Chapter 43 - NIE WYBACZAJ

Słysząc zdecydowane słowa Jeongguka, Taehyung sam nie wiedział, co powinien powiedzieć. Z pewnością zmieszanie zagościło na twarzy aktora, który wpatrywał się w obsydianowe tęczówki najlepszego przyjaciela. Sam nie wiedział, co powinien czuć. Jeongguk przyjechał do Seulu przez jego ostatni telefon. Rzecz jasna, że nie chciał kończyć związku, który dopiero zaczął się rozwijać, a właściwie nie miał czasu przejść próby czasu. Ze względu na Jaechona, nie chciał wierzyć, że uda im się być razem. Z pewnością Jaechon nie pozwoli mu na to. Już podczas misji się o tym przekonał. Obawiał się, że przeszłość, jaką mieli z Jeonggukiem nigdy nie pozwoli im na szczęśliwe życie a tym bardziej fakt, jak brudny był.
–– Niepotrzebnie przyjechałeś. Skąd wiedziałeś, jak mnie znaleźć? –– zapytał, odsuwając się od mężczyzny, woląc uniknąć bliskości, która mogłaby go osłabić. Nie chciał przez własną słabość do dowódcy, zmienić swoich postanowień. Za to Jeongguk zdziwił się, widząc aktora sceptycznie nastawionego do niego.

–– Dowiedziałem się od twojego menadżera, gdzie mogę cię znaleźć –– odpowiedział, z uwagą  obserwując chłopaka, który skrzyżował ręce, słysząc o Kim Namjoonie. Z łatwością sprzedał moje położenie — pomyślał urażony.

–– Podał ci również kod dostępu?

–– Nie –– odpowiedział zdecydowanie.

–– To jak udało ci się wejść? –– uniósł w zdziwieniu brew.

–– Zgadłem. Pomyślałem sobie; Pomyśl, jak Tae. Jakie liczby by wybrał? Wtedy pomyślałem o dniu, w którym się poznaliśmy. Myśle sobie, jak nie data naszego poznania, to rozstania. No i trafiłem za pierwszym razem –– opowiedział z uśmiechem. Zaskoczony Taehyung, patrzył z niemałym zaskoczeniem na mężczyznę, a widząc, że z taką łatwością go rozgryzł, odwrócił w zdenerwowaniu wzrok, lecz wypieki na policzkach aktora nie umknęły uwadze czujnym oczom Jeongguka. — Data pierwszego spotkania. Wciąż jesteś sentymentalny.

— Po co tu przyjechałeś? Czy nie wyraziłem się jasno, gdy dzwoniłem?! Ja nie chcę tego kontynuować, a tym bardziej wracać do jednostki! — podniósł w zdenerwowaniu głos, chcąc pozbyć się Jeongguka. Wolał, aby wrócił na Jeju i się nie narażał na mściwe zagrania Jaechona. Mimo złej przeszłości, chciał chronić Jeongguka, który nie zdawał sobie sprawy, jaki naprawdę jest Lee Jaechon. Wiedział, że z zemsty Jaechon skrzywdzi to, co uzna za przeszkodę. Osiem lat temu to on był przeszkodą, której się pozbył, teraz może stać się nią Jeongguk. Kochał Gguka i wolał zaoszczędzić mu bólu, którego w przeszłości doświadczył. Widząc, że mężczyzna stoi nieruchomo, wpatrując się w niego podejrzliwie, sam postanowił podejść do drzwi, otwierając je w celu wyproszenia dowódcy. — Wracaj do siebie, Gguk — spojrzał z powagą na dowódcę, który za prośbą chłopaka, ruszył ku wyjściu, jednak celem tej drogi nie było wyjście, a chłopak z zawziętym wyrazem twarzy. Zamiast wyjść, jak prosił, ujął dłonią wewnętrzną część drzwi nad głową Kim Taehyunga, którego oczy otworzyły się szerzej, gdy niespodziewana bliskość dowódcy całkiem odebrała mu zdrowy rozsądek. Odurzający zapach perfum Jeona oraz gorący oddech dotykający policzka, sprawił, że nogi mu zmiękły. W jednym ułamku sekundy, poczuł się mały i za słaby, by móc wyrzucić go z serca. Dlatego nie miał odwagi spojrzeć Jeonowi w oczy.

