Chapter 28 - OBIETNICA

~ Rozdział już jest! Miłego czytania :D


Jeongguk patrzył z zaskoczeniem na byłego przyjaciela, nie takich słów się spodziewając. Czy mógł naprawdę za nim tęsknić? Nie wiedział, czy może wierzyć słowom Taehyunga. Oczywiście, miło go tym zaskoczył, jednak wciąż pozostawał nieufny. Nie był pewien czy Taehyung mówił szczerze. Nie był w stanie zwyczajnie zapomnieć o tym, co nie dawno się wydarzyło, a także, co wydarzyło się w przeszłości. Dlatego niewiele emocji ukazał przed aktorem. Wewnątrz krzyczał z radości, a zewnątrz pozostawał bez emocji. Nie mógł zapomnieć o tym, co ujrzał w sypialni, gdy wrócił razem z Ryuchae, nie mógł odrzucić irytującej myśli, że Jaechona i Taehyuna naprawdę coś łączy. Wciąż pamiętał, jak osiem lat temu Taehyung zdecydowanie zaprzeczał wszystkim pogłoskom. Rzecz jasna widział nagranie z pocałunkiem tej dwójki, jednakże Taehyung oznajmił, iż to nigdy nic dla niego nie znaczyło. W tamtym czasie był w głębokiej relacji z Ryuchae i mało interesował się tym, co robił Taehyung. Bardzo się oddalili, jednak kontaktu nigdy nie zerwali, rzecz jasna do czasu.
— Nie wierzysz mi — burzę mózgu Jeona, przerwał szept aktora. Spojrzał na niego, widząc go naprawdę żałosnego. Był osłabiony, zasmucony i psychicznie wykończony. To wszystko było widoczne na pierwszy rzut oka. Nie chciał teraz dręczyć go pytaniami typu: Jak? Dlaczego? I kiedy? Widząc Taehyunga w tym opłakanym stanie, nie mógł mu tego zrobić.

— Lepiej odpocznij. Dopiero, co odzyskałeś przytomność. Nie chcę, żebyś znowu poczuł się źle — rzekł, chcąc go uspokoić, jednak na nic zdały się żałosne słowa, które nie były dla aktora odpowiedzią. Pragnął wiary Jeongguka, jednak wiedział, że to pragnienie było i wciąż będzie nieosiągalne.

— Czy jest w tym coś dziwnego? Czy ja jestem dziwny, nienormalny, niebezpieczny? — pytał, a pojedyncze łzy moczyły jego policzki. — Nie mogę uwierzyć, że po tylu latach przyjaźni tak we mnie zwątpiłeś tak jak się odwróciłeś... — mówił zasmucony, a Jeon zmarszczył w zdenerwowaniu brwi.

— A dałeś mi inne powodu, aby tego nie robić? To ty się zmieniłeś. Jak nie miałbym się odwrócić od kogoś, kto skrzywdził mojego chłopaka?! — zapytał. Jednak nie chciał się w tej chwili kłócić, to Taehyung mu tego nie ułatwiał.

— A ja ci mówiłem, że cokolwiek się stanie, to masz we mnie wierzyć. Myślisz, że bezpowodu powiedziałem ci wtedy te słowa?! — zapytał zdenerwowany, a Jeon uchylił wargi, chcąc odpowiedzieć ostrzej, mocniejszym argumentem, jednak z jakiegoś powodu go zabrakło. W końcu rzeczywiście mówił mu coś takiego na dachu, ale w tamtym momencie był zbyt przejęty Ryuchae, aby brać do siebie tak ważne słowa. W tamtym czasie pomyślał, że Taehyung obawiał się o ich przyjaźń i przesadzał. Czy to mogło być już ostrzeżeniem przed tym, co miało się potem wydarzyć? W końcu po tej rozmowie na dachu kilka dni później ich wieloletnia przyjaźń rozsypała się niczym karki papieru.

