Chapter 4 - ZEMSTA NA BURAKU
~ Witam^^
Taehyung stał tak z wykrzywionymi w grymasie ustami. Oj tak... Wizja dzielenia jednej łazienki z Jeon Jeonggukiem w ogóle mu się nie podobała. Ledwo znosił jego widok, a co dopiero widok z rana przy szczotkowaniu zębów. Nie zdziwiłby się, gdyby jeden drugiemu wsadziłby szczoteczkę w oko, by nie musieć patrzeć w lustro przy widoku własnych odbić. Westchnął cierpko, by jako pierwszy opuścić łazienkę. Dowódca szedł za nim czujnym wzrokiem, po czym ruszył za nim. — Nie będę wybrzydzał. Jakoś zniosę dzielenie z tobą łazienki — oznajmił, zwracając ku niemu oczy. Jeon zwilżył nerwowo wargi, nie potrafiąc udawać.
— Zawsze możesz dzielić pokój z osobami z twojej grupy. Widziałem, że z Jiminem bardzo dobrze się dogadałeś — zauważył. — Szczególnie Seojoonem — dodał. Taehyung uniósł brew ku górze.
— Widzę, że bardzo dokładnie obserwowałeś naszą drużynę. Chociaż i tak wiem, że jedyne co cię w tym wszystkim ciekawiło oraz czego nie mogłeś się doczekać, to mojego upadku — cmoknął, krzyżując ręce. Na ustach Jeona pojawił się uśmiech pełen złośliwości.
— Żebyś wiedział. Nie za bardzo mnie napełniłeś satysfakcją podczas tego zadania — stwierdził, a Kim zlustrował go pełnym politowania wzrokiem.
— Aż tak ci zależy na moim cierpieniu? — zapytał.
— Nic nie poradzę na to, że twój widok sprawia, że chce widzieć twoje cierpienie — odpowiedział wprost. Taehyung prychnął, kręcąc głową na boki.
— Jak zawsze szczery do bólu.
— Przynajmniej ja — ta odpowiedź sprawiała, że policzki Taehyunga zawrzały. Wgryzł się w wargę, wiedząc, że nie może dać się ponieść i sprowokować.
— Ekhm — odkaszlnął. — Jeśli chodzi o pokój, to wciąż upieram się przy osobnym. To prawda, że udało mi się dogadać z grupą, a szczególnie z Jiminem. — wysilił się na uśmiech, podchodząc do stojących walizek. — Dobrze zobaczyć kogoś z przeszłości i się nie rozczarować — dodał, a Jeon zacisnął w rozdrażnieniu dłonie. Kim uśmiechał się skrycie, czując zadowolenie z możliwości zadania policzka Jeonowi. — Kto wie, może dzięki twojemu szkoleniu zdobędę wspaniałych przyjaciół. — te słowa spowodowały, że rozdrażniony dowódca niebezpiecznie szybko się zbliżył. Taehyung spojrzał zaskoczony, gdy mężczyzna brutalnie chwycił za jego chudy nadgarstek. — C-Co ty... — urwał, sycząc boleśnie, kiedy zderzył się boleśnie plecami ze ścianą. Jeon przycisnął go, patrząc niebezpiecznie w zlęknione oczy aktora.
— To jest szkolenie, a nie przedszkole. Nie łódź się na to, że twoja passa długo potrwa. Uwierz, że oni jak ja zrozumieją, jakim fałszywym chujem jesteś, Kim — warknął ostro.
— Tak mi przykro, że aż wcale — zatrzepotał długimi rzęsami, a widok dużej pieści, spowodował, że szczelnie zamknął powieki, oczekując na uderzenie.