Słysząc milczenie i widząc opuszczoną głowę Taehyunga, wiedział, że być może przekracza granicę, jednak nie chciał dać się odesłać bez rozmowy. Pewny swoich uczuć, ujął podbródek przyjaciela, zmuszając go do spojrzenia mu w oczy. Widząc ten nieśmiały przebłysk uczucia w bursztynowych tęczówkach aktora z trudem powstrzymał się przed tym, co pragnął uczynić.
— C-Co robisz? — zapytał nieśmiało.

— Naprawdę tego chcesz? Naprawdę chcesz mnie odesłać? Nie uważasz, że powinniśmy mimo wszystko spróbować wyjaśnić naszą sytuację. Nie rozumiem właściwie, co się stało. Wydawało mi się, że w Daegu byłeś pewien swoich uczuć do mnie, dlatego nie uwierzę w to, że nagle przestałeś mnie kochać. Chcę wiedzieć, dlaczego mnie odtrącasz i nie chcesz, abyśmy byli razem –– rzekł, patrząc intensywnie w piękne oczy Taehyunga, które bardzo zdradzały jego zdenerwowanie.

–– Nie chcę o tym mówić –– szepnął zrezygnowany. –– Posłuchaj mnie i zrozum, że będzie to dla nas najlepszym rozwiązaniem.

— Niby dlaczego? Obydwaj się kochamy. Powiedzieliśmy to sobie. Ja zawsze byłem zakochany w tobie, a ty we mnie. Co może nas powstrzymać przed miłością? Tae, ja pragnę być z tobą, zawsze pragnąłem. Dlaczego nie chcesz pozwolić mi cię uszczęśliwić? — pytał zdesperowany. Taehyung czuł się bezradny. Bo co miał powiedzieć? Słuchaj Jeongguk chciałbym z tobą być, ale twój przyjaciel może któregoś z nas skrzywdzić? Jeśli to powie, to Jaechon nie dość, że się na nim zemści, to wrzuci do sieci wszystkie nagrania... najgorsze będzie to, że Jaechon będzie bezkarny, a opinia publiczna go zniszczy. Czuł niewidzialny sznur wokół szyi na myśl o takiej sytuacji.

— To nie tak... — zacisnął palce, przełykając nerwowo ślinę.

— A jak? — uniósł brew. Taehyung niepewnie spojrzał w jego oczy, jednak pożałował tego bardzo szybko. Samo spojrzenie w oczy dowódcy sprawiło, że nogi mu się ugięły, a spojrzenie mężczyzny dało mu do zrozumienia, że nie przyjechał tu nieprzygotowany. Z pewnością nie da się łatwo spławić. Jeongguk pchnął drzwi, które zamknęły się, blokując tym samym. Za to Taehyunga plecy zostały przyciśnięte do drzwi.

— J-Ja w prawdzie to... to się boję. Chyba nie czuję się gotowy do związku. Nigdy z nikim nie byłem, więc no... chyba wciąż do tego niedojrzałem — próbował wytłumaczyć, rzecz jasna kłamiąc. Czujne oczy Jeongguka przenikały jego duszę, a przez to czuł się, jakby został pozbawiony ubrań. Nabrał wyraźnie oddechu, próbując się uspokoić i nie wydać się przed Ggukiem. Jeongguk, widząc, że Taehyung spiął przez jego nacisk, postanowił się zdystansować.

— Powiem ci coś, Tae — patrzył z powagą w oczy aktora. — Może osiem lat uwierzyłbym w to kłamstwo, ale teraz? Nigdy więcej — rzekł ze zdenerwowanie, a wzrok Taehyunga okazywał zgubienie.

— Do czego zmierzasz? — zapytał, a Jeongguk bez jego zgody odszedł, kierując się w głąb mieszkania. — Dokąd ty idziesz?! — zapytał podenerwowany, idąc za mężczyzną, który szukał konkretnego pomieszczenia. Znajdując sypialnię aktora, pewnymi krokami tam wszedł, a Taehyung pełen obaw, próbował go zatrzymać. — Co ty robisz?! Jeongguk! — podniósł w bezradności głos, a skóra na policzkach wrzała ze stresu. Widząc, jak mężczyzna klęka obok łóżka i zdecydowanie zagląda pod nie, zamknął w bezradności oczy, starając się przypadkiem nie rozpłakać.

— Mówię o tym — rzekł ostro, wyciągając spod łóżka wyszydełkowane czerwone paski, które służyły za talizman. Od kiedy Jeongguk mu go podarował, zawsze go szydełkował, gdy się bał. Spod łóżka Jeongguk wyciągnął ich naprawdę wiele, przez co aktor odwrócił nerwowo głowę w bok. Sam nie wiedział ile ich zrobił podczas powrotu z misji. Może z czterdzieści. Przez ostatnie dni był kłębkiem nerwów, tym bardziej po wizycie matki sporo ich narobił. Jeongguk patrzył zawzięcie na milczącego chłopaka, wiedząc, że udało mu się dojść do zamierzonego celu.

