51. Sztorm

Nadciąga sztorm.

Wszyscy się chowają.

Ja piszę kolejny tom.

Nie karm się nieprawdą.

Nadchodzi sztorm.

Więc nie wychodź.

Buduję tutaj schron.

Nie oddaję się tradycjom.

Buduję coś na nowo.

W końcu jest duma.

Coraz wyższy poziom.

Choć budowany na gruzach.

Dziś nie dowierzam co z tego zrobiłem.

W końcu pokazałem duszę.

Nagle się zjawiłem.

Już żadnego wierszu nie usunę.

Choć chciałem zrezygnować.

Dobrze, że tego nie zrobiłem.

Dzisiaj jest ten czas.

Tylko swoją wizję przedstawiłem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top