Chapter 29 - ŻAŁOSNY PRZYJACIEL

~ Witam, jak obiecałam przychodzę z nowym rozdziałem ^^ Pod rozdziałem niespodzianka! 

Trudno było uwierzyć, że to, co się narodziło podczas nocy, stało się prawdą. Jeongguk i Taehyung naprawdę chcieli powrócić do przyjaźni. Dla Taehyunga było to niczym sen, tak samo było w przypadku Jeongguka, którego serce nie mogło się uspokoić, nawet po tym jak aktor zasnął. Przebudził się jako pierwszy, czując się jak w mlecznym śnie. No wiecie, mleko zamiast deszczu, kakao zamiast jezior, taki super mleczny sen. Oblizał wargi, czując niepohamowaną chęć poczucia czekolady. Być może dlatego, że przed snem pił kakao. Nim się jednak poruszył, poczuł się niesamowicie rozpalony, a to dlatego, że ktoś praktycznie na nim leżał, tuląc się do jego piersi. Widząc pogrążoną w śnie buźkę przyjaciela, mimowolny uśmiech zakwitł na jego ustach. Mieli się do siebie nie zbliżać, a i tak w śnie wylądowali we własnych objęciach. Nie chcąc budzić chłopaka, leżał w ciszy, przyglądając się spokojnej twarzy, gdzie palcami sunął po miękkich brązowych pasmach włosów. — Jak możesz być jeszcze piękniejszy niż wcześniej? — zapytał cicho. Mimo wcześniejszych obelg rzucanych w kierunku aktora, o tym jaki to jest chudy i brzydki, w rzeczywistości kłamał. W pierwszym dniu ich spotkania popadł w dawny urok Taehyungowy. Człowiek naprawdę staje się nienawistny, raniąc niepotrzebnymi słowami, gdy za wszelką cenę chce skryć prawdziwą twarz. Delikatny uśmiech nie schodził z ust dowódcy, który wciąż nie potrafił uwierzyć, że śpiący w jego ramionach chłopak, to Taehyung. Tym trudniej uwierzyć było w to, że pozwoli, by zadeptany osiem lat temu kwiat, mógł ponownie wydostać się spod grubej gleby.

Ciało Taehyunga spinało się wraz z nieznanym dotykiem, a twarz oblewała potem, nie wiedząc, jak oddychać, a tym bardziej jak się uwolnić. Brązowe kosmyki włosów zostały mocno ściągnięte przez silne palce osoby za nim. Brutalnie pociągnął za włosy, a ciało Taehyunga napięło się wraz z szyją, na której żyły się napięły. Silnie zaciśnięte powieki były mokre od łez, a przy uchu słyszał głos oprawcy: Jak to jest, gdy teraz to ja patrzę na ciebie z góry i rżnę twoje cnotliwe dupsko?! Kto tu jest teraz kurwa obrzydliwy, he?! Powiem ci... — mówił zadyszany, a w głowie Taehyunga dudniło. Nigdy wcześniej nie pragnął ujrzeć końca. — Ty. Widzisz, jak chłoniesz mojego kutasa? Jak rasowa dziwka ha ha ha ha!

Taehyung zaczął marszczyć brwi, wyglądając na zaniepokojonego. Wyglądało na to, że przeżywał w tej chwili trudny sen. Obsydianowe oczy Jeona wpatrywały się w coraz bardziej udręczoną twarz aktora, którego paznokcie wbijały się w jego skórę. Pot zaś oblewał jego skronie oraz szyję. Jeongguk zaniepokoił się, przez co zaczął gładzić otwartą dłonią drżące ciało. — Tae... Taehyung — mówił cicho. — Zbudź się — dodał, a docierający do uszu aktora głos przyjaciela, sprawił, że uchylił powoli powieki, widząc jasną skórę, do której się przykleił. Uniósł lekko głowę, spotykając od razu zmartwione sarnie oczy Jeongguka. — Dobrze się czujesz? — zapytał.

— Chyba... Tak — przełknął nerwowo silne, czując się jak w śnie. Rzecz jasna w dobrym śnie, gdyż po przebudzeniu ujrzenie Jeongguka było jednym z najbardziej oczekiwanych doświadczeń. W końcu przez ostatnie lata żył całkiem sam w świecie show-biznesu, a w domu płakał w poduszkę, nie mając się do kogo zwrócić.