— Właściwe to ja... nie za bardzo cię wtedy słuchałem — westchnął, drapiąc się po tyle głowy. Taehyung słysząc o ignoracji przyjaciela, pokręcił nerwowo głową. — Pamiętam, że prosiłem cię, abyś dogadał się z Ryuchae i Jaechonem. Tym bardziej że od czasu mojej imprezy urodzinowej u Jaechona stałeś się nienawistny w stosunku do nich — rzekł, przypominając sobie o własnym interesie, który chciał załagodzić z Taehyungiem. Taehyung zaśmiał się cicho, lecz przez łzy, a długie i zgrabne palce, zaciskał na kołdrze.

— Czyli moje słowa przeszły przez twoje uszy, niczym nic niewarty podmuch wiatru... świetnie...

— Czy to było dla ciebie tak ważne? — zapytał, patrząc na niego z niezrozumieniem, widząc, że uraził słowami i wcześniejszymi intencjami byłego przyjaciela.

— Oczywiście... W końcu była w tym twoja obietnica. Jednak, jaką wartość miały słowa i prośba najlepszego przyjaciela przy twoim chłopaku? — zaśmiał się żałośnie, a Jeon odwrócił niespokojnie wzrok.

— Właściwie wszystko było dobrze, dopóki nagle się nie zmieniłeś. Nic wcześniej nie mówiłeś, że nie odpowiadają ci moi przyjaciele. Zrobiłeś scenę na tej imprezie urodzinowej i ci odwaliło — rzekł, jak czuł. — Wiem, że nie zachowałem się w porządku wobec ciebie, ale przegadaliśmy to po jakimś czasie... Ach! — zirytowany, pociągnął za końce ciemnych włosów. Taehyung, widząc jego niechęć, co do przeprowadzania niewygodnej rozmowy, odwrócił wzrok. — Nie wiem, po co grzebiemy teraz w przeszłości. To nie jest odpowiedni czas na to. Chciałbym wysłuchać, co naprawdę masz mi do opowiedzenia, jaki był twój punkt widzenia, ale powinieneś odpocząć. To nie jest odpowiedni czas. Ja się denerwuje, ty się denerwujesz — rzekł, chcąc na razie przełożyć tę rozmowę. Taehyung niepewnie spojrzał w ciemne oczy byłego przyjaciela, w których mógł ujrzeć zmartwienie, a może to była troska. Kto wie. Pokiwał lekko głową, zgadzając się nie wałkować tej rozmowy, która prawdopodobnie pomogłaby zrehabilitować ich sytuację.

— Niech będzie — szepnął, wątpiąc w to, że uda mu się ponownie przełamać.

— Trzymaj — podał chłopakowi pilot do telewizora. — Pooglądaj coś, a ja zaraz wrócę — wstał z miejsca. Taehyung niepewnie spoglądał na dowódcę, który wyglądał już na bardziej rozluźnionego. Opuścił sypialnię, zostając aktora samego. Taehyung nie mając wyjścia, włączył telewizję, zostawiając stację z dramatem. Właściwie nie wiedział, który leciał odcinek, ale ułożył się wygodnie w łóżku mężczyzny, wyczuwając jego woń nasiąkniętą w pościeli. Zapach Jeongguka zawsze był kojący i sprawiał, że czuł ciepło na sercu. Oglądał dramat ze znużeniem, czując, że powieki powoli się zamykają, jednak słysząc kroki, spojrzał w kierunku wyjścia. Widząc, że Jeongguk idzie z dwoma kubkami, podniósł się do siadu. — To dla ciebie — podał Kimowi kubek, który przyjął. Widząc zawartość kubka, poczuł ścisk w sercu. Kakao... Słynne kakao Jeongguka. Zapomniał, jak to było delektować się nim wraz z przyjacielem. Niegdyś słynne kakao Jeongguka było zwyczajem zimowych wieczorów z filmami czy serialami. Uśmiechnął się nieświadomie, patrząc z sentymentem w zawartość kubka.

