Chapter 34 - EKSTREMALNA MISJA

~ Witam^^ Wracam do was z obiecanym rozdziałem ^^/ Miał wyjść na 6k słów, ale wyszło na 7,5k ^^'' Zapraszam do czytania :D

Od czasu kolacji w domu Jaechona minęło kilka dni. Dziś wszyscy przygotowywali się do podróży. Jednak Kim Taehyung najmniej się tym przejmował. Właściwie nie chciał nigdzie jechać, a wcześniejsza propozycja Jeongguka była coraz bardziej kusząca. Mimo wszystko zdecydował się jechać na biwak dowódcy Jung. Po kolacji u Jaechona z jego rodzicami i całej kłótni między nim a Jeonggukiem starał się nie widzieć z żadnym z nich. Jaechon wysyłał mu ostrzegawcze wiadomości, informując, że ma trzymać się z dala od Jeongguka, za to Jeongguk nie wchodził mu w drogę ani go nie niepokoił. Rzecz jasna mijali się w stołówce, czy też spotykali na zajęciach. Jednak mężczyzna ani razu nie spróbował z nim porozmawiać. Czyżby wiedział, że właśnie tego teraz potrzebuje?

Po tym wszystkim zwierzył się Jiminowi, któremu zdradził, iż jest szantażowany. Jimin chciał wiedzieć, czym go szantażuje, jednak nie potrafił szczerze odpowiedzieć. Poprosił Jimina, aby zachował ten sekret dla siebie i spróbował mu pomóc wsparciem. Jimin jednak nie chciał się na to zgodzić, chcąc zmierzyć się z sytuacją, przez co i z Jiminem się poróżnili. Dla Park Jimina nieczysta gra zwana szantażem była momentem, w którym należało poprosić o pomoc i wyjawić wszystko Jeonggukowi. Niby jak miał to zrobić? Jak Jeongguk na niego po tym wszystkim spojrzy? Wymiotować mu się chciało na samą myśl, że miałby powiedzieć Jeonggukowi, co wydarzyło się osiem lat temu.

Nie. Nie. Nie.

Nie dam rady.

Pakował najpotrzebniejsze rzeczy do walizki, nie chcąc zawracać sobie głowy tym tematem. Pukanie do drzwi spowodowało, że oderwał oczy z walizki, by spojrzeć na nieproszonego gościa, który pozwolił sobie wejść do środka. Na widok Ryuchae, powstał. — Zabierasz się na tę wycieczkę. Byłoby lepiej, gdybyś jednak tu został — rzekł, mierząc pełnym pogardy spojrzeniem aktora. Taehyung silił się ze wrzącym uczuciem w piersi. Nie chciał dać się ponieść emocjom.

— Jak widzisz. Czego właściwie chcesz?

— Ostrzec cię. Pewnie zastanawiasz się, dlaczego mój chłopak tak próbuje cię bronić. Nie myśl sobie, że robi to, bo w jakimś stopniu mu na tobie zależy. Robi to, ponieważ jest mu cię żal, gdyż wie, jaki ma charakter Jaechon — oznajmił, a aktor uniósł wysoko brwi.

— Ostrzegasz mnie, czy próbujesz zasiać we mnie ziarno nieufności? Nie myśl sobie, że po tym wszystkim, co wasza dwójka mi zrobiła, tak po prostu wam uwierzę. Nie wiem, jakie w tym wszystkim są intencje Jeongguka, jednak wiem, że to, co dla mnie robi, jest szczere i pełne troski. W końcu zachowuje się jak mój przyjaciel, którego pamiętam. Wciąż głęboko wierzę, że się przebudzi i przejrzy na oczy, jakie są z was potwory — rzekł, patrząc z gniewem na chłopaka.

— Twoje niedoczekanie — syknął.

— Twój strach mówi mi, że tracisz grunt pod nogami — uśmiechnął się pewnie. — Jeongguk cię nie kocha. Gdyby cię naprawdę kochał, nigdy nie dzieliłby się tobą z innymi. Wie o tym, że romansowałeś z Jaechonem? — uniósł brew, a wargi Ryuchae zadrżały.

— Jak śmiesz to wspominać?!

— Tak po prostu, jakoś mi się przypomniało, gdy was nakryłem osiem lat temu — wzruszył ramionami.

— Milcz, Kim! — podniósł głos.

— Dlaczego ma milczeć? — dwójka spojrzała w stronę drzwi łazienkowych, mogąc ujrzeć dowódcę Jeon.

— Jeongguk, kochanie — Ryuchae uśmiechnął się nerwowo.

— Nie chciałem przeszkadzać Taehyungowi, ale usłyszałem, że nie jest sam. Widzę, że nie potrafisz odpuścić Ryu. Dlaczego go niepokoisz? — zapytał, unosząc wysoko brew.

— Kto powiedział, że go niepokoję?

— Słyszałem, że przyszedłeś go ostrzec. Co ty niby kurwa wiesz, hah?! — patrzył z gniewem na chłopaka, który niespokojnie opuścił głowę. — Nic nie wiesz, Ryuchae. A może i wiesz, ale próbujesz mnie zatrzymać. Zostaw Taehyunga i wyjdźmy — rzekł, zbliżając się do chłopaka. Taehyung z uwagą przyglądał się dwójce, której relacja naprawdę się ochłodziła. — Pakuj się i nie przejmuj nim — Jeongguk zwrócił się do aktora, który otworzył szerzej oczy. — Nikt cię już nie będzie niepokoić — dodał.

— Dziękuje — szepnął, a ciemnowłosy dowódca uśmiechnął się, po czym chwycił Ryuchae za nadgarstek, wyprowadzając z pokoju.

Taehyung patrzył przez dłuższą chwilę w zamknięte drzwi, myśląc nad zachowaniem dowódcy. Pogodzili się i postanowili zacząć wszystko od nowa, jednak zaczynał zdawać sobie sprawę z tego, że przeszłość nie chce im na to pozwolić. Z drugiej strony podejście Jeongguka do niego całkiem się zmieniło. Jeongguk naprawdę zaczynał przypominać jego najlepszego przyjaciela z przeszłości. Pragnął głęboko wierzyć, że pomimo nadchodzących trudności i niechcianego związku z Jaechon nie odwróci się od niego.

— Spakowany? — zapytał wchodzący do środka Jimin.

— Czy mój pokój jest dla wszystkich otwarty? — skrzyżował ręce, patrząc z uwagą na chłopaka, który podszedł z pełnym bagażem na plecach.

— Kumple nie potrzebują zaproszenia.

— Myślałem, że się obraziłeś — zauważył.

— Bo wciąż jestem na ciebie zły. Mimo wszystko zasługuję na usłyszenie prawdy, a jeśli nie mi chcesz ją zdradzić, to zdradź ją Jeonggukowi. Ten pajac jest od jakiegoś czasu za tobą. Pogodziliście się i ponownie otrzymujecie kłody pod nogi, to on nie chce się odwrócić od ciebie. Normalnie miałby gdzieś twój związek z Jaechonem, jednak nie jest mu to w ogóle obojętne. Naprawdę powinieneś zwrócić się do Jeongguka o pomoc — rzekł, jak czuł.

— Jeśli powiem mu prawdę, to zmieni swoje podejście...

— Skąd taka pewność?

— Czuję to.

— W takim razie ja powiem mu, co wiem — oznajmił, a zaniepokojony aktor, chwycił Jimina dłoń.

— Nie waż się tego robić. Obiecałeś milczeć i tego słowa dotrzymaj — rzekł, patrząc z powagą w oczy Park Jimina.

— Jasne, jasne... Zbierajmy się lepiej — westchnął, udając się w stronę wyjścia. — Mam nadzieję, że dasz radę znieść przez kilka dni Jaechona. Twój chłopak z pewnością nie będzie chciał opuścić cię na krok — cmoknął, a brwi Taehyunga ostro się zmarszczyły.

— Jimin!

