Chapter 24 - W POTRZEBIE
~ Witam Zanim przejdziemy do rozdziału, pragnę napisać kilka słów od siebie. Widziałam pytania dotyczące ostatniego rozdziału i znajomość wiedzy Jeongguka na temat tożsamości Kitae. Nie odpowiadałam ze względu na to, że muszę o czymś pisać i nie podawać wszystkiego na jednym talerzu ^^ Skoro już usprawiedliwiłam mój brak odpowiedzi, to serdecznie zapraszam was do rozdziału ^^
Taehyung schował telefon do kieszeni, wstając na równe nogi. Zima powoli topniała, a wiosna informowała o swoim nadejściu. Drzewa wciąż pozostawały puste, zimne i bezbarwne, jednak małe pączki rodziły nadzieję, a nadzieja była dla nich szansą na rozkwit. Grube ciemne rzęsy aktora dotykały skóry, gdy stał z zamkniętymi oczami, oddychając dla uspokojenia serca. Jeongguk lubił Kitae... a Taehyunga już nie. To bardzo bolało, jednak ten ból znośny. Nie to, co w przypadku Jaechona, który od dnia dzisiejszego będzie pełnił funkcję dowódcy. Przez ten fakt chciał ponownie zanieść się płaczem, a najlepiej zaszyć się w czeluściach nicości. Bezradnie dłonie zwisały swobodnie, a dłonie drżały w emocjach, które tłumił głęboko w sercu. Uniósł głowę, pozwalający by wachlarz rzęs otworzył się, a topazowe oczy wlepiły się w szare niebo. Kąciki oczu aktora były wciąż czerwone, jednak oczy okazywały rozpacz, wielki smutek oraz strach. Ponieważ Kim Taehyung bał się tego, co przyniesie przyszłość.
Słysząc za sobą kroki, całe ciało chłopaka się spięło, a oddech zwolnił. Ostrożnie się odwrócił, nieco się uspokajając. Widok dowódcy Jeon spowodował, że przybrał obojętnego wyrazu, nie chcąc pokazać po sobie żadnych oznak słabości. — Dowódca... — powiedział, jak gdyby nic. Oczy Jeongguka również okazywały obojętność, jakby usunęły wcześniejszy obraz rozpaczy byłego przyjaciela. Rzecz jasna miał mnóstwo pytań. Dlaczego tak bardzo płakał? Dlaczego właśnie na Jaechona zareagował tak żarliwym bólem? Dlaczego ukrywał się pod peruką i udawał kogoś innego? Chciał pytać o to dużo wcześniej, jednak nie miał odwagi. Zacisnął swoje wąskie wargi, wpatrując się w duże oczy byłego przyjaciela. Jednak stojąc z nim twarzą w twarz, wolał nie pytać. — Czy coś się stało? — zapytał, widząc, że od dłuższej chwili mężczyzna milczał.
— To ja powinienem o to pytać — rzekł z chłodem, a chłopak opuścił wzrok, ściskając palce, gdy odczuwał niepokój. — Dlaczego tak wybiegłeś podczas powitania Jaechona?! To nie było wobec niego w porządku — dodał nieczule.
— Wiem, to było... złe — wyszeptał.
Jeongguk zmarszczył brwi, wpatrując się w głębokich myślach w aktora, nie wiedząc, co czuć. Czuł się zagubiony.
" Dlaczego na mnie nie patrzysz?
Dlaczego się nie wykłócasz?
Dlaczego nie próbujesz mnie krytykować? A za to stoisz przede mnie pokonany? O co w tym wszystkim do cholery chodzi?! "
Myślał głęboko, nie potrafiąc zrozumieć.
— Jeśli mam być szczery... Poczułem się źle. Potrzebowałem zaczerpnąć powietrza — wyjaśnił.
Mam w to uwierzyć?!
— Cokolwiek. Wróć lepiej. Masz zajęcia. Lepiej, żebyś ich nie pomijał — oznajmił, po czym niewzruszony się odwrócił, kierując się w kierunku wejścia do budynku. Taehyung nie spojrzał za nim, wciąż stojąc nieruchomo. Nie potrafił funkcjonować, nie teraz, kiedy był w zbyt wielkim oszołomieniu.
Jeongguk zatrzymał się, idąc korytarzem, gdy mijał łazienkę, którą ostatnim razem Taehyung z Jiminem czyścili. Weszedł do środka, rozglądając się po pustej przestrzeni. Jednak wspomnienia wciąż uderzały w niego jak pioruny.
