Chapter 32 - PRZESTAJĘ CI WIERZYĆ
~ Witam, miałam jutro dodać rozdział, ale udało mi się dziś skończyć ^^ Rozdział na piękne 4k słów. Serdecznie zapraszam do czytania ^^
Minęło kilka dni od wspólnego wyjścia na karaoke. Od tamtego dnia Jeongguk zamknął się ponownie na przyjaźń z Taehyungiem. Aktor nie wiedział, co zrobić, aby zatrzymać mężczyznę. Nie chciał ponownie tracić jego przyjaźni, tym bardziej że było już tak dobrze. Dawno nie czuł się tak dobrze, jak przez te kilka dni. Chciało mu się płakać z bezradności, gdy stawał przed drzwiami od pokoju dowódcy. Pukał, ale drzwi nikt nie otworzył. Właściwie to nikt nie widział Jeongguka. Od tamtego dnia nikomu nie pokazywał się na oczy, jakby chciał zniknąć. Jimin i Yoongi próbowali rozmawiać z Jeonem, ale nawet oni nie mogli się do niego dostać. Dwójka chciała wyjaśnień od aktora, jednak nie podzielił się z nimi prawdą. Jak mógłby wtedy spojrzeć im w twarz? Za to Ryuchae wrócił dobry nastrój. Taehyung nie mógł uwierzyć, że chłopak jest zadowolony i tryska energią, gdy Jeongguk się zamknął. Tak bardzo się nim rozczarował. Aktor czuł, że przeżywa deja-vu.
Z trudem skupiał się na treningach, wciąż myśląc o dowódcy. Jeongguk nie pojawiał się na zajęciach, co naprawdę dziwiło wszystkich uczestników. Dowódca zawsze był najsilniejszym i przykładnym przywódcą stada tchórzy, a teraz nagle go zabrakło? Rzecz jasna niektórzy pytali o dowódcę Hoseoka, który zastępował go podczas nieobecności, jednak dowódca Jung odpowiadał zawsze: Prywatne sprawy, nie wtykać nosa.
Jednak Taehyung wiedział, że to wszystko było jego winą, a raczej przeklętego Jaechona, który nawet nie dbał o samopoczucie Jeongguka, prowadząc zajęcia z nonszalancją. Beznadziejny przypadek człowieka.
Dzisiejszego dnia Taehyung wraz z Jiminem przebierali się w szatni wraz z resztą uczestników, którzy nie szczędzili sobie pytań o nieobecnego od kilku dni dowódcy.
— Wciąż nie rozumiem, co się tam stało. Wyjaśnił mi to w końcu, bo pomyślę, że Jeongguk jest naprawdę chodzącym zjebem — rzekł Park Jimin, spoglądając z czujnością na beznamiętnego aktora, któremu brakowało w oczach iskry ognia.
— Wolę o tym nie rozmawiać — odrzekł, zamykając szafkę.
— Ha?! — parsknął w niedowierzaniu. — Chyba zasługuję na wyjaśnienia, walić Yoongiego, ale mi nie powiesz? Jesteśmy przecież praktycznie, jak bracia — mówił, nie chcąc odpuścić.
— Odpuść — rzekł z chłodem, mrożącym żyły.
Niestety Jimin nie mógł dowiedzieć się szczegółów wydarzenia, które miało miejsce po wyjściu dwójki z sali karaoke. Z trudem przełykał fakt, że prawdziwa sensacja była tuż przed jego nosem i tak po prostu wymknęła mu się z palców. Westchnął zrezygnowany, idąc za Taehyungiem w stronę sali ćwiczeń. — Ciekawe, czy debil się łaskawie pojawi — mlasnął, a Taehyung zerknął na chłopaka kątem oka. Gdy przekroczyli próg sali, wszyscy spojrzeli z zaskoczeniem na obecnego dowódcę, stojącego w środku ringu bokserskiego. Włosy miał zaczesane w tył, a brak grzywki podkreślał czoło i ostry zarys szczęki. Klatkę piersiową zdobił czarny T-shirt bez rękawków i czerwone sportowe szorty, sięgające do połowy ud. Taehyung pragnął w tej chwili zakryć czymś oczy, byleby nie patrzeć na mężczyznę w niestosowny sposób. Jednak trudno było oprzeć się roznoszącym się po wnętrzu żarze na widok najlepszego przyjaciela, który był piekielnie przystojny. Aktor nigdy na nikogo nie patrzył w ten sposób, jak patrzył na Jeongguka. Rozszerzone topazowe oczy posiadały w sobie rodzącą się rozkosz i niedosyt, lecz lękliwie uciekały przed dominującym spojrzeniem obiektu pożądania. Bał się. Przerażała go wizja poniesienia się prawdziwym emocjom i dawno zrodzonym uczuciom. Czy właściwie mógł patrzeć na Jeongguka w ten sposób? Czy mógł pragnąć? Czy był w stanie sięgnąć tej strony siebie po tym wszystkim, co spotkało go w przeszłości? Czy Jeongguk takiego by zechciał?