— Skąd wiedziałeś? — to pytanie sprawiło, że dowódca podniósł się, a jego dłonie były mocno zaciśnięte.

— Powiedzmy, że w pewnym sensie byłem zmuszony zrobić dochodzenie. O wiele więcej znalazłem ich w twoim pokoju w jednostce. Dobrze wiemy, co oznaczają te talizmany. Proszę, nie ukrywaj niczego przede mną. Powiedz mi prawdę, błagam. Ja muszę wiedzieć, co stało się osiem lat temu — rzekł zdesperowany. Taehyung za to rozpaczliwie i panicznie, pokręcał głową, nie chcąc, aby Jeongguk poznał prawdę. Tak bardzo się siebie wstydził, a czułby się bardziej zawstydzony, gdyby musiał mówić o tym osobie, którą kochał. Nie chciał, aby prawda wychodziła na jaw. Nie chciał, aby Jeongguk inaczej na niego patrzył. Nie chciał, aby się za to obwinił. Milczenie Taehyunga jedynie podkręciło emocje Jeona, który zbliżył się do niego, chwytając za ramiona. Patrząc z powagą na aktora, który nie miał odwagi na niego spojrzeć, czuł się bardziej niż bezradny. Dostrzegając sunące się po policzkach łzy najlepszego przyjaciela, przełknął nerwowo ślinę. Wiedział, że to jest dla niego trudna sytuacja, jednak jego niewiedza o tym, co się naprawdę wydarzyło osiem lat temu sprawia, że zamiast zbliżać się do swojej miłości bardziej się od niej oddala. — Kochanie... — nieco uspokojony, objął palcami mokry policzek Tae.

— Daj mi spokój — odtrącił jego dłoń, rozpłakując się w bezradności. — Nie chce do tego wracać! Nie chce — chciał uciec przed Jeonggukiem, jednak nie pozwolił mu odejść. Przytrzymując chłopaka, wiedział, że właśnie poruszył temat, który przyniesie im obu wiele trudności, tym bardziej Taehyungowi, jednak nie mógł odpuścić. Jeśli miał w jakiś sposób pomóc Tae, musieli się z tym zmierzyć. — Idź stąd! Wyjdź! — wykrzyczał we łzach, szarpiąc się z Jeonem. — Wróć do swojej jednostki, a mi daj spokój, bo nic ci nie powiem!

— Uspokój się! — podniósł ton głosu, uciszając rozjuszonego chłopaka, którego oddech stał się bardzo wyraźny. Panikował i się stresował. Zatroskany, objął dłońmi rozgrzane policzki, składając krótki i czuły pocałunek na czole chłopaka. — Nie wyciągnę z ciebie tego siłą, ale proszę nie bój się. Cały drżysz — rzekł zmartwiony, widząc, że próba dojścia do prawdy będzie znacznie trudniejsza. — Pamiętaj, że nie przyjechałem tu, aby ci zaszkodzić. Wręcz przeciwnie, jestem tu bo chcę ci pomóc. Taehyung ja część prawdy już znam. Wiem, że przeze mnie... że przez tego kretyna, którym byłem, chciałeś odebrać sobie życie — patrzył ze smutkiem w zapłakane oczy Taehyunga, który okazał zaskoczenie, słysząc słowa Jeongguka. Wiedział o tym?

— S-Skąd ty...

— Jimin mi powiedział — odsunął dłonie od policzków aktora. — Nie mniej mu tego za złe, chciał mi po prostu otworzyć oczy. Dowiedziałem się, co przez najgorszego przyjaciela chciałeś zrobić. Ja nigdy sobie tego nie wybaczę, zawsze będę nosił ten wstyd w sercu, ale chcę się poprawić i naprawić to, jak cię w tamtym czasie skrzywdziłem. Zasługuję na najgorsze potępienie, bo nigdy nie powinno się krzywdzić osoby, którą się kocha — rzekł, a Taehyung pokręcał w niezgodzie głową.