— Wyglądałeś, jakbyś miał koszmar. Mam nadzieję, że nie jesteś zły za to, że cię zbudziłem — rzekł z troską.

— Nie, nie mam ci tego za złe — uspokoił Jeona, któremu był raczej wdzięczny za zbudzenie, gdyż przeżyty koszmar jedynie wzbudził w nim niepożądane wspomnienia i lęk... Prawdopodobnie przez wczorajsze doświadczenia z Jaechonem, wszystko uderzało w jego psychikę.

— Dlaczego płaczesz? — zdziwił się, dostrzegając sunące się po policzkach aktora łzy. Taehyung dotknął w zdziwieniu policzek, po czym pośpiesznie zszedł z części Jeongguka, wracając na własną, by ukryć się pod kołdrą. — He? — Jeongguk zdziwił się paniczną reakcją chłopaka, do którego postanowił się zbliżyć, obejmując w talii kruche ciało, które pod kołdrą spięło się przy jego dotyku. — Dlaczego się chowasz, co? Wystarczyło odpowiedzieć — zauważył. Taehyung oddychał niespokojnie pod kołdrą, nie potrafiąc opanować łez, które przez doświadczony sen nie potrafiły inaczej zareagować. Aktor dusił w sobie płacz, lecz pragnął po przebudzeniu w pierwszej kolejności się rozpłakać, krzyczeć i przeklinać siebie. Jednak obecność Jeongguka nie pozwoliła mu na to.

— C-Chcę być teraz sam — wydusił z trudem, gdy zanosił się na płacz. Jeongguk nie wiedział, co o tym myśleć. Jednak jak mógł zingorować tę prośbę?

— Zostawię cię i pójdę zrobić śniadanie. Jeśli poczujesz się lepiej i będziesz chciał o tym porozmawiać, to przyjdź. Jeśli nie będziesz chciał o tym rozmawiać, a poczujesz się lepiej, to też przyjdź, dobrze? — zapytał, patrząc ze zmartwieniem na schowaną pod kołdrą sylwetkę.

— Dobrze — odpowiedział. Jeongguk zszedł z łóżka, by nałożyć kapcie i udać się do wyjścia. Przed zamknięciem drzwi od sypialni, spojrzał krótko w stronę łóżka, mogąc usłyszeć szloch Taehyunga, a zaraz rozpaczliwy płacz. To ścisnęło serce Jeongguka, który stał w ciszy, po raz pierwszy czując się tak bezradnym. Chciał znać powód tej rozpaczy. Czy to przez niego? Przez to, że pozwolił sobie gładzić go po włosach? Czy może przez zły sen? Bez słowa, usiadł między drzwiami, opierając się o ścianę. Zamknął oczy, by w ciszy czuwać nad rozpaczą chłopaka.

Każda sekunda, minuta stawała się udręką dla dowódcy, który nie mógł znieść płaczu Taehyunga, nigdy nie słysząc go w tak złym stanie emocjonalnym. Zaciskał dłonie, próbując zrozumieć ten ból, znaleźć do niego odpowiedź, która pozwoliłaby mu znieść ten ból z serca przyjaciela.
"Gdybym mógł, zabrałbym dla siebie twój ból". Naprawdę, gdyby tylko mógł, odebrałby Taehyunowi cierpienie, z którym tak walczy. Chciałby móc, choć trochę mu ulżyć. "Osiem lat temu cię zawiodłem... Naprawię to, naprawię siebie... dla ciebie i dla siebie... Dowiem się, co ukrywałeś i cały czas przede mną ukrywasz. Tym razem twój żałosny przyjaciel zrobi wszystko, by uleczyć twoje serce"

~

Jeongguk szykował śniadanie, smażąc jajecznicę, którą Taehyung zawsze preferował bez żadnych dodatków, a jedynie dopuszczalny był ketchup. Zrobił rzecz jasna tak, jak zawsze aktor preferował, miał nadzieję, że wciąż preferuje. Nałożył jajecznicę na talerz, rozlewając na nią ketchupu. Dla siebie również przygotował, lecz ze wszystkimi dodatkami, które preferował. Szczypior, bekon i cebulka. Postawił na stole dwa talerze, a słysząc kroki bosych stóp, spojrzał w kierunku chłopaka, który z lekko zaczerwienionymi oczami, postanowił dołączyć. — Może pojechać po twoje ubrania? — zapytał, widząc, że wciąż jest jedynie w jego koszulce, w której wyglądał naprawdę seksownie. Wystarczy Jeon!