Potrząsał głową na te niedorzeczne myśli.
Przyjaźń.
Przyjaźń w zupełności mi wystarczy.
Jeongguk spojrzał w kierunku uczestników, jednak jeden z nich stał się niewidoczny dla jego atramentowych oczu, lecz to było tylko złudne przedstawienie. W rzeczy samej, jedynym centrum tych dominujących oczu był brązowowłosy aktor o bursztynowych oczach. Zacisnął wargi, udając ślepego w kierunku pożądanym, by sprawić wrażenie zobojętniałego.
— Dowódca wrócił! — zawołał Wonho. — Co się stało, że dowódcy nie było? Tęskniliśmy za torturami dowódcy — dodał, nie ukrywając rozbawienia.
— Nie twoja sprawa. Lepiej zabierajcie się do roboty — odparł, patrząc srogo na zebraną przed ringiem grupkę uczestników. — Dzisiaj będziemy robić zapasy. Mam nadzieję, że nie mam do czynienia z mięczakami i jakieś doświadczenie w tym posiadacie — rzekł z chłodem.
— Nie przypominam sobie, abym miał mamę ślimak i tatę ślimaka — Jimin przyłożył do podbródka palec, a uczestnicy parsknęli śmiechem.
— To nie czas na myślenie Park — rzekł z rozbawieniem Jeon. — Trzymaj rękawice — rzucił rękawicami w Jimina, który oberwał w twarz, zanim zdążył je złapać. — Nad refleksem również musisz popracować — dodał, patrząc kpiąco z góry.
Jimin zacisnął palce, mrużąc nienawistnie oczy.
— A ty nad byciem przyjacielem — i tym samym widownia zagwizdała, słysząc odpowiedź Jimina. Taehyung spojrzał z zaskoczeniem na rozdrażnionego Jimina, a zaraz na Jeona, który uniósł wysoko brew.
— Proszę, za to nad gadką nie potrzeba tobie lekcji — pokręcił nerwowo głową. — Oddaj szeregowemu Kim rękawice, a sam zrób sto okrążeń wokół ringu — oznajmił, zaskakując chłopaka.
— Co proszę?!
— To, co słyszysz gaduło — cmoknął.
— Co za cham — zdenerwowany, zwrócił się w stronę Taehyunga, oddając mu rękawice.
Aktor, trzymając w dłoniach rękawice, spojrzał ze zgubieniem w oczach na dowódcę. Oczywiście, wiedział, do czego służyły, jednak co miał robić dalej?
— Szeregowy Kim, nad czym tak myślisz? Wchodź na ring — rzekł siarczyście. Jabłko Adama aktora poruszyło się nerwowo.
— Z kim mam się mierzyć, dowódco? — zapytał niepewnie, a brwi Jeona uniosły się wysoko.
— A jak myślisz? Oczywiście, że ze mną — odpowiedział na to, czego obawiał się Taehyung. Najbardziej nie chciał mierzyć się z dowódcą, tym bardziej że był na niego zły. Wciąż bardzo dobrze pamiętał, jak ta potężna ręka zadała mu w przeszłości cios. Na policzku zrobił się spory siniak, który długo się goił. Nie mógł nic na to poradzić, że w tej chwili trzęsły mu się portki.
— Czy to konieczne? W końcu dowódca jest doświadczony. Nie mógłbym mierzyć się z którymś z uczestników. Tak byłoby fair — wytłumaczył, a Jeon parsknął.
