Chapter 18 - MAŁY PROBLEM
~ Udało mi się jeszcze napisać dla was rozdział przed egzaminami ^^ Mam nadzieję, że umiliłam wam tym wieczór^^ Przyjemnego czytania
Dwójka byłych przyjaciół patrzyła z zaskoczeniem na Ryuchae. Dla Taehyunga obecność chłopaka w jednostce była torturą, dla Jeongguka zaś powodem do zmartwień, wiedząc, że Kim i Ryu nie mogli przebywać w swoim towarzystwie.
— Oszalałeś?! — Jeon uniósł głos.
— Nie, już podpisałem papiery i należę do jednostki — odpowiedział.
— Kto dał ci papiery do podpisania?!
— Udało mi się przekonać Hoseoka. Powiedziałem, że moja obecność bardzo cię ucieszy i to prezent dla ciebie. Nie złość się, kochanie. Jak on tu jest, muszę mieć na ciebie oko — wytłumaczył, a Jeongguk miał ochotę zatłuc Hoseoka za ugięcie się Ryuchae.
— Ja pierdole, co ma mnie niby ucieszyć? Ból głowy każdego dnia? Co ze studiami?
— Tym się nie martw.
— Okej... Skoro już podpisałeś umowę, to nie mam wyjścia, jak cię przyjąć, ale jeśli będziesz szukał problemów i wchodził w drogę twojemu oprawcy, wyrzucam cię z jednostki, czy to jasne? — zapytał, poważny. Ryuchae uśmiechnął się zadowolony, zawieszając ręce na szyi Jeongguka.
— Będę grzeczny, obiecuję. — rzekł, składając czuły pocałunek na ustach dowódcy. Taehyung odwrócił wzrok na ten widok, pragnąc wyjść i więcej nie spotykać Ryuchae. Jednak było to tylko złudną nadzieją. Odchrząknął wyraźnie, tym samym sprawiając, że dwójka oderwała się od swoich ust, by na niego spojrzeć.
— Skoro już wszystko sobie wyjaśniliście, a ty mi pomogłeś, to może łaskawie wyjdziecie, hm? — zapytał, siląc się na uprzejmy ton.
— Jasne. Wychodzimy — Jeongguk bez problemu zgodził się z aktorem, nie robiąc mu niczego po złości. Jednak wzrok Ryuchae wskazywał coś zupełnie sprzecznego i Taehyung wiedział, że to dopiero początek nadchodzących problemów. Obydwaj opuścili gabinet Kim Seokjina, a Taehyung chwycił się za głowę, pragnąc w tej chwili uciec daleko i zapomnieć o wcześniejszych pragnieniach zbliżenia się do Jeongguka. Postanowił założyć spodnie, które były zniszczone.
Ruszył w stronę pokoi, gdzie idąc korytarzem, mógł ujrzeć tor przeszkód, z którym mierzą się uczestnicy oraz Jeongguka, który wrócił do dowódców. Taehyung skierował się do pokoju, a przekraczając próg drzwi, zatrzymał się napięcie, ujrzawszy Ryuchae, przebierającego palcami po jego rzeczach, przez co uniósł wysoko brwi.
— Nic ciekawego w moich rzeczach nie znajdziesz — zamknął drzwi, po czym skrzyżował ręce, zwracając uwagę Ryu. — Czy może szukasz czegoś konkretnego? — zapytał, zatrzymując się przed chłopakiem.
— Wciąż to masz?!
— Ale co? — udał zdziwienie.
— Dobrze wiesz, co!
— Myślisz, że trzymałem takie rzeczy przez tyle lat? — zapytał, patrząc drwiąco w jego oczy. O tak, musiał dominować w tej rozmowie, musiał wygrać i nie dać się zdeptać. — Zresztą to za mały dowód, aby pokazać, jaką jesteś szmatą — dodał, a Ryuchae zacisnął dłonie w zdenerwowaniu.
