Chapter 39 - PRZEPRASZAM
~Witam po tak długim oczekiwaniu. Naprawdę ciężko było mi wrócić do pisania, jednak nie ze względu na brak pomysłów, czy weny. Musiałam trochę poszukać przyczyny moich problemów i po wszystkim badaniach, wyszło na to, że mam problemy psychiczne, głównie to zaburzenia lękowe, przez które miewam ataki i zawroty głowy. To jest trudne, ale będę walczyć, aby przestać bać się przytłaczających miejsc czy sytuacji. Moim pierwszym krokiem było dzisiaj, aby usiąść i zmierzyć się z napisaniem rozdziału, co więcej, starałam się ignorować fakt, że wszystko wokół wiruje i uczucie, że spadnę z krzesła. Będę walczyć z moim irracjonalizmem^^ Poza tym jestem w trakcie tworzenia nowego ff, wrócimy w klimatykę gangsterów ^^
Dowódca Jeongguk wrócił na wyspę Jeju kilka dni temu. Od tego czasu wszystkie myśli w wolnym czasie poświęcał najlepszemu przyjacielowi, a raczej chłopakowi. W końcu obydwaj zdecydowali się na związek. Jednak Jeongguka gryzł jeden fakt... Mianowicie nie czuł tej relacji. Być może słownie powiedzieli sobie, co czują, ale Taehyunga nie było i normalnie w świecie usychał z tęsknoty. Pragnął, aby aktor był tu przy nim. Chciał całować jego słodkie usta, muskać wiśniowymi wargami ciepłą i aksamitną skórę, słyszeć ciche i gardłowe sapnięcia, dostawać dreszczy na dźwięk rozpalonego głosu Kim Taehyunga. Czuł się niespełniony i zniecierpliwiony czekaniem. Każdego dnia wchodził do pokoju Taehyunga, przesiadywał w nim kilka godzin, tuląc twarz do poduszki, która świeżo nosiła woń ukochanego.
W końcu nie wytrzymał presji czasu. Dzisiejszego wieczoru, leżąc w łóżku aktora, postanowił zakłócić jego odpoczynek, dzwoniąc. Trzymał przy uchu telefon wsłuchując się w sygnał. Mimo cierpliwego oczekiwania Taehyung ani razu się do niego nie odezwał. Być może gdyby to robił, znosiłby lepiej rozłąkę. W końcu byli świeżą parą, która jeszcze niczego nie rozpoczęła. Jeongguk pragnął uszczęśliwić Taehyunga i pokazać mu, jak wielka była i jest jego miłość, chciał uwolnić uczucia na które osiem lat temu się nie odważył.
Numer z którym chcesz się skontaktować nie odpowiada.
Jeongguk westchnął, odsuwając od ucha telefon.
Cholera.
Milczenie jedynie podsyca moją bezradność w tym oczekiwaniu.
Pukanie do drzwi spowodowało, że ostre i czujne oczy Jeongguka zwróciły się na osobę, która śmiało przekroczyła próg pokoju.
Był to Jaechon!
Dowódca Jeon powstał nerwowo na widok mężczyzny. Wcześniej miał Jaechona za dobrego przyjaciela, na którego może zawsze liczyć. Teraz? Już sam nie wiedział, co ma przed nim czuć i jak odbierać jego obecność w swoim życiu. Nie mógł zapomnieć faktu, że podczas zadania postrzelił go jak tchórz z ukrycia.
— Czego szukasz w pokoju Taehyunga? — zapytał, zbliżając się do chłopaka.
— Na pewno nie jego. Wiedziałem, że będziesz tu się mazał — drwiący uśmiech, nie schodził z jego ust. Na te słowa wargi Jeona drgnęły, a zęby twardo się zderzyły.
— Nie marzę się. Poza tym czego chcesz? — zapytał, nie ukrywając zdenerwowania.
— Ja? Chciałem z tobą porozmawiać — oznajmił, zbliżając się do dowódcy, który przybrał czujności, uważnie obserwując każdy gest Jaechona.
— Niby o czym chcesz ze mną rozmawiać? — uniósł kpiąco brew. — Myślałem, że podczas ostatniego wyjazdu jasno udowodniłeś ile dla ciebie znaczyła nasza przyjaźń.
— Ja? A nie ty? Odkąd pojawił się Taehyung non stop stajesz po jego stronie. Zapomniałeś, co nam zrobił? — zapytał, patrząc z powagą w czarne oczy dowódcy.