— Nie ma takiej potrzeby. Mam ubrania z wczoraj. Po prostu jeszcze się nie ubrałem, ty zresztą też — zauważył, a mężczyzna automatycznie krótko na siebie zerknął. Zaśmiał się niezręcznie.

— Faktycznie. Mogłem przed wyjściem, założyć koszulkę — podrapał się niezręcznie po tyle głowy. — Siadaj. Zrobiłem jajecznicę. Mam nadzieję, że wciąż lubisz ją z ketchupem.

— Głupie pytanie — pokręcił w rozbawieniu głową. — Innej nie preferuję — uśmiechnął się ciepło, zasiadając do stołu. Serce Jeongguka się rozanieliło, gdy gust Taehyunga ani trochę się nie zmienił.

— Cieszy mnie to — zadowolony również zasiadł do stołu. — Poza tym lepiej się już czujesz? — zapytał.

— Tak, jest już lepiej — odpowiedział, a jego odpowiedź jedynie uświadomiła Jeona w tym, że nie zechce podzielić się z nim przyczyną swej rozpaczy. — Pewnie chciałbyś wiedzieć, dlaczego się tak zachowałem... Mnie również jest ciężko ukazać przed tobą żałosną stronę siebie, chociaż od kiedy przyjechałem do twojej jednostki, widzisz ją praktycznie codziennie, widziałeś osiem lat temu, widzisz i teraz. Pewnie nie jest ci łatwo mnie znosić. Sam siebie nie mogę znieść — mówił zobojętniały, a Jeongguk słuchał go z niedowierzaniem. Nie rozumiał, dlaczego aktor, mówił o sobie w tak negatywny sposób.

— Nigdy wcześniej nie miałeś tak niskiej samooceny — rzekł, nie ukrywając zdziwienia.

— Coś w tym jest. Może wcześniej nie zwracałem na to uwagi — odrzekł, po czym spróbował jajecznicy. — Pyszna — pochwalił Jeongguka.

— Dlaczego płakałeś? — zapytał wprost, nie mogąc trzymać języka za zębami. Taehyung westchnął głęboko, odkładając pałeczki, by niepewnie spojrzeć w oczy dowódcy.

— To przez mój sen. Podsłuchiwałeś mnie?

— Nie opuściłem cię, dopóki nie przestałeś płakać — odpowiedział, zaskakując chłopaka.

— Miałeś wyjść. Teraz będę czuł się niezręcznie — odwrócił nerwowo wzrok. Nie chciał, a raczej nie potrzebował litości Jeongguka. Nie ukrywał, że miał mu trochę za złe to, że został w sypialni pomimo prośby, iż chce zostać sam.

— Nie musisz się tak czuć. Kiedyś ryczeliśmy na filmach o psach, dzieciach czy anime. Widzieliśmy swoje ryje z najgorszej strony. Niby przez co masz się czuć niezręcznie? — zapytał, nie chcąc, aby Taehyung czuł się niekomfortowo w jego towarzystwie. W końcu mimo upływu lat znali się od podszewki. Dlaczego teraz uczucie komfortu było trudniejsze do osiągnięcia? Taehyung bawił się palcami pod stołem, siedząc z opuszczoną miną i podkówką z dolnej wargi, czując się nieco zbesztanym.

— Sam nie wiem... Nie mogę zmienić faktu, że trochę się przed tobą denerwuje — szepnął, a brwi dowódcy uniosły się wysoko.

— Z jakiego powodu? — zapytał. Taehyung przełknął nerwowo ślinę. Właściwie, co miał powiedzieć? Denerwuje się, bo od ośmiu lat ukrywam przed tobą prawdę? Że twoja obecność, niezręczna bliskość sprawia, że moje serce staje się niespokojne... Mam wewnętrzny atak paniki... Wstydzę się ciebie? Cokolwiek by powiedział, wszystko brzmiało dla niego żałośnie.

— Sam nie wiem — wzruszył lekko ramionami. Jeongguk postanowił nie ciągnąć chłopaka za język w tej sprawie.

— Wczoraj zemdlałeś, może zrobiłbyś sobie krótką przerwę. W jednostce można się domagać kilku dni wolnego — zasugerował, pragnąc, aby Taehyung skorzystał z tej przepustki, by chociaż trochę doszedł do siebie. Uważał, że powrót do domu dobrze by mu zrobił.

