Chapter 44 - RAMEN
Taehyung patrzył ze słabością na upartego dowódcę, żałując, że osiem lat temu nie byli w stanie być równie uparci, co dzisiejszy Jeongguk. Pomimo wielu sprzeciwom, aby brnąć w tej miłości, nie potrafił dłużej patrzeć w oczy mężczyzny i sprzeciwiać się miłości, którą mu ofiarowuje. Otarł spod oczu łzy, nie będąc w stanie trzymać dla siebie uśmiechu.
— Dobrze... Chyba o wiele proszę. Pewnie, gdybyś mi powiedział te same słowa, również powiedziałbym to tobie — rzekł szczerze, a Jeongguk widząc, że Taehyung odpuszcza sobie próbę spławienia go, odczuł wewnętrzną ulgę.
— Twoja prośba nie mogłaby być spełniona. Kto chciałby zrezygnować z miłości? Dlaczego powiedziałeś, że powinniśmy sobie odpuścić dla naszego bezpieczeństwa? — zapytał, zaniepokojony wcześniejszymi słowami aktora. Taehyung westchnął głęboko, podnosząc się na równe nogi.
— Nie ma o czym mówić i tak się poddałem twoim słowom — odpowiedział, siadając na łóżku, a czujne oczy obserwowały aktora. „ Skoro się tego podejmujemy, będziemy musieli się z nim zmierzyć... w obecnej sytuacji nie uda nam się go uniknąć" — intensywnie rozmyślał, nawet nie wyczuwając, że przystojny dowódca się do niego przysiadł, patrząc na niego z nadmierną powagą. Taehyung zauważając spojrzenie dowódcy, uniósł wysoko brwi. — Czemu tak na mnie patrzysz? — zapytał niepewnie.
— Bo myślę... znaczy się, staram się czytać między wierszami. Kiedyś nie byłeś tak skryty, więc jest mi ciężko cię wyczytać — odpowiedział, drapiąc się po tyle głowy. — Mówisz i nigdy nie kończysz, dlatego nie rozumiem czasem do czego zmierzasz — dodał, a Taehyung patrzył na niego z rozbawieniem.
— No popatrz, a kiedyś czytałeś mi w myślach.
— Właściwie to z tym kłamałem. Nigdy tego nie potrafiłem, ale rozumiałem cię po twoich gestach — oznajmił z dumą.
— Gestach, tak? Niby jakich? — uniósł brew.
— No na przykład, kiedy się denerwujesz gryziesz lewy kąt ust, a jak jesteś głodny robisz usta w dzióbek i przekręcasz go w lewo. Kiedy się wahasz mrużysz lewe oko — wymienił, a Taehyung słuchał z uwagą, nie wiedząc, że naprawdę tak robi. — Przypuszczam również lewa część twojego ciała jest tą najwrażliwszą — dodał.
— Najwrażliwszą?
— No wiesz... najbardziej erogenną. Doszedłem do tego w liceum — odpowiedział w rozbawieniu, a Kim rozchylił w niedowierzaniu wargi.
— Myślałeś o takich rzeczach już wtedy?! Co ty o mnie myślałeś? — zdzielił mężczyznę w ramię, a ten udał, że ten ruch go zabolał. Nieśmiało opuścił głowę, lecz Taehyung był w stanie dostrzec rumieńce na jego bladych policzkach.
— W tamtym czasie dużo o tobie śniłem, to z tego ten wniosek — wyznał, a Taehyung myślał, że za chwilę krew go zaleje z zażenowania. Naprawdę się zawstydził, a tym bardziej kiedy zdał sobie sprawę, że przez cały czas paraduje przed Jeonem w samym szlafroku. Co prawda już się przed nim otworzył, lecz w obecnej sytuacji, poczuł się zbyt zawstydzony, a zarazem zaszczyconym, mogąc być powodem tej nieśmiałości dowódcy. Pamiętał nieśmiałego Jeongguka z czasów dzieciństwa, gimnazjum a potem liceum, lecz w czasie pojawienia się osób trzecich, nie mógł już więcej ujrzeć tej niewinności. Ten widok sprawił, że serce rozpaliło się dawnym żarem. Zawstydzony zakaszlał, chcąc zejść już z niewygodnego tematu.
