Rozdział 2
Piotruś zaprowadził mnie do swojego ,,pokoju". Znajdowało się tu wielkie łóżko i chamak. Ściany były drewniane i puste. Nic na nich nie wisiało. No cóż wkońcu byliśmy w środku ogromnego drzewa. Pan położył mnie pierwszy na łóżku i sam położył się obok. Przykrył mnie szczelnie kołdrą. Spojrzał na mnie jakoś tak dziwnie. W jego zielonych oczach dostrzegłam żal i złość.
- Powiedz dlaczego mnie zostawiłaś? - zapytał przybitym tonem.- czy nie traktowałem cię dobrze?
- Tak. To prawda ale..- ostrożnie dobierałam słowa.- ja nie czułam się tu szczęśliwa tylko zagubiona ponieważ jestem dziewczyną i nie pasuję do was niegrzecznych chłopców.
- Kochałem cię.- powiedział patrząc na mnie oskarżycielsko i wyglądał na naprawdę złego.- wciąż kocham. Czy to mało?
- Tak ale..- zaczęłam zacinając się w połowie zdania.- ja nie jestem taka jak wy.
- Być może nie. Ale to właśnie dlatego cię tak bardzo kocham.- popatrzył na mnie z miłością.- drugi raz nie dam ci odejść. Pokiwałam głową ze zrozumieniem akceptując mój los. Dobrze wiedziałam że skoro udało mi się za pierwszym razem to nigdy nie uda mi się za drugim. Uśmiechnął sie triumfalnie i ścisnął mocno moje ramiona tak że aż jęknęłam z bólu.
- Dobranoc kochanie. Śpij dobrze.- pocałował mnie w czoło. Kiedy tylko zasnęłam to usłyszałam jego ostatnie słowa skierowane do mnie.
- Już nigdy mnie więcej nie opuścisz.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top