— Szmatą to właśnie ty jesteś. Teraz gdy jesteś ulubieńcem z Koreańskiej telewizji, obiektem westchnień wśród nastolatków i dorosłych, myślisz, że jesteś lepszy? Prawda jest taka, że wystarczy jeden zły ruch i po twojej karierze — oznajmił z pewnością w głosie, a pewność Taehyunga wręcz drastycznie zmalała, co nie uszło uwadze Ryuchae, który uśmiechnął się przebiegle. — To kazał przekazać Jaechon, abyś niczego nie próbował, jeśli zależy ci na reputacji. Równie dobrze cała Korea może dowiedzieć się, co mi zrobiłeś — dodał, a Taehyunga wargi niekontrolowanie zadrżały.
— J-Ja... Ja nic nie zrobiłem!
— Matko, ty naprawdę w to wierzysz? Bo nie widać, abyś był do tego przekonany — zadrwił, śmiejąc się. — Zobacz, co zyskałeś swoimi czynami w przeszłości? Masz sławę, dlaczego chcesz ryzykować jej utratę, zostając w jednostce? — uniósł wysoko brew. Taehyung nabrał niespokojnie oddechu, odwracając wzrok.
— To moja sprawa. Niczego zresztą nie ryzykuje i niczego nie zamierzam robić przeciwko tobie i Jaechonowi. Nie chcę wracać do przeszłości, dlatego dajcie mi spokój — powiedział niespokojny. Ryuchae zaśmiał się, widząc strach w oczach Taehyunga.
— Mądra decyzja, jednak uspokoisz mnie, wynosząc się stąd. Dla mnie twoja obecność stanowi problem, dla Jaechona wszystko jedno, on ma w dupie, co się dzieje. Muszę sam działać — rzekł, patrząc na spiętego aktora, który nieco się uspokoił słysząc słowa Ryuchae.
— Mimo że moja obecność ci przeszkadza, nie zamierzam odchodzić. Tak naprawdę się boisz, dlatego wiele ryzykujesz, ukazując powoli swoje prawdziwe oblicze. Myślę, że nawet nie muszę ruszyć palec w tej sprawie, sam się w końcu wydasz. Najwidoczniej moja obecność ma dobry wpływ na twoje sumienie — rzekł, patrząc w oczy rozdrażnionego chłopaka.
— Ty! — uniósł dłoń, zaciskając wargi.
— Nawet się nie waż! — krzyk Jimina, zaskoczył Taehyunga, który spojrzał w kierunku chłopaka, który przekroczył próg pokoju, patrząc groźnie na Ryuchae. — Spróbuj go uderzyć, a załatwię ci rok w szpitalu — ostrzegł, stając obok Taehyunga. — Taehyung nie jest teraz sam i nie pozwolę, aby spotkało go to, co zrobiłeś mu w przeszłości — dodał.
— Jimin... — Taehyung, patrzył z zaskoczeniem na chłopaka, który był pierwszą osobą, stojącą po jego stronie. "Gdybym wtedy nie odwrócił się od Jimina i zwrócił się po pomoc, czy to wszystko mogłoby teraz inaczej wyglądać?" — pomyślał.
— Jah! Lepiej się nie wtrącaj do tego. To nie jest sprawa między nami, Park Jimin! — rzekł, patrząc na Jimina, który parsknął.
— Nie bądź śmieszy. Co tyczy mojego przyjaciela, tyczy również mnie. Jak startujesz do niego, to startujesz również do mnie, czy to jasne dla wspaniałego i ułożonego studenta? — mówił kpiąco, a Ryu zaciskał palce, próbując zapanować nad złością.
— Jeszcze wrócimy do rozmowy, Kim. Rzecz jasna, kiedy nie będzie twojego małego ochroniarza — cmoknął, po czym ruszył do wyjścia, mijając dwójkę.