Po wyjściu Taehyunga i Jaechona nad Jeonggukiem ciążył rozwścieczony Ryuchae. Uszy bolały go od nasłuchiwania żalu chłopaka, który posiadał wiele żalu do osoby, którą odważył się pocałować. Jednak mógł w tej chwili myśleć o żałowaniu i współczuciu, kiedy chciał krzyczeć z radości i wołać, jak wspaniałego pocałunku doświadczył?
— W życiu mnie tak nie rozczarowałeś jak teraz, Jeongguk! — krzyczał we łzach.
— Stało się. Nie cofnę czasu, a nawet bym nie chciał — rzekł szczerze, a Ryuchae rozchylił w niedowierzaniu wargi, które drgały w rozdrażnieniu.
— Jak śmiesz w ogóle mówić mi to w twarz?! — zapytał, nie potrafiąc zapanować nad sytuacją. Kim Taehyung narobił niezłego bałaganu i zaczął mieszać w sercu Jeongguka, którego pierwszą miłością był właśnie Taehyung. Ryuchae miał prawo do obaw. Każdy wiedział, jak Jeongguk w liceum szalał za swoim najlepszym przyjacielem. Gdyby nie jego starania i pomoc Jaechona nie posiadałby teraz dowódcy. Nie mógł pozwolić, aby zgniły owoc miał szansę na ratunek. Trzeba było się go pozbyć i pozwolić na całkowity rozkład. — Powiedz mi, że to tylko chwilowa słabość, Jeongguk — zdesperowany, ułożył dłonie na klatce piersiowej mężczyzny, patrząc na niego z dołu, gdyż dowódca przewyższał go wzrostem.
— Chyba... To raczej słabość. Nie męcz tym swojej głowy — uspokoił chłopaka, jednak jego myśli wciąż były przy pięknych ustach Taehyunga. Dreszcz przechodził wzdłuż jego kręgosłupa, przypominając sobie oddawanie pieszczot przez aktora i tego jak czuł drżenie jego kruchego ciała. Serce nie potrafiło ugasić pożaru, który wzniósł były przyjaciel, jednak Jeongguk kochał ten pożar, kochał to uczucie niedosytu i silnego uczucia pożądania.
— No dobrze, ale nie zbliżaj się do niego więcej w ten sposób. Ranisz mnie tym — rzekł zasmucony, a oczy Jeongguka wątpliwie spojrzały na chłopaka. Faktycznie zapominał się i nieumyślnie ranił osobę, której przysiągł, że z nim zostanie, biorąc na swoje barki odpowiedzialność za krzywdy, których dokonał Taehyung. Na tę myśl odrzucenie do chłopaka wzrosło, uciszając głęboko skrywane uczucia w jego sercu do swojej pierwszej miłości.
— Uspokój się. Nigdy nie zapomnę, co ci zrobił — ucałował chłopaka krótko w czoło. — Wracaj już, a ja posprzątam — rzekł z opanowaniem, a zadowolony Ryuchae cmoknął go w policzek.
— Rano przyjdę — uspokojony, opuścił łazienkę, pozostawiając w niej Jeongguka. W burzliwych emocjach pociągnął za końce własnych włosów, próbując zatrzymać w sobie to, co głęboko drzemało w sercu.
Jedno było pewne.
Nie wybaczy Taehyungowi tego, co zrobił.
Wyciągnął z kieszeni spodni telefon, wpatrując się w zapisany kontakt, potrzebując rozmowy z osobą, która przebudzała w nim uczucia, na które myślał, że nie będzie w stanie się nigdy zdobyć. Kitae... Ta osoba była niewinna, dobra i uczciwa oraz piękna. Z nikim dawno tak dobrze się nie czuł, jak z nim. Wybrał połączenie do chłopaka, przykładając do ucha telefon. Zmarszczył jednak brwi, gdy dźwięk telefonu rozbrzmiał się w pomieszczeniu. Podszedł niepewnie do dźwięku, znajdując na podłodze telefon, na którym wyświetliła się nazwa z jego imieniem. Zmieszany podniósł urządzenie, widząc, że to telefon Kitae.
Ale jak?!
Zmarszczył brwi, mając nadzieję, że to nieśmieszny żart.
Może to Jimina?
Ale czy to by znaczyło, że kręci go Park?!
Automatycznie na tę myśl się skręcił.
Nagle telefon znowu zabrzmiał. Jeongguk spojrzał na wyświetlacz.
"Jimin"
Dzwonił Jimin, więc telefon nie należał do Jimina, a do...