— Cokolwiek zrobił, to już przeszłość. Zresztą nie wierzę już w wersję Ryuchae. Wierzę w zapewnienia Taehyunga, który zaprzecza temu, że to zrobił.
— Widziałeś nagranie! Jak Ryuchae mógłby kłamać?! — podniósł w zdenerwowaniu głos.
— Jaechon lepiej powiedz mi prawdę, jak to naprawdę było. Nie kryj Ryuchae, a tym bardziej swoich uczynków. Taehyung nie tylko na Ryu źle reaguje, ale również na ciebie. Postrzeliłeś mnie w tym lesie. Mów kurwa, co tobą kierowało — zarządzał, chcąc w końcu poznać prawdę. Jaechon zaśmiał się nerwowo, widząc, że Jeon całkowicie poddał się urokowi Taehyunga i nie da się łatwo zmanipulować, jak osiem lat temu. Musiał podjąć ryzykowny krok, by zatrzymać aktora i rozdzielić go z dowódcą.
— Jeśli mam być szczery... — zniecierpliwiony, przeszedł się po pokoju pod czujnym okiem Jeongguka. Zatrzymał się przed oknem, by zaraz spojrzeć ostro na dowódcę. — Kierowała mną zazdrość — oznajmił, jednak wcale tym nie zaskoczył Jeongguka, który brał pod uwagę tę opcję, widząc, że nie raz Jaechon wykazywał duże zainteresowanie Taehyungiem, czy to w przeszłości i teraz.
— Mimo wszystko to nie jest powód, aby do kogoś strzelać. Czy ty jesteś normalny Jae?! — podniósł w zdenerwowaniu głos.
— Jeśli chodzi o niego to nie jestem. Cały czas widziałem was razem. Co mam niby czuć, he?! — niebezpiecznie zbliżył się do dowódcy, którego przycisnął do ściany. — Taehyung jest mój. To ja jestem jego facetem i to ja mogę go całować i ruchać do woli — wyszczerzył się, a jego słowa ruszyły emocjami dowódcy Jeon.
— Jak śmiesz?! On nie jest twój on je... — przerwał przypominając sobie o prośbie Taehyunga, aby nie zdradzać nikomu ich związku, ale nie mógł przełknąć tego, w co wierzył Jaechon. Taehyung go nie kochał, kochał jego i to z nim był. — Taehyung jest mój! — rozjuszony pchnął Jaechona. — I wiem, że i on mnie kocha! Nie wiem, o co ci chodzi, ale Taehyung nie jest tobą zainteresowany i nigdy nie był. Pogódź się z tym. Dobrze wiedziałem, co dla mnie znaczył Taehyung osiem lat temu i co do niego czułem. Nie kocham Ryuchae i nie zamierzam drugi raz popełniać tego samego błędu przez własny strach. Taehyung teraz zna moje uczucia, a ja znam jego — wyrzucił to, co siedziało mu na sercu od dłuższego czasu. — Wiem również, że bzykałeś Ryuchae za moimi plecami, a i tak przez lata dawałem mi do odczucia poczucie winy za to, co niby zrobił mu Tae. Ciekawe ile jest w tym prawdy, bo teraz ciężko mi uwierzyć w cokolwiek ty i Ryuchae powiecie. Szkoda, że tak późno zacząłem dostrzegać jakimi jesteście naprawdę osobami. Musiałem oberwać kulką od takiego przyjaciela, żeby dostrzec, jak kurwa bardzo zależało ci na tym, aby rozdzielić mnie z Taehyungiem. Tym razem dojdę do prawdy i dowiem się, co tak naprawdę się wydarzyło osiem lat temu między waszą dwójką a Taehyungiem — pomimo ostrych słów, Jaechon nie wyglądał na zaskoczonego słowami dowódcy Jeon. Za to jego uśmiech stał się bardziej perwersyjny i nieznośny, co z łatwością dostrzegł Jeongguk. Zaraz po tym dźwięczny uśmiech przedostał się do uszu mężczyzny, którego brwi ostro się zmarszczyły.
— Mógłbym się wzruszyć twoją przemową, jednak niczego nie mam do ukrycia z Ryuchae. Jest mi cię nawet żal, że po tylu latach pokładach nadzieję w osobie, na której się tak zawiodłeś. Choćbyś chciał, nie zmienisz tego, co zrobił. Głupotą jest się doszukiwać przyczyny tak haniebnego postępowania. Widziałeś nagranie i jest ono prawdziwym dowodem tego, co zrobił Taehyung osiem lat temu — mówił to z takim przekonaniem, jakby wszystko, co przechodziło przez jego usta było najprawdziwszą prawdą.
