Do końca

Wstaje mróżąc oczy.
Wszystko mnie droczy.

Wyłączam obojętnie budzik.
By innych nie obudzić.

Gdy nachodzi mnie myśl
o dzisiejszym dniu,  trudzie
walce którą przechodzę codzień.
Przechodzi mnie dreszcz.

Co ze mną jest? 
Sama nie wiem.
Co będzie z dzisiejszym dniem?
Zapewne będzie jak wczoraj.

Wszyscy tacy samolubni, obojętni.
Nikt mnie nie pocieszy.
Moje poddanie ich śmieszy.

Nie,  tak nie może być.
Koniec użalania się.
Po to się upada, 
by wstać i być na szczycie.

Muszę wytrwać do końca.
Nawet jakbym miała paść na twarz.
Fizycznie i psychicznie.
Muszę wstać.

Pokaże im wszystkim na co mnie stać.
Nie pozwolę by ktoś mnie niszczył.
Czy się zemszczę?
W mym stylu oczywiście.

Pamiętajcie nawet jak będziecie sami.
Nawet jak całkiem będziecie załamani.
Nawet jak nie będziecie mieć sił.
Musicie wstać i wytrwać.
Do końca.

••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Heja.
Jeśli spodobał ci się mój wiersz napisz co o nim sądzisz.
Kiedy next? Skąd mam wiedzieć?  Huhu
Kiedy najdzie mnie wena.
No to na tyle.
Miłego wieczorku.
                                   Dozoba 😈😇.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top