Oczy przekrwawiły się natychmiast, gdy dochodził do prawdy. Kitae nigdy nie istniał... To jak się przy nim czuł, to, co lubił Kitae lubił Taehyung. Gry... Taehyung było dobry w hokeju na stole... Taehyung nie lubił ostrych potraw, zawsze po nich twarz mu płonęła, a oczy łzawiły, jak po nadejściu tajfunu. Wszystkie nowe doświadczenia z Kitae prowadziły do Taehyunga. Dysząc, oparł się o ścianę, blednąc na twarzy.
"To nie może być prawda..." "Czy ja mogłem go naprawdę polubić?" " Naprawdę wciąż potrafi poruszyć moje serce?!" — Myśli szalały, a właściwie w tej chwili wyglądał na szaleńca, gdy trzymał się dłońmi za głowę. Potem pomyślał:
— Yoongi!
— Właśnie go minąłem — usłyszał wchodzącego do środka Jaechona, na którego spojrzał. — Coś się stało? Wyglądasz, jakbyś zobaczył ducha — mówił rozbawiony, a Jeongguk rozchylił wargi, chcąc podzielić się z przyjacielem informacją, którą właśnie odkrył. Jednak z jakiegoś powodu nie powiedział ani słowa. Zmierzył mężczyznę, dla którego ta informacja mogłaby być korzyścią, a na tę myśl filmik sprzed lat przeminął przed jego oczami, przez co zacisnął dłonie, nie chcąc dzielić się sekretem Kim Taehyunga.
— Powiedzmy. Rozmawiałem z Ryuchae i rozbolała mnie głowa — wyjaśnił.
— Rozumiem, ja rozmawiałem z Taehyungiem — oznajmił.
— Po co?! — zapytał zdenerwowany.
— Chciałem go nastraszyć — zaśmiał się głupkowato, jednak Jeonggukowi nie było wcale do śmiechu, tym bardziej po wysłuchaniu wcześniej uczuć aktora. — Dowiedziałem się, że pocałował cię, bo było mu ciebie żal — na te słowa, dłonie Jeona zacisnęły się jeszcze mocniej.
— Nie obchodzi mnie to — prychnął, po czym minął chłopaka. — Idź do mojego pokoju, a ja pójdę jeszcze w jedno miejsce — rzekł, idąc do wyjścia, trzymając w jednej dłoni telefon aktora, znając prawdę.
Jeongguk oparł się o ścianę w łazience, nie wiedząc, co właściwie czyni. Czy to było właściwe? Czy to było fair wobec zranionego Ryuchae? Czy powinien pozwolić działać własnej desperacji i zazdrości, by zrozumieć, co naprawdę czuje i dlaczego Taehyung podjął taki krok, aby się do niego zbliżyć? Wahał się, jednak jego desperacja, zazdrość, pożądanie i dawne uczucia były tak silne, że niemal rozsadzały jego serce.
"— Czy Taehyung wciąż cię interesuje? — zaskoczył Jaechona, który uśmiechnął się szerzej.
— Aż tak to widać? — uniósł brew, nie robiąc z tego niczego zaskakującego, jednak nie wiedział, że tą odpowiedzią podpala ląd pod dowódcą, który z niezrozumiałych przyczyn, czuł niedopisania zazdrość, jak i strach.
— Mówiłeś, że go nienawidzisz po tym, co zrobił Ryuchae — zauważył.
— Ryuchae nie będzie miał nic przeciwko. Może się dzięki temu uspokoi. Zresztą tym razem sprawię, że Taehyung się we mnie zakocha — rzekł, a Jeon zaśmiał się nerwowo.
Po twoim kurwa trupie.
— Może i ja powinienem spróbować swoich sił, żeby utrudnić ci zabawę — wysilił się na uśmiech, a Jaechon spoważniał.
— Ty nie możesz. Masz Ryuchae, który przeżył przez niego traumę. Jak możesz chcieć myśleć o rywalizowaniu ze mną, co?"
Palce Jeongguka brutalnie się zaciskały, przypominając sobie wcześniejsze słowa Jaechona. Czuł, że Jaechon nie odbiera go jako osobę godną rywalizowania, a może wręcz przeciwnie, naprawdę się go obawia. Jednak im dłużej o tym myślał, tym bardziej czuł, że musi pozwolić własnej zazdrości się wykazać.
"Nie oddam go bez walki...
Nie ważne, że jesteśmy przyjaciółmi... Nie chcę widzieć Taehyunga razem z nim!
Ja... Ja... Ja... Co ja powinienem czuć?
Kurwa mać! — chwycił się za głowę, czując, że serce wewnątrz wrze.
