*38*
Zapadła już noc, Hershel razem z Rick'em oraz Glenn'em nadal nie wrócili. Stan Beth nie pogorszył się, ale też nie polepszył. Wszyscy zaczęli się martwić, że ci którzy opuścili farmę nadal nie wracają, tak samo jak Amara, której nadal nie ma a przecież zapewniła że wróci jak najszybciej aby zająć się Beth. Zaczęli nawet myśleć o tym czy powinni zacząć ich szukać.
-To nie jest normalne. Boje się że mogło coś się jej stać.- powiedział ze zmartwieniem Jason stojąc przy kamperze razem z Dale'm obserwując las.
-Wierze że Amara sobie poradzi.- powiedział pociesznie Dale choć też go to martwiło i niepokoiło.- Jest silna.
Jason odszedł od starszego mężczyzny i ruszył w kierunku gdzie Daryl ma swój namiot. Piwnooki czuł że coś jest nie tak. Gdyby to byli sztywni poradziłaby sobie bez problemu, ale martwiło go to, że mogła kogoś spotkać, albo że jest ranna i nie może wrócić. Przecież zrobiłaby wszystko aby jak najszybciej wrócić i pomóc Beth, nic by ją nie powstrzymało. Ale oczywiście nikt nie jest niezwyciężony, każdy ma swoje granice. Wiec on musi coś zrobić, nawet jeśli musiałby szukać ją sam.
-Daryl?- zapytał Jason rozglądając się wokół miejsca gdzie obozuje kusznik.
-Czego?- brązowowłosy pojawił się zza drzewa trzymając martwą wiewiórkę i podszedł do tlącego się paleniska.
-Amara nie wróciła, a minęło dużo czasu. Jest już noc i mam wrażenie że coś się jej przytrafiło.
-Jak wspomniałeś jest noc, nikt w tym czasie nie idzie do lasu chyba że chce zginąć. A Amara to zaradna osoba, sam to w kółko mówiłeś, czego to ona nie potrafi?- zapytał sarkastycznie.
-Wiec nie pomożesz mi jej szukać?
Daryl nie odpowiedział mu, nawet na niego nie spojrzał tylko przygotował się do wypatroszenia wiewiórki. Chłopak prychnął i spojrzał na niego z rozczarowaniem.
-Jak sobie chcesz, sam jej poszukam.- powiedział po czym cofnął się i zaczął się oddalać. Brązowowłosy spojrzał na niego i westchnął po czym wstał przerywając to co miał zrobić z wiewiórką.
-Stój!- piwnooki zatrzymał się i spojrzał na Daryl'a, który chwycił swoją kusze. Dorównał kroku do chłopaka i razem ruszyli do lasu.
~~~~
Amara czuła jak boli ją głowa. Słyszała jakieś szmery, charakterystyczny trzask palącego się ogniska i czuła że nie może się poruszyć. Powoli otworzyła oczy, musiała kilka razy zamrugać aby obraz się jej wyostrzył. Zobaczyła w niedużej odległości trzech mężczyzn siedzących przy ognisku i że panuje już noc. Zdała sobie sprawę że siedzi pod drzewem i ma ręce związane za siebie oraz że jej kostki też są związane. Mężczyźni rozmawiając o czymś ze sobą nawet nie zauważyli że ciemnowłosa się ocknęła. Amara wyłapała z ich rozmowy coś o tym, że inni z ich grupy pewnie czekają na nich na drodze oraz to że sądzą że gdzieś w okolicy ktoś ma swój obóz czy coś w tym stylu i że ciemnowłosa należy do niego. Kobieta zaczęła się denerwować, ci ludzie nie mieli dobrych zamiarów, wiedziała to bo przecież gdyby tak nie było nie ogłuszyli by jej i nie związali. Ostrożnie aby nie zauważyli, że przebudziła się przesunęła nogi bardziej do tyłu aby mogła sięgnąć ręką butów, w których ma ukryte sztylety na czarną godzinę, która najwyraźniej właśnie teraz nadeszła. Włożyła dłoń do buta i zaczęła wyciągać ostrze. Jednocześnie obserwowała uważnie co mężczyźni robią. Pomyślała sobie że są naprawdę głupi, że żaden z nich nawet nie zainteresuje się czy jest przytomna czy nie, ale w tej chwili to było błogosławieństwem. Śmiali się i gawędzili całkowicie pochłonięci rozmową miedzy sobą. To dało czas ciemnowłosej aby wyciągnąć ostrze i przeciąć więzy u rąk po czym rozcięła także u nóg. Podniosła się i szybko schowała za drzewem. Zabrali jej pistolet, ale torbę zostawili. Nie tracąc czasu zaczęła biec jak najdalej stąd będąc jednocześnie jak najciszej. Ale nagle ktoś złapał ją i zaciągnął za drzewo zakrywając jej usta.
-Cicho bądź.- rozpoznała ten głos. Daryl. Kusznik puścił ją, a ona mogła się odwrócić i na niego spojrzeć. Mężczyzna zerkał zza drzewa w stronę mężczyzn przy ognisku. Byli daleko, ale światło ognia i ich sylwetki były jeszcze widoczne. Amara poczuła jak ktoś kładzie na jej ramieniu rękę. Spojrzała w bok i zobaczyła Jason'a. Uśmiechnęła się na jego widok.- Idziemy.- rozkazał szeptem Daryl ruszając w kierunku przeciwnym do tamtych mężczyzn.
Gdy oddalili się wystarczająco daleko od tamtych ludzi Amara zapytała ich co tu robią.
-Jason się o ciebie martwił.- wyjaśnił Daryl cichym głosem idąc jako pierwszy rozglądając się uważnie za niebezpieczeństwem, które może się nagle pojawić. To przecież noc, a wtedy sztywnych jest najwięcej.
-Chciałem iść sam, ale Daryl zdecydował że się do mnie przyłączy.- dodał Jason.
-To miłe.- powiedziała ciemnowłosa.- Dziękuję.- skierowała podziękowania w stronę brązowowłosego, który skinął jedynie głową.
Gdy doszli na farmę Rick i Glenn wrócili już z Hershel'em i zabrali tu jeszcze kogoś ze sobą. Wyjaśnili że jacyś ludzie na nich napadli w mieście, a ten chłopak był z nimi, ale zostawili go gdy zrobiło się gorąco. Amara dodała, że jacyś ludzie też ją napadli oraz że rozmawiali o swojej grupie i że szukają obozu. Złapali ją i myśleli że będą mogli wydobyć z niej informacje o jej grupie, ale udało jej się w porę uciec. Ale i tak wiedzą że gdzieś tu jest bezpieczne miejsce i prawdopodobnie będą chcieli je przejąć.
Następnego dnia Rick i Shane po tym jak chłopak, którego zabrali na farmę został opatrzony postanowili wywieść go jak najdalej od farmy i go zostawić. Nie chcieli ryzykować pozwalając mu tu zostać.
Z Beth było już trochę lepiej. Ale Amarze wydaje się, że dziewczyna ma załamanie nerwowe i wpadła w stan depresyjny. Poradziła Maggie aby wsparła siostrę bo ta teraz potrzebuje troski i opieki.
Lori gdy przyniosła śniadanie Beth, a później gdy wróciła po tackę i jedzenie które było nietknięte przez blondynkę dopiero będąc w kuchni zorientowała się że Beth zabrała nóż. Kobieta szybko zareagowała i wróciła do pokoju blondynki i kazała jej go oddać. Powiedziała o tym Maggie, która poszła porozmawiać o tym z siostrą. Postanowili że ktoś będzie musiał nadzorować dziewczynę. Pierwszy zgłosił się Jason, później poszła go zmienić Andrea, a następnie Amara poszła ją zastąpić. Ale drzwi do pokoju dziewczyny były otwarte gdy przyszła. Ciemnowłosa wbiegła do środa i spróbowała otworzyć drzwi prowadzące do łazienki, ale były zamknięte. Zaczęła uderzać w niej i nawoływać Beth. Usłyszawszy hałas Maggie i Lori wbiegły na górę i zobaczyły jak Amara dobija się do drzwi mówiąc im że Beth tam się zamknęła. Po paru chwilach drzwi otworzyły się, a Beth płacząc wyszła z rozciętym i krwawiącym nadgarstkiem. Amara szybko chwyta ją aby zatamować krwawienie.
Maggie była wściekła bo to Andrea specjalnie zostawiła Beth samą twierdząc, że dziewczyna sama powinna decydować czy chce żyć czy nie. Ale teraz Beth zrozumiała coś, chce nadal żyć i obiecała więcej niczego takiego nie robić.
Na farmę wrócił Rick i Shane. Okazało się że nie wywieźli chłopaka i zabrali go tu z powrotem ponieważ on wie o farmie Green'ów, pochodzi z tych okolic wiec kojarzy tą rodzinę. I to stworzyło kolejny problem. Co teraz z nim zrobić?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top