— Na ile przyjechałeś? Nie widziałem, żebyś przywiózł ze sobą rzeczy.
— Zostały w samochodzie. Śpieszyło mi się, aby cię zobaczyć i przekonać do bycia ze mną. Cieszę się, że przybyłem w porę. Kamień z serca — uśmiechnął się zadowolony. — Nie wiem, co bym zrobił, gdybyś mnie wyrzucił — spojrzał na aktora.
— Zdziwiłeś mnie tym najściem. Nie spodziewałem się, że opuścisz jednostkę, jesteś tam w końcu potrzebny — rzekł, a te słowa sprawiły, że beztroska i rozbawienie opuściło dowódcę, co nie uszło uwadze Taehyunga. — Gguk, co jest?
— Zrozum, i tak bym przyjechał tu po ciebie, żeby zabrać cię z powrotem do jednostki, jednak tego nie zrobię — westchnął, a Taehyung naprawdę zmartwił się, widząc, że coś się wydarzyło w jednostce. — Zawiesili mnie, a raczej zawieszą, bo to jest pewne. Czekam tylko na telefon Yoongiego z potwierdzeniem decyzji komisji — spojrzał w zmartwione oczy Taehyunga.
— Co?! Dlaczego mieliby cię zawiesić? — pytał zdziwiony.
— Dałem się podejść Jaechonowi. Miałeś, co do niego rację. Byłem głupi i wszedłem w jego grę, wychodząc na najgorszego dowódcę, znęcającego się nad swoim batalionem. Jednak nie żałuję, że obiłem mu mordę, sukinsyn zasłużył na najgorsze — rzekł z gniewem w głosie, a aktor odwrócił nerwowo wzrok, czując obawę. Czyżby Jaechon już zaczął zemstę?
— Nie powinieneś się mu narażać. Źle zrobiłeś, bijąc go.
— Ale on obrażał ciebie, a mnie uznał za problem, który zaczął teraz mu wadzić. Sukinsyn cały czas chciał trzymać mnie na dystans od ciebie, co mu się udało. Byłem taki głupi, wierząc temu kłamcy — mówił w gniewie i nienawiści do Jaechona, a Taehyung pobladł na twarzy. Bał się, było gorzej niż myślał. Przerażała go myśl, że Jaechon skrzywdzi Jeongguka albo przyjdzie do niego. Gdy Jeongguk przeklinał postępowanie Jaechona, dłonie Taehyunga drżały. — Ten sukinsyn jest gotów do głupich zagrań i wykorzystuje swoją pozycję, żeby dobić. Ja mu kurwa pokażę, oczyszczę moje imię. Zresztą musisz na niego uważać Taehyung, on nie rozumie, że nie jesteście razem. Nie może pogodzić się z tym, że się kochamy i myśli, że tymi nieczystymi zagraniami coś zyska — pokręcał nerwowo głową.
— Powiedziałeś mu o nas?
— Nie miałem wyjścia. Wkurzył mnie...
— Niepotrzebnie to zrobiłeś — zdenerwowany powstał.
— Tae, co ci je...
— Możesz zająć mój pokój. Ja pójdę do gościnnego. Czuj się, jak u siebie — powiedział niespokojnie, kierując się do wyjścia.
— Taehyung! — zawołał, zrywając się na równe nogi, zatrzymując przed wyjściem Taehyunga. — Przepraszam. Wiem, że prosiłeś, aby nikomu o tym nie mówić, ale Jaechonowi należało pokazać granicę. Bez tego nigdy by sobie nie odpuścił — próbował wytłumaczyć. Taehyung stał nieruchomo przed drzwiami, zamykając w bezsilności powieki.
Gdybyś wiedział, że samo pokazanie granicy przyniosło mi tylko nieszczęście.
— Poza tym... czułem się zły, gdy mówił o tobie. Kocham cię i nie chcę, aby inny mężczyzna na ciebie patrzył. Zrozum, jak się z tym czułem — patrzył w kierunku aktora, który w bezradności zacisnął dłonie.
— Rozumiem. Ja również się tak czułem, gdy byłeś z Ryuchae. Wasz widok rozdzierał mi serce — wyznał, zaskakując Jeona. — Nawet wiele razy wyobrażałem samego siebie, jak to jest być na miejscu Ryuchae. Zazdrościłem mu wiele razy możliwości trzymania cię za rękę, całowania twoich ust, przytulania cię bez żadnych ograniczeń, a-a potem... przestałem zazdrościć, kiedy przekonałem się, jaki naprawdę był Ryuchae. Właśnie wtedy zacząłem się o ciebie martwić — dodał. Jeongguk widząc, jak ciało chłopaka całe drży, podszedł do niego, obejmując silnymi ramiona.
— Spokojnie. Nie bój się — szepnął tuż przy uchu chłopaka, którego oczy wciąż pozostawały szczelnie zamknięte, chcąc znieść wewnątrz ból przeszłości. W końcu w ten sposób nauczył się żyć na nowo. Znosił to samotnie przez tyle lat. Przecież nie mógł tak po prostu pęknąć przez to, że on tu był... nie mógł. — Nie jesteś już sam. Jeśli wciąż jest ci z tym ciężko możesz mnie bić albo się na mnie oprzeć — dodał, lecz tym samym zniszczył osłonę Taehyunga. Aktor bez słowa odwrócił się, wtulając z pragnieniem w pierś dowódcy, pozwalając sobie na wydobycie tłumionego szlochu. Jeongguk stał bezruchu, czując się bezradnym, gdy cichy i bolesny szloch łamał mu serce. Czuł się winny, że przez własny strach, skrzywdził osobę, której osobowość była, jak nadchodzący poranek, uśmiech i uroda, jak staw lotosów. Sprawił, że dawny Taehyung stracił poranki i nie mógł zakwitnąć. — Przepraszam, naprawdę nie chciałem cię tak skrzywdzić — szepnął.
— Boję się — wychrypiał, zaskakując dowódcę.
— Czego się boisz?
— B-Boję się, że znowu mnie znienawidzisz i oni...
— Nie! Nigdy więcej nikomu nie uwierzę. Ryuchae i Jaechon już nie powinni nas interesować.
— Ale on sprawił, że cię wyrzucono z jednostki. To jest dopiero początek, wiem to — spojrzał zapłakanymi oczami w obsydianowe tęczówki Jeona.
— Boisz się go, bo z tobą zrobił podobnie? — zapytał, a Taehyung odwrócił nerwowo wzrok. — Czyli twoje ostrzeżenia przed niebezpieczeństwem miały go na myśli? — patrzył wyczekująco na chłopaka, chcąc dalej naciskać na ten strach Taehyunga. Jednak aktor nie pozwolił na to. Nie chciał, aby Jeongguk poznał tę część przeszłości, nie chciał. Nikt nie wiedział, prócz osób, które miały z tym coś wspólnego. Palce aktora spoczęły na wargach zaskoczonego Jeongguka, który spojrzał w bursztynowe tęczówki, czując przez ich widok miękkie kolana. Przełknął nerwowo ślinę, nigdy wcześniej nie poznając tego spojrzenia.
— Skoro przyjechałeś do mnie, to czy nie powinieneś jako mój chłopak zaproponować randki? — zapytał, a Jeongguk zakaszlał nerwowo.