— Byłeś manipulowany. Nie wszystko jest twoją winą, byliśmy młodzi, a ty, ja... mieliśmy prawo do popełnienia błędów. Obydwaj popełniliśmy wtedy trzy ważne błędy — rzekł, patrząc z powagą w oczy Jeongguka. — Pierwszym błędem było niepowiedzenie sobie, co naprawdę do siebie czuliśmy, drugim było twoje zaślepienie nowymi przyjaciółmi, przez których wpływ znikło zaufania, którym się darzyliśmy, a trzecim błędem było moje milczenie, mój strach — powiedział, zalewając się bezradnymi łzami, a Jeongguk pokręcał głową, ujmując nadgarstek chłopaka.

— W tym wszystkim nie ma twojej winy. To przez moje błędy przyniosłem ból do twojego życia. Gdybym nie szukał przygód, nie czuł się wielce dorosłym idiotom, nigdy nie wpuściłbym do naszego świata trzecich osób. Taehyung nic nie jest twoją winą, przestań mnie chronić i usprawiedliwiać. Obydwaj dobrze wiemy, jaka jest prawda. To ja cię skrzywdziłem i rozczarowałem jako przyjaciel. Niczego bardziej nie żałuję od chwili, w której w ciebie zwątpiłem — ze smutkiem spojrzał na bliznę, która zdobiła skórę Kim Taehyunga. Pamiętał, jak na początku pytał o tę samą bliznę chłopaka, który w tamtym momencie powiedział, że zranił się blenderem. Dlaczego już w tamtym momencie się nie połapał. Naprawdę był idiotą.

Taehyung milczał. Wiedział, że Jeongguk nie był bez winy, ale po tym wszystkim nie potrafił żywić do niego urazy. Nie istniało nic gorszego od spędzonych lat bez niego. Podczas pobytu w zakładzie psychiatrycznym, miał naprawdę wiele czasu, aby móc wszystko w spokoju przemyśleć. Mimo że Jeongguk go zranił brakiem wiary, to nie on popchnął ku temu krokowi.
— W tamtym momencie... j-ja myślałem tylko o tobie, o mojej mamie i moim nieszczęściu. Jednak jedyną myśl jaką miałem to: Jeongguk nigdy mi nie uwierzy. Jeongguk mnie nienawidzi. Nie mam już nikogo, kto mi pomoże — wyszeptał, a Jeongguk zacisnął wargi, starając się powstrzymać ból w oczach.

— Przepraszam — uklęknął przed chłopakiem, przed którym się pokłonił. — Przepraszam, że cię zawiodłem — Taehyung patrzył z zaskoczeniem na dowódcę, mogąc usłyszeć w jego głosie stłumiony płacz. — Wybacz, że nie wierzyłem ci w sprawie Ryuchae, a także w sprawie Jaechona. Wielokrotnie mnie przed nimi ostrzegałeś, a ja byłem głupi, że nie wierzyłem ci i nie widziałem, że przez ten cały czas się o mnie martwiłeś. Wybacz, że tak późno to dostrzegłem — dodał. Taehyung uklęknął, chcąc znaleźć się na równym poziomie z mężczyzną. Spotykając jego zaszklone obsydianowe oczy, poczuł uścisk w sercu. To uczucie mówiło, że nie musiał się bać świata, mając go przy sobie. Drżącymi palcami, dotknął policzka dowódcy.

— Nie liczyłem na to, że kiedykolwiek powiesz mi te słowa, bo mimo wszystko nie potrafiłem cię przez te lata nienawidzić. Wybaczę ci, ale pod jednym warunkiem, Gguk. Nie będziesz już wracał do przeszłości i wrócisz do jednostki. Dla naszego bezpieczeństwa, nie powinniśmy być razem — powiedział, chcąc, aby Jeongguk uszanował tę decyzję dla ich bezpieczeństwa, jednak ta prośba spotkała się z zaskoczeniem a jednocześnie oburzeniem Jeongguka. Lecz odpowiedź dowódcy bardziej oszołomiła Kim Taehyunga, którego serce nie było w stanie dłużej bronić się przed miłością do głupca z przeszłości.

— To za wiele. W takim razie mi nie wybaczaj. Ja nie chce żyć tam, gdzie cię nie ma                         

§

Witajcie^^
Wybaczcie, że tak późno dodaję, ale dziś co chwilę „coś". Powiedzcie, jakie są wasze wrażenia? Widziałam pod ostatnim rozdziałem, że macie wiele argumentów przeciwko Ggukowi. Ciekawi mnie, czy nie lubicie go równie bardzo, co Ryuchae i Jaechona...

Dla motywacji pozostawcie coś po sobie i w sumie do jutra ^^|

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top