A co z tym, co zrobił?!
Co jeśli nie będzie mną zainteresowany?
Ale w końcu jest Kitae... nie wie, że ja wiem, więc mogę mieć szansę sprawić, że przebudzę w nim uczucia... Tak... Tak... Tak... Tak będzie dobrze. Ja wiem, a on będzie szczery. Może będę w stanie go zrozumieć."
Po obiedzie Taehyung wraz z Jiminem udali się na siłownie. W szatni każdy się przebierał, rozmawiając głośno o nowym dowódcy. Uszy Taehyunga, mimo że nie chciały słyszeć, nie mogły uciec przed niepożądanymi głosami.
— Ten nowy dowódca jest cholernie przystojny — przemówił Byun Baekhyun nie szczędząc sobie pochwał na temat Jaechona. Co prawda był naprawdę przystojny. Ciemne włosy, które ścięte były w najnowszy trend fryzur w Korei. Boki miał wygolone, a długa grzywka zawsze była idealnie ułożona w tył. Mężczyzna był wysoki, jego wzrost sięgał stu osiemdziesięciu dziewięciu centymetrów, a Jeongguk był niższy o niecałe dwa centymetry, jednak przy Taehyungu mierzącym wzrost stu siedemdziesięciu ośmiu centymetrów mógł jedynie patrzeć na nich z dołu. Jaechon był również dobrze zbudowany, a jego cera była zawsze opalona. Poza tym pochodził z bogatej rodziny, która bardzo rozpieściła jedynego syna, zawsze dając mu to, czego pragnął. To nie zmieniło do teraz. Jaechon wciąż zależny był od rodziców, których majątek należy do dziedzica. Rodzina mężczyzny słynęła ze znanej na całym świecie firmy technologicznej, a po rodzicach to Jaechon miał przejąć rządy. Jednak tylko Kim Taehyung wiedział, kim naprawdę jest Jaechon i jak paskudny posiadł charakter. Nawet jeśli był przystojny i niesamowicie silny, nigdy by mu nie zaimponował.
— Jest na co popatrzeć — skomentował Kyungsoo. Jimin przelotnie spojrzał na dwójkę, po czym przeniósł wzrok na aktora, który stał już przebrany w sportowy outfit.
— Poradzisz sobie? — zapytał niepewnie, a Taehyung spojrzał na niego ostrożnie.
— Dlaczego nie miałbym? — rzekł nieco podirytowany. — Zachowujesz się, jakbyś wszystko wiedział. Powiedz mi, co ty niby o mnie i o nim wiesz? — zapytał, nie brzmiąc spokojnie. Wewnątrz był przerażony, a tym bardziej stawał się szorstki.
— Tylko kilka faktów.
— Na przykład?
— Wtedy w łazience szkolnej, byłem świadkiem, jak cię siłą chciał pocałować — odpowiedział, zaskakując aktora, który na to wspomnienie cały się spiął. — Widziałem również jak Jeongguk cię potraktował i widziałem, co potem zrobiłeś. Właśnie dlatego się martwię, Taehyung. Czuję, że on ma coś z tym wspólnego i nawet nie próbuj zaprzeczać — rzekł z powagą w głosie, martwiąc się o chłopaka.
— Nie musisz się martwić. To wszystko... to już przeszłość. Nie mów o tym nikomu, a tym bardziej, co zrobiłem, okej?! — zapytał zdenerwowany. Jimin niepewnie pokiwał głową, choć wiedział, że było za późno, ponieważ powiedział o tym Yoongiemu. Dlatego wolał pominąć ten fakt, zanim bardziej wkurzy chłopaka.
— Okej. Nie denerwuj się — uśmiechnął się delikatnie. — Chodźmy już — po tych słowach obydwaj udali się na salę, gdzie za nimi ruszyli pozostali. Wszyscy zatrzymali się w oszołomieniu, gdy powitał ich widok przystojnego dowódcy, który śmiało stanął przed nimi bez koszulki.
— Odważny. Nie lubię takich — szepnął Chanyeol w stronę Kim Jongina, który również się z nim zgodził. Jednak wzrok Chanyeola ostrożnie spoglądał w stronę zarumienionego Baekhyuna, który mimo separacji wciąż na papierku był jego mężem. Jak śmiał rumienić się na innego w jego obecności?!
