Serca Wyrzuty

Serce robi mi wyrzuty,

bo choć kocham

widok słońca nadal jest mgłą zasnuty,

Pełną piersią oddycham,

jednak ta w płucach pustka...

Ona do krawędzi mnie z lekka popycha.

Łza na policzku usycha,

jednak ta wilgoć w oczach nie znika.

To jestem mu winna:

być z nim szczęśliwa,

a nie jestem,

choć być powinnam...


Moje życie stanęło,

po chwili, gdy wszystko nagle zwolniło.

I od tamtej pory

ta rozpromieniona twarz to tylko pozory.

Biorę udział w realnej maskaradzie,

chwilą poddając się gry aktorskiej osłodzie,

jednak wciąż tonę jak kamień w modrej wodzie.

I na dno idę bezpowrotnie.

Jak kropla w oceanie

uchodzę ludzi uwadze,

gdy pośród tłumu gubię się bezradnie.

Nic temu nie zaradzę,

że nad swoim byciem straciłam władzę.


Moją skórę parzy Twój dotyk,

od kiedy moje ciało jest świątynią, gdzie panuje gotyk.

Ty jesteś moim ołtarzem,

szepcącym mi do ucha pisarzem.

Sumienie mnie dopada,

na duchu stopniowo podupadam,

bo nie mogę ofiarować Ci tego,

czego sama nie posiadam.

Czegoś co wiąże się ze słowem miłość:

ze szczęściem ścisła kochanych zażyłość...






















Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: