Chapter 49 - CZAS DO MNIE WRÓCIĆ
~Witam^^
Taehyung jako pierwszy położył się do łóżka Jeongguka. Pokój dowódcy niewiele zmienił się od czasu, kiedy był w nim po raz ostatni. Jako że pierwszy wziął kąpiel, musiał cierpliwie poczekać na dowódcę, który wcześniej nalegał na wspólną kąpiel. Taehyung jednak wziął pod uwagę obecność pani Jeon i nie zgodził się na to. Mimo wszystko, chciał zachować twarz. Wciąż było mu niezmiernie głupio po incydencie w samochodzie.
Zamyślony wpatrywał się w ciemny sufit, myśląc o Jiminie, który okazał się prokuratorem, a nawet o Yoongim, który z trudem przyjął ten fakt. Jednak najbardziej obawiał się decyzji, którą wspólnie podjęli, aby walczyć z Lee Jaechonem. Nigdy wcześniej nie sądził, że będzie możliwa walka nie w pojedynkę, a w grupie. Być może razem będą w stanie pokonać ten trud.
Westchnął cicho, odwracając się na bok, wtulając policzek do miękkiej poduszki. Pragnął spokoju, pragnął, aby koszmar zwany Jaechonem minął. Wzdrygął się, gdy materac łóżka po drugiej stronie gwałtownie drgnął. Zaskoczony odwrócił się napotykając rozbawione oczy dowódcy. — Wystraszyłeś mnie — rzekł, spoglądając w radosne oczy Jeongguka. — Dlaczego jesteś taki podekscytowany? Za dobrze nie jest, tym bardziej że Jaechon nas niszczy... To co daje ci w takich chwilach radość? — zapytał zmieszany zachowaniem Gguka
— No ty. Ty jesteś powodem mojej radości — odpowiedział zgodnie z własnymi uczuciami. Na ustach Taehyunga wręcz od razu wkradł się jednej z najszczerszych uśmiechów, który wyrażał szczęście i wzruszenie.
— To słodkie — wplątał palce w mokre kosmyki włosów dowódcy. — Ty również jesteś moją radością — odparł z uczuciem, a dowódca ucałował aktora krótko w czoło.
— Chciałbym, abyś nie myślał wyłącznie o złych i przykrych rzeczach. Chciałbym, aby w twoim życiu zagościło szczęście i spokój, a ja chcę być częścią tego życia — rzekł, patrząc czule w oczy Taehyunga.
— I jesteś — odrzekł z zapewnieniem. — Od dnia, w którym po raz pierwszy się spotkaliśmy byłeś częścią mojego życia i nawet te osiem lat rozłąki nigdy tego nie zmieniło — rzekł.
— Ale byłem dla ciebie okropny — opuścił wzrok. — Czuję się winny za to, co cię spotkało. To przeze mnie cierpiałeś, dlatego chcę ci wszystko wynagrodzić. Myliłem się i popełniłem wtedy wiele błędów. Zwątpiłem w najszczerszą osobę, jaką dało mi życie. W osobę, w której się zakochałem i usilnie się jej wyparłem. To w życiu się nie powtórzy — zapewnił, a Taehyung uśmiechnął się ciepło.
— Zapomnijmy już o tym. Wybaczyłem ci i nie ma, co do tego wracać. Wynagrodzisz mi to czekoladkami, białymi różami, wieczorami z horrorami i długimi nocami — wyszczerzył się w rozbawieniu, a dowódca niespodziewanie zawisł nad nim, patrząc zadziornie w oczy chłopaka.
— Teraz niestety nie mam kwiatów i czekoladek, ale ostatni punkt jest do spełnienia — oznajmił, zaskakując aktora nagłym pocałunkiem. Czerwieniąc się na twarzy, chwycił za umięśnione ramiona Jeona, nieco panikując.
— Twoja mama jest w domu! — krzyknął szeptem.
— I co w związku z tym? — uniósł brew
— To, że nas usłyszy. Nie chcę czuć się zażenowany, jak dziś — rzekł karcącym tonem, a Jeongguk roześmiał się cicho.
— Nie martw się tym. Postaraj się po prostu nieco stłumić głosik — puścił mu oczko, by zaraz schować się pod kołdrę i zejść powoli między nogi aktora.
— Gguk! Nie! — pisnął cicho, jednak na nic to się zdało, gdy mężczyzna się uparł. Poczuł, jak Jeon zsuwa mu spodnie od piżamy i składa mokre pocałunki w miejscu intymnym. Wstrzymując jęki, zacisnął usta wraz z palcami, które zacisnęły się na krańcach kołdry. — Ach... — stęknął rozgorączkowany, nie bardzo myśląc o własnych wcześniejszych słowach.
Usta dowódcy pieściły twardy członek, doprowadzając chłopaka do błogiego stanu, z którego nie potrafił się wyrwać. Mimo wcześniejszego oporu przez wzgląd na panią Jeon, nie potrafił bronić się przed uczuciem doznawanej przyjemności. Jeongguk sprawiał, że tracił zdrowy rozsądek. Dlatego cicho sapał, a może i skomlał, gdy zaspakajana erekcja pulsowała z przyjemności, jednak ten stan nie trwał zbyt długo, ponieważ wiśniowe wargi opuściły członka. Ciało Jeongguka wydostało się spod kołdry, gdzie pochylił się nad rozgorączkowanym aktorem, sięgając do jednej z szuflad. Chwytając za lubrykant, wycofał się. Taehyung obserwował jego poczynania, widząc jak rozlewa część lubrykantu na palce, by następnie nasunąć je na ciasne wejście. Gdy palce Jeongguka zatopiły się we wnętrzu chłopaka, ten wstrzymał oddech. Pomimo dyskomfortu, próbował unormować oddech, który stawał się coraz wyraźniejszy z nadchodzącą falą dreszczy i przyjemności.
Nim przyjemność stała się szczytowaniem, palce Jeongguka zastąpił twardy penis, przez którego wielkość, paznokcie Taehyunga zacisnęły się na plecach dowódcy, który uciszył jego usta głębokiem pocałunkiem. Zbliżenie w tej stłumionej jedności, bardzo spodobał się dwójce przyjaciół, którzy mogli w prawdzie i planami na przyszłość iść razem przez życie.
Silna dłoń Jeongguka podtrzymywała kark mniejszego, bez ustanku całując czule malinowe wargi, gdy poruszał miednicą, uderzając w punkt Kima. Dzięki pocałunkom Jeona, usta Taehyunga mogły choć o trochę zmniejszyć częstotliwość spazmów, gdy obydwaj kochali się namiętnie i z miłością. Taehyung mógł bez strachu przyznać, że jest szczęśliwy, w końcu spokojny i to z osobą, którą zawsze kochał.
~
Dzwoniący telefon Taehyunga nie dawał spokoju, jednak w żaden sposób nie przebudziło to Jeongguka, który pogrążony był w głębokim śnie. Ospały ledwo wyciągnął rękę, chwytając za urządzenie, znajdujące się na półce. — Słucham? — wydusił z chrypką.
— Obudziłem? — zapytał Jimin.
— Tak. O co chodzi?
— Jestem właśnie w sądzie, ale mam jeden problem w związku ze złożeniem pozwu przeciwko Jaechonowi — rzekł, a Taehyung potarł powieki, podnosząc się do siadu, opuszczając ramiona śpiącego Jeongguka.
— Jakie to problem? — zapytał.
— Powiedz mu wprost — usłyszał w tle Yoongiego, przez co zmarszczył brwi.
— To Yoongi?
— Zamknij się. Wiem, co mam robić — przekomarzali się chwilę, zanim Jimin powrócił do rozmowy. — Yoongi mi towarzyszy. Nieważne. Chodzi o te nagrania. Czy mogę dać je jako dowód? Wiem, że to jest dla ciebie ciężka sprawa, ale nie wręczę tego do akt sprawy, jeśli sam nie wyrazisz na to zgody — rzekł z opanowaniem. Taehyung nabrał oddechu, myśląc nad odpowiedzią. Spojrzał ukradkiem na śpiącego dowódcę, na którego widok poczuł ciepło na sercu i siłę, by walczyć.
— Dodaj je. Wyrażam zgodę — odpowiedział zdecydowanie.
— Dobrze. Dziękuję Taehyung, obiecuję, że Jaechon zapłaci za wszystko — powiedział, jak czuł.
— Wiem, że ty na pewno sobie z tym poradzisz — powiedział ze spokojem. — Mimo wszystko jestem wam wdzięczny. Chcę walczyć dla niego... — mówił, patrząc na Jeongguka. — I dla siebie.
— I to jest poprawne nastawienie! — ucieszył się Jimin. — Lecimy z tym!
Po rozmowie z Jiminem Taehyung udał się do łazienki wziąć szybką kąpiel. Przebrany, udał się do kuchni, gdzie czekało na stole przygotowane śniadanie. — Widzę, że pierwszy wstałeś. Jeongguk wciąż śpi? — zapytała pani Jeon, stawiając na stole kubki z herbatą.
— I to mocno — zaśmiał się, zasiadając do stołu.
— Cały Jeongguk. Zawsze jak przyjeżdża potrafi spać całymi dniami. Chyba tęskni za starym łóżkiem — zaśmiała się, zasiadając naprzeciw Taehyunga. — Cieszę się, że jesteście razem. Marzyłam o dniu, w którym wasza dwójka wszystko sobie wyjaśni — powiedziała, jak czuła. Taehyung uśmiechnął się delikatnie.
— Ja również marzyłem o tym dniu... Na szczęście udało nam się wszystko wyjaśnić. Szkoda, że nie ze wszystkimi da się w ten sposób — westchnął ciężko.
— Masz kogoś konkretnego na myśli? — zapytała.