— Wtedy nie będę mógł przedstawić wszystkim, jak należy walczyć. Chcę, żebyś to ty mi towarzyszył — oznajmił, a Taehyung oblał się zimnym potem. Uczestnicy spoglądali to na aktora to na dowódcę, a nawet na Park Jimina biegającego wokół ringu, który non stop rzuciła pociskami w stronę dowódcy Jeon. — Masz z tym problem?
— Najwidoczniej ma, skoro nie chce poczuć twojej piąchy — cmoknął przebiegający Park Jimin.
— Nie ciebie pytam, szeregowy Park — spojrzał ostro w stronę Jimina. Wszyscy byli zmieszani, a niektórzy zaintrygowani, czy aktor zgodzi się na przedstawienie z dowódcą Jeon. Właściwie to nikt nie chciał się z nim sparingować i głęboko w duszy wierzyli, że Taehyung wyciągnie ich z opresji. Nim Jeon zdążył upomnieć Jimina usłyszał gwar głosów, oddających podziw, przez co jego ciemne oczy zwróciły się na Taehyunga, który odważył się wejść na ring.
— Nie mam z tym problemu, dowódco. Jednak nie mam żadnych umiejętności ani wiedzy na ten temat — wyjaśnił ze spokojem brązowowłosy, zapinając rękawice.
— Przy okazji otrzymasz trochę wiedzy — uśmiechnął się w zadowoleniu, po czym sięgnął po ochraniacz na głowę. — Lepiej to załóż — rzekł, zatrzymując się przed spiętym aktorem. Taehyung nieśmiało spoglądał w czarne oczy, gdy mężczyzna nakładał mu na głowę ochraniacz. Serce Taehyunga było niespokojne. Czuł, że z sekundy na sekundę wariuje, że jeśli dłużej utrzyma się ta bliskość i zrodzona uraza, to zemdleje.
Zapytaj go.
Wytłumacz się.
Zrób coś, aby go ponownie nie stracić.
— Jeongguk — z trudem wydukał.
— Nic nie mów. Nie chcę o tym rozmawiać — szepnął gorzko, najwidoczniej nie chcąc wysłuchać aktora. Taehyung westchnął zrezygnowany, trzymając przy piersi poczucie winy. Za to Jeongguk się odsunął, zajmując się przygotowaniem do rozpoczęcia sparingu. — Zasady nie są trudne, gorzej jest się przebić. To jest jedynie sztuka walki bez użycia broni. Każdy z was musi potrafić się bić, zanim zakończy szkolenie. Macie przed sobą jeszcze sporo miesięcy, więc liczę na to, że wszyscy za kilka miesięcy będziecie przygotowani do służby — powiedział ze spokojem, spoglądając na zebranych uczestników. — Zacznijmy od tego, że nie możecie walczyć na oślep. Bezsensowne wymachiwanie rękami nic nie da. Musicie za to być zawsze o krok szybsi od przeciwnika — dodał, po czym zwrócił się do aktora, który niepewnie trzymał uniesione ręce na wysokość tułowia.
Teraz stojąc twarzą w twarz, usta Jeongguka zamilkły, wpatrując się w przyjaciela, który podczas ostatniego wyjścia naprawdę go zdenerwował. Nie wiedział właściwie, dlaczego zareagował w ten sposób. Mógł po prostu przemilczeć ten fakt i pogodzić się z uczuciami Taehyunga i Jaechona. Jednak zazdrość w tamtej chwili była silniejsza od zdrowego rozsądku i pozwolił dać się ponieść emocjom. Z jakiegoś powodu, patrząc na chłopaka pomyślał o ostatniej rozmowie z Jaechonem.
~Flashback
Po wyjściu z łazienki, w której dowódca ujrzał Taehyunga i Jaechona w jednoznacznej sytuacji, nie mógł obejść się bez rzucania obelg na prawo i lewo. Nie patrzył na nic wokół, zignorował siedzącą w zamkniętej sali karaoke dwójkę przyjaciół, woląc wrócić prosto do jednostki. Gdy tylko wrócił, zamknął się w pokoju, potrzebując ochłonąć, zanim zrobi coś naprawdę głupiego i będzie jedynie żałował. Już wystarczyło, że towarzyszyło mu niespokojne uczucie, iż w przeszłości pominął ważną część związaną z Taehyungiem. Teraz jeszcze to? Czy sytuacja, która miała miejsce w niego w mieszkaniu między Taehyungiem i Jaechonem miała ważne znaczenie w ich relacji? Czyli co? W przeszłości byli ze sobą aż tak blisko?