— Dziękuje — rzekł, a Jeongguk zasiadł obok.

— Czekolada dobrze ci zrobi. Znalazłeś coś ciekawego? — zapytał, patrząc w ekran telewizora.

— Nie wiem właściwie, co to jest — odpowiedział szczerze, po czym upił łyk słodkiego kakao. Jednak widząc na ekranie samego siebie w scenie, w której główna bohaterka na niego krzyczy, prawie się zadławił. Zaczął kaszleć, a rozbawiony Jeongguk nie odrywał wzroku z ekranu, poklepując byłego przyjaciela po plecach.

— Nie wiesz? Dlaczego cię tam widzę? Czy to czas na samouwielbienie? — droczył się, a Taehyung odchrząknął, starając się dojść do siebie.

— Mówiłem szczerze. Zresztą nie poznałem tej dramy — wytłumaczył, a widząc siebie w scenie, w której chwyta za dłoń zezłoszczoną dziewczynę i przyciąga ją do siebie, zamykając w objęcia, zamknął w zażenowaniu powieki. Muzyka typowa dla takich scen przedostawała się do ich uszu, a Jeongguk oglądał to z zaciekawieniem, gdy siedzący obok Taehyung zakrywał wolną dłonią powieki, czując okropne zażenowanie.

— Wyglądasz tu młodo. Kiedy to nagrywałeś? — zapytał.

— To były moje początki w aktorstwie. Chyba pierwsza drama. Miałem wtedy osiemnaście lat — odpowiedział, wciąż zakrywając oczy. Nie chciał widzieć własnej gry, która na początku kariery ani trochę go nie zadowalała. Jednak po tej pierwszej grze, otworzyły się dla niego wrota do Show-biznesu. Ludzie pokochali świeżego aktora, młodego i urodziwego. Nie wiedział, czy sukces był gwarancją talentu, ale szczególnie przy wyborze obsady brali pod uwagę wygląd.

— Wcześnie zacząłeś. Jak to się stało, że wybrałeś akurat aktorstwo? Z tego, co pamiętam, zawsze marzyłeś o projektowaniu ubrań — rzekł, spoglądając na aktora, który w końcu raczył oderwać dłoń od topazowych oczu.

— Niespełnione marzenie — pokręcił lekko głową na boki. — To był dla mnie trudny czas, bardzo trudny. W tamtym czasie wyszedłem... z pewnego miejsca i tam spotkałem Namjoona. Namjoon był świeżym menadżerem i powiedział, że chce ze mnie zrobić gwiazdę filmową. Nie miałem właściwie żadnego celu w życiu i nie chciałem też kłopotać rodziców brakiem wizji na siebie, tym bardziej że przez dłuższy czas byłem dla nich problemem. Zgodziłem się i tak zaczęła się moja kariera. Po dwóch latach pracy wyprowadziłem się od rodziców i zacząłem radzić sobie sam — opowiedział mężczyźnie, mimo wszystko ciesząc się, że choć trochę zainteresował się jego życiem. — Zainteresowała cię moja droga do aktorstwa? — zapytał, zerkając na mężczyznę, który bardzo uważnie go słuchał.

— Wcześniej nie pytałem... Dlatego pytam teraz. Trochę zdziwiło mnie to, że jesteś aktorem, kiedy przyjechałeś do jednostki. Nie sądziłem, że jeszcze kiedykolwiek na siebie wpadniemy. Tym bardziej że twój ojciec nic mi wcześniej nie wspomniał — rzekł z głębokim westchnięciem.

— Masz z nim dobry kontakt? — zapytał.

— Typowo zawodowy. Czasem przez te osiem lat się do niego odezwałem prywatnie — odwrócił nerwowo wzrok.

— Ach tak? — uniósł wysoko brwi.

— Zapytać tylko o coś — burknął pod nosem.

— Rozumiem. A z tobą jak było? Z tego, co pamiętam, nie miałeś specjalnie planu na siebie — rzekł, a dowódca przyłożył do podbródka wskazujący palec.