Jednak mężczyzna nie wydawał się zainteresowany żadnym z obecnych mężczyzn, którzy jedynie mu schlebiali potrzebną atencją. Jaechon patrzył tylko na jednego i był nim rzecz jasna aktor. Taehyung stał z opuszczonym wzrokiem, nie chcąc obdarzyć go spojrzeniem i ofiarować mu choć trochę uwagi. Ryuchae stał w tłumie, patrząc z rozbawieniem na starania Jaechona. Z jednej strony wydawał się żałosny, poświęcając całą energię dla kogoś, kto nim gardził. Nie potrafił zrozumieć, co Jaechon i Jeongguk w nim widzieli. Ich żałosne spojrzenia na tę jedną osobę były denerwującym widokiem.
— To będzie nasz pierwszy raz. Nie chcę być dla was w pierwszym dniu tyranem, dlatego zrobimy rozgrzewkę i każdy z was otrzyma po jednym zadaniu. Przygotowałem losy. Każdy z was wylosuje dzisiejsze zadanie i na tym zakończy trening — rzekł sympatycznie, wręcz czarująco. Swym dżentelmeńskim zachowaniem bardzo szybko zyskał sympatię uczestników szkolenia. Taki był właśnie Jaechon. Uprzejmy, koleżeński i oszałamiająco przystojny. Tylko Taehyung wiedział, że to wszystko jest grą, publiczną nieskazitelną maską.
Każdy po kolei podchodził do Jaechona, losując zadanie. Jimin wylosował ćwiczenia przy worku bokserskim, a do jego zadania również dołączyły osoby. Taehyung podszedł do mężczyzny, nie podnosząc na niego wzroku. Wylosował zadanie, którym były ćwiczenia na rowerku. Z jednej strony nie było to złe, a z drugiej strony po nim Ryuchae wylosował to samo zadanie, przez co zadanie nie wydawało się już tak zadowalające.
Usiadł na rowerku, zabierając się za ćwiczenia. Miał półgodziny na wykonanie ćwiczenia, co nie było najgorsze. Normalnie zadania na siłowni z Jeonggukiem była torturą. Trzymał wszystkim przez pełne dwie godziny i wszyscy otrzymywali wymagające ćwiczenia. Półgodziny na rowerku do pikuś. Ryuchae zasiadł na rowerku obok, jednak żaden z nich nie zamienił ze sobą słowa. Po piętnastu minutach Taehyung zatrzymał się, by sięgnąć po butelkę wody, którą pozostawił na podłodze. Zmarszczył jednak brwi, widząc dwie butelki. Jedna z nich była a druga Ryuchae.
— Ta obok jest twoja — rzekł sucho Ryuchae, na którego Taehyung uniósł wzrok. Nie powiedział nic. Nie zamierzał dziękować, choć wypadało. Chwycił za butelkę, po czym upił kilka łyków, by zaraz po tym zakręcić butelkę i odłożyć ją na miejsce. Wsiadł z powrotem na rowerek.
Jaechon spacerował po siłowni, obserwując zmagania uczestników szkolenia. Podszedł powoli w kierunku aktora, widząc ociekające krople potu na jego twarzy. Zatrzymał się przed nim, widząc, że próbował zignorować jego obecność. — Jeśli możesz, jak skończysz, poczekaj na mnie w sali — rzekł do aktora, który słysząc jego słowa, w końcu raczył na niego spojrzeć. Taehyung zatrzymał się, parskając głośno, co również zmusiło Ryuchae do zatrzymania.
— A z jakiej to racji mam czekać na dowódcę w sali? — zapytał zaciekawiony, jednak w głosie czuć było złośliwość. Jaechon uśmiechnął się, przepadając za tą stroną aktora.
— To rozkaz — rzekł, nie dając aktorowi możliwości odmówienia. Gdy Jaechon odszedł Taehyung zmarszczył brwi, nie potrafiąc zrozumieć, po co miał iść do sali. Westchnął głęboko, wiedząc, że musi zachować czujność. Kiedy skończył, chwycił za butelkę, upijając w upragnieniu kilka łyków.
Wszedł do pustej sali, w której stało biurko, dwa krzesła, a pod oknem kanapa. Poza tym stały półki z ciężarkami. Taehyung podszedł do biurka, gdzie się zatrzymał. Odstawił w połowie pełną buteleczkę, oczekując na przyjście mężczyzny, który rozkazał mu przyjść.
W duszy poczuł nieopisany niepokój, a całe ciało czuło nagły wzrok temperatury. Chwycił się za rozgrzane policzki. Płonął, naprawdę płonął. W tej chwili miał głowie pstro. Jedna wielka lawina niszczyła go od środka, przez co pot obficie ociekał po oliwkowej skórze. Ciężko dysząc, podszedł do kanapy, na którą wszedł, w desperacji otwierając okno.