— Można tak? — nieco się zdziwił, a Jeongguk przytaknął lekko głową. — Sam nie wiem... Niedługo ma odbyć się wydarzenie organizowane przez dowódcę Jung. Nie chciałbym tego pominąć.

— Do tego jeszcze jest trochę czasu. Zrób sobie trzy dni wolnego i wróć do domu. To na pewno dobrze ci zrobi — powiedział z troską, a Taehyung odwrócił wzrok. Z jednej strony chciałby wrócić do Seulu, bo nie musiałby oglądać chociaż przez trzy dni Jaechona, a z drugiej strony, czy ktoś w ogóle na niego czekał? Rodzice są zapracowani, a on mieszka w pięknym apartamencie w stolicy kraju, gdzie jest skazany tylko na siebie. Wizja spędzania czasu w samotności ani trochę mu się nie uśmiechała.

— Nie potrzebuję tego. Poradzę sobie — powiedział, odrzucając propozycję Jeongguka.

— Dlaczego? Nie czujesz się dobrze. Byłoby lepiej, gdybyś odpoczął — naciskał, a Taehyung nabrał niespokojnie oddechu, by spojrzeć Jeonowi w oczy.

— Nie chcę wracać do Seulu.

— Spotkałbyś się z rodzicami. To na pewno dobrze by ci zrobiło.

— Oni nie mają na to czasu. Po co mam jechać do miejsca, gdzie mam być całkiem sam? Wolę być tutaj z Jiminem i resztą — wytłumaczył, a Jeonggukowi nieco mina zrzedła.

— Nie masz tam żadnych przyjaciół?

— Niespecjalnie miałem czas na szukanie przyjaciół. Nie mam nikogo bliskiego — odpowiedział szczerze. Właściwie był przez ostatnie lata skupiony na pracy, a znajomi z branży nie byli godni zaufania. Każdy z nich miał coś za uszami. Jedni chcieli uwagi, a drudzy chcieli czegoś więcej. Może w tym wszystkim znalazłyby się dwie a może trzy osoby, z którymi dało się być w kontakcie. Jednak nie były to w żaden sposób bliskie relacje, można tak powiedzieć.

— Nie masz przyjaciół, a chociaż chłopaka miałeś? — zapytał, wciąż nie dowierzając.

— Chłopaka? W życiu nie miałem — odpowiedział, a Jeongguk nie wiedział, co właściwie powinien myśleć. Trudno było uwierzyć w to, że tak przystojny chłopak, sławny aktor nigdy się z nikim nie umawiał.

— Może to zabrzmieć, jakbym był dociekliwy, ale nie wytrzymam. Dlaczego przez tyle czasu z nikim nie byłeś? — dopytał, a Taehyung opuścił wzrok. Co miał powiedzieć? Boję się zaufać mężczyznom? Orientacji nie zmieni. Z drugiej strony nie przyznałby otwarcie, że już otworzył serce dla jednej osoby i wiernie przy niej został. Nie mógł tego powiedzieć, bo musiałby odpowiedzieć, kim jest ta osoba. Nie chciał, aby Jeongguk poznał jego głęboko skryte uczucia. Jednak pierwsza odpowiedź brzmiałaby: Czekałem i czekam, aż otworzysz oczy.

— Nie miałem do tego głowy. Nigdy nie byłem specjalnie przejęty adoracją. Chociaż powiem, że niektóre aktorki, próbowały mnie w medialne romanse wciągnąć — pokręcił w rozbawieniu głową. — Może przez moje odtrącenia nie jestem specjalnie lubiany wśród aktorek — dodał, a Jeon się zaśmiał.

— Mają za swoje. Jednak zaskoczyłeś mnie swoimi odpowiedziami — oparł policzek na dłoni, wpatrując się w przyjaciela. Taehyung dostrzegając zjawiskowe spojrzenie mężczyzny, które wpatruje się w niego namiętnie, poczuł się rozgorączkowany. Policzki w tym poruszeniu poczerwieniały, a oddech zwolnił, nie wiedząc, jak odbierać to zupełnie nowe spojrzenie.

— Dlaczego tak patrzysz? — zapytał onieśmielony.