— Powiedziałbym, że Yoongi mnie pociągnął w tym kierunku. Jaechon też ze mną poszedł. On zakończył szkolenie, a ja byłem tym bardziej zafascynowany. Dlatego postanowiłem brnąć w tym kierunku. Razem z Yoongim wpadliśmy na pomysł, aby otworzyć jednostkę na Jeju i tak o to tu jesteśmy — opowiedział, a Taehyung słuchał z uwagą jego słów. — Z drugiej strony Yoongiemu zależało, aby wyrwać mnie z nieodpowiedniego towarzystwa, żebym wyszedł na ludzi. Powiedzmy, że po twoim odejściu bardzo zboczyłem z odpowiedniej drogi — dodał. Taehyung miał wiele pytań. Chciał znać szczegóły, jednak bał się pytać. — Nie ma czym się chwalić — westchnął.

— A Ryuchae nie pomógł ci wyjść z tego?

— Ryuchae razem ze mną w tym był. Zaczął studia, a ja nie miałem na siebie żadnego pomysłu, przez co narobiłem mamie wiele bólów głowy — odpowiedział, pokręcając głową.

— Rozumiem... Cieszyłeś się, że wyjechałem, prawda? — zapytał, opuszczając wzrok, a Jeon patrząc na toczącą się akcję w dramacie, przełknął nerwowo ślinę.

— Z początku bardzo — przyznał szczerze, a Taehyunga mimo wcześniejszej wiedzy na ten temat, zabolało to tak samo, jak za pierwszym razem.

— A potem?

— Potem... Zgłupiałem — odpowiedział, nie chcąc podawać byłemu przyjacielowi szczegółów, najgorszego czasu w swoim życiu. Właściwie to się tego wstydził, wstydził się podzielić tymi przeżyciami z Taehyungiem, kiedy to wszystko toczyło się wokół niego. — Dlatego już nie myślałem o tobie — dodał.

— Łatwo wyrzuciłeś mnie z twojego życia...

— A ty nie zrobiłeś tego samego? — uniósł brew, patrząc z uwagą na aktora, który spojrzał w jego oczy.

— Chciałem, ale to się nigdy nie udało — odpowiedział, zaskakując Jeongguka, który zaniemówił.

— Chcesz powiedzieć, że przez ostatnie osiem lat ani razu nie wyrzuciłeś mnie ze swojego życia? — zapytał, nie mogąc w to uwierzyć.

— Dlaczego miałbym kłamać? Mówię, jak było i jest. Powiedziałem ci wcześniej, że zgodziłem się udawać Kitae ze względu na randkę Jimina. Jednak ta dwójka chciała, abym miał szansę spędzić z tobą czas, jak kiedyś... Spodobało mi się to, ponieważ mogłem poczuć się, jak dawniej. Tęskniłem za moim przyjacielem i ciężko było mi zrezygnować z Kitae, który miał u ciebie czystą kartę. Traktowałeś go tak, jak kiedyś mnie — uśmiechnął się smutno, żałując, że ta możliwość wymknęła mu z rąk.

— Kitae przypominał mi dawnego ciebie... Po tym, co się wydarzyło osiem lat temu, ciężko było mi uwierzyć, że to byłeś naprawdę ty... To tak, jakbyś nigdy się nie zmienił — powiedział, jak czuł. Taehyung odłożył pusty kubek, by ująć dłonią wierzch dłoni byłego przyjaciela, które ciemne sarnie oczy, spojrzały w jego oczy.

— Zmieniłem się po tym wszystkim, ty również się zmieniłeś, gdy zacząłeś się przyjaźnić z Jaechonem, a z Ryuchae zacząłeś randkować. Ty poszedłeś naprzód, a ja zostałem w twoim oczach daleko w tyle. Jednak moja zmiana była z zewnątrz, ale moje serce ani trochę się nie zmieniło — powiedział spokojnie, a Jeongguk całkiem stracił pewność siebie, do tego, co było w przeszłości i własnych uczuć. Taehyung zawsze promieniał, był wspaniałym przyjacielem i dobrą osobą. Jego oczy zawsze biły szczerością i empatią. Teraz? Dlaczego teraz nie było tego promienia, tych szczerych i pełnych empatii oczu? A za to miał przed sobą osobę, której blask całkiem zniknął?

