Chapter 30 - ZADANIE ŻONY

~ Mamy i rozdział niespodziankę^^ Zapraszam do czytania ^^

Taehyung zacisnął mocno drżące wargi, siląc się z wewnętrznym strachem, którego naprawdę nie chciał okazać przed Jaechonem. Przez ostatnie lata tak bardzo starał się stać silniejszym, i co teraz z tego ma, kiedy osoba, która go zniszczyła, pojawia się przed nim i kontynuuje swoją grę, której osiem lat temu nie skończył? Co mu z pomocy specjalistów i budowania siebie na nowo, kiedy pojawienie się jednej osoby przywraca wcześniejsze piekło? Nabrał oddechu, po czym zacisnął dłonie. — Chcesz mnie znów szantażować? Po co ci to?! Czego ty jeszcze ode mnie kurwa chcesz?! — zapytał, krzycząc w bezsilności. Nie rozumiał, dlaczego pomimo upływu lat Jaechon wciąż nie dawał mu spokoju. Dlaczego gra, którą toczył, wciąż jest kontynuowana?

Jaechon słysząc pytanie aktora, roześmiał się, uważając, że pytania Taehyunga są naprawdę urocze. — Kiedy się boisz, wyglądasz słodko. Odpowiadając na twoje pytania... Dlaczego? Pomyśl — przyłożył wskazujący palec do skroni. — Pamiętasz, jak mnie nazwałeś i obrażałeś przed innymi? Twoje usteczka potrafią dobrze całować, ssać mojego kutasa, ale gorzej, gdy się wyrażają — mówił, a Taehyung odwrócił wzrok, czując się zniesmaczonym.

— Mówiłem tylko prawdę, to co naprawdę czuję. Mimo twojej brutalności nie zmienisz moich uczuć względem ciebie. Byłeś i wciąż jesteś odrażający — rzekł, uderzając tym jednym słowem w bodźce Jaechona, który chwycił niespodziewanie podbródek Taehyunga. Aktor próbował się cofnąć, jednak odczuł przez własny upór okropny ból.

— Naprawdę uwielbiasz pogarszać swoją sytuację, a ja chciałbym być dla ciebie dobry. Lepiej nie zaczynaj ze mną walczyć, bo przegrasz — ostrzegł.

— Ty dobry? Hah! Dobre sobie — parsknął.

— Gdybyś się nie opierał i zaakceptował fakt, że jesteś na mnie skazany, to nie miałbyś tak przejebane. Dopóki nie dostanę tego, co chcę, nie licz na wolność — uśmiechnął się pewnie, a Taehyung zacisnął zęby, patrząc z nienawiścią w oczy Jaechona. — Nie rozumiem, co ty widzisz w Jeongguku. Przebierasz się za kogoś i wciąż próbujesz się do niego zbliżyć. Nie udowodniłem ci, że się od ciebie odwróci? Zawiódł cię jako przyjaciel, a ty tak wiernie chciałeś go chronić, że rozkładanie przede mną nóg stało się dla ciebie niczym zaskakującym — dodał, śmiejąc się w rozbawieniu. Jednak dla Taehyunga te słowa były, jak nóż wbijany w pierś. Niczym zaskakującym? To właśnie było przerażające. — On nigdy nie doceni twojej dobroci. Przestań w końcu się nad nim litować.

— Mówisz to ty? Ty, który wszystko, co robiłem, przywłaszczał sobie. Jesteś potworem! Chciałem chronić Jeongguka przed tobą i Ryuchae, ale byłem zbyt słaby, aby z wami wygrać — rzekł z żalem.

— Coś w tym jest... Twój prezent, na który tak ciężko pracowałeś również nie został doceniony przez Jeongguka. To takie smutne, że na każdym kroku byłeś potępiony i wyrzucony w kąt — mówił przez śmiech, a brwi Taehyunga ostro się zmarszczyły.

— To wszystko było twoją winą. Wiedziałeś, co planuje i wykorzystałeś to, aby nas poróżnić. Do tego... ty... wykorzystałeś mnie! — wycedził w nienawiści.

— Dobrze to wszystko sobie zaplanowałem — pokręcał w rozbawieniu głową. — Wracając... Moje nagrania z tobą w głównej roli, zawsze mogą ujrzeć światło dzienne. Pomyśl o tym, co ludzie sobie pomyślą o tobie. Teraz kiedy jesteś tak popularny, te nagrania są warte majątek — śmiał się głośno.