— Lepiej się nie kompromituj. Nie wiem, co się naprawdę zrobiłeś, ale obiecuję, że się kurwa dowiem i w przeciwieństwie do Taehyunga opublikuje twoje brudy całemu kraju — ostrzegł Park, a Ryu zatrzymał się, uśmiechając nienaturalnie, czego ujrzeć nie mogła dwójka.
— Życzę powodzenia. Ty jeden mały przeciwko całemu kraju i jeszcze to zero, dla którego się poświęcasz i które za nic nie piśnie słowa — rzekł rozbawiony, po czym zamknął za sobą drzwi. Taehyung zacisnął wargi, czując na sobie spojrzenie Jimina. Właściwie nie wiedział, co miał mu powiedzieć. Nie chciał rozmawiać na temat przeszłości, po prostu nie był w stanie.
— Proszę, nie proś mnie, aby ci o tym opowiadał...
— O nic nie proszę, Taehyung. Wiem, że coś się stało, ale nie nalegam. Wiedz tylko, że jestem po twojej stronie i możesz zawsze liczyć na moją pomoc — rzekł ze spokojem, a Taehyung spojrzał na chłopaka z wdzięcznością. — W ogóle, co on tu robi?
Taehyung nie miał innego wyjścia, jak opowiedzieć Jiminowi o desperacji Ryuchae, który przez poczucie zagrożenia, ośmielił się zapisać do jednostki. Aktor również nie ukrywał obaw co do ataków Ryuchae, które z pewnością się nasilą.
— Nie martw się. Nie pozwolę, żeby ta menda robiła, co jej się żywnie podoba. Porozmawiam z Yoongim.
— Nie zawracaj mu tym głowy. Nie chce, żeby przez to pokłócił się z Jeonggukiem — pokręcał głową, a Jimin westchnął głęboko.
— W takim razie musimy cię nauczyć walczyć — oznajmił, zaskakując aktora.
— Walczyć?
— Dokładnie. Musisz wiedzieć, jak bronić się przed atakami tego ścierwa — rzekł dumnie. — Baekhyun dziś będzie na nas czekał w klubie wrednych suk. Pójdziemy tam i poznasz doświadczenia innych — zachęcił aktora, który nie był pewny, czy korzystanie z rad klubowiczów Baekhyuna w czymś pomoże.
Nie miał wyjścia, jak pójść z Jiminem na spotkanie. Już późnym wieczorem kierowali się do sali, w której odbywało się spotkanie. — Nie jestem przekonany, czy to pomoże — rzekł, spoglądając na Jimina, gdy kierowali korytarzem w stronę sali.
— Nie martw się, to ma być tylko pewnego rodzaju zapoznanie się z doświadczeniami klubowiczów — powiedział zachęcająco. — Zresztą nie opowiedziałeś mi, co się działo, kiedy Jeongguk odprowadził cię do domu — patrzył z podekscytowaniem w oczy Taehyunga, który zaśmiał się nerwowo.
— Chcesz wiedzieć, co się stało w czasie drogi powrotnej, czy po tym, jak wróciłem do domu? — zapytał.
— A obie historie są ciekawe?
— Jedna jest piękna, a druga żenująca — zaśmiał się.
— Zaczynaj od żenującej!
— Po tym, jak Jeongguk mnie odprowadził, i jak wszedłem do mieszkania, zgadnij, co tam zastałem? — nie ukrywał zażenowania na wspomnienie wczorajszego wieczoru. — Wchodzę tam a w środku spotykam całkiem nagiego Namjo... — urwał, wpadając w kogoś. Zaskoczony, uniósł wzrok, spotykając oczy dowódcy Jeona i obok stojącego dowódcy Min. Twarz Taehyunga zapłonęła, wiedząc, że słowa, które wypowiedział, były zbyt wyraźne, aby mogły pominąć słuch dwójki dowódców. Jimina za to zakrył usta dłonią, wstrzymując śmiech, gdy ujrzał zdziwione wyrazy dowódców.