Ach! Dlaczego musi mnie to boleć?!
Że niby Jaechon był pierwszym mężczyzną w życiu Taehyunga?
Gdyby nie był tak głupi i nie szukał ucieczki przed własnymi uczuciami u Ryuchae, to pewnie on byłby pierwszym mężczyzną Taehyunga... Oczywiście, jeśli wyznałby mu uczucia i rzecz jasna zostałby odwzajemnione.
Sfrustrowany położył się w łóżku, musząc ochłonąć.
Coś mu w tym wszystkim nie grało...
Taehyung nie lubił Jaechona, zawsze to powtarzał.
Nie... On nim gardził, nienawidził go.
Jak, więc mogli stać się sobie bliscy?
To wszystko było niezrozumiałe dla mężczyzny. Głowił się nad tym i walczył z uczuciem zazdrości. Nie chciał znów stracić Taehyunga, ale również...
Nie chciał widzieć go z innym.
Żałował, z każdą sekundą zaczynał żałować, że powiedział to, co powiedział i po prostu wyszedł, dając się pokonać Jaechonowi. A co jeśli to tylko gra Jaechona? Co jeśli w ten sposób próbuje zrazić go do Taehyunga, by móc samemu działać?
Zacisnął we frustracji dłonie, nie chcąc poddawać się bez walki.
Jednak był pełen obaw...
Może, gdyby otworzyłby się na uczucia... To sprawiłby, że Taehyung poczułby to samo. W końcu wyczytał jego pocałunki, lubił je i szczerze mu o tym mówił. Serce Taehyunga w jakiś sposób musiało bić również dla niego.
Co mam robić?
Co mam czuć?
Jestem zły, zazdrosny i coraz bardziej zatracam się w mojej pierwszej miłości.
Po tym wszystkim zamknął się w pokoju. Z rana obudziło go pukanie do drzwi. Było delikatne i nienatarczywe, ale zdołało go wybudzić. Zrozumiał, że osoba za drzwiami posiadała drobną siłę i starała się nie zachować nachalnie. Jeongguk podniósł się do siadu, patrząc pustym wzrokiem w stronę drzwi, woląc uniknąć spotkania z Taehyungiem czy Jaechonem. Nie chciał widzieć Taehyunga. Nie chciał palnąć ponownie słów pełnych nienawiści, by zranić go tak, jak zranił go wczorajszy widok.
— Jeongguk — usłyszał cichy głos Taehyunga za drzwiami, przez co rozszerzyły się mu oczy. — Nie wiem, czy tam jesteś, ale... Bardzo chciałbym z tobą porozmawiać. Chciałbym ci wszystko wyjaśnić — mówił, głosem pełnym smutku. Jeongguk wstał z łóżka, podchodząc do drzwi. Zatrzymał się, wahając się nad ich otworzeniem. Oparł dłonie na drewnie, wiedząc dobrze, że po drugiej stronie stoi osoba, przez którą ponownie popadł w miłosne opętanie. — Po tym, co zobaczyłeś, zasługujesz na wyjaśnienia... J-Ja — zająknął się, patrząc zaszklonymi oczami w drzwi. — Nie chcę cię znów stracić.
Jeongguk nie wyszedł i nie porozmawiał. Jak zwykle stchórzył, bojąc się, że więcej sknoci, niż zyska.
Następnie późnym wieczorem pukanie do drzwi rozniosło się w pokoju, sprawiając, że pochłonięty myślami Jeon, spojrzał w kierunku drzwi. Tym razem pukanie było inne, pewniejsze i solidniejsze. — Jeongguk, otwórz! — zawołał Jaechon. Dowódca wahał się przez dłuższą chwilę aż w końcu zdecydował się wpuścić Jaechona do środka. — No w końcu. Co się tak zamknąłeś? — zapytał, wchodząc do środka. Jeon zmierzył mężczyznę pełnym złośliwości spojrzeniem, lecz nie dał mu tego ujrzeć czy też odczuć. Jaechon zatrzymał się w połowie drogi, by ukryć cisnący się na usta złowrogi uśmiech i spojrzeć na Jeona pełnym współczucia spojrzeniem. — Chyba nie chodzi o tę sytuację z wczoraj?