— Właściwie, co się stało Taehyung? Dlaczego pod koniec i do dziś jesteś ze mną nieszczery? — zapytał, zaskakując aktora. Taehyunga całkiem zacięło, a poddenerwowany tym pytanie, zabrał dłoń z wierzchu dłoni Jeongguka.

— Jestem szczery — szepnął.

— Kłamiesz. Nie wiem tylko, w której kwestii mnie okłamujesz — rzekł, jak czuł. Wiedział, po prostu wiedział po tych oczach, że nie są z nim szczere. Ktoś, kto zawsze wzdychał i szalał za tą osobą, jak mógł nie zauważyć tej nieszczerości? Widział ją osiem lat temu i widział ją teraz. Jednak czy dobrze zinterpretował tę nieszczerość osiem lat temu?

~ Flashback

Jeongguk wszedł na dach, który był miejscem spotkań z najlepszym przyjacielem. Chciał bardzo z nim porozmawiać po tym, co wydarzyło się na imprezie urodzinowej. Jednak przez prawie dwa tygodnie nie widział go ani w szkole, ani poza nią. Zaskoczył się, widząc stojącego na krańcu dachu chłopaka, który wyglądał, jakby zastanawiał się nad skoczeniem. Podszedł bliżej, spoglądając na pełną zimna twarz przyjaciela. — Chcesz skoczyć? — zaskoczony spojrzał na niego, a on przystał obok.

— Co jeśli bym chciał? — zapytał.

— Musiałbym cię powstrzymać albo skoczyć z tobą — odpowiedział z rozbawieniem w głosie, a na ustach Taehyunga pojawił się uśmiech.

— Potrafisz żartować nawet na taki temat — pokręcił głową na boki.

— Taki już jestem. Cieszę się, że przyszedłeś... Przepraszam za to, jak się zachowałem na imprezie i jeszcze potem i przepraszam, jeśli znowu tak się żałośnie zachowam — rzekł, spoglądając kątem oka na przygnębionego przyjaciela. — No nie smuć się, proszę. Naprawdę żałuję.

— Wierzę ci. Ale wiesz, co o tym wszystkim myślę... — opuścił wzrok, a Jeongguk nabrał wyraźnie oddechu, nie chcąc drążyć niewygodnego tematu, tym bardziej że nie zgadzał się z Taehyungiem.

— Wiem i rozumiem, ale nie mieszaj się do mojego życia. — rzekł z opanowaniem.

— Ja cały czas chce dla ciebie jak najlepiej. Naprawdę!

— Wiem! Jestem ci za to wdzięczny. Nie chcę się kłócić, Tae. Nie możemy o tym zapomnieć i nie wracać więcej do tego tematu? — zapytał, patrząc z uwagą w pełne zawahania topazowe oczy.

— Jeongguk...

— Hm?

— Cokolwiek się stanie, proszę, wierz mi — zaskoczył chłopaka, który rozbawił się powagą najlepszego przyjaciela. Nie wiedział, co o tym myśleć, ale stwierdził, że Taehyung jest nieco przewrażliwiony od jakiegoś czasu, przez co nie brał do siebie tych słów.

— Zawsze ci wierzę.

— Obiecaj mi... — nalegał, a Jeon zmrużył w zmieszaniu oczy, nie rozumiejąc, dlaczego jest tak poważny.

— Obiecuję, że zawsze będę w ciebie wierzył.