"Jak dobrze" — pomyślał, gdy chłodny wiatr otarł się o skórę, kiedy wystawił głowę za okno. Jednak pomimo chwilowej ulgi, temperatura ani trochę nieopadła. Zakręciło się mu w głosie, gdy bezradnie upadł na kanapę. Oparł dłonie na oparciu, klęcząc na meblu. Klęczał z opuszczoną głową, wciskając paznokcie w skórzane oparcie. — Ach! — stęknął bezkontroli, gdy gorąca krew doszła do przyrodzenia, rozpalając go do granic. Skręcał się, walcząc z lawiną żądzy. Jednak nie potrafił zapanować nad twardym przyrodzeniem, który domagał się dotyku. Oczy aktora łzawiły przy walce moralnej, jednak jego dłoń tak bardzo chciał w tej chwili znaleźć się na kroczu, aby choć trochę sobie ulżyć.
"Nie!" krzyczał podświadomie, nie chcąc w tej chwili, w tej dupnej sytuacji wić się na oczach Jaechona. Musiał uciekać, zanim tu przyjdzie. Zdesperowany zrzucił się z kanapy, lądując na podłodze. Dyszał, czując na skórze swój własny gorący oddech, od którego bolała głowa. Czuł się tak sztywny między nogami, że nie był w stanie wstać. Wciąż sapał i majaczył: Agh! Ugh! Mhm!
Przeklinał ten moment. Jednak był tak zdesperowany, że czołgał się do wyjścia. Musiał. Musiał się wydostać z tego miejsca. Choć jego podświadomość płonęła, wiedział, że za jego samopoczucie musiał odpowiadać Jaechon. Jednak kiedy zdołał uśpić jego czujność?!
Wyglądał naprawdę żałośnie, walcząc, by dotrzeć do drzwi. W ostatniej chwili uderzył podbródkiem w podłogę. W tym czasie drzwi się otworzyły, a para butów zatrzymała się przed pokonanym chłopakiem, w którego oczach zebrały się bezradne łzy. — Taehyung? Co ty wyczyniasz? — ten głos! Przekrwawione oczy Taehyunga otworzyły się szeroko. To był Jeongguk!
Nie mając siły, jego dłoń chwyciła za kostkę mężczyzny, a on jedynie słabo wychrypiał. — Proszę, zabierz mnie stąd — Ta prośba zaskoczyła mężczyznę, który uklęknął przed nim.
— Zabrać cię do Seokjina? — zapytał.
— Nie! — nie mógł się zgodzić na to, aby zabrał go do Seokjina, który stwierdziłby, że poczuł się źle, bo mu stanął. Co za wstyd! Nie chciał, aby Jeongguk się dowiedział, ale musiał teraz polegać na jego pomocy. — Zabierz mnie do pokoju, błagam! Ach! — zdesperowany, próbował poinstruować mężczyznę, jednak nie był w stanie kontrolować ataku własnych spazmów. Oczy Jeongguka otworzyły się szeroko, gdy jęki aktora wywołały lawinę grzesznych i bezwstydnych myśli. Musiał się otrząsnąć i nie wyobrażać sobie takich rzeczy, gdy chłopak najwidoczniej zasłabł.
— Dobrze. Podniosę cię, tylko się odwrócić — poprosił, a zwrócony twarzą do podłogi chłopak, wytrzeszczył zakrwawione oczy do granic. Jego czerwona twarz wyglądała okropnie. Jednak najgorsza była myśl o odwróceniu się. W końcu jeśli to zrobi, Jeongguk z pewnością zobaczy, że jego krocze jest podburzone, a w dodatku ma na sobie szare spodnie dresowe, które okropnie były ciasne.
— Nie, nie, nie! — spanikowany, kręcił głową.
— Jak mam cię inaczej zabrać? Musisz się odwrócić — rzekł, nie widząc innej możliwości. Taehyung zacisnął bezradnie dłonie, które opierał na podłodze. Jeongguk zauważył ten nerwowy ruch, przez co stał się naprawdę podejrzliwy. — Taehyung, powiedz mi, co się naprawdę dzieje? — zapytał, kładąc dłoń na rozgrzanych plecach aktora. Nawet przez koszulkę poczuł ten żar, a jego zapach był och... Zmysły Jeongguka szwankowały z nadmiaru pożądliwych odczuć, przez co nabrał niespokojnie oddechu, nie panując nad temperaturą własnego ciała. Dlaczego były przyjaciel w tej chwili robił paćkę gówna z jego mózgu? Gdzie podział się jego zdrowy rozsądek i chłód, którym go przez cały czas darzył?! Potrzebował lodu! Dużo lodu, aby móc ochłonąć!