— Sprawia mi to przyjemność — odpowiedział wprost. — Przeszkadza ci to? — uniósł brew, a Taehyung zagryzł się na dolnej wardze, pokręcając w zaprzeczeniu głową. Jeongguk chciał już coś dodać, jednak słysząc dzwonek do drzwi, spojrzał w kierunku wyjścia. — Otworzę. Jedz — rzekł, po czym odszedł od stołu, kierując się w stronę wyjścia. Otworzył drzwi, gdzie uniósł wysoko brwi na widok dwójki nieproszonych gości.

— Możemy wejść? — zapytał Park Jimin.

— Co wy tutaj robicie? — zapytał, zerkając na dowódcę Min, który podrapał się po tyle głowy.

— Wpadliśmy w odwiedziny — zamiast Yoongiego odpowiedział Park, który przepchnął się przez drzwi. Rzecz jasna zmartwił się o Taehyunga, który nie wrócił na noc. Musiał sprawdzić, czy z nim wszystko w porządku. Zmusił dowódcę Min, aby dla zagrania przed Jeonem mu towarzyszył pod pretekstem odwiedzin.

— Hej! — zawołał, idąc za wścibskim Jiminem, a Yoongi podążał za nim.

— Co za przypał z tym pisklakiem — westchnął, zatrzymując się, gdy dwójka przed nim to uczyniła. Jimin patrzył z zaskoczeniem na siedzącego przy stole aktora, który nie miał peruki. Z szeroko otwartymi oczami spojrzał na Jeona, który mroził go ostrym spojrzeniem.

— Jimin? — Taehyung się zdziwił widokiem chłopaka.

— Nie powiedziałem, że możesz wejść — mlasnął Jeon w stronę Jimina.

— Eh... Czyli ty już wiesz... — zaśmiał się nerwowo.

— Od kiedy? — zapytał zaskoczony dowódca Min.

— Od pewnego czasu — odpowiedział. — Jak już jesteście, to się rozgośćcie. Mamy do pogadania — oznajmił, a dwójka przełknęła nerwowo ślinę, nie wiedząc, czego mogą spodziewać się po gospodarzu.

...

Czwórka zasiadła do stołu. Rzecz jasna Jimin usiadł obok Taehyunga, a Yoongi obok Jeongguka. Przez pierwsze pięć minut wszyscy milczeli, jedynie spoglądając na siebie ukradkiem. W końcu Jeongguk raczył pierwszy zacząć tę rozmowę. — Widzę, że wasza dwójka jest zaskoczona moją wiedzą o Kitae. Nieźle to zaplanowaliście — rzekł, patrząc na winną dwójkę, która odwróciła spojrzenia, lecz pod stołem szturchali się nogami, chcąc zapędzić jednego do wyjaśnieć. Jednak żadnemu z nich nie było śpieszno do tego. — Gdyby nie przypadek w łazience, szybko bym się nie dowiedział, że Taehyung ukrywa się pod peruką. Co macie na swoje wytłumaczenie? — zapytał, patrząc srogo na dwójkę. Taehyung milczał, przyglądając się dwójce ze współczuciem. Wiedział, że Jeon żartuje sobie z nich, jednak Jimin i Yoongi wzięli to do siebie.

— Ty mu powiedz — szepnął Jimin.

— Ty. To był twój pomysł — rzekł Yoongi.

— Tchórz — pokręcił nerwowo głową. — Dobra ja to wyjaśnię. Razem z Yoongim chcieliśmy was pogodzić. Przygotowaliśmy tę randkę, aby was do siebie zbliżyć. Wszystko, co robiliśmy, było w dobrych intencjach. Chociaż nie powiem... Nie raz uważam, że nie zasługujesz na Taehyunga. Jesteś strasznym kutasem i stajesz po stronie twojego chłopaka oraz Jaechona — rzekł, jak myślał. Taehyung wiedział, że Jimin będzie szczery do bólu, jednak nie sądził, że użyje skruchy i obelg w jednej wypowiedzi.

— Tak myślisz? Pewnie masz rację — przyznał, a Jimin i Yoongi unieśli wysoko brwi, nie wiedząc, czy się przypadkiem nie przesłyszeli.

— Mówisz poważnie? — zapytał Min.

— Tak.

— Dostałeś cegłą w łeb? Czy ja śnię? — pytał dowódca Min, a Jimin podzielał jego niedowierzanie.

— Pewnie podmienili go przez jeden dzień — dodał Jimin.