— No co? Mówię, jak będzie. Prócz mnie, nie ma nikogo, kto, chociaż w jednej części jest wtajemniczony w twoją przeszłość. Chcę ci oznajmić, abyśmy przez ten wyjazd trzymali się razem. Nie pozwolę temu sukinsynowi się zbliżać — powiedział, a aktor nieco się uspokoił.

— Jestem za. Dziękuje.

~

Wszyscy uczestnicy po kilku godzinach wylądowali na lotnisku w Daegu. Jimin, jak obiecał cały czas trzymał przy sobie Taehyunga. Mimo że Jaechon w czasie lotu próbował z nim usiąść Jimin był bardzo stanowczy. Mężczyzna nie miał innego wyboru, jak usiąść obok Hoseoka. Wszyscy czekali na dworcu autobusowym, czekając na zarezerwowany autokar. Taehyung stał u boku Jimina, gdzie przeniósł topazowe tęczówki na podchodzącą do nich dwójkę dowódców.

— Możemy poprzeszkadzać? — zapytał Yoongi.

— Zależy w jakim sensie — odpowiedział Jimin.

— Chciałbym o coś zapytać Taehyunga — wtrącił się Jeongguk, a Jimin niepewnie zerknął na aktora, którego oczy pochłonięte były sarnimi oczami.

— Proszę, zostawimy was — zgodził się, odchodząc wraz z Yoongim na ubocze tak, aby nie przeszkadzać dwójce przyjaciół. — Mam nadzieję, że Jeongguk będzie w stanie pomóc Taehyungowi. Musi się w końcu dowiedzieć prawdy — szepnął zmartwiony Jimin w stronę dowódcy Min.

— Dlaczego ich do tego nie popchniemy? — uniósł brew, a Jimin w jednej chwili poczuł się zgubiony.

— O czym ty mówisz?

— A niby po co dałem Hoseokowi pomysł na ten biwak? — uśmiechnął się przebiegle, a na ustach Jimina pojawił się zadowolony uśmiech.

— Ty gnojku — lekko trącił go otwartą dłonią w klatkę piersiową. — Trzeba było tak od razu mówić, że wszystko uknułeś.

— Już dawno mówiłem ci, że mam genialny pomysł, ale ty nie wierzyłeś — prychnął.

— No, ale co ty dokładnie wymyśliłeś? — zapytał, chcąc poznać szczegóły.

— Posłuchaj — Yoongi zbliżył do ucha chłopaka usta, szepcząc coś cicho.

— Wyraźniej i nie pluj mi do ucha — skarcił mężczyznę.

— To umyj uszy!

W tym czasie Taehyung patrzył wyczekująco na mężczyznę, który niespokojnie zwilżył językiem spierzchnięte wiśniowe wargi.
— Usiądziemy razem? — zapytał niepewnie, a brwi aktora uniosły się wysoko. Czy tylko o to chciał go zapytać? Rozumiał, że przez całą sytuację z Jaechonem i jego rodzicami zrodziło się między nimi napięcie. W końcu skłamał, mówiąc, że kocha Jaechona. Przypominając sobie reakcję mężczyzny na tę odpowiedzieć, nie mógł nigdy wcześniej czuć się bardziej winnym.

" — Nie... Zatrzymaj się! — zawołał, szarpiąc ręką. Jeongguk zatrzymał się, jak prosił, po czym spojrzał z troską na aktora. — Muszę wracać. Muszę... — wyszeptał, chcąc się wrócić, a tym samym zaskoczył Jeongguka, który w emocjach chwycił za ramiona Taehyunga, przyciskając jego plecy do własnej klatki piersiowej, by dużymi rękoma oplątać mniejsze i drżące ciało. — Puść mnie — załkał.

— Jeśli cię puszczę, to będzie wyglądało, jakbym się poddał — usłyszał przy uchu zdesperowany głos Jeongguka. Taehyung zamarł, nie wiedząc, jak odebrać te słowa.

— Muszę...

— Niczego nie musisz.

— Muszę... — zrozpaczony opuścił głowę, nie mogąc wyrwać się z silnych ramion mężczyzny, chcąc pozostać w nich na zawsze.

— Czy kochasz go? — zapytał, a załzawione powieki aktora zamknęły się w rozpaczy.

— Kocham."

W tym momencie widział bardzo dokładnie, jak jego przystojna twarz przygasza.
— Jeśli chcesz, abym ci towarzyszył w trakcie podróży, to nie widzę powodu, aby ci odmówić — odpowiedział, a jego odpowiedź bardzo ucieszyła mężczyznę, który pragnął porozmawiać szczerze z aktorem o ostatnich wydarzeniach.

— Siadasz ze mną — niespodziewanie Jaechon chwycił za dłoń aktora, który spojrzał na niego z gniewem. Jednak oczy Jaechona wrogo spoglądały na dowódcę Jeon. — Widzę, że zamierzasz wykorzystywać każdą okazję, kiedy nie ma mnie w pobliżu — rzekł, a stojąca na uboczu dwójka, spojrzała na nieproszonego mężczyznę.

— Zabiję typa — rzekł Jimin, chcąc się wtrącić, jednak Yoongi powstrzymał go przed tym, przez co Jimin spojrzał z niedowierzaniem na dowódcę Min. — Co ty wyczyniasz?! Puść mnie! — warknął, szarpiąc ręką, którą przytrzymywał mężczyzna.

— Nie wtrącaj się do tego. Oni sami muszą ten problem rozwiązać — rzekł z opanowaniem w głosie.

— I ty myślisz, że Jeongguk będzie w stanie pomóc Taehyungowi? — zapytał z niedowierzaniem w głosie.

— Jeśli właśnie zależy nam, aby Taehyung powiedział mu prawdę, musimy pozwolić Jeonggukowi działać. Wiem, że chcesz go chronić, ja również chcę, ale prawda, którą skrywa Taehyung nigdy nie wyjdzie na jaw, jeśli będziemy się do tego mieszać — wytłumaczył. Jimin nabrał spokojnie oddechu, wiedząc, że Yoongi ma rację.

— Niech ci będzie.

— Dlaczego miałbym nie wykorzystywać? — dowódca Jeon uniósł wysoko brew. — To, że jesteście razem, nie oznacza zaraz, że Taehyung jest tylko na twoją wyłączność. Chcę usiąść z moim przyjacielem i to zrobię — zbliżył się do spiętego aktora, chwytając za jego drugą dłoń. — Taehyung chodź, usiądź ze mną — spojrzał z desperacją w topazowe tęczówki. Taehyung czuł się rozdarty. Rzecz jasna pragnął poświęcić cały swój czas Jeonggukowi i spędzić z nim każdą możliwą chwilę, jednak przez Jaechona nie był w stanie tego uczynić.

— Wybacz... usiądę z Jaechonem — szepnął, a Jaechon uśmiechnął się zwycięsko. Za to Jeongguk puścił dłoń aktora, czując narastającą w nim gorycz. Jak mógł cały czas to znosić? Dlaczego nie mógł wygrać? Miał ochotę wydrzeć się na przyjaciela i przemówić mu do rozsądku. Przecież nie był aż takim głupcem, aby nie zauważyć, że Jaechon zmusza go do tego. Dlaczego Taehyung się temu poddawał? — Autokar już jest. Chodźmy — zwrócił się do Jaechona. Aktor minął stojącego bezruchu dowódcę, którego dłonie agresywnie się zacisnęły. To była karma. Taehyung w przeszłości również jak on teraz próbował przemówić mu do rozsądku. Wtedy nie słuchał głosu zatroskanego przyjaciela, jak teraz Taehyung nie słuchał jego głosu.

Tak właśnie stał pokonany i bezradny.
— Zamierzasz się teraz użalać nad sobą, czy coś w końcu zrobisz? — zaskoczony spojrzał na Jimina, który podszedł do niego wraz z Yoongim. — Nie wiem, co jest z tobą, ale byłeś i jesteś ślepcem, Jeongguk — dodał.