Tak wyglądała ich rozmowa, zanim doszło do ostrej konfrontacji, która skreśliła ich przyjaźń. Podczas tej rozmowy, co było kluczowym momentem? To, że miał mu wierzyć? Cokolwiek się stanie... wierz mi... Czy naprawdę mogło chodzić o tę sytuację? Wtedy był na pewno szczery, ale inny... zimny i przygaszony.
— J-Ja naprawdę... Chciałem, abyś mi tylko wierzył, Jeongguk.

— Ale, co ci było z mojej wiary? Dobrze wiesz, co zrobiłeś — zauważył.

— Miałem nadzieję, że ty jako jedyny w to nie uwierzysz — opuścił wzrok pełen łez, a jego palce mocno się zaciskały. — Gdy wszyscy byli przeciwko mnie... wierzyłem, że ty będziesz po mojej stronie, ale bardzo się myliłem — dodał, wciąż słysząc i widząc słowa Jeongguka i jego pełne nienawiści spojrzenie.

— A jak mógłbym być po twojej stronie? Wciąż gardzę tym, co zrobiłeś. Ja wciąż płacę za twój błąd. Ty dałeś nogi, a ja wziąłem odpowiedzialność za to, co zrobiłeś i obiecałem zająć cię Ryuchae — powiedział zdenerwowany, odkładając kubek na stolik nocny. — Wkurza mnie rozmowa o tym. Nie mieliśmy o tym mówić, a wszystko zmierza w jednym kierunku — chwycił się za głowę.

— Ponieważ ten temat cały czas nas dzieli — zauważył.

— Czy możemy po prostu udawać, że nigdy nic nie było? Bądźmy głupcami i udawajmy, że dopiero się spotkaliśmy — mówił, będąc przewrażliwionym przez przeszłość. Niestety, ale Taehyung podzielał jego zdanie.

— Czy mam cię obronić przed Szogunem? — zapytał łagodnie, a Jeongguk spojrzał na niego pełen wątpliwości.

— Naprawdę chcesz to robić?

— Jeśli to jedyny sposób, by móc być bliżej, mogę głupcem z amnezją — uśmiechnął się ciepło, co odwzajemnił Jeon. — Jeongguk?

— Tak?

— Czy możemy znowu się przyjaźnić? — zapytał, a Jeongguk nie sądził, że jeszcze będzie mu dane doświadczyć tej chwili. Wrócić do przyjaźni po ośmiu latach? Czy to naprawdę się dzieje?

— Ja z przyjemnością chcę się z tobą przyjaźnić i zapomnieć o przeszłości — odpowiedział szczerze.

— Mam tylko jeden warunek...

— Jaki?

— Nie chcę, aby oni wiedzieli o tym, że znów się przyjaźnimy — powiedział, rzecz jasna mając na myśli Ryuchae i Jaechona.

— Dlaczego? Myślę, że dałoby się i z nimi pogodzić, Taehyung. Czy nie byłoby dobrze, gdyby cała nasza czwórka zapomniała o tym jednym zdarzeniu? Wiem, że dla Ryuchae może być to trudne, ale jeśli doszlibyście do zgody to...

— Nie zgadzam się. Nie chcę mieć z nimi nic wspólnego. Jeśli mój warunek ci nie odpowiada, to ja pogodzę się z tym, że zdarzenia z przeszłości będą nas dzielić — rzekł, nie mogąc zgodzić się na rozejm z tą dwójką. Dla Jeongguka mógł udawać, że nic nie było, jeśli mu taka forma zgody odpowiadała, ale z nimi? Nie było takiej możliwości. Tym bardziej po tym, co mu zrobili. Nigdy im tego nie wybaczy, tym bardziej Jaechonowi.

— Dobrze. Nic im nie powiem. Nikt nie będzie o tym wiedział. Możemy udawać przed innymi — rzekł, jednak z jakiegoś powodu dziwiła Taehyunga zmiana Jeongguka. Nie rozumiał, dlaczego chciał udawać, że niczego nie było, gdy żal między nimi był tak wielki? Jaki był w tym haczyk? Nie chciał za dużo o tym myśleć, pragnął wykorzystać chwilę, gdy mógł ponownie mieć z powrotem najlepszego przyjaciela.

