Covid

Z niczym nie mogę się pogodzić.
Znowu odpuszczam sobie kolację.
No cóż, ludzie chyba mają rację.
Nic z Covidem nie mogę zrobić.

Znowu do Jehowy się modlę.
Szukam plusów, to co jest dobre.
Modlę się,  codziennie biblię studiując.
Wszystkim i niczym wciąż się przejmując.

Martwić o kogoś? Niby o kogo?
Przez zaraze nie mam nikogo. Nikogo!
Może i mam, ale czuję że tracę
Wszystkich i wszystko, to co dostałam na tace.

Po raz drugi to się stało.
Z czasem,  z otwarciem szkoły było mało.
Choć walczyliśmy dzielnie dwa miesiące.
Zamknęli szkoły,  to było dla nas
Dla klas ósmych znaczące.

Do egzaminu życia przez e-lekcje?
Smutne twarze,  smutne reakcje.
Marzenia i cele sypią się jak piasek.
Wszyscy używają szczęścia masek.

Chorych z dnia na dzień kilka tysięcy.
I wiele wiele smutnych miesięcy.
Morawieckiemu się wyrwało szybko:
"Kto umrze ten umrze i trudno".

Dzieci już z domu całkiem wychodzić nie mogą.
Muszą przeżywać wszystko,  godzić się z trwogą.
Wszystko się sypie, wszystko się wali.
Choć nie wszyscy żywcem się dawali.

Jedni walczą, drudzy się poddawają.
W ogóle już na przyszłość nadziei nie mają.
Ci co walczą tych drugich pocieszają
Uśmiechają się, rękę podawają.

Musimy walczyć razem,  musimy się wspierać.
Do ludzi, do dobra się dobierać.
Wtedy z bogiem wygramy,  daje słowo
Że wszystko kiedyś sklei się na nowo

Wojna Covida nadal trwa.
Jeśli nie będziemy się wspierać
Wszyscy w męczarniach padniemy
Czy to psychicznie czy fizycznie.

Piekło dopiero się zaczyna.

••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Heja
Mam prośbę
Weźcie to oceńcie w skali 0-10.
Byłabym wdzięczna bo autor nigdy nie pochwali swoich prac huhu.
Trzymajcie się! ♥
Dozoba 😇.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top