— Jimin, uspokój się — rzekł dowódca Min.

— Nie. Mówię, jak jest. Sam pozwolił na to, aby Jaechon się rządził. Mam nadzieję, że widzisz, jaki jest twój przyjaciel, dla którego wszystko porzuciłeś osiem lat temu. Karma jednak wraca do niewdzięczników — Jimin nie szczędził w słowach. Jednak Jeongguk wiedział, że miał rację. Jak mógł się sprzeciwić tym słowom prawdy?

— Jimin nie musisz się być tak niemiły — pokręcał nerwowo głową dowódca Min.

— On ma rację — wtrącił się Jeon, zaskakując Yoongiego. — Wydajesz się osobą, która wie więcej o relacji Taehyunga i Jaechona. Jeśli coś wiesz, to powiedz mi — zwrócił się do Jimina, który oniemiał, słysząc prośbę dowódcy.

— J-Ja...

— Powiedz mi wszystko. Co tak naprawdę ukrywa Taehyung? — pytał zdesperowany, a stojący między młotem a kowadłem, nie wiedział, co czynić. Może Yoongi miał rację i faktycznie niepotrzebnie otwierał dziób.

— Szczerze sam niewiele wiem. Byłem świadkiem tylko niektórych sytuacji w przeszłości, a niektórych rzeczy dowiedziałem się w jednostce, spotykając po ośmiu latach Taehyunga — powiedział, stojąc z opuszczonym wzrokiem. — Obiecałem Taehyungowi, że nikomu nie powiem tego, co wiem, a tym bardziej prosił, abym nie mówił tego tobie. Powiedział, że w testamencie pozostawił prawdę, ponieważ nigdy nie zdoła ci powiedzieć, co tak naprawdę się stało osiem lat temu — niepewnie uniósł wzrok na obsydianowe tęczówki dowódcy, którego wszystkie myśli pogrążyły się w chaosie. A jednak! Coś w tym wszystkim naprawdę się nie zgadzało. — Więcej nie mogę ci powiedzieć.

— Dziękuje. Teraz mam już pewność, że coś pominąłem w przeszłości. Powiedz mi tylko... Czy moje pominięcie bardzo go skrzywdziło? — zapytał.

— Nie wiem, co go tak naprawdę skrzywdziło, ale chyba nic bardziej nie zabolało go od tego, że stracił ciebie — odpowiedział szczerze.

— Nie rozumiem, dlaczego on trzyma się tak Jachona? Powiedział, że go kocha, o co w tym wszystkim chodzi? W końcu zawsze za nim nie przepadał — spojrzał z desperacją w oczy Park Jimina, któremu nogi zmiękły, widząc, że Jeon jest bliski prawdy. Słowa cisnęły mu się na język, ale musiał się powstrzymać, przez co przyłożył do rozgadanych ust dłonie. — Ty co wiesz! Powiedz mi Jimin — zbliżył się do chłopaka, który z każdym krokiem Jeona cofał się. Yoongi obserwował, jak dwójka krąży wokół niego, przez co po kilku okrążeniach i bieganiem za nimi wzrokiem, zaczęło kręcić się mu w głowie.

— Kurwa skończcie biegać wokół mnie, bo się zaraz zrzygam! Jaechon szantażuje Taehyunga jakimiś nagraniami, dlatego z nim jest — Yoongi nie mając sił, sam się wygadał.

— Jak mogłeś się wygadać?! — Jimin spojrzał z oburzeniem na dowódcę Min. Za to Jeongguk zatrzymał się, słysząc prawdę z ust Yoongiego.

— Co powiedziałeś?! — zbliżył się do Yoongiego, chwytając za jego ramiona. — Jaechon czym go szantażuje?!

— Jakimiś nagraniami, tylko tyle wiem od Jimina.

— Nie wiecie, co to za nagrania? I gdzie ten idiota może je trzymać? — zdenerwowany spojrzał to na jednego to na drugiego.

— Taehyung nie zdradził co to za nagrania. Jednak chyba są dla niego ważne, skoro tak się poświęca — odpowiedział Jimin. Jeongguk nabrał oddechu, starając się uspokoić własne myśli. Właściwie nie wiedział, co ma o tym myśleć. Nie podobało mu się to, w jaki sposób grał Jaechon. To już nie pierwszy raz od kiedy Jaechon jest w jednostce, gdy próbuje przycisnąć do muru Taehyunga. Czy był aż tak zakochany w Taehyungu, że posuwa się do nieczystych zagrań?

— Dziękuje wam. Teraz mniej więcej wiem, co jest na rzeczy.

— Pomożesz Taehyungowi? — zapytał niepewnie Jimin.

— Zrobię w mojej mocy, aby mu pomóc — odpowiedział, po czym odszedł, kierując się do stojącego na przystanku autobusu.

Taehyung siedział spięty przez całą drogę do obozowiska. Nie mógł być spokojny, gdy obok siedział Jaechon. Nie miał nawet odwagi, by spojrzeć na mężczyznę, który przez całą podróż ani na chwilę nie puścił jego dłoni. — Słyszałem, że moją przydzielić nam domki. Na jeden domek dwie pary — spojrzał na niespokojnego aktora, który zacisnął nerwowo wargi. — Załatwiłem, abyśmy byli w jednym domku — oznajmił, a serce Taehyunga zwolniło w piersi. Uśmiechnięty Jaechon przybliżył usta do ucha chłopaka, którego przeszył dreszcz. — Wieczorem bądź dobrze rozciągnięty i nawilżony — wyszeptał, a skóra aktora w ułamku sekundy skropliła się gorącym potem.

— Nigdy, przenigdy nie pozwolę na to — przekrwawione oczy aktora, spojrzały gniewnie na Jaechona, który ujął palcami jego podbródek.

— Wiesz, że nic nie jesteś w stanie zrobić. Dlaczego wciąż ze mną walczysz, wiedząc dobrze, że nigdy nie zdołasz mnie pokonać? — zapytał z rozbawieniem w oczach. Oczywiście, Jaechon miał rację. Nigdy nie zdoła pokonać Jaechona, o czym przekonał się osiem lat temu. Na same wspomnienia koszmarnych kilku miesięcy, miał ochotę upaść na kolana i błagać, poniżając się przed nim. Jaechon widząc, że chłopak przyjął jego słowa do świadomości, rozejrzał się po wypełnionym uczestnikami i dowódcami autokarze, by wyciągnąć z kieszeni niewielką rzecz, którą podał aktorowi. Oczy Taehyunga się rozszerzyły na widok wibratora.

— Ty chyba...

— Idź, to włóż. W środku przy wyjściu jest toaleta — oznajmił, a Taehyung nie mógł uwierzyć, że jest na tyle bezczelny, aby upokarzać go jeszcze w ten sposób. — No rusz się — warknął.

Sukinsyn!

Wyrzucę to.

— Dobrze — wstał, a Jaechon spojrzał na niego.

— Tylko nie próbuj mnie oszukać. Mam pilocik i będę wiedział, czy wsadziłeś to czy nie — ostrzegł, a plan wrzucenia erotycznej zabawki do muszli, poszedł na straty. Odszedł bez słowa, kierując się do ciasnej toalety, która na nieszczęście była wolna. Wszedł do środka, zatrzymując się przed toaletą. Oczy chłopaka się zamknęły, a oddech zwolnił. Jak mógł dalej się tak poniżać? Czy to wszystko było tego warte? Same wspomnienia o tych trudnych chwilach łamały mu serce, spalały w nicość godność oraz dawną pewność siebie. Tak bardzo chciałby być swym dawnym odbiciem...

~Flashback

Ciało nastolatka wciąż próbowało dojść do siebie. Klęczał na ziemi, zalewając się rzewnymi łzami. Drżał i cierpiał. Bolało go ciało, bolała go dusza. Jaechon on...

Jak mógł mi to zrobić?
Jak mógł mnie pokonać?
Czy ja właśnie przegrałem?