— Nie zrobisz tego!

— Niby jak mi zabronisz? — uniósł wysoko brwi. — Każdą naszą sekstaśmę mam uwiecznioną. Powiem ci, że przez ostatnie osiem lat, nikt mnie tak nie zadowolił jak ty — uśmiechnął się, a Taehyungowi mina zrzedła. Jaechon puścił podbródek aktora, wstając z krzesła, gdzie poprawił stan spodni. — Jeśli nie chcesz, aby cały kraj i twój Jeongguk oglądali nas w akcji, masz być posłuszny — oznajmił. Zaskoczony aktor powstał, zwracając się w stronę mężczyzny.

— Posłuszny?! Chyba jesteś śmieszny. Zamiast to znosić, pójdę prosto na policję — rzekł zdenerwowany, a rozbawiony Jaechon spojrzał mu w oczy. — Co cię tak bawi?!

— Zgłosisz to na policję, a oni uznają to za przedawnioną sprawę, zresztą szybko sobie wolność zwrócę. Mam na to pieniądze, a twojej reputacji nie naprawisz. Wszyscy będą cię wytykać palcami, a mnie się ani trochę nie oberwie, bo na żadnym nagraniu nie ma mojego wizerunku prócz kutasa rżnącego twoje dupsko — rzekł z pewnością, w ogóle nie obawiając się gróźb Taehyunga. Aktor zacisnął w bezsilności dłonie, nie sądząc, że zostanie ponownie przyciśnięty do muru.

— Miałeś usunąć te nagrania. Zrobiłem wtedy wszystko, o co prosiłeś... straciłem Jeongguka, a ty mimo to zatrzymałeś je, by teraz mnie nimi szantażować! Nienawidzę cię! — krzyknął przez łzy, które opuszczały topazowe oczy chłopaka.

— Za bardzo lubię je oglądać, a tym bardziej ostatnie nagranie. Pamiętasz? — zapytał, a aktor zdębiał. Serce zwolniło w jego piersi, gdy fragmenty tamtego dnia uderzały w godność Taehyunga. — Widzę, że tak. W każdym razie lepiej mnie posłuchaj i rób, co mówię. Ryuchae martwi się, że Jeongguk za bardzo zaczyna za tobą lgnąć. Muszę się o niego zatroszczyć — zbliżył się do odębiałego chłopaka, który nie wiedział, jak powinien oddychać. — Odezwę się, jeśli będę cię potrzebował. Lepiej będzie dla ciebie, jeśli będziesz posłuszny. Upór jedynie pogorszy twoją sytuację — dodał.

— Nigdy nikomu nie chciałem życzyć źle, ale tobie życzę najgorszego — rzekł z bólem, patrząc zaczerwienionymi oczami w pewne oczy Jaechona, który na słowa aktora uśmiechnął się zadowolony. Taehyung nienawidził go, gardził nim, jednak... znów był w złym położeniu. Nie mógł stracić twarzy. Nie zniósłby tego, gdyby cały kraj, jego fani i szczególnie Jeongguk widzieli najgorszy okres jego życia. Jaechon ułożył dłoń na mokrym policzku Taehyunga, by zaraz po tym pochylić się i wpasować w martwe wargi. Usta w kolorze świeżych malin, były nieruchome, gdy usta wyższego zażarcie ocierały się o nie. Niepożądane jęknięcie opuściło gardło aktora, gdy mężczyzna zagryzł się na dolnej wardze, pożądliwie ciągnąc za nią.

Nienawidzę tego.

Nienawidzę jego ust.

Nie całuj mnie, nie dotykaj mnie.

Nienawidzę siebie.

Aktor oderwał się od mężczyzny, by odwrócić się, chcąc uniknąć z nim kontaktu wzrokowego. W tej chwili walczył z własnymi myślami i ostro potępiał samego siebie za brak możliwości. — Zrobię, co chcesz. Idź już — wypowiedział z trudem te słowa, poddając się manipulacji Jaechona. Mężczyzna uśmiechnął się zadowolony, nie oczekując innej odpowiedzi.

— Wyjdzie ci to na dobre.

~

Taehyung po tym wszystkim zaszył się w pokoju, czując się najbezpieczniej ukryty pod kołdrą, trzymając między palcami wyszydełkowany przez siebie amulet. Czerwony amulet, który Jeongguk dla niego wymyślił, jako symbol ochrony przed złem. Ten amulet miał chronić najlepszego przyjaciela Jeongguka przed lękami...