— Co wy tacy zdziwieni? Taki show-biznes, że widujesz menadżerów tak, jak Pan Bóg ich stworzył — mówił przez śmiech, a Taehyung spiorunował go wzrokiem, gdy wcale mu nie pomagał.
— Nie ingeruje w brudny show-biznes. Najwidoczniej czymś trzeba zapłacić za karierę — cmoknął Jeon, mijając dwójkę, która spojrzała za nim ze wściekłymi wyrazami twarzy.
— On jest taki... — zaczął Jimin, gryząc się w język.
— Wkurwiający? Obleśny? Żałosny? — wymieniał Taehyung.
— Można to wszystko połączyć w całość — odparł.
— Nie przejmujcie się nim. Jest zły i głupio gada — rzekł Min, chcąc ich uspokoić.
— Przestań go bronić, Yoongi. Nawet, jakbym był zły, nigdy nie powiedziałbym, że ktoś się sprzedaje za sławę — rzekł zezłoszczony Jimin, patrząc w stronę dowódcy Jeon.
— Przestań — Taehyung zwrócił się do Jimina. — To nie ma znaczenia, co mnie myśli. Chodźmy na spotkanie — rzekł ze spokojem, a Jimin westchnął zrezygnowany.
— Jesteś za miły, naprawdę za miły... — powtarzał, gdy obydwaj ruszyli w stronę sali. Yoongi patrzył za chłopakami, nie potrafiąc opanować zafascynowania szeregowym Park, który za każdym razem coraz bardziej mu imponował.
— Idziesz? — zawołał Jeon.
— Ta. — podszedł do zdenerwowanego mężczyzny, którym wszedł do biura. Yoongi rzucił się na kanapę, a Jeongguk sięgnął po butelki soju, podając jedną dowódcy Min. — Co ci mówiłem o piciu w złym nastroju? — uniósł brew, spoglądając na ciemnowłosego, który usiadł na biurku, otwierając swoją butelkę alkoholu.
— Że picie nie służy mi, kiedy jestem zły, bo staję się jeszcze gorszy i wkurwiający dla twojej skromnej osoby, która potrzebuje świętego spokoju, a picie powinno obywać się, gdy ma się dobry nastrój — powtórzył częste słowa Yoongiego.
— Mówisz słowo w słowo, więc dlaczego się nie dostosowujesz? — zapytał, biorąc łyk z butelki.
— Bo potrzebuje tego, jak tlenu, czaisz? — uśmiechnął się, po czym łyknął kilka łyków.
— Chodzi o Ryuchae? Dlaczego mu nie powiesz, że jego obecność ci przeszkadza?
—- Mówiłem! Ale on nie słucha — pokręcał nerwowo głową. — Wkurwia mnie, nawet nie chce wracać do pokoju, bo wiem, że tam będzie. Zostań tu ze mną — zwrócił się z prośbą.
— Do rana? Chyba cię coś boli.
— Użycz mi swojego pokoju, huh? W końcu poszedłem z tobą na twoją randkę internetową, więc teraz ty mi pomóż — rzekł zdesperowany, a Yoongi zmierzył go wzrokiem.
— Z tego, co zauważyłem, sam miałeś z tego zysk. Jak tam Kitae? — uniósł brew.
— Chcę zabrać go do siebie w weekend — odpowiedział, uśmiechając się szczerze. — Pragnę go lepiej poznać. Jest naprawdę interesujący — dodał, a Yoongi pokręcał głową, nie mogąc uwierzyć, że ten sam facet, który jeszcze niedawno obraził tego, o którym teraz mówił z takim uczuciem.
— Wiesz, że cię wspieram we wszystkim. Jednak musisz mu powiedzieć o Ryuchae. W końcu Ryu jest twoim chłopakiem, lepiej, żeby od razu wiedział, na czym stoi.