Zacisnął we wściekłości dłonie, przypominając sobie słowa najlepszego przyjaciela, dla którego jego wszystkie starania przez ostatnie miesiące nic nie znaczyły. Jaechon i Ryuchae odbierali mu wszystko, szczególnie Jaechon. Pogrywał z nim i właśnie splamił jego godność. — Jeongguk, to wszystko twoja wina! — zapłakał, szarpiąc za końce ciemnych włosów. — Twoich popieprzonych nowych przyjaciół. Nie dam się im pokonać, nie dam się im zniszczyć!

Dyszał w głośnych i niespokojnych oddechach, pogrążając się w rozpaczy. Jeongguk jego najlepszy przyjaciel, opuścił go w chwili, gdy potrzebował pomocy, będąc tuż przed jego nosem, kiedy wykorzystano i odebrano mu godność, teraz naćpany posuwa Ryuchae, ufając i wielbiąc jego oprawcę.

Czy powinien rozbić sobie głowę, żeby nie musieć widzieć tej trójki?

Rozczarowanie.

Gorycz.

Porzucenie.

Ból.

Te wszystkie uczucia zabijały Taehyunga.

— Niech ktoś zwróci mi to, co było moje, niech mi ktoś pomoże — zapłakał w otaczającą go pustkę, w której nikt nie ruszyłby z pomocą. Otarł mokre policzki, zaciskając dłonie. Podniósł się z ziemi, odczuwając przeszywający ból w dolnej partii ciała. Syknął, po czym spojrzał na pustą drogę. Musiał coś zrobić, nie mógł zignorować przez strach i nie wymierzyć sprawiedliwości Jaechonowi. On musiał zapłacić za jego krzywdę. Musiał cierpieć i żałować, musiał umrzeć.

Po godzinnej i trudnej drodze w bardzo złym stanie na komisariacie pojawił się nastolatek, zwracając uwagę jednego z młodych policjantów. — Czy wszystko dobrze? Potrzebujesz czegoś? — zapytał, zatrzymując się za wyczerpanym Taehyungiem, który oparł dłonie na klatce piersiowej policjanta, patrząc z desperacją w jego oczy.

— Potrzebuję sprawiedliwości. Niech pan ukarze tego, który mnie skrzywdził, błagam! — wykrzyczał w płaczu, szokując mężczyznę oraz obecnych policjantów, którzy spoglądali chwilę zza komputerów.

— Proszę się uspokoić. Pójdziemy do innego pomieszczenia, gdzie opowiesz mi o wszystkim, a ja zajmę się resztą — rzekł, chcąc uspokoić nastolatka, który pokiwał nerwowo głową, mimo wszystko nie będąc w stanie się uspokoić.

Jak niby mógł?

Był zbyt wściekły, zbyt przerażony, by móc myśleć racjonalnie. Jednak pierwsze, o czym pomyślał to, żeby przyjść szukać pomocy na komisariacie. Jaechon nie mógł pozostać bezkarny. Musiał zapłacić, a Taehyung pragnął, aby otrzymał najgorszą karę.

Opowiedział policjantowi zdarzenie, przez które wyglądał, jak wyglądał. Młody policjant był dla niego naprawdę opiekuńczy i obiecał mu pomóc. Taehyung mu zaufał.
— Prosiłbym jednak, aby nie informować o tym moich rodziców. Są bardzo zajęci, a mama jest w początkowej fazie ciąży. Jeśli się o tym dowie, to ją bardzo zdenerwuje. Nie chce, żeby przez tego potwora ucierpiała moja rodzina — mówił, kierując się przede wszystkim troską o najbliższych.

— Jeśli nie chcesz, aby rodzice uczestniczyli w tej sprawie, musisz zdobyć pisemną zgodę, któregoś z nich i pełnomocnika, który będzie cię bronił w sądzie — wytłumaczył.

— Proszę się o to nie martwić. Chcę, tylko aby Lee Jaechon zapłacił za to, co mi zrobił.

— Nie zostanie bezkarny po tym, co zrobił. Proszę, abyś wybrał się do terapeuty — podał nastolatkowi ulotkę, na którą spojrzał.

— PTSD? Nie chce iść na takie coś — oddał ulotkę, wstając.

— To jest konieczne dla twojego zdrowia — rzekł zmartwiony.

— Nic mi nie będzie. Niech pan go zamknie i wsadzi za kratki na wiele lat. Tylko o to proszę...

Hamowanie autokaru spowodowało, że aktor prawie się przewrócił. Powracające wspomnienia z tamtej chwili były jednym z początków drogi pełnej rozczarowań i upadków. Tamta decyzja, była najgorszą, jaką wybrał. Potrząsnął głową, po czym wysunął lekko głowę za drzwi, mogąc zobaczyć, że wszyscy opuszczają pojazd. Czy mógł jednak zrezygnować? Wstrzymał oddech zaskoczony, gdy drzwi zostały mocno pchnięte, a do środka wszedł Jaechon. — Co robisz? — zapytał zaskoczony, cofając się do samej ścianki.

— Założyłeś?

— Nie — odwrócił nerwowo wzrok.

— Ale jesteś kurwa uparty. Lubisz siłowe rozwiązanie, co nie? Ale dobrze, ja uwielbiam brać cię siłą, wiesz? Wtedy twoje oczy kurewsko dobrze na mnie patrzą. Z taką nienawiścią i rozkoszą — rzekł, zamykając drzwi.

W tym czasie dowódca Jeon rozglądał się po wnętrzu pojazdu, chcąc sprawdzić, czy wszyscy zabrali swoje rzeczy. Słysząc trzask drzwi dobiegający z toalety, ruszył w ich kierunku. Zatrzymał się przed drzwiami, chcąc wyprosić osobę ze środka, nim jednak zapukał, otworzył szerzej oczy, słysząc podniesiony i zdenerwowany głos Taehyunga.

— Dobrze! Założę to! — podniósł nerwowo głos, nie chcąc, aby Jaechona poniosły emocje. Niespokojny rozpiął spodnie. Jednak na tym zaprzestał. Po spojrzeniu na Jaechona czuł, że nie da rady. Zdesperowany odwrócił się, nie chcąc patrzeć na mężczyznę, gdy ma przełamać się do następnego kroku, jakim było zdjęcie dolnej garderoby. Ten widok bardzo zadowolił Jaechona, który trzymając kamerkę, wpatrywał się w ekran przedstawiający aktora.

Założy? Co ma założyć? Z kim on tam jest do cholery?!

— Dobrze, bardzo dobrze — powiedział zadowolony Jaechon, oczekując na ujrzenie upragnionego widoku.

Jaechon!

Dowódca Lee obserwował i oczekiwał, jednak pukanie do drzwi łazienki, spowodowało, że zadowolenie opadło. Taehyung wytrzeszczył oczy w obawie, a Jaechon spojrzał ostro w stronę drzwi.

— Wyłazić! — usłyszał rozgniewany głos dowódcy Jeon. Przerażony tym faktem Taehyung szybko się odwrócił, a niezadowolony Jaechon wyłączył kamerkę, otwierając drzwi. — Przeszkadzam wam? — zapytał, wchodzący do środka mężczyzna, który spojrzał z chłodem na aktora.

— Tak — odpowiedział aktor.

— Masz tupet, szeregowy Kim — pokręcił nerwowo głową. — Jest zbiórka. Ruszajcie się — rzekł surowo. Taehyung w duszy dziękował Jeonggukowi, który wyciągnął go z opresji. Wiedział, że jeśli zostałby dłużej zamknięty z Jaechonem w toalecie, z pewnością wszystko zaszłoby dalej wbrew jego woli. Trójka opuściła autokar, podchodząc do stojących uczestników, którzy zwróceni byli w stronę dowódcy Jung.

