Jak na kartce papieru
Długopis sunie po kartce.
Zatrzymał się w pewnej chwili.
Urwany szloch -
Brak oddechu,
Jak będziemy teraz żyli?
Słowa biegną przede mną,
Za szybko skaczą po chmurach.
Za późno na jakikolwiek ruch
Mojego powolnego pióra.
Kłamię po raz kolejny,
Wymyślam bajki od nowa,
Idę i gubię się,
A nade mną wisi chmura.
I tak to życie się toczy,
Od jednej do drugiej chwili -
I wciąż pamiętamy o tych,
Którzy kiedyś Tutaj byli...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top