— A jak myślisz? — uniósł brew, krzyżując pod piersią ręce. — Miałeś się nie zbliżać do Taehyunga. Osiem lat temu mówiłeś, że w ogóle cię nie interesuje i nic was prócz tego jednego pocałunku nie łączy. W moim kurwa domu, kiedy przed tobą klęczał, mówiłeś do niego, jakbyście wcześniej byli kochankami, a wczoraj zachowaliście się, jak pieprzeni kochankowie, którzy do siebie wrócili po latach. Jak mam się z tym czuć, że mnie okłamaliście?! — zapytał pełen żalu.
— Och, Jeongguk... Po co tak to przeżywasz? — zapytał, nie widząc w tym nic złego. — Nie mówiliśmy ci o tym osiem lat temu ani teraz, bo Taehyung nigdy nie chciał, abyś wiedział. Nie chciał, abyś myślał, że poleciał na moją kasę. Zresztą mówiłem mu wcześniej, że przez cały czas byłeś w nim zakochany i tym bardziej się uparł, żeby ci nie mówić, bo było mu cię żal — dodał, a te słowa wyprowadziły Jeongguka z równowagi. Nieostrzeżenie chwycił Jaechona za szyję, idąc z nim przez połowę pokoju aż do ściany, patrząc nienawistnie w jego oczy.
— Jak śmiałeś mu o tym powiedzieć?!
— Jakoś mi się wymsknęło. Co się tak spinasz? Jesteś z Ryuchae od ośmiu lat, nie mów, że wciąż do niego coś czujesz po tym, co zrobił twojemu chłopakowi? Mną również się zabawił — tłumaczył się.
— Jakoś nie widać, abyś miał mu cokolwiek za złe! — warknął, zwiększając nacisk na szyję mężczyzny, którego twarz zrobiła się wręcz purpurowa.
— Wybaczyłem mu po tym jak mi obciągnął — wyjaśnił, lecz wywołując zniesmaczenie u dowódcy, który nie potrafił zapanować nad własnymi emocjami, słysząc te bzdury. Taehyung... Taehyung on taki nie jest... Nie jest!
— Nie wierzę ci! — wykrzyczał, zaskakując Jaechona. — Znam Taehyunga lepiej niż ty i wiem, że ma problemy. Ktoś, kto nie potrafi zdjąć w czyjeś obecności, chociażby bluzki, nie byłby w stanie tego zrobić!
— Może przed kimś, kogo nie zna, a my poznaliśmy się z każdej strony!
— Pierdol się! — rozwścieczony, zadał mu cios, puszczając zaraz szyję. — Nie chcę tego słyszeć!
— Z czym ty masz kurwa problem?! — krzyknął, trzymając się obolały policzek. — Boli cię to, że Taehyung i ja chcemy być razem?!
— Razem?!
— Dokładnie! Razem! Przeliterować ci to?
Jeongguk miał wrażenie, że wszystko to jakiś nieśmieszny żart. Przez buzujące w nim uczucia, miał ochotę pobić Jaechona, ale właściwie za co? W końcu on nie miał prawa winić go za uczucia do Taehyunga, a tym bardziej aktora. Jednak zwierzęcy instynkt, nie chciał się poddać.
— Nie oddam ci go — oznajmił, zaskakując Jaechona.
— Słucham?!
— Powtarzam. Nie oddam ci go bez walki. Od kiedy Taehyung ponownie pojawił się w moim życiu, zrozumiałem, że moje uczucia ani trochę się nie zmieniły. Wciąż go kocham i tym razem chcę sprawić, że zakocha się we mnie. Niech Taehyung zdecyduje, którego z nas kocha bardziej.
— Jesteś śmieszny. Wiadomo, że kocha mnie. Inaczej nie byłby ze mną.
— Gdyby kochał, to przychodziłby tu, aby prosić o rozmowę i mówić, że nie chce mnie stracić? Jeszcze mam szansę i zamierzam wyznać Taehyungowi, co do niego czuję — oznajmił z pewnością w głosie, a Jaechon parsknął śmiechem.
— Jesteś z Ryuchae. Dla kogoś, kto zrobił mu krzywdę, rzucisz go? — uniósł wysoko brew.