— Obietnica — wyciągnął w jego kierunku mały paluszek, który Jeongguk złączył z jego.

— Obietnica — Taehyung uśmiechnął się pogodnie, czując się, jak za czasu, gdy byli dziećmi i złożyli wspólnie wieczną obietnicę, która była nicią ich silnej więzi. Czyżby był dla niej ratunek? Taehyung odsunął palca od palca Jeongguka, nie wiedząc, co właściwie czuć. Radość? Wstydził się cokolwiek po sobie pokazać. Mimo głębokich uczuć i pociągu do Jeongguka nigdy nie śmiałby prosić o więcej niż przyjaźń. Przyjaźń w zupełności mu wystarczała.

— Nie wiem, jak mam się z tym czuć. Osiem lat bez przyjaźni, zrobiło swoje — rzekł, kładąc się bok. Jeongguk spojrzał na chłopaka, którego zmierzył od głowy w dół. Leżał na kołdrze, a nie pod nią, przez co dopiero teraz mógł ujrzeć go w swoim T-shircie, który naprawdę mu pasował, pomimo że był o wiele za duży. Jednak to było jeszcze nic... smukłe oliwkowe nogi, sprawiły, że poczuł krew w nosie. Jasna cholera! Zdenerwowany, nie chcąc na to patrzeć, położył obok, zwracając przodem do aktora, który otworzył szerzej oczy. — Krwawisz — powiedział zmartwiony, widząc, że krew ucieka z nosa dowódcy. " Kurwa, nie dość, że przez nieprzyzwoitą myśl poczułem, to jeszcze brudy nosem mi wychodzą"

— To nic — powiedział, chcąc przyłożyć rękaw do nosa, jednak przez to wszystko zapomniał, że założył T-shirt z krótkim rękawem, przez co umazał rękę krwią. — Cholera — syknął, a Taehyung cicho się zaśmiał. — Zajmę się tym — podniósł się do siadu, by zdjąć T-shirt. Oczy Taehyunga otworzyły się szerzej, widząc umięśnione ciało, które było za gorące na zdrowe oczy. Odchrząknął, nie chcąc, aby to jemu poszła krew z nosa. Jeongguk otarł rękę bluzką, po czym zatamował nią nos.

— Weź, niżej pochyl głowę — powiedział zmartwiony.

— Nie martw się, to nic poważnego. Zresztą wracając do tego co mówiłeś, to się z tobą zgodzę. Okres czasu robi swoje, ale czuj się swobodnie. Nie musisz się krępować. Wiemy o sobie praktycznie wszystko — powiedział, a Taehyung nie mógł się z nim nie zgodzić.

— Wystarczy, że nadrobimy osiem lat — uśmiechnięty, przytulił głowę do poduszki. Gdy Jeongguk zatamował w końcu krwawienie, odłożył koszulkę, spoglądając na przyjaciela, który wyglądał rozkosznie, naprawdę pięknie, że żal dosięgał go z każdą sekundą na myśl o tym, że stchórzył osiem lat temu i nigdy nie wyjawił mu swoich uczuć. Czy gdyby to zrobił, byliby do teraz razem? Niepotrzebnie niedorzecznie myślał o rzeczach, które nie miały już znaczenia, ale widok Taehyung za każdym razem przywoływał tę myśl. — Dlaczego tak mi się przyglądasz? — zapytał zmieszany, widząc, że od dłuższej chwili mężczyzna w milczeniu mu się przygląda.