— Skoro wszyscy już dotarli, możemy rozpocząć nasz niesamowity wyjazd, który będzie dla was dawką prawdziwej adrenaliny. Plan na dziś, to jest się dobrze bawić przy ognisku i soju. Jutro ekstremalne zadanie. Co ważniejsze wszystkie zadania będą wykonane w parach — oznajmił, a większość się ucieszyła, słysząc ogłoszenie dowódcy Jung. Za to Taehyung spojrzał nieufnie na Jaechona.

Nie chciał wykonywać z nim żadnych zadań.

Nie chciał go blisko.

Jednak miał wielkiego pecha i zawsze wychodził na wszystkim niekorzystnie.

— Ekhem... Ekhem... Teraz ogłoszenie par do jutrzejszej misji — ogłosił, wyczytując po kolei imiona. Słysząc, że Seojoon będzie w parze z Kihyunem, naprawdę poczuł zazdrość. Seojoon był mężczyzną, któremu jesteś w stanie zaufać. Jednak wiedział, że Jaechon załatwił sprawę, by byli razem. — Park Jimin i dowódca Min Yoongi — przeczytał, a dwójka spojrzała na siebie z szerokimi i chytrymi uśmiechami, przybijając ze sobą piąteczkę. — Kim Taehyungowi będzie partnerował nasz najlepszy dowódca Jeon Jeongguk — przeczytał, a Taehyung wraz z Jaechonem spojrzeli z zaskoczeniem na stojącego prosto mężczyznę.

— Tu jest coś nie tak. Przecież załatwiłem tę sprawę i Taehyung miał być ze mną. Co ty zrobiłeś?! — zapytał, patrząc ze wściekłością na niewzruszonego Jeona.

— To jest moje terytorium, ostatnie zdanie należy zawsze do mnie. Myślisz, że zgodziłbym się na to, abyś był z Taehyungiem w parze? — zapytał, patrząc na mężczyznę kpiącym wzrokiem. — Tae, mam nadzieję, że ci odpowiada ten wybór — zwrócił się do aktora, który nie wiedział, co powiedzieć.

Gdybym był wystarczająco silny, niósłbym cię za to na rękach?

Jesteś moim wybawieniem?
Uratowałeś mnie!
Uwielbiam cię!
Kocham cię!

— Nie mam nic przeciwko. Z dowódcą będę na pewno bezpieczny podczas misji — odpowiedział, nie potrafiąc ukryć przed Jaechonem uśmiechu zadowolenia, cholernej radości. Jak mógł się oprzeć, gdy usłyszał tak dobrą wiadomość? Może wcale nie jest tak pechowy?

— Widzę, że cieszy cię to tak bardzo jak mnie — uśmiechnął się.

— Ryuchae i dowóca Lee Jaechon — Hoseok wyczytał parę Jaechona, który przeklął pod nosem. — Wszystkie pary zostały już przydzielone. Domki są przydzielone na dwie pary. Jedna bierze jeden pokój, druga drugi. Nie róbcie sobie po złości i się podzielcie wszystkim. Zwracam się szczególnie do chłopaków z klubu szeregowego Byun Baekhyuna.

— Dobrze, nie będziemy złośliwi — Byun grzecznie zatrzepotał rzęsami. Jednak każdy wiedział, że łże. Wszyscy słyszeli o ostatniej kłótni między klubem Baekhyuna a klubem Chanyeola i Jongina, którzy czczą wolność i równouprawnienie w związkach jednopłciowych. Baekhyun i Chanyeol byli w separacji ich kluby również nie mogły pozostać w dobrych stosunkach.

— Chodźmy — radosne oczy Jeongguka patrzyły z uczuciem na aktora, którego dłoń została przez niego chwycona. Obsydianowe oczy mężczyzny zawsze potrafiły oczarować. Były dzikie, ale posiadały również słodycz. Dwójka razem ruszyła w głąb lasu, odnajdując domki, które podpisane były imionami uczestników. Obydwaj poszukiwali swoich imion, które po czwartym domku w końcu odnaleźli.

— Dzielimy domek z Jiminem i Yoongim — ucieszył się na widok imion dwójki.

Czy gwiazdy są dziś po mojej stronie?

Naprawdę dziwiło go dzisiejsze szczęście. Jego parą jest Jeongguk, a teraz dzielenie domku z zaufanymi osobami.

— Mamy szczęście.

Obydwaj weszli do domku, w którym wspomnienia dwójka już przebywała. — Ja lubię smażoną karkówkę. Ale dużo nie przyprawiaj, nie chcę mieć zgagi — powiedział Jimin, pomagając Yoongiemu w kuchni. — O jesteście już. Co chcecie zjeść na grillu? — zapytał, a dwójka wymieniła się spojrzeniami.

— Skrzydełka! — odpowiedzieli równo.

— To jest zdecydowanie — zaśmiał się Yoongi, a Jimin spiorunował go wzrokiem.

— Masz jakiś problem?

— Nie, ależ skąd. Po prostu im szybko poszedł wybór, a ty co najmniej dziesięć razy zmieniałeś zdanie — odpowiedział, jak było.

— Ciężko zdecydować, gdy masz szeroki wybór — wydął dolną wargę.

— Dobra, najważniejsze, że się w końcu zdecydowałeś.

— Pomogę ci — Jeongguk dołączył do Yoongiego, a Jimin podszedł do Taehyunga, którego zaciągnął do pokoju, który miał dzielić razem z Jeonggukiem. Na widok dwuosobowego łóżka, zdębiał.

— Właśnie... — szepnął, rozczarowany Park. — Mnie ten widok też załamał. Niby, jak mam dzielić łóżko z osobą, która myśli o moich ustach, jak o maszynie do ssania — pokręcił nerwowo głową, a Taehyung spojrzał na niego, unosząc wysoko brew. — No co? Mamy swoje fantazje — wzruszył ramionami.

— To po co się przejmujesz?

— A co jeśli on wykorzysta ten fakt? Przez ostatnie miesiące tylko się droczymy, a jak naprawdę będzie chciał, żebym to w praktyce zrobił?

— Dlaczego ty mi to mówisz?

— Potrzebuję podpowiedzi. Zrobić czy nie zrobić, jeśli poprosi?

— Ach... nie wiem. To wszystko zależy od ciebie i tego, co właściwie do niego czujesz. Jeśli nie darzycie się szczerym uczuciem, to nie widzę sensu, aby przez coś takiego sprawiać, że powstanie między wami niezręczność. To tylko i wyłącznie twój wybór Jimin.

— Masz rację — przyłożył do podbródka palec. — Muszę pierw wiedzieć, czy darzy mnie uczuciem. To bardzo rozsądne — przyznał rację Taehyungowi. — A ty i Jeongguk? Zamierzacie coś ten teges?

— Co?! — podniósł w zaskoczeniu głos.

— Chcesz, żeby nas usłyszeli? Jesteśmy jak bracia, możesz mi zaufać. Jestem po twojej stronie. Tego szantażysty Jaechona nie ma i nic właściwie nie stoi wam teraz na drodze. Jesteście praktycznie na tę noc całkiem sami — mówił z przeżyciem. — Darzysz go uczuciem i z pewnością dla niego nie jesteś obojętny.

Taehyung poczerwieniał na twarzy.

Niepewnie spojrzał na łóżko, nie potrafiąc wyobrazić sobie chwili, w której otworzyłby się przed nim. Na samą myśl, miękły mu kolana. Zresztą, czy Jeongguk chciałby czegoś więcej, niż samej przyjaźni? Co prawda, całowali się i powstał między nimi ogień pożądania, ale czy to wystarczyło?

Nie, nie, nie.
Nie podołałby temu.
Nie śmiałby nawet o tym marzyć, a co dopiero insynuować.
Gdyby miałby się otworzyć przed Jeonggukiem, musiałby się przed nim pokazać bez ubrań. Wzdrygnął się, a nawet bardzo spiął. Nie był na to gotowy.

— Nie mógłbym — szepnął nieśmiało.

— Może jak otworzysz się przed nim i wyjawisz prawdę, odzyskasz pewność siebie — położył dłoń na spiętym ramieniu aktora.

