swego,
Nie biło ono rytmu tego.
Straciłeś tak dawno je,
Lecz nie poddałam się.

Kiedyś naszła mnie myśl pewna
,,Dlaczego jesteś tak tępa?
Ranisz wszystkich dookoła,
Twoje serce nie podoła.

Schowana byłam w ciemności,
Po kres mej cichej wieczności.
,, Świat jest piękny! Zobacz sam!
Swoje serce tutaj mam "

Jestem w białej sukni.
Ojcowie moi dumni.
Ukłon pyszny robię.
Grób własny kopię.

Wychodzę na taras,
Widzę szumiący las.
Coraz trudniej jest
Zobaczyć ten gest.

Swoje cierpienie głęboko skrywam.
Czerwoną płachtą byka okrywam.
Jestem sobie szklistą taflą nieba
I niczego już mi nie potrzeba.

Odbijam w oczach świat,
Widzisz w nich miliony barw.

Nie lubię trzymać się reguł,
Jestem nieposkromiona.

Widoki waszych krat,
Uschniętych nocą traw.

Dlatego pojadę sobie na biegun,
Niezdrowo pokręcona.

Poznałam innego człowieka.
Drżała wtedy jego powieka.
Swój wzrok skierował na mnie.
Przerażający był powiem prawdę.

Cieszę się że poznałam ciebie.
Nie musiałam żyć juz o chlebie.
Dajesz mi wszystko, czego pragnę.
Świat rozkręcił sobie niezłą dramę.

Teraz na poważnie...
Dotknę odważnie
Twojego policzka
Słodkiego króliczka.

Powiem tobie tylko tyłem
Jestem latającym motylem.
Nie rybką, smażoną rybką,
Dziewczynką bardzo gibką.

Stanę przodem pewna siebie
I powiem ze kocham ciebie.


_______________________________

Wiersz ten może być trochę niezrozumiały, dlatego że został napisany dla jednej osoby i tylko ona może zrozumieć go w pełni.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top