— W pierwszej kolejności poznam prawdę. Tym razem pragnę usłyszeć głos Taehyunga w tej sprawie, ale jakakolwiek będzie prawda... Tym razem ja, nie chcę uciekać przed własnymi uczuciami i zachowywać się jak tchórz. Pragnę kochać go całym sobą i nigdy więcej nie pozwolić mu odejść — wyznał, lecz nie wiedział, że osuwa grunt pod nogami Jaechona.
— W ogóle cię nie rozumiem.
— I nie musisz. Wyjdź!
Jeongguk wrócił do świadomości, a raczej poczuł uderzenie zadane w policzek. Zaskoczony spojrzał na aktora, który najwidoczniej długo się wahał przed zadaniem ciosu. Publiczność na czyn aktora zaryczała, a chłopak o zdeterminowanym spojrzeniu ponownie się zamachnął. Właśnie w tym momencie dowódca, objął go w talii, powalając na ziemię. Aktor zacisnął w bólu powieki, jednak długo męka nie trwała, nim zapragnął się podnieść. Jednak Jeongguk przywarł do niego, uporczywie przytrzymując. — Puść! — próbował się poruszyć, ale na nic się to zdało. Całkiem opadł z sił po długiej walce. Leżał przegrany, mogąc wyczuć, że dowódca nad nim się porusza. Wzdrygnął się, czując, jak wiśniowe wargi dyskretnie ścierają się ze skórą na wrażliwej szyi. — Gguk... — wydukał bardzo cicho, nie chcąc, aby ktokolwiek zauważył, że dowódca zaniedbuje trening własnymi potrzebami. Wstrzymał oddech, czując przy uchu płytki oddech ciemnowłosego dowódcy, szepczący:
— Nigdy więcej mnie stracisz.
Serce Taehyunga przyspieszyło na dźwięk tych słów, które nie dość, że ucieszyło, to w dodatku sprawiło, że dusza się uspokoiła, a cała obawa zniknęła. Mężczyzna zatapiał czubek nosa w gęstych kasztanowych włosach, pragnąc czuć słodki zapach słodkiej pigwy, egzotycznego liczi i orzeźwiającego kiwi, białej czekolady, delikatnego jaśminu i orchidei, ten słodki zapach uzależniał i sprawiał, że z trudem mógł odejść bez możliwości szukania kolejnych nut zapachu najlepszego przyjaciela.
Po tym Jeongguk niechętnie odsunął się, wstając. Pomógł wstać Taehyungowi, by zaraz spojrzeć na zebranych. — Mieliście okazję zobaczyć, jak szeregowy Kim wykorzystuje moment, gdy przeciwnik staje się zdezorientowany. Jednak należy w tym momencie nie czekać na reakcję, a atakować dalej, aby nie dać możliwości przeciwnikowi na odwet. Brać rękawice i do roboty!
Po treningu wszyscy byli wycieńczeni. Dowódca Jeon dał im niezły wycisk, trzymając ponad cztery godziny na sali. Taehyung pragnął w pierwszej kolejności wrócić do pokoju i wziąć kąpiel. Bolały go wszystkie mięśnie, jednak słowa Jeongguka pozwoliły mu wytrwać trudny trening. Nic bardziej nie cieszyło od spokoju w sercu. Jednak nie rozumiał, dlaczego mężczyzna nagle zmienił nastawienie. W końcu był zły i nie chciał z nim rozmawiać. Czy teraz jest szansa, aby wszystko sobie wyjaśnić?
Wrócił do pokoju, gdzie zostawił torbę treningową na podłodze, biorąc pod pachę ręcznik. Nim jednak wszedł do łazienki, usłyszał dźwięk przychodzącej wiadomość. Spojrzał w stronę urządzenia, leżącego na półce nocnej, po czym podszedł, odczytując wiadomość.
" Pamiętaj, żeby dziś pięknie wyglądać. Za godzinę przyjdę po ciebie. Jaechon"
Brwi Taehyunga się zmarszczyły. Zapomniał o wyjściu z Jaechonem do jego rodziców, a może po prostu nie chciał pamiętać. Zrezygnowany, odłożył telefon. — Sukinsyn... Czy on da mi w końcu spokój?
Udał się do łazienki, nie mogąc nic poradzić na to, że dłonie drżały mu bez kontroli. Obawiał się wyjścia z Jaechonem i jego rodziców, którzy nie byli lepsi od syna.