Zdziwił się, gdy usłyszał głośny trzask drzwi. Uchylił niepewnie powieki, rozglądając się za Jeonem, który o dziwo mu odpuścił. Klatka piersiowa unosiła się niespokojnie, a kolana aktora były miękkie. W upuście niebezpiecznych emocji zsunął się plecami po ścianie, pozwalając sobie ochłonąć. Rozmowa z Jeonggukiem ciążyła mu na duszy, niczym potwór, który wżerał się od środka słabości. Wiedział, że teraz nie będzie łatwo, a za to będzie znacznie gorzej. W końcu spotkanie po ośmiu latach, które skreślili z życia ich przyjaźń, nie mogła odbyć się bez wzajemnej wrogości. Tym bardziej że ten konflikt nigdy nie został rozwiązany.
Uspokajał oddech, a dłonie zaciskał, patrząc wpółprzytomnym wzrokiem w przestrzeń pokoju. Nie chciał dzielić niczego z byłym przyjacielem, nie chciał również znajdywać się na jego terenie i znosić ataki, które będą nieuniknione. Jednak nie zamierzał chować głowy w piasek. Nie chciał tego powtarzać.
I tak minął pierwszy dzień, który wycieńczył wszystkich uczestników szkolenia. Taehyung nie miał nawet siły, aby zjeść kolację. Dlatego przesiedział resztę dnia, leżąc na nie pościelonym łóżku. Gdy zbliżała się pora spania, z trudem zabrał się za ścielenie łóżka, a następnie rozpakowanie walizek. Przeklinał pod nosem, kiedy torby wypchane były po brzegi. Nic nie mógł poradzić na to, że przy pakowaniu dba o każdą najmniejszą rzecz. Zawsze musiał mieć zapakowane osobno ubrania, a drugą walizkę przeznaczyć na kosmetyki, trzecią na sprzęt. Trzeciej nie miał ochoty otwierać. Potrzebował tylko pierwszej i drugiej walizki na chwilę obecną.
Ślamazarnie wyjmował ręczniki i środki do kąpieli. Przy tym zrobił istny bajzel na podłodze. Jednak znajdując, to czego szukał, Wstał. Trzymał pod pachą ręcznik, a na barku zawiesił szlafrok, w dłoniach trzymając szampon i żel, a także zapakowany pojemnik ze szczoteczką i pastą do zębów. Było koło dwudziestej pierwszej, kiedy zamknął się w łazience. Potrafił określić, ile szczegółowo zajmuje mu przeważnie czas w łazience.
W tym samym czasie dowódca Jeon pożegnał dowódcę Min Yoongiego oraz Jung Hoseoka. Szedł korytarzem wśród pokoi szkoleniowców z pierwszego roku. Wrzaski dochodzące z jednego pokoju zatrzymały go, a pozostali zaczęli opuszczać pokoje. Jeon spojrzał na Kim Jongina oraz rozbawionego Do Kyungsoo. — Szeregowy Kim, kto zajmuje ten pokój?
— Park Chanyeol i Byun Baekhyun, dowódco — odpowiedział.
— Zabije cię, jak matkę kocham! — krzyczał Byun.
— Są w separacji. Pewnie Chanyeol coś powiedział albo zrobił — wtrącił się ciekawski Jimin. Jeon zmieszał się, gdyż niecodziennym widokiem jest para homoseksualnego małżeństwa w separacji. Owszem, mężowie często wysyłani byli przez wściekle żony do jego jednostki albo agresywni mężowie. Jednak rzadko spotyka się podobny przypadek jak ów dwójka. Zapukał w drzwi, które z impetem otworzył Baekhyun, chcąc szczuć psami w osobę, która zakłóca przebieg kłótni. Jednak widząc dowódcę, odjęło mu mowę.
— D-Dowódca...
— Szeregowy zapomniał, gdzie się znajduje? — zapytał, patrząc na chłopaka dominującym wzrokiem. Byun z rozwścieczonej osy, zmienił się w potulnego szczeniaka.
— Proszę wybaczyć, dowódco. Jednak Park Chanyeol... Sam widok jego mordy wyprowadza mnie z równowagi.
— Czym szeregowy Park zawinił? — zapytał wprost.
— Upił się — odpowiedział, a te słowa spowodowały, że Jeon minął Baekhyuna wchodząc do pokoju. Widok wypitego Park Chanyeola spowodował, że przekleństwa same cisnęły się na język.