— Nie chciałem cię w tym pospieszać. Pierwsza randka powinna być wyjątkowa — odpowiedział, a Taehyung pokręcił w rozbawieniu głową, chwytając między palce materiał koszulki mężczyzny.
— Myślałem, że pierwszą randkę odbyliśmy...
— Co? Jak? Kiedy? — pytał zdziwiony.
— Zapomniałeś o istnieniu Kitae? — uniósł brew.
Faktycznie można uznać tamto spotkanie za randkę, kończącą się katastrofą.
— Ale wtedy Jaechon i ty...
— Nie wspominaj tego — westchnął. — Miałem na myśli nasz czas, który wtedy spędziliśmy. Naprawdę nie masz wyczucia — pokręcił lekko głową.
— Wybacz, ale wciąż pewne sytuacje z nim związane i z tobą mnie frustrują. Mam wrażenie, że przez cały czas chcesz mnie odsunąć od rozmowy o nim — rzekł, jak czuł. Taehyung zagryzł w zdenerwowaniu dolną wargę, wiedząc, że próba uniknięcia tej rozmowy wygląda jak zabawa w kotka i myszkę, ale naprawdę wolał o tym nie rozmawiać.
— J-Ja... — przerwał, gdy dźwięk telefonu Jeongguka uniemożliwił mu kontynuację.
— Przepraszam, to Yoongi. Muszę odebrać — grzecznie przeprosił, a Taehyung przytaknął w zrozumieniu głową. Nie chcąc przeszkadzać mężczyźnie w rozmowie, opuścił sypialnie, wracając do łazienki, aby w końcu skorzystać z okazji i przebrać się w piżamę. Jeongguk zrobił mu wejście o tak późnej porze, jednak cieszył, że przyjechał. Bał się Jaechona, ale bardziej bał się stracić Jeongguka. Być może był przewrażliwiony po tym, co wydarzyło się osiem lat temu, ale to, czego doświadczył pozostawiło po sobie piętno, które prawdopodobnie nigdy nie zniknie. W czasie, gdy dowódca prowadził rozmowę z Yoongim, on się przebrał i udał do kuchni, przygotowując posiłek z paczki. Ukochany ramen zalał wrzątkiem, wpatrując się z zafascynowaniem na dwie miski, nad którymi unosiła się para. Uwielbiał wpatrywać się w tę scenę, ponieważ zawsze go odprężała. Być może był to w pewien sposób zwyczaj dla uspokojenia emocji. Czasami sam nie wiedział, kiedy chwytał za paczkę i zagotowywał wodę. Wracał do rzeczywistości, gdy intensywny zapach i para pobudzała jego zmysły. Z tym jednak wiązało się jedno wspomnienie, które zawsze wywoływało uśmiech na jego ustach.
Podczas pobytu w zakładzie psychiatrycznym wraz z ojcem stworzyli nowy zwyczaj, który opierał się na jedzeniu ramenu z paczki godzinę po obiedzie. Niestety obiady w zakładach były kiepskie, a ojciec, chcąc przynieść mu nowych i dobrych wspomnień, wpadł na pomysł, aby stworzyli zwyczaj ojca i syna. Jednak od tamtego czasu, gdy był skazany na samotność odprawiał ten zwyczaj samotnie. Być może miało to przynieść ulgę. Czas, który spędził z ojcem, był jednym z najlepszych okresów w jego życiu, ponieważ ojciec nauczył go, że warto szanować swoje życie.
Siedział w milczeniu, zatracając się we własnych myślach do czasu, aż czyjaś dłoń przeleciała mu przed oczami. Zaskoczony, spojrzał na przystojnego dowódcę, który z ciepłym uśmiechem, usiadł obok. — Pachnie świetnie — powiedział, a widząc mały gest ruchu górnej wargi przeciskającej się do czubka nosa, z trudem powstrzymał śmiech. — Co cię tak bawi?