Dwójka czternastolatków do późnej godziny bawiła się, gdy Jeongguk zostawał na noc w domu rodziny Kim. Żadnemu z nich nie było śpieszno do spania. Wymyślali przeróżne zabawy, grali w gry, czy opowiadali straszne historie. Zawsze mieli na siebie pomysł. Jednak, gdy przychodził moment, w którym pani Kim przychodziła pogonić ich do łóżka, musieli posłusznie wykonać polecenie. Taehyung niestety bał się momentu kładzenia do łóżka, gdyż przerażała go ciemność, a rodzice nie pozwalali zostawiać światła, czy chociażby włączonego telewizora. Jeongguk położył się obok, spoglądając na leżącego przyjaciela, którego oczy były przerażone. Ciepła dłoń przyjaciela, pogłaskała Taehyunga po głowie, przez co topazowe oczy, zwróciły się na piękne sarnie oczy w kolorze nocy. — Nie bój się. Jestem przy tobie — powiedział troskliwie.

— Wiem... ale i tak się boję. Jak ty zaśniesz, a ja nie będę mógł, to co zrobię? — zapytał, będąc tym bardzo zmartwionym.

— Nie zasnę. Będę czuwał, dopóki nie usłyszę, że śpisz — oznajmił dumnie, a Taehyung patrzył niepewnie w jego oczy. Czuł się naprawdę wdzięczny za troskę Jeongguka. Zawsze przy był i zawsze, gdy razem spali, trzymał go za dłoń i opowiadał o taktykach, które mogą wykorzystać w grach. Dzięki temu zawsze pierwszy usnął. Jednak tym razem dłoń Jeongguka nie chwyciła za jego, a za to coś w cisnęła do niej. Zmieszany, spojrzał na czerwony materiał w dłoni. — Zrobiłem go dla ciebie, aby zawsze chronił cię przed lękami. Szczególnie w nocy — zachichotał, a Kim uśmiechnął się, ściskając w dłoni materiał.

— Będę zawsze z nim spał i trzymał przed każdą kartkówą czy sprawdzianem. Dziękuje za amulet — powiedział z wdzięcznością. — Jesteś najlepszym przyjacielem.

— Wiem, ale ty jesteś ponad mnie — powiedział z rozbawieniem w głosie, by zaraz objąć chłopaka, który z radością zbliżył się, wtulając w jego pierś. Jeongguk otworzył szerzej oczy, czując ciepło, przypominające rozpalony piecyk zimą. Z jakiegoś powodu jego serce zabiło inaczej niż zawsze, bardziej lękliwie?

Na wspomnienia, gdzie jeszcze był normalnym chłopakiem, cieszącym się z życia, bojącym ciemności oraz kochającym najlepszego przyjaciela, nie potrafił się nie rozpłakać. Cholera, że musiał stać się taką beksą. Nienawidził płakać i użalać się nad sobą. Był niesamowicie skryty w tej sferze i nigdy jej nie ukazał nawet przed Jeonggukiem, z którym przyjaźnił się przez wiele lat. Jednak kiedy pojawili się nowi przyjaciele Jeona obraz Taehyunga się zmienił. Zawsze uczynne i radosne dziecko, jest teraz tym, co na co dzień musi widzieć w lustrze? Rzygać mu się chciało, gdy o tym myślał. Wstydził się siebie i wszystkiego, co zrobił i jakich wyborów dokonał. Wszystko to w imię przyjaźni i chęci chronienia najlepszego przyjaciela. Gdy Jeongguka zaślepiło nowe życie pełne niebezpieczeństwa i fałszywych ludzi, on pragnął go przed tym chronić, tak jak zawsze Jeongguk chronił go. Jednak wszystko tak się pokomplikowało, że nawet przyjaźń przestała mieć znaczenie w oczach Jeongguka, który odrzucał jego pomocną dłoń, za każdym razem, chwytając się osoby, która tak bardzo go krzywdziła. Istne piekło. Być może zrobił błąd nie mówiąc Jeonggukowi prawdy... Tylko czy by mu uwierzył?