— Szeregowy wstaje o czwartej i przebiegnie dwa kilometry za karę. Alkohol jest zabroniony, gdy nie ma do tego wyznaczonego dnia. Czy to jasne?! — zapytał ostro.
— T-Tak — odpowiedział z opuszczoną głową.
— Czy szeregowy spotkał kogoś z grupy drugiego roku? Na przykład pana Wu?! — pytał, znając podobne sytuacje z osobnikami z drugiego roku.
— Nie.
— Powiedzmy, że ci uwierzyłem, ale lepiej nie sprawdzaj mojej cierpliwości — mlasnął, po czym skierował wzrok na dumnego Baekhyuna. — Jako małżeństwo w separacji nie możecie dzielić wspólnie pokoju. To wywołuje konflikt i zamieszanie. Szeregowy Byun jutro przeniesie się do szeregowego Do, a Kim Jongin przejdzie do tego pokoju. Czy to jasne?! — zwrócił się do uczestniczących w zamieszaniu.
—Tak jest!
Zawołali chórem. Jeongguk rozwiązując konflikt, odszedł, kierując się do pokoju. Po przekroczeniu pokoju, pierwsze co zrobił, to rozpiął koszulę. Czuł, że dzisiejszy dzień dał mu nieźle w kość. Tym bardziej że do jednostki przybył Kim Taehyung. Ta jedna sytuacja sprawiła, że stracił humor, a przebudzał się w nim gniew sprzed ośmiu lat. Zaczesał palcami czarne kosmyki włosów, zatrzymując się przed szafą.
Wyciągnął ręczniki do kąpieli, niczego bardziej nie pragnąc od kąpieli. Podszedł do drzwi łazienkowych, a słysząc szum wody, dłoń zatrzymała się na klamce. Wycofał się, wiedząc, kto znajduje się w łazience. Ostatnim czego potrzebował przed snem, był widok aktora, dlatego odszedł od drzwi, by usiąść na łóżku. Odłożył ręczniki, a za to przechwycił telefon, rozkładając się plecami na materacu. Było koło dwudziestej drugiej. Wszedł na portal społecznościowy, widząc nieodebrane wiadomości.
@BeltorHand
Przyjacielu mam nadzieję, że wszystko gra. Właśnie jestem po służbie i zajebiście bawię się na Francuskiej imprezie (^_-)
Na ustach Jeona pojawiło się rozbawienie na widok wiadomości najlepszego przyjaciela.
@J.J
Wszystko gra. Gratuluję ukończenia służby. Baw się dobrze (^_-)
@BeltorHand
*przesłał zdjęcie*
Jeon pokręcił głową, na widok zdjęcia nagiego chłopaka, którego upolował sobie jego przyjaciel. @BeltorHand Jay tak wygląda wolność 🥂
@J.J
Korzystaj przyjacielu ^_^🥂
@BeltorHand
A ty?
@J.J
Co ja?
@BeltorHand
Kogoś znalazłeś do towarzystwa na noc panie dowódco?
@J.J
Chujowy dzień. Nikogo dziś bym nie zniósł :-|
@BeltorHand
?
@J.J
Nie pytaj 😑
Baw się dobrze. Ja idę się kąpać i spać (^_-)
Jeon zablokował urządzenie, widząc, że jest półgodziny po dwudziestej drugiej. — Ile on tak kurwa siedzi? — rozdrażniony wstał, chwytając za ręczniki.