— Jimin czy możemy zmienić temat? Nie chce rozmawiać o intymnych sprawach. To niewygodne — westchnął.

— No dobrze. Powiedz mi lepiej, dlaczego wciąż ulegasz Jaechonowi? Co on ma za nagrania, że tak się mu poddajesz? — zapytał, wciąż naciskając na ten temat. Zrezygnowany aktor, usiadł na łóżku. Nie miał sił, aby tłumaczyć to Jiminowi, tym bardziej że się tego wstydził. Siedział z opuszczoną głową, wgryzając się w dolną wargę.

— Cokolwiek to jest, to te nagrania mogą mnie zniszczyć medialnie — odpowiedział. — Dlatego nie wypytuj mnie cały czas o to. Im mniej wiesz, tym lepiej. Dla mnie nie jest to wygodny temat — dodał.

— Nie możesz przez cały czas wszystkiego sam znosić. Musisz poprosić o pomoc — powiedział, chcąc przemówić aktorowi do rozsądku.

— Po co? Już kiedyś prosiłem i co mi to dało?

Jimin zaskoczył się, słysząc słowa Taehyunga.
— I nikt ci nie pomógł?

— Niektórzy są silniejsi, a drudzy pozostają wtedy bezradni.

Jimin nie wiedział, co powiedzieć. Jeśli Taehyung prosił o pomoc, a ta pomoc nie została udzielona, to nie dziwił się tym, że nigdy nie prosił o pomoc i nie mówił, jak naprawdę się czuł. Był rozczarowany i nieufny. Nie mógł się dziwić tej postawie. Jeśli była to ważna sprawa dla chłopaka i został pozbawiony bezpieczeństwa od osób, które powinny mu zagwarantować to bezpieczeństwo, to nawet proszenie o pomoc wydaje się traumatyczne.

— Już o nic nie będę pytał. Wiedz tylko, że nie wszyscy są tacy. Ja bym cię nigdy nie rozczarował — rzekł, patrząc z troską na chłopaka, który uśmiechnął się blado.

— Ty byłeś i zawsze będziesz wierny własnym uczuciom. Zazdroszczę ci tego — spojrzał w oczy Jimina.

— Ty również jesteś, tylko brakuje ci odwagi.

Dwójka po krótkiej rozmowie, wróciła do dwójki dowódców. Spędzili ten czas na rozmowach i jedzeniu grilowanego mięsa, a także nie zabrakło w tym soju. Rozmawiali o jutrzejszej misji, będąc ciekawym, co przygotował Hoseok. Z całej czwórki tylko Yoongi znał zadanie, ponieważ był jego twórcą. Mimo próśb Jimina i Taehyunga o zdradzenie rąbka tajemnicy dowódca Min zachował dla siebie całą wiedzę, woląc, aby jutrzejsze wyzwanie ich miło bądź odwrotnie zaskoczyło. Cała czwórka po kolacji, wróciła do pokoi, aby przygotować się do spania. Taehyung pierwszy wziął kąpiel, gdy Jeongguk poszedł na obchód, sprawdzić, jak radzą sobie inni uczestnicy. Gdy tylko wrócił, Taehyung leżał na łóżku z telefonem przed nosem. Nie chcąc mu przeszkadzać, zabrał kilka rzeczy do kąpieli.

Taehyung po dłuższym czasie odłożył telefon, okrywając się kołdrą. W pokoju panował półmrok. Lampka nocna wciąż jasno świeciła, dając aktorowi poczucie bezpieczeństwa. Od małego lękał się ciemności i zawsze nosił małą lampkę na baterię, aby świeciła, gdy kładzie się spać. Czasami wystarczał amulet, który wyszydełkował Jeongguk. Słysząc kroki bosych stóp, spojrzał w stronę uśmiechniętego przyjaciela. — Nie śpisz jeszcze? — zapytał, kładąc się obok. Jabłko Adama aktora poruszyło się niespokojnie, czując tuż obok gorące ciało przyjaciela.

— Trochę zasiedziałem się na telefonie — odpowiedział.

— Denerwujesz się jutrem? — zapytał, a Taehyung odwrócił się na bok, by móc dokładnie spojrzeć w atramentowe oczy Jeongguka.

— Troszkę. Nie wiem właściwie, czego można się spodziewać.

— Na pewno to będzie coś ekstremalnego z tego, co mówił Hoseok. Bardzo się tym podekscytował. Niestety Yoongi nie chce powiedzieć, co wymyślił. Sam jest ciekaw. W każdym razie przy mnie nie musisz się niczego obawiać. Będę cię chronił — uśmiechnął się ciepło.

— Um. Dzięki temu jestem spokojniejszy — powiedział ze spokojem.

— Najważniejsze, abyśmy się razem trzymali — rzekł, po czym spojrzał na palącą się lampkę. — Jeśli się boisz zasnąć, to poczekam, aż zaśniesz, aby zgasić światło — powiedział, a Taehyung uśmiechnął się z wdzięcznością.

— Dziękuje.

Jeongguk chwycił za dłoń aktora, patrząc na niego z troską, gdy pochłaniał go sen. Nie mógł oderwać oczu z pięknej twarzy przyjaciela.
Zawsze uroda Taehyunga robiła na nim ogromne wrażenie. Tak było od dnia pierwszego spotkania. Wciąż jasno pamiętał, gdy ten uroczy i odważny chłopiec stanął w jego obronie, nie mogąc pozwolić, aby podwórkowy szogun go skrzywdził. Odwaga i słodycz Taehyunga w tamtym momencie skradła całą miłość, jaką posiadał. Był wdzięczny i oczarowany nowym przyjacielem.

Słysząc ciche pochrapywanie, uśmiechnął się, zgarniając z czoła pasma brązowych kosmyków. — Ochronię cię — wyszeptał, składając czuły pocałunek na czole Taehyunga.

Pragnął naprawić błędy przeszłości i dowiedzieć się prawdy, którą tylko Taehyung będzie w stanie mu wyjawić.

Nazajutrz wszyscy uczestnicy udali się do punktu spotkania, jakim było wojskowe lotnisko. Wiał silny wiatr, a samoloty z pierwszą grupą uczestników wzniósł się w powietrze. Taehyung obawiał się najgorszego. Naprawdę było ekstremalnie. Spojrzał niepewnie na partnera, który zdążył odczytać, na czym polega misja. — Będziemy musieli skończyć na spadochronach — spojrzał na aktora, który pobladł na twarzy.

— Nie dam rady. Boję się — powiedział otwarcie.

— Nie ma mowy. Nikt mnie nie zmusi do skakania. Nie chce umierać, widząc po raz ostatni Yoongiego! — w zgromadzeniu wykłócał się Jimin. Dwójka podeszła bliżej, widząc przebranego Jimina i Yoongiego.

— Szeregowy Park niech się uspokoi. To zadanie jest ważną częścią naszego wyjazdu. Musisz to zaliczyć, a z naszym dowódcą Min na pewno będziesz bezpieczny — Jung Hoseok próbował uspokoić chłopaka, który ani trochę nie mógł wyluzować. — Każdy z was otrzyma broń palną. Gdy wylądujecie w zagęszczonym lesie, musicie współpracować, aby znaleźć i zestrzelić wszystkie rozstawione w lesie tarcze. Każda para posiada własny kolor, a finalnym zadaniem jest ocalić rannego żołnierza. Pamiętajcie tylko, że będą tam pułapki. Ilość wpadnięcia w pułapki skreśla część punktów zebranych przez was punktów — wyjaśnił. Jeongguk skrzyżował ręce, myśląc nad planem działania. Zadanie było trudne i wymagało dobrej kondycji. Zerknął na spiętego Taehyunga, dla którego słowa Hoseoka były niczym najgorsza kara.

— Nie martw się. Skakać będziemy razem. Ja nas poprowadzę i bezpiecznie sprowadzę na ziemię — uspokoił chłopaka.