Wysunął głowę spod kołdry, ocierając palcami mokre policzki, gdy usłyszał pukanie do drzwi. — Proszę — powiedział, po czym odchrząknął, chcąc doprowadzić głos do normalności. Spojrzał w kierunku drzwi, mogąc ujrzeć dowódcę. Rzecz jasna dziś była niedziela, więc mężczyzna ubrany był w luźny outfit, czyli czarny dres, jak najbardziej preferował. Jeongguk zbliżył się, jednak jego spokojna twarz z każdym krokiem stawała się zaniepokojona.

— Znowu płakałeś? — zapytał zdziwiony, zasiadając na części łóżka.

— To tylko oczyszczenie oczu...

— Jasne. Przestań kłamać. Co się stało? — zapytał, brzmiąc naprawdę poważnie. Najwidoczniej mężczyzna nie miał nastroju do żartów. Taehyung westchnął, zaciskając palce na pościeli.

— Byłeś kiedyś w sytuacji, gdzie ktoś próbuje cię kontrolować niedorzecznymi sztuczkami, a ty jesteś w tej sytuacji bezsilny? — zapytał.

— Ktoś cię szantażuje? — zapytał od razu.

— Nie!

— To po co pytasz o to?

— Ja... Chciałbym znać twój punkt widzenia. Co byś zrobił na miejscu takiej osoby? — zapytał niepewnie.

— Hmm... — przyłożył do podbródka wskazujący palec, zastanawiając się nad odpowiedzią. — Zależy, co ta osoba miałaby na mnie. Jednak cokolwiek by to nie było, poprosiłbym o pomoc. Jeśli ty byś znalazł się w takiej sytuacji, to masz od razu prosić o pomoc, a najlepiej przyjść z tym do mnie. Pamiętaj o tym — powiedział z troską. Taehyung wysilił się na uśmiech. Czy powinien poprosić o pomoc? Czy Jeongguk zdołałby mu pomóc?

— Co jeśli taka osoba się boi prosić o pomoc, bo wie, że nikt jej nie uwierzy? A osoba, która ma ją w garści może zrujnować jej życie? — zapytał, a Jeongguk czuł się naprawdę skonfundowany.

— Dziwne masz dziś te pytania. Nie rozumiem tylko w jaki sposób ta osoba może zrujnować tej osobie życie?

— Na przykład poprzez publiczne upokorzenie?

— Rozumiem... Siła internetu nie jedną osobę zniszczyła. To w sumie ciężka sytuacja dla tej osoby. Jednak nic nie jest bez wyjścia. Można to zgłosić na policję, a najlepiej załatwić to od razu prawnie. Zawsze trzeba być krok przed wrogiem. W tej jednostce tego właśnie się uczycie. Budowania pewności siebie, przygotowania do służby i strategii, której można użyć w życiu — mówił ze spokojem.

— Strategii? Jakiej użyć strategii w takiej sytuacji, Gguk? — zapytał, spoglądając w ciemne oczy przyjaciela.

— Wymyśliłeś tę sytuację, więc pomyśl nad strategią. To będzie dla ciebie dobre zadanie. Jaka z tego będzie lekcja, jeśli wszystko ci powiem?

— No... żadna — szepnął. Naprawdę potrzebował rozwiązania, ale nie mógł powiedzieć Jeonggukowi, że w sytuacji, o której mu powiedział, chodziło o niego. — Właściwie, co tutaj robisz? — zapytał, chcąc zmienić temat.

— Czy ja muszę mieć powód, żeby do ciebie przyjść?

— No raczej.

— Może chciałem cię zobaczyć — oznajmił z pewnym uśmiechem.

— Na co tu patrzeć? — zapytał, wykrzywiając w grymasie usta. — Widzisz mnie tylko zaryczanego — pokręcał głową.

Co za niedorzeczne pytanie... Na co tu patrzeć? Nawet kiedy płaczesz, jesteś piękny, zawsze jesteś... Dlaczego tego nie widzisz?

— Zaryczany czy nie, i tak lubię na ciebie patrzeć — uśmiechnął się pogodnie. — Zresztą rozmawiałem z Yoongim i Jiminem. Chcą razem z nami wyskoczyć na miasto. Znając Jimina pewnie wybierze karaoke, a Yoongi wyjście na soju. Można właściwie obie opcje połączyć — rzekł.

— Z pewnością. Ja bardzo chętnie wyjdę. Jutro wracamy do szkolenia i zacznie się tydzień horroru — zaśmiał się, zsuwając z siebie kołdrę.

— Chyba aż tak źle nie jest.