Taehyung relaksował się przyjemną kąpielą o idealnej temperaturze wody. Kochał kąpiele, szczególnie wtedy, gdy ciało odczuwało przyjemność. Opłukał włosy z szamponu, ocierając twarz. Jednak nie wiedział, że nie był sam. Za zasłoną znajdywał się dowódca, który nie mógł ujrzeć chłopaka, jednak diabelski uśmiech nie schodził z jego ust, szykując dla aktora karę. Podszedł do wychodka, przy którym przystanął, przykładając palce do spłuczki. Nacisnął jeden raz, a potem drugi, posiadając w oczach samego diabła. Taehyung czując uderzenie lodowatej wody, krzyknął głośno. — Cholera, co jest?! — zdenerwowany, wysunął rozwścieczoną głowę zza zasłonki, patrząc z gniewem na dowódcę. — Co ty robisz?! Wynoś się! — gorączkował się, gdy Jeon śmiał się złowieszczo.
— Chyba ty powinieneś się wynosić. Ile można się kąpać?!
— Przeszedłem tortury, muszę się zrelaksować — odpowiedział, denerwując się faktem, że Jeon przekracza granice, znajdując się z nim w jednym pomieszczeniu. Przerażającą rzeczą było to, że pozostawił szlafrok i ręcznik na pralce.
— Prawdziwe tortury dopiero przed tobą — oznajmił. — Poza tym dzielimy łazienkę, ja też z niej korzystać, więc rusz swoje gwiazdorskie dupsko — warknął, jednak miał niezły ubaw, widząc złość chłopaka.
— Okej, ale wyjdź — rzekł niespokojnie, a ciemnowłosy skrzyżował ręce, unosząc wysoko brwi.
— Ty wyjdź. Ja poczekam. Nigdzie nie zamierzam się wybierać — odrzekł, a Taehyungowi chciało się płakać z niemocy, lecz tym bardziej robił się agresywny.
— Nie wkurwiaj mnie! A gdzie prywatność do cholery?! — zapytał zdenerwowany.
— Nie istnieje. Jesteśmy mężczyznami, z czego robisz problem? — pytał rozbawiony, a aktor odwrócił głowę w bok, nadymając policzki.
— Dla mnie istnieje. Nie po to prosiłem o osoby pokój z łazienką — mruknął cicho.
— Myślisz, że jesteś miss Korei? — zadrwił, a aktor spojrzał na niego z rozdrażnieniem. — Nikt by na ciebie tu nie spojrzał ani patykiem by cię ruszył. Przestań zgrywać pięknisia, laleczko. Rozumiem, że żyjesz w świecie jednorożców i elfów, ale najwyższy czas się obudzić — skwitował, a Kim zmarszczył brwi.
— Nie mam się za kogoś takiego, nigdy nie miałem, idioto! — syknął. — Co jest w tym złego, że cenię sobie prywatność?! A-A ty przeginasz!
— Wyłaź, nie chce mi się znosić twojego pieprzenia — burknął niewzruszony, a brązowowłosy nabrał niespokojnie oddechu.
— Podaj mi chociaż szlafrok — szepnął. Jeon spojrzał w kierunku leżącego szlafroku, który znajdywał się na pralce. Co prawda, stał tuż obok, jednak nie chciał w niczym pomagać przewrażliwionej laleczce.
— Masz nogi. Sam sobie podejdź — uśmiechnął się przebiegle, a Kimowi mina zrzedła.
— Dlaczego... Dlaczego mi to robisz?! — wykrzyczał gorączkowo.
— Co się tak spinasz? Aż tak przeszkadza ci nagość? — uniósł brew, a chłopak odwrócił nerwowo wzrok, gdy jego policzki wrzały gorącem. — Mogę okazać ci łaskę i pomóc się tego wyzbyć — oznajmił, zaskakując aktora, który spojrzał w jego kierunku, widząc, jak zdejmuje koszulkę.
— N-Nie! Nie chce cię widzieć, tym bardziej z tej strony! — krzyczał spanikowany, a śmiejący się dowódca rozpiął spodnie, nie zamierzając odpuścić. Taehyung wiedział, że ma z niego niezłą polewkę, jednak to nie było w żaden sposób zabawne. — Przestań! Zrobię wszystko, tylko przestań ze mnie kpić i podaj szlafrok! — te słowa zatrzymały dowódce, z które ust nie schodził uśmiech.
— Wszystko? — zapytał, a aktor przełknął nerwowo ślinę.