— Masz rację. Powiem mu, nie chcę, żeby odebrał naszą znajomość w inny sposób — rzekł, jednak nie brzmiąc zdaniem Yoongiego przekonywająco.
— Komu ty ściemniasz Jeongguk? Widać gołym okiem, że kręci cię ten chłopak. Po co kontynuujesz związek z Ryuchae? Mówiłem ci to już wiele razy. Jeśli zmuszasz się do kochania, to taki związek nie ma szans na szczęście — rzekł z powagą w głosie, a Jeongguk wywrócił oczami.
— Ty wiele mówisz i wiem, że masz rację, ale nie wtrącaj się do tego — westchnął, po czym upił kolejne łyku, musząc zaspokoić gorycz. Otarł wilgotne wargi, by rzecz: — Jestem zdania, że w życiu szczerze kocha się tylko raz, a potem marne są szansy na szczere kochanie.
Taehyung wraz z Jiminem zajęli miejsca na krzesełkach, które ułożone były w okrąg. Na środku stał Baekhyun, który poważnie podchodził do spotkania swojego klubu. — Dziś są z nami goście, którzy chcieli poznać nasze metody wychowania trudnych przypadków mężczyzn. Podzielimy się z nimi doświadczeniami, jednak zacznijmy od naszego hasła!
"Aj Aj, to drań!
Aj Aj, bez jaj!
Nożyk i bez ego,
Trak trak! Nie ma już godności!
Kwak Kwak! Płacze beksa bez jaj!
Sprawiedliwość naszych serc!"
Taehyungowi i Jiminowi miny zrzedły, słysząc tak okrutne hasło, na które jedynie Byun Baekhyun mógł wpaść. Właściwie większość klubowiczów była szczupłymi chłopcami o bardzo delikatnej urodzie, jednak w ich oczach płonął prawdziwy żar. Obydwaj z Jiminem widzieli, że ci chłopcy nie dają sobie w kaszę dmuchać.
— Dobrze, z czym chcielibyście się zapoznać? — zapytał Byun, zasiadając na krześle.
— Może nie jesteśmy tu, aby konkretnie utemperować trudnego faceta, ale chodzi o wrednego, podłego i zakłamanego typa faceta, który ślepo wierzy w niego, zamiast w osobę, z którą praktycznie się wychował i spędził dziesięć wspaniałych lat, a przez ostatnie osiem lat żyli w niezgodzie właśnie przez te jedną osobę — opowiadał Jimin, a Taehyung patrzył na niego z zaskoczeniem, widząc, jak zapoznał się z tematem jego przeszłości.
— To niezły temacik — przyznał Byun.
— Powiem tak. Wina leży w całej trójce — oznajmił Kyungsoo, a Taehyung przyznał mu rację. — Chłopak powinien za wszelką cenę otworzyć oczy debilowi, zamiast się poddawać. Czy on mu powiedział, jaki jest ten chłopak?
— Próbował... — szepnął Taehyung.
— W takim razie powinno się zdjąć maskę typowi — rzekł z powagą Baekhyun.
— Jak?
— Jak ma coś na sumieniu i znasz tę słabość, karm się nią i zatruwaj go jego własną karmą — mówił, brzmiąc okrutnie.
— I na koniec dobicie! — zawołali uczestnicy, jednak Taehyung nie wiedział, czy jest na tyle brutalny, a raczej silny. Wzdrygnął się, słysząc dźwięk telefonu. Wyciągnął urządzenie z kieszeni, gdzie spojrzał na wyświetlacz, widząc numer Jeongguka. Zmieszany zmarszczył brwi, po czym przeprosił, opuszczając salę spotkań.
Zatrzymał się w rogu korytarza, odbierając połączenia. — Słucham?
— Miło cię usłyszeć — usłyszał mężczyznę, który brzmiał jakoś inaczej.
— Piłeś?
— Tak, ale to nie ma nic do rzeczy. Spotkasz się ze mną? — zapytał, zaskakując propozycją dowódcy.