— Masz w tym doświadczenie?

— Jestem wyszkolony do takich zadań. Podczas testów antyterrorystycznych takie zadania to codzienność — odpowiedział, a Taehyung przytaknął głową, ciesząc się, że miał wyszkolonego partnera. Z drugiej strony był dumny z osiągnięć Jeongguka. Cieszył się, że nie pogrążył się w narkotykach i wyszedł na prostą. Obydwaj podeszli do Hoseoka, gdy zostali wymienieni.

— Wasza para otrzymuje kolor brązowy — podał im szarfy, na które spojrzeli z niezadowoleniem.

— Kolor gówna — powiedzieli równo, po czym spojrzeli na siebie z niemałym rozbawieniem.

— Proszę nie być wybrednym. Wszyscy się czepiacie — powiedział niezadowolony dowódca Jung. — Wsiadajcie do samolotu. Przed tym odbierzcie waszą broń i plecaki — dodał. Dwójka odeszła od Hoseoka, kierując się prosto po odbiór broni, by następnie odebrać plecaki z potrzebnym sprzętem i żywnością. Nie mogąc zwlekać, weszli na pokład samolotu, w którym oczekiwał ich instruktor. Surowy i głośno mówiący mężczyzna instruował ich, jak mają działać, podczas skoku. Zostali do siebie przyczepieni ochronnymi pasami. Jeongguk miał doświadczenie i nie trzeba było mu za wiele tłumaczyć. Gdy się wznieśli w powietrze, Jeongguk patrzył z uwagą na spiętego aktora, który mocno się go trzymał.

— Nie bój się. Będę twoimi oczami — puścił aktorowi oczko.

— Zaraz zwymiotuje — westchnął, nie czując się najlepiej na myśl o skoku. — A jeśli umrzemy?

— Przynajmniej razem — niby miało to pocieszyć, co było wręcz przeciwnym efektem.

— Jeongguk, to nie jest zabawne — powiedział płaczliwie.

Chcę na dół, chcę być bezpieczny!

— Wasza kolej! — zawołał instruktor.

— Chodźmy — objął w pasie aktora, ciągnąc w kierunku otwartych drzwi.

— Nie! Nie ja nie dam rady!

— Spodoba ci się. Zamknij oczy i poczuj to — rzekł tuż przy uchu niespokojnego chłopaka. Taehyung brał szybkie wdechy i wydechy, próbując dojść do siebie.

— Już!

Tylko tyle usłyszał, by zaraz po tym, poczuć jak jego ciało przy sile Jeongguka pochyla się, spadając. Przez cały czas miał zamknięte oczy, krzycząc w przerażeniu. Jeongguk poklepał go po ramieniu, przez co zmuszony był otworzyć oczy. Jeongguk gestem ręki wskazał na swoje oczy za ochronnych okularów, co miało oznaczać, aby patrzył przez cały czas tylko na niego. Przełknął nerwowo ślinę, czując, jak serce szaleje w przepływie adrenaliny. Jednak patrzył wciąż w te atramentowe oczy, które były ukojeniem. Na odpowiedniej odległości od ziemi mężczyzna wskazał na spadochron. Jeongguk otworzył spadochron, pomimo tego, że byli bezpiecznie do siebie przyczepieni, wciąż przytrzymywał aktora. Taehyung odważył się, spojrzeć w dół czego zaraz pożałował, czując odruch wymiotny. Przełknął ciężką ślinę.

— Trzymaj się! Może trochę boleć, bo wpadniemy między drzewa! — krzyknął. Tak właśnie się stało. Wpadli między drzewa, boleśnie hacząc o gałęzie. Spadochron zaczepił się w połowie drogi, lecz lina, która ich podtrzymywała, była długa i ze spokojem mogli zeskoczyć te niecałe dwa metry w dół. — Skoczę pierwszy. Złapię cię w dole — powiedział, a aktor przytaknął w potwierdzeniu głową.

Jeongguk zeskoczył, upadając twardo na ziemię. Zdjął ciężki plecak, po czym spojrzał w górę, wołając w stronę aktora, aby się odczepił od liny. Taehyung wykonał jego polecenie, spadając i wpadając prosto w ramiona najlepszego przyjaciela. — Dziękuje — rzekł z wdzięcznością, ciesząc się, gdy postawił stopy na ziemi. Adrenalina wciąż w nim buzowała po zrobieniu czegoś tak szalonego. — Serce mi tak wali — zadyszany oparł się o drzewo, trzymając dłoń przy szybko bijącym sercu.

— Czy to nie jest cudowne uczucie?

— Sam nie wiem. Czuję się podekscytowany? — spojrzał z rozbawieniem w oczy mężczyzny.

— Adrenalina.

— Cieszę się, że wyciągnąłeś mnie z opresji i wybrałeś na partnera — uśmiechnął się nieśmiało, opuszczając wzrok, a Jeongguk przybrał poważnego wyrazu twarzy, słysząc jego słowa.

— Na pewno jest ci lepiej, że uwolniłem cię od obecności Jaechona. Pierwszy raz widzę, że ktoś, kogo kochasz, sprawiałby ci tak wiele dyskomfortu — rzekł, patrząc z uwagą w oczy aktora, który uciekał przed jego spojrzeniem. — Nie ma, co się właściwie dziwić, skoro szantaż jest powodem tej relacji — dodał, a serce Taehyunga zwolniło w piersi, a zaskoczone topazowe tęczówki, zwróciły się w jego stronę.

— J-Jak ty...

— Jakimi nagraniami cię szantażuje? — zapytał wprost, a zdenerwowany aktor, oderwał się od pnia drzewa, zdejmując z pleców ciężki bagaż. Nie spodziewał się, że Jeongguk tak wiele wie i zaatakuje go w takim momencie.

— Skąd to wiesz?!

— Nieważne skąd. Ważne, abyś powiedział mi, co się dzieje, Taehyung. Chcę ci pomóc, ale jeśli mam to zrobić, musisz mi powiedzieć prawdę — powiedział niespokojnie, patrząc na poruszonego Taehyunga, który utracił równowagę pod nogami.

— Nic nie muszę ci mówić. Nie chcę, żebyś wiedział — zdenerwowany minął stojącego mężczyznę, a ten widząc, że próbował przed nim uciec, ruszył za nim. Taehyung miał zamiar rozdzielić się z partnerem, nie chcąc z nim przebywać, jeśli rozmowa zmierzała w tym kierunku, a atmosfera stała się zbyt napięta, jednak dowódca był szybszy, podbiegając i zatrzymując się przed nim, tym samym blokując drogę ucieczki. — Jeongguk zejdź mi z drogi! — podniósł w poruszeniu głos.

— Osiem lat temu pozwoliłem ci odejść, nie dając szansy na wytłumaczenie i powiedzenie mi, co naprawdę czujesz. Przeraża mnie fakt, że przez moją głupotę mogłem cię skrzywdzić. Jednak wolę usłyszeć nawet najgorszą prawdę i zmierzyć się z błędami, które popełniłem wobec ciebie. Błagam, otwórz się przede mną — patrzył z desperacją w oczy Taehyunga, których mógł ujrzeć bezradność.

— Jeongguk, ja... ja nie chcę się znowu rozczarować — wyznał, patrząc ze łzami w oczach na mężczyznę, którego klatka piersiowa unosiła się niespokojnie. — Mieliśmy zacząć na nowo, nie wracając do przeszłości. Nie każ mi się spowiadać — dodał.

— Taehyung...

— Daj mi spokój. Najbardziej na świecie nie chciałbym ci się zwierzać. Wystarczyło to, że osiem lat temu zawiodłeś mnie pod każdym względem. Nie oczekuj, że nasza zgoda jest szansą na zaufanie, bo zaufanie, które niegdyś mieliśmy, sam zniszczyłeś — powiedział, atakując złością i rozczarowaniem w przyjaciela.

— Chcę ci pomóc.