— Jeongguk, ja... — wydukał chłopak, czując, że jeśli to powie, zamieni się w popiół. — Jestem... Jestem... — nie dał rady skończyć, ponieważ Jeongguk użył siły, by go odwrócić. Oczy mężczyzny od razu zrozumiały, gdy ujrzały problem chłopaka. Zrozumiał nawet własne chore myśli. Taehyung zamknął w zażenowaniu oczy, jednak nie usłyszał szyderczego śmiechu, czy czegokolwiek wyśmiewającego. Zdziwił się, naprawdę. Jeongguk zachował się, jak prawdziwy dżentelmen. Podniósł go z lekkością.
— Przytul się — powiedział, wiedząc, że chłopakowi musiało być naprawdę niezręcznie. Schowanie twarzy w jego szyi, uznał za stosowne i bezpieczne dla samopoczucia byłego przyjaciela. Znał Taehyunga i wiedział, że to zachowanie nie było normalne. Osoba, którą onieśmiela bliskość, jak mogła bezpowodu znaleźć się w tak cielesnej desperacji. Taehyung nic nie powiedział, a za to objął rękoma szyję Jeongguka, chowając swoją gorącą twarz w zagłębieniu jego szyi. Dowódca, czując jego gorąc, nabrał oddechu, a jego oczy przekrwawiły się w kącikach, posiadając zwierzęce instynkty, nad którymi musiał zapanować.
Za to oczy Taehyunga wpatrywały się w szyję mężczyzny, która była napięta, a jej kolor przypominał zboże o wschodzie słońca. Dysząc, zamknął oczy, trzymając się byłego przyjaciela, jak ostatniej deski ratunku. Jeongguk próbował uspokoić myśli i zebrać się w sobie. Miał w rękach pięknego chłopaka, który był napalony do granic możliwości. To nic wielkiego... to nic wielkiego...
To nie tak, że on sam zaczął podzielać ten stan. To nic, to nic...
Jego wilcze oczy spojrzały w kierunku drzwi, przez które przeszedł Jaechon. Uniósł podbródek, widząc zdziwienie Jaechona, a zaraz rozdrażnienie malujące się w jego oczach. Pieprzona zazdrość. Tym było jego spojrzenie.
Za to spojrzenie Jeongguka było:
Ta osoba w moich ramionach, jest moja.
Bezsłowa minął Jaechona w ramionach z Taehyungiem, mówiąc chłodno: Potem porozmawiamy.
Jeongguk wiedział, że będzie musiał porozmawiać z Jaechonem. Wiedział również, że nie będzie to przyjemna rozmowa. Szedł niespokojnie korytarzem, chcąc jak najszybciej dostać się do pokoju. Czując wbijające się w skórę paznokcie aktora, niepewnie spojrzał w jego topazowe oczy, które w świetle stawały się jaśniejsze, przypominając słodki miód.
Dlaczego w takiej chwili nawet twoje oczy doprowadzają mnie kurwa do obłędu?!
— Wytrzymaj, zaraz będziemy — rzekł, po czym przełknął z trudem ślinę.
Wszedł do pokoju, kierując się od razu do łazienki. Nie mając innego wyboru, postawił go pod prysznicem, wiedząc, że zimna kąpiel jedynie pomoże mu dojść do siebie. Taehyung nie mogąc ustać na nogach, prawie się przewrócił. Jeongguk nie pozwolił mu upaść, szybko objął go silnym ramieniem w pasie. Pomógł Taehyungowi usiąść w brodziku, a jego duże sarnie oczy wpatrywały się w rozpaloną twarz byłego przyjaciela. — Musisz się... — niedane było mu skończyć, widząc, jak chłopak próbował siłą zerwać z siebie koszulkę, jednak z marnym skutkiem. Całe jego ciało drżało, jakby nie potrafił udźwignąć silnego popędu.
— Jeongguk! — krzyknął w jęku, sprawiając, że serce dowódcy zwolniło. Duże topazowe oczy, patrzy na niego niewinnie i wstydliwe, a zęby wgryzały się w dolną wargę. Drżąc, odwrócił się do niego plecami, czując, że oszaleje ze wstydu, jeśli będzie na niego patrzył. Jednak był w tej chwili tak zdesperowany, a mimo wszystko ufał tylko jemu. Serce drżało w jego piersi, a w kącikach oczy pojawiły się łzy, gdy rozchylał usta w jednym zamiarze. — P-Pomóż mi...