— Moją mamę — odpowiedział. — Nie potrafię jej wybaczyć wielu rzeczy, ale mimo wszystko jest moją mamą. Nie mogę zrozumieć, jak może przez tyle lat nie widzieć błędów, które popełniła. Ja znam swoje stanowisko w tym, co się stało, ale byłem tylko skrzywdzonym nastolatkiem, który targnął na swoje życie, a ona? Ona nawet nie pomogła mi podnieść się z dna, a za to widziała we mnie powód, przez który straciła dziecko. Nigdy nie chciałem sprawić jej takiego bólu... J-Ja... W tamtej jednej chwili byłem egoistyczny — powiedział z bólem, a pani Jeon patrzyła na niego ze współczuciem.
— To nie twoja wina. Absolutnie. Szkoda, że nie zobaczyła w tej sytuacji, tego co ja widzę — rzekła.
— Co takiego?
— Że w tamtym czasie mogła stracić nie tylko jednego dziecko, a dwoje. Powinna być wdzięczna za to, że ty żyjesz — wyjaśniła. Taehyung opuścił wzrok, nigdy wcześniej nie myśląc w ten sposób. Być może taki był obraz matki. — Wierzę, że i ona kiedyś to zrozumie.
— Osiem lat nie zrozumiała... Nic się nie zmieni w tej sprawie — rzekł z westchnieniem.
— Może warto byłoby znaleźć powód jej zmiany. Spojrzeć trochę głębiej — zasugerowała.
— Z całym szacunkiem, ale ona widzi i słucha swojego kochanka — pokręcił nerwowo głową.
— Być może, ale to zawsze będzie twoja matka — rzekła, a chłopak opuścił wzrok. Rozumiał dobrze do czego dążyła pani Jeon. To oczywiste, że chciałby mieć spowrotem swoją mamę, ale los nie był dla ich relacji łaskawy.
Taehyung nie mógł usiedzieć w domu Jeongguka, po śniadaniu opuścił mieszkanie, potrzebując zaczerpnąć powietrza po całej rozmowie z panią Jeon. Nie mógł wyrzucić z głowy słów kobiety oraz obrazu własnej matki. Krążył po ulicach miasta, jednak nogi prowadziły go drogami, którymi niegdyś codziennie kroczył. Nim się obejrzał, znalazł się przed rodzinnym domem. Nie mieszkał daleko od domu Jeongguka, w końcu razem bawili się na podwórku, jednak potrzebował przejść się kilka przecznic, zanim zdecydował się podejść do rodzinnego domu. Zatrzymał się przed drzwiami, wahając się wskazującym palcem przed wciśnięciem przycisku dzwonka. Wpuści mnie? Wygodni mnie? Wciąż się wahał, jednak słowa pani Jeon potrafiły podnieść na duchu, dlatego zdecydował się zadzwonić. Czekał cierpliwie, jednak nikt nie otworzył. To nieco go zdziwiło, ponieważ w domu mieli gosposię, która zawsze była w domu. Postanowił sprawdzić czy drzwi są otwarte, jak przypuszczał, były.
— Mamo? — zawołał wchodząc do środka. — Pani Jang? — pytał, idąc wgłąb domu, w którym panował wielki bałagan. Wszystkie rzeczy były poprzewracane, co naprawdę go dziwiło. Być może jego mama miała problem, ale nie była syfiarą, a tym bardziej pani Jang nigdy nie dopuściłaby do takiej sytuacji. Okna były po zasłaniane, przez co ledwo można było cokolwiek dostrzec. Idąc ciemnym korytarzem, podknął się o coś, przez co upadł twardo na podłogę. Syknął, czując ból w kolanie, jednak obejrzał się za siebiez chcąc zobaczyć, o co się przewrócił jednak krzyk matki, przerwał mu tę czynność.
— Taehyung wyjdź stąd! Nie chcę cię tutaj! — krzyknęła z pokoju na górze. Taehyung spojrzał w stronę schodów, jednak dziwił go głos matki.
— Porozmawiajmy mamo — poprosił, mówiąc na tyle głośno by mogła go usłyszeć.
— Idź! Nie jesteś mi potrzebny w życiu. Wracaj do Jeongguka, już! — krzyknęła, lecz Taehyung mógł tym razem dosłyszeć w jej głosie lęk? Zmarszczył brwi, dziwiąc się jej tonem, jak i faktem, że kazała mu wracać do Jeongguka. W końcu najbardziej sprzeciwiała się ich relacji. Zdecydowany, zwrócił wzrok za siebie, chcąc wiedzieć o co się w końcu potknął, niemal rozdarł gardło, widząc martwe ciało matki Jaechona. Przerażony ledwo się podniósł z ziemi. — Muszę... Muszę uciekać — wydusił przerażony, mijając ciało kobiety, krocząc szybkimi krokami ku wyjściu. Chwycił w drodze telefon, wybierając połączenie do Jeongguka, jednak nim wydusił na zieloną słuchawkę, ogłuszyło go uderzenie w głowę.
Upadł bezwładnie na podłogę, widząc jedynie przebłysk czarnego obuwia.
— Czas do mnie wrócić.
~
Jakie wrażenia?
Trochę smutno mi to mówić, ale już żegnamy się z wieczną obietnicą 🥹🤧 smutno mi, ale serdecznie zapraszam was do nowego ff money over love, który widnieje już na moim profilu. Widzimy się już w epilogu 🤧💜
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top