Muszę wytrwać.
~
Po godzinie Taehyung był gotowy do wyjścia, a Jaechon przyszedł jak, mówił. Na widok aktora, który w ogóle nie postarał się wystroić, zastając go jedynie w białym T-shircie i spodniach jeansowych, nie mógł nie przekląć. — Jak ty wyglądasz? Chcesz się pokazać tak moim rodzicom?
— A dlaczego mam się dla nich szykować? Nie lubię ich, jak ciebie zresztą — wzruszył ramionami, a rozdrażniony Jaechon, chwycił aktora mocno za nadgarstek.
— To będą twoi teściowie, więc się opamiętaj i załóż coś lepszego — syknął, a Kim zmarszczył brwi.
— Nie.
— Ty! — uniósł dłoń.
Obydwaj spojrzeli w stronę drzwi, gdy pukanie zatrzymało Jaechona przed zadaniem ciosu. Jak na złość Jaechonowi do pokoju wszedł Jeongguk w towarzystwie Ryuchae. — A wy co tutaj robicie? — zapytał z niedowierzaniem,
— Mówiłeś, że mamy iść z tobą do twoich rodziców, zapomniałeś? — Jeon uniósł brew, po czym kątem oka spojrzał na aktora ze spuszczoną głową. Nie rozumiał, dlaczego Taehyung zachowywał się nagle milcząco, jednak wzrok Jeongguka powędrował na dłonie dwójki. Ujrzawszy zaczerwienioną skórę przy nadgarstku aktora, spojrzał wrogo na rozdrażnionego Jaechona.
— Zapomniałem o was. Możecie z nami iść — westchnął, będąc pełnym obaw co do obecności Jeongguka, który po ostatniej rozmowie, stał się niepotrzebnym elementem w jego grze. Jednak Ryuchae posiadał podobne odczucia względem Taehyunga. W ogóle nie podobała mu się obecność aktora, nawet jeśli Jaechon miał wobec niego plany.
— Świetnie, ale dlaczego się tak spinasz? — zapytał ryzykownie dowódca Jeon.
— Nie spinam się. Po prostu po naszej ostatniej rozmowie nie mam ochoty cię widzieć — cmoknął, a Taehyung wraz z Ryuchae spojrzeli na dwójkę, która o dziwo otwarcie okazywała wobec siebie niechęć.
— Co się stało między wami Jeonggukie? — zapytał zmartwiony Ryuchae, chwytając pod ramię dowódcę. — Czyżbyście pokłócili się przez kogoś? — dopytał, tym razem zerkając na aktora, który zacisnął w rozdrażnieniu dłonie. Naprawdę nie chciał uczestniczyć w tym cyrku. Najchętniej chwyciłby dłoń Jeongguka i pociągnął go za sobą, więcej nie oglądając się za siebie. Bardzo chciał, aby koszmar przeszłości dobiegł końca, jednak pomimo upływu lat i przemilczenia wszystkiego, to wciąż powracało, a raczej trwało. W jaki sposób może uwolnić się od Jaechona i Ryuchae? Czy powinien ponownie odejść i zostawić Jeongguka? W końcu ta dwójka podąża za nim, a kiedy on jest w pobliżu najlepszego przyjaciela, tam rozpoczyna się męka. Kochał go, nie... Słowo "kochał" to za małe słowo, aby móc opisać to, co czuł do mężczyzny.
— To sprawa między nami — rzekł Jeongguk, który spojrzał troskliwie w kierunku poddenerwowanego przyjaciela. Chciał, a raczej pragnął wykrzyczeć dwójce, że Taehyung i on postanowili na nowo rozpocząć przyjaźń. Jednak Taehyung nie chciał tego zdradzać, przez co zmuszony był uszanować jego wolę. Z drugiej strony przez cały czas kierowała nim zazdrość i strach przed tym, że Taehyung nigdy nie odwzajemni jego uczuć i będzie wolał Jaechona, jak dotąd.
Atmosfera nie była ani trochę przyjemna. Taehyung czuł, że to wszystko jest jego winą. Jeongguk mimo wszystko wciąż miał urazę, po tym co zobaczył, a Ryuchae wściekał się przez jego obecność. Może to był właściwy moment, aby dać nogi?
— J-Ja chyb...