— Teraz? Teraz chcesz mi pomóc? Nie, dziękuje za twoją pomoc. Sam sobie poradzę — zdenerwowany, minął mężczyznę, kierując się w stronę niewielkiego wzniesienia, a zdesperowany Jeongguk podążał za nim. Chwycił za nadgarstek aktora, zmuszając do zatrzymania.

— Nie musisz sam się z tym wszystkim mierzyć. Wiem, że cię rozczarowałem. Dopiero niedawno zobaczyłem bilety, którymi rzuciłeś we mnie podczas przyjęcia urodzinowego u Jaechona. Teraz widzę, że ty zawsze mnie słuchałeś i chciałeś spełnić wszystkie moje zachcianki, a ja? Ja cię zawiodłem, nie słuchałem cię, kiedy próbowałeś mnie ostrzec. Martwiłeś się tym, co robiłem i jak się zmieniałem, popełniając wciąż niedorzeczne błędy. Powinienem cię bardziej cenić — powiedział, czując do siebie żal.

— Jeongguk, chcesz mi powiedzieć, że po ośmiu latach ty dopiero zobaczyłeś, co dla ciebie zrobiłem? Przez wiele miesięcy, ja! — zrobił pauzę, czując narastający w nim gniew. — Ja! — pchnął dowódcę, który nie bronił się przed tym, chcąc pozwolić Taehyungowi poddać się emocjom. —- Pracowałem ciężko, by spełnić twoje marzenie o koncercie. Wiesz, ile kurwa na ciebie czekałem przed stadionem?! Wiesz, jak się wtedy czułem?! Mój najlepszy przyjaciel, który był dla mnie wszystkim, tak po prostu o mnie zapomniał! — wykrzyczał w płaczu, mogąc w końcu to z siebie wyrzucić. Czuł się wyzwolony, pragnąc więcej i więcej wykrzyczeć mu w twarz. Jeongguk pokornie przyjmował słowa żalu Taehyunga, zasługując na jego gniew. W końcu Taehyungowi puścił hamulce i poddał się emocjom, co właśnie pragnął osiągnąć. — Z twoją mamą przez kilka tygodni wszystko przygotowywaliśmy, a ty po prostu wybrałeś nowe towarzystwo!

— Wiem, że cię rozczarowałem. Byłem wtedy głupi. Dlaczego nie powiedziałeś mi, kiedy cię przepraszałem? — zapytał, a ciężko dyszący aktor, odwrócił wzrok.

— Bo jestem żałosny. Zawsze ci wybaczałem i przyjmowałem wszystko z pokorą, bo byłeś dla mnie ważny. Ale nawet wybaczanie i stanie na boku w twoim nowym życiu było męką. To ja stałem się dla ciebie źródłem problemu. Uwierzyłeś we wszystko, co mówiła ta dwójka, a we mnie nie uwierzyłeś, nawet na chwilę się nie zawahałeś — patrzył zapłakany w oczy Jeongguka, który pomimo odczuwanego bólu przez własną głupotę, zaciskał dłonie, musząc przejść przez okrutną prawdę. — Jak mogę ci teraz zaufać? Skąd mam wiedzieć, że zaraz oni czegoś nie wymyślą i sprawią, że znowu mnie znienawidzisz? J-Ja nie chce! Nie chcę cię w to mieszać! — krzyknął zrozpaczony, strącając dłoń Jeongguka, by cofnąć się w tył. Otworzył szerzej oczy, gdy nogi zsunęły w dół.

— Taehyung! — zawołał, wbiegając za aktorem do kamiennego stawu, w którym słychać było wyraźny szelest wody. Dwójka miała przemoknięte nogi do połowy ud, a ich oczy zwróciły się na niewielki wodospad. — Nic ci nie jest? — zapytał, zwracając zatroskane oczy na chłopaka.

— Nic mi nie jest. Tylko się ześlizgnąłem — odpowiedział, a jego klatka piersiowa unosiła się niespokojnie, Wybuch ciążących od lat emocji był wyzwalający, ale także sprawiał wiele bólu.

— Pomogę ci wyjść — wyciągnął w jego stronę dłoń, na którą aktor spojrzał nieufanie.

— Sam sobie poradzę. Nie potrzebuję twojej pomocy — rzekł z chłodem.

— Liczę na to, że wyznasz mi całą prawdę. Zniosę wszystko dla ciebie — rzekł, patrząc ze zdesperowaniem w oczy Taehyunga, który patrzył z niezrozumieniem na najlepszego przyjaciela, którego nie poznawał.

— Dlaczego ci tak zależy?! Czego ty ode mnie chcesz?! — zapytał, krzycząc bezradnie, gdy strach przed prawdą paraliżował jego ciało. Zaskoczony wstrzymał oddech, gdy mężczyzna niespodziewanie, podniósł go. Aktor automatycznie zaczepił nogi wokół bioder dowódcy, który nie mógł dłużej znieść własnego strachu. Pragnął przestać tchórzyć, a zacząć żyć tylko dla tej jednej osoby. Plecy Taehyunga zderzyły się z kamienną ścianą, gdy włosy i cała twarz przemokły przez przejście pod wodospadem. Jednak Jeongguk wyglądał podobnie. Gorąco i nieustraszenie. Jego atramentowe oczy biły smoczym żarem, gotowym paść przed nim na kolana. Topazowe oczy Taehyunga wpatrywały się z zaskoczeniem w mężczyznę.

— Pytasz, czego od ciebie chce? Dlaczego mi tak zależy? Odpowiedź jest prosta, tylko ja zawsze byłem zbyt tchórzliwy, by ci to wyznać. Zależy mi na tobie, zależy mi na twoim bezpieczeństwie. Taehyung ja zawsze za tobą tęskniłem, ja... ja zawsze cię kochałem. Nie tylko jako najlepszego przyjaciela. Walczyłem z tym, byłem przerażony i nie chciałem cię przez to stracić, że zakochałem się w tobie — wyznał, a serce Taehyunga zabiło szybciej. — Uwielbiam cię, zawsze uwielbiałem. Jestem zakochany w tobie i zależy mi na tym, aby ci pomóc, bo pragnę chronić osobę, którą kocham — dodał, a Taehyung nie wiedział, co powiedzieć. Po prostu zaniemówił, nie potrafiąc przetworzyć tych słów we własnej głowie. Poczuł w tym szaleństwie jedynie wiśniowe wargi, odbierające mu resztki zdrowego rozsądku. Czule i chaotycznie całował jego usta, a Taehyung poddawał się chwili, czując się pijanym i omotanym przez dowódcę Jeon Jeongguka. — Powiedz, jak naprawdę się czujesz? — sapnął w usta Taehyunga. — Powiedz mi prawdę.

— J-Jeongguk... j-ja cały czas cierpię — wyznał, a dowódca zamknął oczy, słysząc szczerą odpowiedź aktora. — P-Przez ostatnie osiem lat ani na chwilę nie przestałem cierpieć — nie rozumiał, dlaczego się zwierza, ale powiedzenie tych słów na głos były zdjęciem prawdziwego ciężaru.

Słowo: Cierpię. Przez osiem lat nigdy nie padało z ust Taehyunga. A teraz? Było to łatwe i jednocześnie bolesne.

Czy on naprawdę mnie kocha?

On przez cały czas odwzajemniał jego uczucia?

Taehyung z trudem załapał oddech, rozchylając szeroko ponętne wargi, które podgryzane były przez dowódcę. Jednak z jakiegoś powodu obraz przed jego oczami się rozmył, a twarz Jeongguka stała z gęstą mgłą, a zaraz po tym była tylko głucha cisza i ciemność.

~

Jakie wrażenia? Rozdział długi, ale nie chciałam go dzielić na dwie części ^^

Taehyung i Jeongguk mają sobie naprawdę jeszcze wiele do powiedzenia. Z niejasnym zakończeniem zostawiam was do następnego rozdziału ^^

Dla motywacji waszej autorki, pozostawcie coś po sobie :*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top