— Em... byliśmy umówieniu na weekend..
— Proszę. Przyjdź do mnie. Potrzebuję z tobą porozmawiać i nie daj się prosić, Kitae — bełkotał, a aktor zamknął powieki, nabierając spokojnie oddechu.
— Gdzie mam przyjść?
Był głupi, ale nie potrafił go zostawić, gdy potrzebował rozmowy. Jeongguk podał mu adres mieszkania, który nie znajdywał się daleko od jednostki. Poprosił o pomoc Jimina, by pomógł mu się przebrać. Nie chciał tłumaczyć Jiminowi, dlaczego godzi się iść do dowódcy tak niespodziewanie, ponieważ sam nie rozumiał własnych powodów. Powinien w końcu być zły i posiadać godność, jednak dla Jeongguka potrafił się wyzbyć godności, by móc ponownie się do niego zbliżyć.
Opuścił jednostkę, gdzie udał się pod wskazany adres. Punkt docelowy znajdywał się około sześciuset metrów od jednostki. Uniósł wzrok na piękny apartament, po czym udał się do środka. Wszedł do windy, wybierając najwyższy numer. Oparł się o ściankę, czekając na dotarcie na najwyższe piętro. Opuścił wzrok, nie wiedząc, co powinien myśleć o prośbie Jeongguka. Czyżby przyjazd Ryuchae tak wpłynął na jego zachowanie, że się upił? Westchnął, nie wiedząc, czego mógł się spodziewać. Gdy drzwi windy się otworzyły, wyszedł, szukając drzwi, należących do mieszkania dowódcy. Odnajdując drzwi, zadzwonił, wyczekując na mężczyznę.
— Jesteś — usłyszał od razu po otworzeniu przez Jeona drzwi. — Wejdź — zaprosił chłopaka do środka. Taehyung zdjął obuwie, nasuwając na stopy przygotowane dla gości laczki, po czym udał się za mężczyzną do przestronnego salonu. Spoglądał zdziwiony wzrokiem na piękne wnętrze, które przypominało artystyczny kąt dla każdego miłośnika sztuki. Dobrze pamiętał zamiłowanie Jeongguka do malarstwa czy fotografii oraz sportu. — Siadaj — wskazał na kanapę, na której chłopak zasiadł.
— Masz piękne mieszkanie — pochwalił gust mężczyzny, który usiadł obok niego, wkładając między wargi skręta. Chłopak spojrzał z oburzeniem na skręta, którego wyrwał spomiędzy warg mężczyzny.
— Co robisz? — zapytał.
— To nie jest zdrowe, a tym bardziej legalne — rzekł, a ciemnowłosy przytaknął w zgodzie głową.
— Masz rację. Nie jest, ale pomaga się zrelaksować — odrzekł, a niebiesko włosy pokręcał głową.
— Jeśli to zapalisz, to wyjdę — ostrzegł, a zaniepokojony szantażem chłopaka dowódca, chwycił za jego nadgarstek.
— Nie zapalę, obiecuję. Tylko nie idź — powiedział, będąc zdesperowanym, aby zatrzymać chłopaka. Taehyung westchnął, odkładając skręta na stolik, na którym znajdywały się butelki soju.
— Mogę się z tobą napić — zaproponował. — I powiedz mi, dlaczego chciałeś, abym przyszedł — rzekł, chwytając za butelkę alkoholu, którą otworzył.
— Zrobisz mi tym prawdziwą przyjemność — uśmiechnął się, a Kim potrzebował przełknąć w tej chwili coś mocniejszego od wody, przez co bezproblemowo upił spory łyk alkoholu. Jeongguk obserwował chłopaka, pocierając palce między brwiami, gdy obserwacja profilu Kitae była uderzająco podobna do zupełnie kogoś innego. — Mam przewidzenia — szepnął, tym samym zwracając uwagę chłopaka.
— Hm?