— Zapomniałem, że ty również miałeś swoje małe gesty. Ten jeden był najczęstszy. Robiłeś go, jak byłeś głodny albo myślałeś — powiedział przez śmiech, demonstrując zwyczaj Jeongguka.
— Bardzo zabawne — wystawił złośliwie język, sięgając po pałeczki.
— Jak rozmowa z Yoongim?
— Zawiesili mnie. Yoongi powiedział, że jest wkurwiony i dał im wypowiedzenie. Mówiłem, żeby tego nie robił, ale on się uparł. Stwierdził, że nie będzie pracował z nieudacznikami, dającymi się przekupić.
— Wow... Wrócił podwórkowy szogun.
— Żebyś wiedział. Jutro leci do Busan. Ja również będę tam wracał. Chcę zobaczyć się z mamą — powiedział, a Taehyung opuścił wzrok w namyśle. Nie był w Busanie od ośmiu lat. Na samą myśl o powrocie tam bardzo się denerwował, ale... nie chciał rozstawać się z Jeonggukiem, nawet na kilka dni.
— Mogę jechać z tobą? Dawno nie widziałem twojej mamy — spojrzał na Jeona, który obdarzył go oburzonym wzrokiem.
— Myślałeś, że pojadę bez ciebie? Nie ma takiej opcji, żebym ruszył się gdziekolwiek bez mojej gwiazdeczki — zaśmiał się, wyciągając pałeczki ku misce z makaronem, jednak zanim dotknął jedzenia cały zdębiał.
Zrobił dla mnie ramen?!
Gorąc uderzył w niego paraliżująco, sprawiając, że nawet bijące serce w piersi zgłupiało.
Czy to oznacza to, co myślę?
Nie wiem, czy jestem psychicznie na to gotowy...
Co ja pieprzę!
Przecież, że jestem!
Odchrząknął, zerkając niepewnie na chłopaka.
— Em... dziękuje za zrobienie dla mnie ramenu — zaczął niepewnie, zwracając się ku aktorowi.
— Żaden problem. Mam w zwyczaju się tym żywić. Pomyślałem, że po locie musisz być głodny. Przepraszam, że tylko to mogę ci zaoferować, ale nie potrafię gotować — wyjaśnił, a jego policzki zdobiły rumieńce.
Czyli nie o to chodzi?
— A w „Jesteś wszystkim" potrafiłeś gotować — wydął dolną wargę.
Przełknę tę pomyłkę ze słonym bulionem i moimi łzami T.T
— Czy dowódca Jeon Jeongguk oglądał dramę, w której grałem? — udał dramatyczne zdziwienie, gdy nadąsany Jeongguk wciągał makaron do ust.
— Um!
Pominę to, że w tej dramie dziewczyna, z którą się umawiałeś zaprosiła cię na ramen, a teraz ty mi go zrobiłeś T.T
Taehyung roześmiał się, widząc nadąsanego dowódce, który zachowywał się jak duże dziecko. Bodajże nie mógł przełknąć faktu, że źle zinterpretował postawiony posiłek. Gdy dowódca przełykał swoją pomyłkę, palce zaciskające się na materiale jego koszulki, sprawiły, że otworzył szerzej oczy. Aktor niespodziewanie przyciągnął go do swojej pięknej twarzy. Ich oczy spotkały się naprawdę blisko, przez co dwa serca zabiły w równym rytmie. Jednak wzrok Jeongguka powędrował ku słodkim wargom.
— Czasem jesteś takim zabawnym idiotą, ale za to moim — powiedział w rozbawieniu, by zaraz skraść krótki pocałunek dowódcy.
— Czyli to znaczy, że ja...
— Tak, zapraszam cię na ramen, Ggukie
§
Jak tam wrażenia? Dla mnie nasza dwójka jest na swój sposób przeurocza ^^
Dla motywacji pozostawcie coś od siebie^^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top