Jeongguk czuł, że od dłuższego czasu nie mruga. Prośba Taehyunga całkiem podpaliła ląd. — J-Ja mam ci...
— P-Pomóż i nie patrz — wydukał zawstydzony, potrzebując przy tym jego pomocy. Ciało dowódcy wrzało, nie wiedząc, co powinien robić. Jakby cała wiedza się wypaliła przez te słowa, sprawiając, że znów poczuł się głupim i nieświadomym nastolatkiem. — Puść wodę — poprosił, woląc tę chwilę zagłuszyć strumieniem zimnej wody. Jeongguk przełknął ślinę, po czym drżącą dłonią włączył zimną wodę, która opadała z góry na ich klęczące ciała przyciśnięte do siebie.
Jedna ręka dowódcy przytrzymywała w talii byłego przyjaciela, a druga, objęła między palce twarde i gorące przyrodzenie, czuł jego pulsowanie... To było takie niewinne uczucie. Za to Taehyung klęczał z opuszczoną głową, jedną ręką przytrzymując ramię Jeongguka przy swoim pasie, a drugą dłoń trzymając przy ustach. Przemoczone ubrania przylegały do ich ciał, a intymna chwila między nimi dwoma zagłuszana była przez szum wody.
Palce dowódcy pieściły penisa aktora, dając mu do odczucia ulgę, a jednocześnie silne napięcie, które przeciskało się uporczywie przez jego gardło. Pomruki i sapnięcia łączyły się z szumem wody, pieszcząc uszy Jeona, który sam był twardy. Posiadał naturalną reakcję. W końcu to była pierwsza tak intymna chwila z byłym przyjacielem, jego pierwszą miłością... jak mógł inaczej zareagować?
Tak bardzo chciał ujrzeć jego piękną twarz...
Tak bardzo chciał w tej chwili ponownie poczuć jego miękkie wargi,
Poczuć ich wilgoć, smak i niedosyt.
Pragnął gryźć jego oliwkową skórę, zostawiać na niej siebie...
Chciał posiąść go całego i nigdy nie puszczać ze swoich objęć.
Czy do cholery oszalał?
Gorący oddech musnął płatek ucha Taehyunga, który zadrżał. Zapach Jeongguka był intensywny i odurzający. Pachniał cudownie, jak morska bryza i sto różnych kwiatów.
'Błagam, całuj mnie... błagam, ugryź mnie' Tak desperacko krzyczał w myślach.
Przy zamkniętych szczelnie oczach, jego brwi zmarszczyły się, gdy lepka ciecz wytrysła, a jego gardło wypełniło się głębokim jękiem. Ogień, który palił jego duszę, ochładzał się wraz z zimnym deszczem. Jednak bliskość mężczyzny za nim nie potrafiła ugasić płomieni w jego sercu. Wciąż był blisko, wciąż czuł bicie jego serca... To było zbyt szalone, aby mogło być prawdziwe. Czuł się zawstydzony i upokorzony, przez co nie potrafił teraz spojrzeć w twarz byłego przyjaciela.
Jeongguk znał zbyt dobrze Taehyunga, by nie móc zrozumieć w tej chwili jego serca.
Taehyung wyczuł, że odsunął się i bez słowa opuścił kabinę prysznicową. Po chwili deszcz wody ustąpił, przez co zapadła głucha cisza. Taehyung siedział oszołomiony, nie wiedząc, jak oddychać. Wzdrygnął się, gdy poczuł ciepło materiału, którym dowódca go okrył. Aktor spojrzał na ręcznik, lecz nie odważył się spojrzeć na Jeongguka. Wgryzł się w dolną wargę, bojąc się tego, co zaraz mu powie. Zacznie się śmiać? Obrazi go?
— Osusz się i przebierz. Dziś zostań w pokoju i nie wychodź — zaskoczył aktora, który otworzył szerzej oczy. Nie wyśmiał go? Zaskoczony odwrócił się, jednak w tym czasie drzwi od pokoju dowódcy się zamknęły, a po nim nie było śladu.
Co miał o tym do cholery myśleć? Dlaczego mu pomógł?!
~
Jakie wrażenia? Rozdział ponad 4k słów ^^ Tak się wczułam, że straciłam rachubę ^^' Mam nadzieję, że rozdział się podobał? Co myślicie o naszej głównej parze i nowym dowódcy?
Dla motywacji będzie miło jeśli coś po sobie zostawicie :D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top