— Idziemy — Jaechon zwiększył nacisk na nadgarstku aktora, dla którego szansa na ucieczkę właśnie się skończyła.
— Pozwól, że on pójdzie razem ze mną — Jeongguk chwycił za drugi nadgarstek, lecz jego uścisk znacznie różnił się od Jaechona.
— Jeongguk! — Jaechon ostro warknął.
— Co ty robisz?! — pisnął Ryuchae, nie mogąc uwierzyć w to, co ta dwójka robiła.
Debile.
O kogo wy walczycie?!
Co ze mną?!
— Nie będę pytał cię o zgodę, aby móc towarzyszyć Taehyungowi. Niech on zdecyduje, z kim chce iść — rzekł ze spokojem Jeongguk, patrząc na zmieszanego całą sytuacją aktora, który przez to wszystko się zająknął.
— J-Ja... — zerknął niepewnie na Jaechona, który posyłał mu niebezpieczne sygnały w postaci zwiększonego uścisku. — Pójdę z Jaechonem — odsunął rękę od dowódcy, który w jednej chwili stracił całą pewność siebie.
Dlaczego?
Dlaczego jego wybierasz?
Nie widzisz, że cię kocham?
Desperacja szargała Jeonem, który nie mógł pojąć, jak Taehyung mógł wybrać Jaechona... Nie rozumiał, jak mogło dość do tego, że utrzymywał z nim cielesne relacje, kiedy zawsze nim gardził.
(FLASHBACK) — Nie powinieneś przyjaźnić się z tym chłopakiem. On... On jest niebezpieczny i cię niszczy! J-Ja nie chcę patrzeć, jak mój najlepszy przyjaciel się stacza! — wykrzyczał we łzach, gdy jego piękną i zatroskaną twarz moczył jesienny deszcz.
Jeongguk przyłożył między oczy palce, nie rozumiejąc, dlaczego akurat ten fragment wspomnień wrócił. Wciąż czuł zapach deszczu w tamten dzień, a także to, co stało się następnego dnia.
— Po co jesteś taki nachalny — prychnął Jaechon, obejmując w pasie aktora, który zacisnął mocno wargi, gdy Jaechon pociągnął go w stronę wyjścia. Ryuchae, założył dłonie na boki, patrząc z niedowierzaniem na Jeona.
— Co ty robisz?! Dlaczego się im narzucasz?! Robisz to na moich oczach, wiedząc, co mi zrobił! — rzekł rozżalony.
"— Ja cały czas chce dla ciebie jak najlepiej. Naprawdę!
— Wiem! Jestem ci za to wdzięczny. Nie chcę się kłócić, Tae. Nie możemy o tym zapomnieć i nie wracać więcej do tego tematu? — zapytał, patrząc z uwagą w pełne zawahania topazowe oczy.
— Jeongguk...
— Hm?
— Cokolwiek się stanie, proszę, wierz mi"
Jeongguk spojrzał z powagą w oczach na rozżalonego chłopaka, gdy zostali sam na sam w pokoju aktora. — Ryuchae, powiedz mi, jak znosisz obecność osoby, która cię osiem lat temu zgwałciła? — zapytał wprost, zaskakując nagłym pytaniem Ryuchae.
— Strasznie, to jest dla mnie męką, musząc go znosić — tłumaczył.
— A nie boisz się?
— Oczywiście, że się boję! — odpowiedział szybko, unosząc ton głosu.
"Cokolwiek się stanie, proszę, wierz mi"
Wtedy byłem naprawdę głupi i nie wziąłem do siebie tych słów, ale pragnę poznać ich prawdziwe znaczenie.
— Jakoś nie widać, abyś bał się własnego oprawcy. To raczej wygląda tak, jakbyś się obawiał jego obecności.
— Do czego ty niby zmierzasz? — zapytał zaskoczony, a spojrzenie Jeona było nieokiełznane, jakby chciało przeniknąć duszę Ryuchae.
— Że od tej pory przestaje ci wierzyć i dowiem się całej prawdy.
~
Mam nadzieję, że rozdział was zadowolił^^
Jak podoba wam się mała zmiana w dowódcy Jeon? Jakie są wasze wrażenia po rozdziale?
Dla motywacji waszej autorki, zostawcie coś po sobie ^^/
PS. Dziękuje za 10k wyświetleń <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top