— Daj się nacieszyć twoim widokiem — zaśmiał się nerwowo, po czym wstał z łóżka. — Idź spać. Musisz odpocząć po tym wszystkim. Jak będziesz mnie potrzebował, jestem w salonie — rzekł, chcąc się ulotnić, zanim naprawdę poniosą go żądze. — Dobranoc. — odwrócił się z zamiarem odejścia, jednak robiąc krok, poczuł, że coś przyczepiło się do jego spodni, przez co odwrócił się, widząc, że Taehyung go zatrzymywał. — Czegoś potrzebujesz? — zapytał zdziwiony, a Taehyung odsunął niezręcznie dłoń, widząc, że nie wyglądało to najlepiej. Jednak czy to była jego wina, że nie miał na sobie niczego prócz spodni?

— Ja... no wiesz... — mamrotał cicho.

— Taehyung mów normalnie, proszę — poprosił, patrząc na niego wyczekująco.

— Będziesz spał tu ze mną? — zapytał onieśmielony, odwracając wzrok, gdy policzki wrzały niemiłosiernie. Jeongguk poczuł automatycznie pustynię jamie. Zaskoczył się tym pytaniem, jednak nie mógł zaprzeczyć, że propozycja Taehyunga naprawdę go ucieszyła. Spanie razem? Kiedyś nie mogli się bez tego obyć, gdy u siebie nocowali. Ich matki zawsze szykowały osobne posłania, a oni i tak lądowali w jednym łóżku, śpiąc wtulonym w siebie.

— A co boisz się być sam? — uniósł brew.

— Powiedzmy... — odpowiedział.

— Mam przygotować odstraszacz? — dopytał, a Taehyung pokręcił lekko głową na boki.

— Ty wystarczysz — powiedział, czując się zażenowanym tą rozmową.

— Zawsze mogę go dla ciebie wyszydełkować. Pamiętasz, jak zawsze robiłem dla ciebie amulet z czerwonej wełny? — zapytał, wracając na łóżko. — Zawsze po zgaszeniu światła się bałeś, więc wziąłem szydełko i zrobiłem twój amulet — uśmiechnął się, wspominając miło tę chwilę. Taehyung odwrócił się, nie chcąc nawet tego komentować. Jeongguk zgasił światło w pomieszczeniu, okrywając ich kołdrą. Jednak żaden z nich nie przekroczył granicy, by chociażby zetknąć się palcem. Uszanowali dzielący ich dystans. Jednak Taehyung nie potrafił przestać myśleć o wcześniejszych słowach, które były dla Jeongguka miłym wspomnieniem, a dla niego codziennością.

"Gdybyś wiedział, ile zrobiłem twoich amuletów, by przetrwać każdy dzień... Twój amulet był i zawsze będzie jedynym ratunkiem... "


Jakie wrażenia? Rozdział właściwie skupiony na jednym wątku. Zajął mi ponad 3,5k słów. Co myślicie o skretnym powrocie do przyjaźni między naszymi głównymi bohaterami?

Mam jeszcze jedną wiadomość, być może smutną i właściwie możecie mieć mi to za złe. FF Freed in dance, muszę na razie zawiesić. Próbowałam pisać do niego, ale wiecie, piszę i nie mogę więcej niż kilka zdań wyciągnąć. Nie czuję na razie zapału do tego ff. Wybaczcie, ale mam tyle projektów do zrobienia, że mi nie idzie, nie mam weny do tego. Liczę, że wróci, bo cały plan wydarzeń mam rozpisany, ale słowa mi się tam nie kleją. Postanowiłam pisać Wieczną obietnicę. Mam też na głowie Pamiętam o Tobie. Jestem w trakcie kończenia pierwszej części, którą muszę poprawiać do wrześniowego wydania w druku, a zaraz po tym muszę zająć się częścią 2 i 3, do tego piszę dla siostry całą fabułę i skrypty do mangi, która jest totalną odskocznią od świata Fanfików BL xD Także mam tego sporo do pisania, poprawiania i wydawania. Jednak mam nadzieję, że uda mi się wrócić do Freed in dance, by to skończyć. Mam nadzieję na zrozumienie i przepraszam was :( 

Widzimy się w następnym rozdziale, bodajże we wtorek wstawię ^^ Dla motywacji proszę o pozostawienie czegoś po sobie <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top