— Dla kogoś o słabej sprawności fizycznej każdy dzień jest horrorem — wyjaśnił.

— Jeśli masz z tym problem, możemy popracować nad twoją sprawnością fizyczną — zaproponował, jednak zarumienił się na myśl o pracy z Taehyungiem, myśląc po chwili o zupełnie innej formie pracy fizycznej. Taehyung najwidoczniej pomyślał o tym samym, gdyż jego uszy zrobiły się nagle czerwone. Obydwaj przez to jedno zdanie brudzili własne myśli.

— J-Jasne... ale nie spodziewaj się dobrych rezultatów — podrapał się po tyle głowy. Jeongguk odchrząknął. Najwyraźniej w pomieszczeniu zrobiło się duszno.

— Myślałeś nad wyjazdem na kilka dni? — szybko zmienił temat.

— Tak. Pomyślałem, że może wyjadę po campingu dowódcy Jung — odpowiedział, a Jeongguk przytaknął w zrozumieniu głową.

— Zrobisz, jak uważasz. Mamy jeszcze czas przed wyjściem z Jiminem i Yoongim. Nie wiem, co chciałbyś do tego czasu porobić — westchnął, zastanawiając się nad urozmaiceniem dla nich czasu. Wręcz zachłysnął się śliną, gdy długie i smukłe palce Taehyunga dotknęły jego włosów z uwagą się im przyglądając. — Kaszel... kaszel... kaszel... Mam coś we włosach? — zapytał, starając się uspokoić wrażliwe gardło. Czujne i piękne oczy Taehyunga wpatrywały się w lśniące czarne włosy dowódcy.

— Może, zanim wyjdziemy, umyjemy ci włosy? — zaproponował, widząc, że włosy Jeongguka tego potrzebują. — Mogę ci je umyć? — to pytanie sprawiło, że ziemia zawirowała pod nogami Jeona. Mogę umyć ci włosy? Przecież to brzmiało praktycznie, jak zaproszenie do domu na ramen. Wiadomo, czym to zaproszenie zawsze się kończyło. Dlatego Jeongguk był ekstremalnie pobudzony. Chciał się zdzielić za niedorzeczne myśli i szukania dziury w całym, jednak z drugiej strony nie wiedział, dlaczego Taehyung sam to zaproponował. Czyżby martwił się o jego włosy, czy może szukał bliższego kontaktu?

— Pewnie — odpowiedział bez wzruszenia. Jasne... on niewzruszony? Z nagłego podgrzania, czuł, że głowa mu eksploduje.

Taehyung będzie mył mi włosy.

Taehyung będzie mył mi włosy.

Kurwa Taehyung będzie mył mi włosy.

Niech mnie uczesze, a już go nie wypuszczę...

W Chińskiej tradycji czesanie włosów należało do zadania żony. Jeśli Taehyung to zrobi, czy będzie mógł traktować go jak żonę? No może jedynie bez wiedzy chłopaka. Dlaczego musiał myśleć tak debilnie?

Skończył więc z Taehyungiem w łazience, opierając głowę o kraniec wanny, gdy aktor ze słuchawką w dłoni moczył jego włosy. Siedział cicho, wpatrując się w skupionego chłopaka, który ostrożnie zajmował się jego głową. Taehyung wyglądał uroczo, gdy się skupiał. Oczy miał zrelaksowane, a brwi spokojnie rozszerzone, gdzie usta otwierał lekko w literę o. Trudno było się nie uśmiechnąć, bądź zatracić w tym przyjemnym dla oka widoku. Taehyung zauważył, że mężczyzna cały czas mu się przygląda tym dzikim spojrzeniem, przypominającym drapieżnika, polującego na łanię. — Nie patrz tak na mnie, to krępujące — mruknął, odkładając słuchawkę, jednak Jeongguk ani trochę nie stracił entuzjazmu.

— Lubię patrzeć, kiedy się tak starasz — zdziecinniały uśmiech nie schodził z jego ust.

— Ha! Kto się niby stara? — fuknął, nakładając na czarne włosy szamponu.

— Gdybyś się nie starał, nie byłbyś w tym tak delikatny — poruszył znacznie brwiami, a policzki Taehyunga zawrzały w ułamku sekundy.

— Ty! — niespokojnie wgryzł się w dolną wargę, by zacząć wcierać w skórę głowy szampon. — Lepiej nie spraw, żeby przestał być delikatny — ostrzegł.