— Nic, nic... Miałem ci powiedzieć, dlaczego prosiłem cię, abyś przyszedł. Chciałem cię zobaczyć i porozmawiać. Dziś byłem w naprawdę kiepskim humorze, a jeszcze rozmawiałem z przyjacielem o tobie... Eh... Chciałbym nie traktować cię tak poważnie, ale sam siebie bym oszukiwał — rzekł szczerze, po czym upił kilka łyków, by zaraz zwrócić obsydianowe oczy na niespokojnego Kitae, który odłożył opróżnioną butelkę na stolik. — Niezły jesteś w piciu — zdziwił się ekspresowym tempem chłopaka.
— Nie powinienem, bo mam słabą głowę, ale denerwuje się — przyznał szczerze, łącząc ze sobą dłonie. — Brzmisz, jakbyś chciał powiedzieć mi coś ważnego, a to mnie stresuje — wyjaśnił, a dłoń Jeongguka spoczęła na lekko spoconej dłoni Taehyunga, który niepewnie spojrzał w jego węglowe tęczówki.
— Nie denerwuj się. Nie masz czym, to ja powinienem się denerwować — rzekł, patrząc na niego z troską. Taehyung rozchylił w zmieszaniu wargi, wpatrując się w mężczyznę, który sprawiał, że serce dudniło, jak oszalałe. Gdy dłoń Jeongguka spoczęła na policzku aktora, ten zadrżał tak intensywnie, że nawet dowódca był w stanie wyczuć jego emocje. — Drżysz... Jesteś taki piękny, nie musisz się bać. Nie zrobię ci krzywdy — rzekł, mówiąc z sensem pomimo nietrzeźwości. Taehyung wstrzymał oddech, gdy Jeon zbliżył się niebezpiecznie blisko, sprawiając, że plecy bezwładnie upadły na kanapę. Dowódca zawisł nad nim, gdzie uderzał gorącym oddechem w szyję aktora.
Taehyung spiął się, czując, że za chwilę serce mu eksploduje. Oddychał niespokojnie, czując między rozwartymi nogami miednicę mężczyzny. Zaniepokojony objął dłońmi jego boki, nie będąc w stanie ujrzeć jego twarzy. Wygiął w łuk plecy, oddychając gwałtownie głowę w tył, gdy wiśniowe wargi zaatakowały szyję. — Ha... J-Jeo..ng — nie potrafił się wyrazić, gdy skomlenie stało się silniejsze od własnej woli. Usta Jeongguka trafiły w ten okropnie cudowny punkt, przez który zaciskał palce u stóp. — P-Proszę...ach! — jęknął gardłowo, gdy nie przestawał pieścić i podgryzać wrażliwego punktu. Policzki aktora wrzały, a podbrzusze łaskotało, wywołując falę gorąca, która przechodziła niżej. Sapnął, oblewając się gorącym, potem gdy jedna mała chwila wywołała w nim trzęsienie ziemi. Bo dlaczego w tej chwili czuł się tak dobrze? Dlaczego tam zrobiło się tak twardo?
— Och? — mężczyzna oderwał się od szyi, by spojrzeć na zarumienioną buźkę aktora. — Widzę, że naprawdę mnie poniosło... oraz ciebie... Wyglądasz tak gorąco, pięknie... Podobasz mi się — mówił pod wpływem działania alkoholu, posiadając w tej chwili wiele odwagi. Taehyung przez te słowa bardziej się gorączkował, czując, że nawet na niego alkohol źle wpływał, ponieważ nigdy = PRZENIGDY! niedałby się w ten sposób dotknąć. Jeongguk uśmiechał się, przysuwając dłoń do krocza aktora, który spiął się na ten niespodziewany ruch. — Co zrobić z tym małym problemem?
~
Jakie wrażenia? Taki mały i niespodziewany momencik ^^ Co myślicie o tym?
Dla motywacji pozostawcie coś po sobie :*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top