— Tak.
— W takim razie chcę, żebyś zawsze jako ostatni korzystał z łazienki — oznajmił, to czego chce za pomoc. Taehyung westchnął głęboko, przystając na jego zachciankę. Zadowolony mężczyzna chwycił za szlafrok, podchodząc z nim do zasłonki, zza które wysunęła się dłoń. Podał chłopakowi szlafrok, jednak w międzyczasie zlustrował oliwkową skórę, która na oko wydawała się być miękka w dotyku, lecz nie to zwróciło szczególną uwagę dowódcy, a ilość ran od wewnętrznej strony ręki. Gdy ręka się wycofała ze szlafrokiem, zmarszczył brwi. — Skąd te rany? — zapytał wprost, a stojący za zasłoną aktor, spoważniał.
— Wypadek w pracy — odpowiedział, nakładając szlafrok. — Blenderem się tak urządziłem — dodał, zawiązując szczelnie pasek w pasie.
— Gdzie pracowałeś? — dopytał, a Kim nieufnie spojrzał w kierunku głosu, dziwiąc się tym, że mężczyzna, zaczął się interesować jego życiem.
— A co cię to tak nagle interesuje? — zapytał, po czym rozsunął zasłonę, stojąc naprzeciw byłego przyjaciela.
— Nie chciałem siedzieć w ciszy — mlasnął nieprzejęty, a aktor wywrócił oczami, mijając go, by podejść do umywalki.
— Jeśli już cię to ciekawi, to pracowałem na siłowni w recepcji — oznajmił, a mężczyzna prychnął, nie spodziewając się, że będzie pracował na siłowni jako instruktor. W rzeczy samej ze swoim chuderlawym ciałem zasługiwał jedynie na pracę w recepcji. Kim chwycił za szczoteczkę, nakładając pasty. W tym czasie Jeon bez żadnych zahamowań pozbył się reszty ubrań, nie wstydząc się świecić tyłkiem przed aktorem. — Kurwa! — krzyknął z pełną buzią w paście. Jeon zignorował jego krzyki, wchodząc pod prysznic, jednak w aktorze wrzało. — Bezwstydnik! — burknął, pragnąc się zemścić za to, jak z nim postąpił. Jednak zabieranie Jeonowi ręczników nie było w porządku, tym bardziej że nagość w żaden sposób go nie krępowała. Kręcił głową przed lustrem, próbując wymazać z głowy obraz perfekcyjnego ciała. Przeklinał nawet fakt, że tyłek Jeona był lepiej zbudowany od jego chudego ciała. Szerokie ramiona, idealna sylwetka, mocarne uda, wytatuowane ręce oraz dominująca aura były wszystkim, czego mógł mu zazdrościć.
Zerknął w stronę zasłonki, za którą brał prysznic dowódca, po czym cicho wypluł pastę. Spojrzał na półkę, na której stały kosmetyki Jeona. Widząc mydło w piance, chwycił za buteleczkę, by z podstępnym uśmieszkiem udać się na palcach do pokoju. Spojrzał na bajzel, który po sobie zostawił, przeszukując chaotycznie swoje rzeczy. Znajdując torbę z farbami i barwnikami, ucieszył się w duchu za zabranie ich ze sobą. — Burakowi przyda się opalenizna w jego kolorze — mówił chytrze, wsypując do buteleczki czerwony barwnik. Zamknął butelkę, którą zaraz potrząsnął, śmiejąc się złowrogo. — Za wszystkie moje krzywdy, skurwielu — wyszczerzył się, po czym wrócił do łazienki, odkładając butelkę na miejsce. Wrócił do pokoju, zamykając za sobą drzwi. Jednak wiedział, że Jeon zostanie szału, przez co musiał się przygotować, zanim po myciu ujrzy w lustrze swoją twarz. Zdesperowany mimo wycieńczenia przeciągnął biurko pod same drzwi, dokładając na mebel wszystkie swoje torby. Zmachany, starł z czoła pot, czując się dumnym ze swojej ciężkiej pracy.