— Nie zrobisz tego. Za bardzo ci zależy.

— HA?!

— Nie udawaj zaskoczonego. Twoje oczy mówią — uśmiechnął się przez zamknięte oczy, czując się wspaniale, gdy palce Taehyunga sprawiały mu przyjemność. Taehyung nic już nie odpowiedział, jednak dyskretnie się uśmiechnął. Tęsknił za tymi rozmowami, gdzie mogą bez końca się ze sobą droczyć. Opłukał włosy z szamponu, po czym zakręcił wodę, by chwycić za ręcznik.

— Już prawie gotowe — poinformował, a dowódca uchylił powoli powieki, zerkając na Taehyunga, który zbliżał do jego głowy ręcznik. Niespodziewanie podniósł się do siadu, zatrzymując aktora. — Nie ruszaj się! — skarcił mężczyznę, po czym wstał, by podejść do niego od przodu. Zatrzymał się przed siedzącym dowódcą, nakładając na jego głowę ręcznik, który wcierał w mokre włosy. Jeongguk niepewnie ułożył dłonie na talii aktora, który przy niespodziewanym dotyku, zatrzymał się, wstrzymując oddech. Serce zwolniło w piersi, gdy został przyciągnięty do czarnowłosego, a przy braku kontroli ciała, wylądował okrakiem na twardych udach Jeongguka. Roześmiany uniósł ręcznik, który zakrył jego twarz, by móc spojrzeć na poczerwieniałą buźkę aktora. — C-Co ty wyczyniasz? Może faktycznie nie powinienem być w stosunku do ciebie delikatny — mruczał, próbując z niego zejść. Jednak silne ręce Jeongguka nie pozwoliły mu na ucieczkę. — Gguk!

— Jak jesteś niezadowolony, możesz mnie zbesztać, ale widzę, że jest wręcz przeciwnie — rzekł, patrząc wyzywająco na zawstydzonego chłopaka. — Wiesz, co chciałbym teraz zrobić? — zapytał.

— Co takiego?

— Chciałbym cię pocałować — zaskoczył aktora.

— Przyjaciele się nie całują — zauważył. — A ty masz chłopaka, więc nawet nie próbuj tego robić — ostrzegł. Jednak wewnątrz wrzał i drżał. O matko, jak bardzo chciałby znów poczuć jego pocałunki... Wgryzł się w dolną wargę, walcząc z pokusą.

— Nie mów, że poczucie odpowiedzialności wciąż góruje nad twoimi emocjami. Widzę, że tego pragniesz. Gryziesz wargę i twój oddech się zmienił... — zauważył, po czym przyległ głową do klatki piersiowej chłopaka. — Twoje serce szybciej bije — dodał, wsłuchując się w bicie jego serca. Taehyung wytrzeszczył oczy. Tego było za wiele. Spanikował. Wyszarpał się z objęć Jeona, upadając twardo na podłogę. — Tae!

— N-Nic mi nie jest — jęknął, masując oblałą kość ogonową.

— Wstań — podał mu dłoń, którą chwycił. — Już nic nie będę mówił o całowaniu. Tylko się nie denerwuj — rzekł, chcąc uspokoić rozgorączkowanego aktora.

— Nie denerwuję się! — fuknął urażony, chwytając za grzebień. — Siadaj i milcz! — rozkazał, a Jeongguk posłusznie wykonał polecenie, wracając na poprzednie miejsce. Taehyung podszedł do mężczyzny, zatrzymując się za nim, by grzebieniem przejechać po ciemnych włosach. Jeongguk czując pierwszy ruch grzebienia, uśmiechał się jak głupiec.

Czesze moje włosy...

Żona a w tym wypadku mąż.

Taehyungowi naprawdę zależy.

Gdy aktor zakończył pracę, odłożył grzebień. Jeongguk za to wstał z krzesła, przyglądając się w lustrze. — Dziękuje za umycie włosów. Zachowałeś się, jak przykłada żona — rzekł z chytrym uśmieszkiem, a Taehyung spojrzał na niego z niedowierzaniem.

— Przykładna żona powiadasz? Jeśli szukasz przykładnej i mądrej, już wiesz, gdzie ją znaleźć — zaśmiał się, podchodząc do mężczyzny, przed którym się zatrzymał, spoglądając w jego oczy. Nagle oczy Taehyunga rozszerzyły się, gdy wiśniowe wargi niespodziewanie musnęły jego wargi. Zaskoczony, zrobił krok w tył. — Co to miało być?!