— W takim razie chciałbym znowu zobaczyć to nagranie, jeśli je masz — zasugerował, a Jaechon parsknął, odsuwając się od dowódcy.
— Minęło osiem lat. Myślisz, że trzymałbym coś takiego? — uniósł wysoko brwi. — Jeongguk, obudź się. Nie widzisz, co on z tobą robi? Wiedziałem, co do niego czułeś, ale widzę, że nieźle cię nastawił. Pewnie powiedział, jak to zawsze cię kochał i jak niesamowicie tęsknił, a ty to z łatwością łyknąłeś — pokręcał głową, a dłonie Jeongguka się zacisnęły.
— Nic o nim nie wiesz! — wycedził.
— Przyznaj, że jedyne czego od niego chcesz to go przelecieć, bo czujesz niespełnienie przez to, że nigdy nie mogłeś tego z nim doświadczyć. Myślisz, że nie wiem o twoich przygodach po tym jak wyjechał z Busan? Jak desperacko szukałeś podobieństw w kochankach do Taehyunga twojej pierwszej miłości? — każde słowo wypowiadał kpiąco i ostro, a dowódca Jeon nie mógł tego znieść.
—Zamknij się! — wycedził ostro, rzucając się na Jaechona. W szarpaninie, wylądowali na korytarzu, zderzając się na przemian ze ścianą. Jeon jedną ręką przetrzymywał szyję Jaechona, a drugą, zaciśniętą w pięść, uderzał w twarz Jaechona. Niczym rozwścieczona bestia, uderzał bez kontroli, a krew lała się po podłodze, inni dowódcy, jak i uczestnicy szkolenia wyszli na korytarz, oglądając z przerażeniem rozgrywającą się scenę. Yoongi i Hoseok podbiegli do dwójki, chcąc ich rozdzielić, jednak tym samym pomogli Jaechonowi, który wykorzystał sytuację, zadając silne ciosy w twarz Jeona. Krew ściekła po twarzy dowódcy Jeon.
— Odwalić się! — odepchnął Hoseoka i Yoongiego, którzy jedynie mu zawadzali. W panującym chaosie, powalił Jaechona na ziemię, siadając na nim okrakiem, by w dokazujących emocjach, zacząć okładać go pięściami.
— Jeongguk uspokój się! — wołał Yoongi. Za to obserwujący z ubocza Jimin, kibicował Jeonowi, w duchu ciesząc się, że w końcu poszedł po rozum do głowy.
— Lepiej ci?! — wrzasnął Jaechon, patrząc zakrwawioną twarzą na równie poruszonego Jeona.
— Lepiej kurwa nie wypominaj mi rzeczy, które są moim pierdolonym problemem! Odwal się ode mnie i od Taehyunga! Nie chcę widzieć twojej zakłamanej mordy na oczy! — wykrzyczał, trzymając go zawzięcie za szyję, jednak o dziwo Jaechon był spokojny, co nieco ostudziło dowódcę, czując, że niebezpieczeństwo czyha tuż za jego plecami. Nagle z burzliwej atmosfery na korytarzu, stała się grobowa cisza. Czując jak oblewa jego skórę zimny pot, zaniepokojony spojrzał za siebie. Widząc obecną i przyglądającą się mu z prowątpieniem komisję dyscyplinarną militarnej jednostki narodowej, nie wiedział, co począć. Czy musieli właśnie w tej chwili przyjechać na kontrolę, kiedy jako dowódca zawiódł? Spojrzał na Jaechona, który uśmiechał się w zadowoleniu, a Jeongguk wiedział, że został wykorzystany w grze Jaechona. Specjalnie sprowokował go do wywołania takiej sytuacji.
Zaniepokojony wstał, zwracając się do komisji.
— Nie wiedzieliśmy, że dziś odbędzie się wizyta. Bardzo przepraszam za...
— Gdyby pan Jeon wiedział, nigdy nie moglibyśmy na własne oczy ujrzeć, jak nadużywa pan władzy w jednostce — przerwała mu kobieta, surowym tonem.
— Proszę pozwolić mi wytłumaczyć — rzekł niespokojnie.
— Proszę się nie martwić, będzie miał pan czas na tłumaczenia. Teraz proszę pana oraz innych dowódców jednostki na rozmowę w odosobnionym gabinecie.