— Nie mogę doczekać się jego reakcji — podekscytowany rzucił się na materac, zapominając nawet o tym, aby się przebrać.
Jeon po kąpieli umył zęby, po czym zajął się twarzą, którą dokładnie wyszorował pianką. Spłukał piankę, dostrzegając w umywalce czerwone zabarwienie wody. Zaskoczony uniósł głowę, by spojrzeć w odbicie. — Kurwa! — krzyknął, gdy jego twarz zabarwiona była na czerwono. Gdzieniegdzie były prześwity jego odcieniu skóry, jednak większość się zabarwiła. Dowódca oddychał niespokojnie, szykując się do wybuchu emocjonalnego. Wściekłe obsydianowe oczy zwróciły się w kierunku drzwi, do który pobiegł, chcąc dorwać w swoje ręce aktora. — Otwieraj szmato! — krzyknął, siłując się z drzwiami, które porządnie zabarykadował.
Siłował się z drzwiami, jednak bezskutecznie. Nagle go olśniło. — Pusta laleczka — prychnął, odchodząc do drzwi, by udać się do pokoju. Przeszedł pomieszczenie, wychodząc na korytarz, gdzie udał się do drzwi naprzeciw, które jak się spodziewał, zamknięte nie były. Wszedł do środka, rozglądając się po niechlujnym pomieszczeniu, dostrzegając obiekt swej złości śpiący w łóżku. Zatrzymał się przed łóżkiem, patrząc jak diabeł na byłego przyjaciela. — Głupi byłeś i zawsze będziesz. O drugich drzwiach nie pomyślałeś — wyszczerzył się, pozostawiając dla Kima coś wspaniałego na cały jutrzejszy poranek.
Następnego dnia równo o piątej, pogrążony w śnie aktor obudził się, gdy fala lodowatej wody uderzyły w jego rozgrzane ciało. — Kurwa! — krzyknął przerażony, podnosząc się do siadu, gdzie pierwsze, co jego oczy ujrzały, to dowódcę Jeona, którego twarz posiadała minimalne zabarwienia.
— Wstajemy, raz, dwa! — krzyczał sztywno.
— Daj mi spokój — jęknął płaczliwie, chcąc wrócić do snu, jednak robiąc basen z jego łóżka, nie mógł pozwolić sobie na powrót do spania. — Nie mogłeś obudzić mnie, jak normalny człowiek?!
— Zacznijmy od tego, że ty jesteś nienormalny, więc i ciebie będę tak traktował. To kurwa za to, co wczoraj zrobiłeś — uśmiechnął się przebiegle, a aktor wywrócił oczami.
— Jeśli to cię wkurwiło, to było warto — wysilił się na uśmiech, chcąc przyłożyć do ust dłoń przy ziewnięciu. Jednak dostrzegając balonik, odsunął ją od ust. — Co to?!
— Prezerwatywy nigdy na oczy nie widziałeś? — zapytał rozbawiony, a ten spojrzał na niego z gniewem. Szarpał gumką, próbując zerwać ją z dłoni, jednak w ogóle mu to nie szło. — Łatwo jej nie zdejmiesz. Użyłem najlepszego kleju — puścił mu oczko.
— Ty suko! — nie dowierzał, wstając pośpiesznie z łóżka.
— Ubieraj się! — rzucił w niego ubrania w kolorze wasabi. — Nie ma czasu! Jak nie wstawisz się za pięć minut na zbiórce, otrzymasz karę przebiegnięcia dwóch kilometrów! — dodał, tym wojskowym tonem. Wyszedł, trzaskając za sobą drzwiami, a aktorowi chciało się płakać, gdy nie miał czasu, aby pozbyć się prezerwatywy z dłoni.
— Przysięgam, zapłaci mi za to!
~
Jakie wrażenia?
Będzie mi niezmienie miło, jeśli będzie tu większa aktywność^^ Potrzeba dużo motywacji do następnego rozdziału^^/
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top