— Zapłata od wdzięcznego męża — odpowiedział z zadowoleniem, chowając ręce za plecy, by minąć skołowanego aktora i udać się do wyjścia.

— Chcesz się bawić w małżeństwo, czy jak?! — zapytał zdenerwowany, idąc za rozluźnionym mężczyzną do jego pokoju. — Bo jak tak, to masz nieźle najeb... — urwał, gdy mężczyzna przyciągnął chuderlawe ciało do łóżka. Bezwładne ciało Taehyunga opadło na zaznajomiony materac, który służył mu podczas choroby. — Jeongguk, co ty robisz?! — zapytał, chcąc się podnieść, jednak ciemnowłosy przytrzymał jego dłonie, dociskając je do materaca między głową aktora. Klatka piersiowa Taehyunga unosiła się szybko, gdy przystojny dowódca znalazł się między jego nogami a twarzą pochyloną nad jego.

— Dlaczego się denerwujesz? Co jest złego w tym, że cię cmoknąłem? Chciałem tylko podziękować — rzekł, wpatrując się w topazowe tęczówki, które spojrzały w innym kierunku.

— Mogłeś inaczej podziękować — burknął cicho.

— Jak?

— Jak już chciałeś całować, to mogłeś, chociaż zrobić to porządnie — odpowiedział zawstydzony. Jeongguk słysząc tę odpowiedź, nie wytrzymał. Roześmiał się głośno, puszczając ręce Taehyunga, by opaść ciałem obok niego. Zwijał się ze śmiechu, trzymając za brzuch. Taehyung za to zmarszczył brwi. — Co cię tak bawi?! — uderzył go w ramię.

— Zmienny jesteś gwiazdeczko — spojrzał na niego ze łzami w oczach. — Następnym razem postaram się nie próżnować w podziękowaniach — dodał, a Taehyung uśmiechnął się podstępnie, by wskoczyć na leżącego Jeona, siadając na nim okrakiem.

— Pożałujesz drwienia ze mnie — chwycił za poduszkę, którą przycisnął do przystojnej twarzy dowódcy. — Zwykły szeregowy pokonuje poduszką dowódcę jednostki — zaśmiał się beztrosko, po czym odsunął poduszkę od twarzy Jeongguka, który chwycił za jego nadgarstek.

— Dawno nie widział, żebyś się tak uśmiechał. Promieniejesz, zaraz uwierzę, że jestem lekiem na twój piękny uśmiech — skomplementował.

— Możesz być lekiem na każdą moją emocję. Z nikim nie czuję się tak dobrze jak z tobą. Zawsze tak było i zawsze będzie — przyznał, miło zaskakując Jeongguka. Pochylił się, zbliżając twarz do mężczyzny, dla którego czas jakby zwolnił. Objął w szczupłej talii aktora, gdy jego miękkie wargi zetknęły się z wiśniowymi usta. — Dlaczego twoje pocałunki sprawiają, że nie mogę z nich zrezygnować? Czy tak powinna rozpoczynać się nasza przyjaźń po ośmiu latach, Jeongguk? — pytał, szepcząc w wiśniowe wargi, gdy jego drżały w emocjach. Te krwiste wargi dowódcy nie opuszczały go ani na milimetr, drocząc się w bliskości, która doprowadzała zmysły i wszystkie myśli Taehyunga do szaleństwa, którym była utrata rozsądku. Za to Jeongguk miał wrażenie, że śni, że te pytania nie są prawdziwe, a wszystko jest tylko snem. Uniósł tułowie, nie puszczając aktora, który obejmował dłońmi szyję wyższego.

— Nieważne jak się rozpocznie, ważne, że będziemy razem — odpowiedział, a to wystarczyło, aby uspokoić myśli aktora, którego palce umiejscowiły się na policzku Jeona, a wargi rozchyliły, łącząc w pięknym pojednaniu z wiśniowymi wargami.

Będziemy razem... 

~

Jak wrażenia? Jakie są wasze odczucia, gdy nasi główni bohaterowie pomimo strachu lgną ku sobie?

Mam nadzieję, że rozdziały was zadowoliły ^^ Widzimy się w przyszłym tygodniu :D Dla motywacji coś po sobie pozostawcie :*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top