Nie mając wyjścia pobici dowódcy wraz z pozostałą dwójką udali się do gabinetu, w którym rozpoczęła się niespokojna rozmowa z komisją. Jeongguk czuł się, jakby został przeciśnięty do muru. Komisja nie była przechyla w stosunku do jego nadużycia, a także nie chcieli słuchać wyjaśnień na temat prowokacji Jaechona. Wszyscy byli w założeniu, że zgłaszający nadużycia dowódcy Jeona poszkodowany Lee Jaechon miał rację, zgłaszając się do nich z prośbą. Jeongguk nie mógł uwierzyć w to, jak łatwo dał się oszukać.
— Myślę że zawieszenie pana Jeona będzie najlepszym wyjściem.
— Zwracam się z szacunkiem do komisji, ale zawieszenie dowódcy Jeon jest zbyt ostrą karą za jedno przewinienie — wtrącił się dowódca Min.
— Argumenty?
— Argumenty są takie, że dowódca Jeon od lat dobrze wykonuje swoją pracę i nigdy nie dopuścił do podobnych sytuacji. Karanie go tak surowo jest bardzo niesprawiedliwe — wyjaśnił.
— Podtrzymuję słowa dowódcy Min — dodał spokojnie Hoseok. Komisja wymieniła się spojrzeniami, jakby chciała zaalarmować, że potrzebują więcej czasu na podjęcie decyzji w sprawie Jeongguka.
— Na podstawie słów dowódców jednostki jastrzębia, jak i oskarżyciela pana Lee, musimy przemyśleć sprawę. Mimo wszystko pan Lee podtrzymuje, że nadużyć pana Jeona było więcej, dlatego również prosimy, aby w ciągu dwóch dni pan Lee przekazał nam dowody — rzekła kobieta, patrząc na Jaechona. Po tych słowach komisja opuściła gabinet, a zaraz po nich wyszedł Yoongi i Hoseok.
— Zrobiłeś to specjalnie...
— Jeśli ktoś kogo miałem cały czas pod kontrolą staje się problemem, uważam, że powinno się go pozbyć, zanim stanie się zbyt kłopotliwy — odparł ze spokojem. Jeongguk patrzył na niego z niedowierzaniem. Ktoś, kogo przez osiem lat uważał za najlepszego przyjaciela, teraz mówi mu, że tak naprawdę był manipulowany? Że dla niego był problemem, który trzymał przy sobie dla zapewnienia sobie czego właściwie? Nie potrafił pojąć logiki Jaechona.
— Czyli co? Jako twój problem, zacząłem sprawić ci problemy z Taehyungiem i to znaczy, że teraz musisz się mnie pozbyć? — pokręcał nerwowo głową, po czym zaśmiał się, nie mogąc uwierzyć, że przez osiem lat, ufał komuś tak pozbawionemu moralności. — Jaechon, powiedz mi, czy ty kiedykolwiek na poważnie traktowałeś mnie jak przyjaciela?
— Jeśli mam być szczery, dla mnie nigdy nie byłeś przyjacielem, tylko głupim naiwnym dzieciakiem. Zdobycie twojego zaufanie było tak łatwe, jak zabranie dziecku lizaka — odpowiedział z rozbawieniem, a dłonie Jeongguka zacisnęły się mocno. Opuścił bezradnie głowę, czując niepokój w sercu, a także silne pieczenie w oczach, ponieważ coś z tyłu głowy mówiło mu, że osiem lat temu popełnił niewybaczalny błąd za który niespecjalnie on musiał oberwać.
— Co zrobiłeś Taehyungowi, że zgodził się na upublicznienie tego nagrania i przyjęcia ode mnie ciosów?! — zapytał, czując w kościach, że tamte wydarzenia nie musiały wyglądać tak, jak przedstawił mu je Jaechon.
— Zupełnie nic. Sam się pogodził z tym, że jako przyjaciel, zawiodłeś. Ostrzegał cię, a ty wszystko mi mówiłeś, ale tym samym mu szkodziłeś — wyjaśnił.
— Ty sukinsynie! Co mu zrobiłeś?! — poruszony, ponownie chciał rzucić się na Jaechona, jednak przypomniał sobie o komisji i zagrożeniu, jakie na niego spadło. Splunął na podłogę, patrząc pogardliwie na rozluźnionego i pełnego kpiny Jaechona. — Dowiem się wszystkiego, co zaszło osiem lat temu i zapłacisz za to — ostrzegł, po czym opuścił pomieszczenie.
Czuł, że Taehyung wiele przed nim ukrywał, ale obawiał się, że prawda jaka kryła się za Kimem i Jaechonem była o wiele gorsza, niż z początku przypuszczał.