— Kaszel... Kaszel... Obydwaj nie macie wyczucia — pokręcił nerwowo głową, po czym spojrzał na milczącego Taehyunga. — Moje relacje z Jaechonem i związek z Ryuchae nie ma teraz najmniejszego znaczenia. Nie mam również wam za złe tej intrygi, a tym bardziej Taehyungowi. Uszczęśliwia mnie fakt, że po tak długim czasie pragnął się do mnie zbliżyć, dzięki temu również coś zrozumiałem — rzekł z opanowaniem, zaskakując całą trójkę.

— Myślisz, że wie? — Yoongi szepnął do ucha Jimina.

— Ryj. Masz udawać, że nic nie wiesz — odpowiedział szeptem, a Yoongi odchrząknął.

— W takim razie bardzo cieszy nas to, że coś do ciebie dotarło... Można wiedzieć, co takiego? — zapytał dociekliwie, a Jeongguk pokręcił w rozbawieniu głową.

— Można, jak już jesteście tacy wścibscy. Taehyung nie chce, aby ktokolwiek o tym wiedział, ale myślę, że wasza dwójka miała w tym wszystkim swój udział, więc nie widzę sensu, aby to przed wami ukrywać. Zgodzisz się ze mną Tae? — spojrzał na chłopaka, który uśmiechnął się, kiwając w zgodzie głową. — Doszliśmy z Taehyungiem do porozumienia i znów się przyjaźnimy — oznajmił dwójce, która rozchyliła w oszołomieniu usta.

— Naprawdę? — Jimin spojrzał na Taehyunga.

— Naprawdę — potwierdził.

— To moje gratulacje — ucieszył się dowódca Min. — Mam nadzieję, że uszanujesz teraz tę przyjaźń i nie spieprzysz — rzekł, a dwójka przyjaciół niepewnie wymieniła się spojrzeniami.

— Właściwie to postanowiliśmy z Jeonggukiem, że zaczniemy od nowa... bez wspominania o przeszłości — rzekł.

— Co?! — obydwaj krzyknęli.

...

Jimin szedł wściekły, trzęsąc co rusz tyłkiem w złości, kiedy Taehyung powoli szedł za nim w stronę jednostki. — Nie wytrzymam! Co wy sobie myślicie?! — zatrzymał się nagle, zwracając w kierunku aktora.

— Nie ma co w tej sprawie myśleć. Ważne, że udało nam się pogodzić.

— Ha! — parsknął. — Co to za zgoda, kiedy on nic nie wie, zupełnie nic! A powinien! Powinien wiedzieć, do czego przyłożył rękę. Jak cię zranił, stając po stronie tego ścierwa Ryuchuja! — krzyknął, tupiąc nogami i rzucając rękoma na każdą stronę, przez co przechodzący ludzie spoglądali na niego, jak na wariata.

— Nie rób scen. Mnie to odpowiada — rzekł, nie widząc w tym problemu. Bardzo się cieszył, że udało mu się wrócić do dawnej przyjaźni. Było mu przykro, że Jimin nie podzielał jego szczęścia.

— Na jak długo będzie ci to odpowiadało, hm? — uniósł brew. — Teraz może być pięknie. Och, mamy takie piękne wspomnienia — przeżywał własny dramat. — Pamiętasz tamte kamyczki, ooo tak! Takie dwukolorowe, robiliśmy z nich kaczuszki na wodzie — kontynuował grę, po czym spoważniał. — Potem to się skończy, a jeszcze lepiej... ta podstępna dwójka dowie się o waszej zgodzie i znowu z czymś wyskoczy — rzekł, a Taehyung odwrócił nerwowo wzrok.

— Nie wkurwiaj mnie — zdenerwowany ruszył, mijając Jimina.

— Ja wiem, że moje słowa ci nie odpowiadają, ale spójrz prawdzie w oczy, Taehyung. Dopóki on nie zna prawdy, którą skrywasz nawet przede mną, on będzie się poddawał ich manipulacji. Znowu będziesz dla niego dobry, a oni wykorzystają twoją dobroć. Błagam! Nie pozwól, żeby historia zatoczyła koło — mówił przejęty. Taehyung zatrzymał się, zaciskając w zdenerwowaniu dłonie. Wiedział, że Jimin miał rację. Jednak jak mógł powiedzieć Jeonggukowi o tym, czego doświadczył przez jego nowe przyjaźnie, jak naprawdę wyglądała sytuacja z Ryuchae. Okropnie wstydził i bał się tego okresu życia.

