Prolog
Piotruś pan:
Nigdy nie kochałem syna więc kiedy go porzuciłem zrobiłem to z czystego egoizmu. Nigdy nie sądziłem że mógłbym kiedykolwiek znowu kogoś pokochać ale wszystko się zmieniło kiedy w moim życiu pojawiła się ona. Ta mała dziewczynka zburzyła mury wokół mojego serca i zabrała je całkowicie kiedy zniknęła. Najgorsze jest to że nie wiem z jakiego powodu to zrobiła. Co było tego przyczyną? Wściekłość rozpalała mnie całego. Ktoś musiał maczać w tym palce ona nie odeszła by od tak beż żadnego słowa wyjaśnienia. Ktoś ją do tego nakłonił. To na pewno dzwoneczek jestem tego pewien. Ta żmija mi jeszcze za to zapłaci. Nikt z zagubionych chłopców oni są jolani. Wzdycham. Zajmę się nią później. Teraz najważniejsza jest moja zagubiona dziewczynka. Wybrałem się po nią osobiście. Doskonale wiem że Wiktoria ma lęk wysokości i klastrofobię. Nigdy nie naraziłbym jej na żadne z nich. Wchodzę do jej pokoju przez uchylone okno. Ponieważ to koniec lata na zewnątrz jest jeszcze bardzo gorąco. Chłodna bryza wpada do pokoju przyjemnie chłodząc rozgrzane pomieszczenie. Podchodzę ostrożnie do mojej śpiącej księżniczki. Jest taka piękna. Długie blond włosy leżą rozrzucone na poduszce. Jej spokojny uśmiech jest taki piękny kiedy śpi. Biorę ją ostrożnie na ręce. Uśmiecham się. Przed nami wspólna wieczność myślę sobie kiedy wylatuję z pokoju.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top