„ Taehyungie... tęsknię za tobą. Chciałbym, abyś wszystko mi wyjaśnił. Chcę znać prawdę, choćby najgorszą... Czy to przez tego idiotę tak bardzo siebie nienawidzisz?"
Idąc korytarzem, zatrzymał, gdy dźwięk telefonu rozbrzmiał się w kieszeni spodni. Wyciągnął urządzenie, aby spojrzeć na wyświetlacz.
Zdzwoni: Mój Tae
Mimo panujących w jednostce kłopotów, które na niego spadły, telefon od Taehyunga był powodem do radości. Bez wahania odebrał.
— W końcu zdzwonisz. Martwiłem się i tęskniłem — rzekł od razu.
— Gguk...
— Kiedy wracasz? Nie mogę już dłużej czekać, chciałbym cię objąć i nigdy więcej nie puszczać — mówił, bardzo ekscytując się rozmową z Taehyungiem. Teraz, kiedy obydwaj wyrazili, co naprawdę do siebie czują, pragnął całym sobą, okazywać jak bardzo jest zakochany w pierwszej miłości, która wcale nie była jednostronna, jak niegdyś myślał.
— Przepraszam... J–Ja nie jestem w stanie dłużej tego znieść — powiedział zapłakany, a zaniepokojenie zrodziło się w dowódcy.
— Tae, co ty mówisz? Powiedz mi co się dzieje?
— Po prostu... nie jest mi łatwo. Jeongguk ja naprawdę cię kocham, ale nie chcę wracać do jednostki, nie chcę być blisko ciebie i osób obok ciebie. Nie chcę tego powtarzać i ponownie przynieść nieszczęście, a ciebie rozczarować — mówił roztrzęsiony. — Jak mogę pozwolić ci być ze mną, nie zasługujesz na to, żeby być z kimś tak żałosnym jak ja.
— Taehyung co ty teraz mówisz?! Czy ty siebie słyszysz?! Myślisz, że ja mam cię za żałosnego?! Kocham cię, zawsze cię kochałem i wiem, że mnie potrzebujesz. Błagam cię, wróć i przegadajmy to.
— Nie. Dajmy temu spokój. Podczas wyjazdu do Daegu, wiedziałem, że nie wrócę, ale nie chciałem o tym nikomu mówić. Nie spodziewałem się jednak, że coś wydarzy się między nami i tak wiele to namiesza w moim sercu. Naprawdę chciałbym być z tobą, ale nie mogę żyć z tą wiedzą, jaką posiadam i patrzeć ci w oczy. Nie potrafię tak! Przepraszam, Jeongguk — powiedział przez płacz, a Jeongguk stał bezradnie, słysząc jedynie dźwięk rozłączenia.
Nie wiedział, co czuć. Jednak czuł, że niebiosa zwróciły się teraz przeciwko niemu.
— Kurwa! — uderzył nogą w stojącą szafkę, chcąc na niej wyładować frustrację. Dysząc, patrzył tępo przed siebie, pragnąc, aby z nieba spadły rozwiązania. — Jeśli nie poznam prawdy, znowu go stracę...
— Jeśli chcesz poznać prawdę, jedź do niego i nie daj się spławić — usłyszał za sobą Park Jimina, na którego spojrzał z zaskoczeniem. — Taehyung cię kocha, ale nie kocha siebie. Może oświecę cię tym, co sam doświadczyłem osiem lat temu, gdy szedłem do domu Taehyunga, chcąc wręczyć mu zeszyty, aby nadrobił zaległości — oznajmił, podchodząc do dowódcy Jeon.
— Czego doświadczyłeś osiem lat temu? — zapytał zaintrygowany.
— Taehyung błagał, abym nikomu o tym nie mówił, a tym bardziej tobie, jednak jeśli nie ja cię nakieruje, to nikt tego nie zrobi, a mimo wszystko zależy mi na szczęściu Tae, bo kto jak kto, ale on na nie zasłużył po tym wszystkim. To wydarzyło się w dniu, w którym go pobiłeś. Przy okazji dodam, że to również widziałem. Pewnie z twojej perspektywy ten dzień skończył się złością i nienawiścią do Kim Taehyunga, jednak dla niego ten dzień był wyjątkowo piekielny.
— Do czego dążysz? — zapytał zniecierpliwiony.
— Tego dnia, Taehyung chciał popełnić samobójstwo. Właśnie dlatego był tutaj objęty pomocą Seokjina.
§
Kochani, mam nadzieję, że rozdział mimo 2,5k słów choć trochę was zadowolił ^^
Niebawem wrócę z kolejnym
Dla motywacji zostawcie coś po sobie
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top