— Zrobię, co w mojej mocy, aby tak się nie stało. Nie jestem gotowy wracać do przeszłości. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę. Proszę... nie każ mi się z tym mierzyć. Na razie wystarczy mi to, co wczoraj ta dwójka mi zrobiła. Wiedzą, że udawałem Kitae, ale na szczęście Jeongguk znał prawdę... Może dzięki temu udało mi się wygrać z nimi tę bitwę. Jednak wiem, że to dopiero początek — westchnął, a Jimin patrzył ze współczuciem na chłopaka. — Ale jak na razie, pragnę odbudować z Jeonggukiem naszą przyjaźń. Nie chcę jej zaczynać od bólu. Nie wiem, czy on w ogóle mi uwierzy, gdy nadejdzie dzień, w którym będę musiał wyjawić mu prawdę...

— Dobrze. Zrób, jak uważasz. Nie mam prawa cię umoralniać. Jednak to, co mówię, jest spowodowane troską. Nie chcę znów ujrzeć cię, jak osiem lat temu — rzekł ze spokojem.

— Nie ma, co tego wspominać. Tego, co ty wiesz Jeongguk nigdy ma się nie dowiedzieć, rozumiesz? — spojrzał z desperacją w oczy Jimina.

— Rozumiem.

Obydwaj rozdzielili się w jednostce. Jimin udał się do swojego pokoju, a Taehyung ruszył ku własnemu. Szedł długim korytarzem, czując niepokój w sercu. Ten niepokój nie był bez przyczyny, on dobrze wiedział, co mogło czekać w jego pokoju, dlatego się zatrzymał przed drzwiami. Nabierał oddechu, wypuszczając go przez nos, a dłonie drżały, obawiając się dotknąć klamki. Niepewnie wszedł do środka, rozglądając się po wnętrzu. Odczuł nieopisaną ulgę, widząc, że nikogo nie było. — Ach! — słysząc dźwięk dochodzący z łazienki, cały się spiął. Ruszył ku drzwiom, przedostając się do pomieszczenia. Otworzył szerzej oczy, widząc siedzącego na krześle Jaechona z telefonem w dłoni, ze zsuniętymi do połowy spodniami i zajętą drugą dłonią, dopieszczaniem własnego przyrodzenia. Stał za nim, bardzo dobrze widząc, co oglądał. Widząc na ekranie siebie w czerwonym pomieszczeniu, całkiem nagiego i pozbawionego sił, przyłożył do ust dłoń, nie mogąc uwierzyć, że Jaechon wciąż to posiadał. Wewnętrzny lęk, zaczął ujawniać się poprzez niespokojne zachowanie Taehyunga, który w niemocy upadł na kolana. — Wyłącz to! — krzyknął, trzymając się za głowę. — Sukinsynie, jak śmiesz to trzymać?! — dodał przez płacz, a Jaechon zatrzymał nagranie, zwracając się w kierunku aktora.

— Wróciłeś. Szkoda, że mi przerwałeś — wydął w niezadowoleniu wargę, blokując urządzenie. — Chciałem obejrzeć i podzielić się tym z twoimi fanami — wyszczerzył się, a przerażone oczy Taehyunga otworzyły się szerzej, po czym uniosły się na siedzącego przed nim mężczyzną.

— Nie możesz...

— Kto powiedział, że nie mogę? Mogę wszystko. Mówiłem, że mam cały czas pod kontrolą twoje życie. Osiem lat temu pozwoliłem ci odejść, ale mimo to się nie poddałeś. Wróciłeś, a ja byłem na to przygotowany — mówił zadowolony, a Taehyung nie wiedział, co czynić. — Jeśli chcesz zachować jeszcze medialną twarz, lepiej postaraj się mnie zadowolić.

~

Jakie wrażenia?

Ogólnie jest mi dziś trochę smutno, bo nie udało mi się zdać matury :( Z matmy się spodziewałam i liczyłam na poprawkę, ale nie angielskiego, nie wiem, co się stało :( Tyle dobrego, że z polskim dobrze poszło ^^' No nic, ja się nie poddaję łatwo, spróbuję za rok! ^^

Teraz wracając do niespodzianki. Jesteśmy po tym rozdziale, więc niespodzianka jest taka, że dziś wleci kolejny rozdział^^/ Suprise!

Zostawcie coś po sobie i do zobaczenia w kolejnym rozdziale już dziś!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top