XIV wiersz
Ty sprawiedliwy jedyny mój
Ciężki męski życia twego znój
Znałam od dawna twoje myśli
Ah jak bardzo się starałam
Gdy o uczucia wypytywałam
Dałam znaki chodzące kajdanki
Widziałam w oczach słodki strach
Pękającym na jedno małe trach
Gdyby spojrzeć w ciebie głęboko
Byłaby otchłań ciemna jak atrament
Czarne serce wezmę w ręce testament
Napiszesz w nim wszystko moje twoje
Otworzysz powolutku oczka swoje
Usiądziemy na czerwonym kocu we dwoje
Będę tutaj z tobą jeżeli tego chcesz
Noc się zbliża wiatr nadciąga zima sroga
Tak jak do serca twego była długa droga
Zatrzymajmy czas choć na chwilkę
Wiem ze poradzisz sobie całkiem sam
Lecz nie pozwolę wrócić tobie tam
Natura przeciwna nam chyba jest
Chociaż może to być jakiś test
Patrzysz, otwierasz oczka widzę gest
Naprawdę bolący on w gruncie jest
Przeniknął całe serce moje twoje
Lody dawno już roztopione zostały
Kajdanki diamentowe nie pozostały
Możemy być wolni tu i teraz
Wiatr nadciąga srogi co porywa nogi
Stawiasz do mnie pewne kroki
Ramiona szaleństwa obejmują mnie
Szepty z lasu wyłaniają się
Uciekać zostać co wybrać powinnam
Czuję ciepło moje ogarnia ciała
Słyszę schowane ciche łkania
Uwięziłeś w uścisku mnie
Szczerze poddałam juz się
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top