Chapter 17 - NIE DAJ MI POWODU
~ Witam ^^ Udało mi się wstawić rozdział, życzę miłego czytania ^^
Droga powrotna odbyła się w miłej i przyjemnej atmosferze. Szli obok siebie, rozmawiając o błahych tematach czy towarzyszach, dzięki którymi się poznali. Taehyung nie wiedział, jak długo uda mu się utrzymać w tajemnicy swoją tożsamość i jak Jeongguk zareaguje, gdy się dowie. Nie miał jednak nic do stracenia, nawet jeśli się wścieknie, to ich relacja, tak czy siak, zostanie bez zmian. Zatrzymali się przed posesją, którą menadżer wynajął, gdyby musiał ponownie przyjechać. Dziękował Namjoonowi za to, że dał mu zapasowe kluczyki. — To tutaj — rzekł, patrząc na spokojną twarz mężczyzny, który krótko zaobserwował posiadłość.
— Ładnie — przyznał.
— Dziękuję... Za to, że mnie odprowadziłeś. To naprawdę miły gest z twojej strony — powiedział nieśmiało, wywołując uśmiech na ustach Jeongguka.
— To była przyjemność. Napiszę do ciebie, liczę na to, że jeszcze się spotkamy, Kitae — rzekł, najwidoczniej nie mogąc doczekać się kolejnego spotkania z Kitae. Taehyung wygryzł się nerwowo w dolną wargę.
— Mhm... Będę czekał na twoją wiadomość. Dobranoc — ukłonił się, po czym odszedł, kierując się do mieszkania Namjoona. Jeongguk patrzył za chłopakiem, nie potrafiąc oderwać z siebie pełnego żądzy wzroku. Gdy zniknął za drzwiami, opuścił wzrok, dotykając policzka, który wciąż żywo pamiętał aksamitny dotyk warg chłopaka, czując się dzięki temu niewinnemu gestowi pełnym wigoru.
— Nie mogę się doczekać, aby cię znów zobaczyć...
Taehyung przywarł plecami do drzwi, ciężko dysząc w emocjach.
Bum, bum, bum — w uszach dudniło jego własne serce. Potrząsał oczarowany głową, gdzie zdesperowany uderzył dłońmi we własne policzki. — Ocknij się... Masz się do niego zbliżyć jako przyjaciel, spróbować odzyskać jego przyjaźń, nie się zakochiwać! — karcił się za emocje, których właściwie nie spodziewał się u siebie ujrzeć. W końcu na takie uczucia potrzeba czasu... W jego przypadku bardzo dużo czasu... Jednak znał Jeongguka... Być może, dlatego tak się przez niego czuje, że upada przez przebudzające się uczucia
— Ogarnij się, Kim Taehyung! On nie jest taki jak kiedyś. Nie lubisz go w ten sposób. Pomyśl o jego żałosnych tekstach — zdesperowany zamknął oczy, wracając pamięcią do wszystkich wyzwisk, które na szczęście uspokoiły jego niespokojne serce.
Słysząc kroki bosych stóp, uniósł wzrok, gdzie otworzył szeroko oczy, czerwieniejąc na twarzy, niczym dojrzewający pomidor. — Nie! Fuj! — krzyknął, a zaskoczony Namjoon widokiem nieznajomego, chwycił pierwsze co miał pod ręką, czyli chusteczkę, zakrywając krocze. Taehyung pragnął usunąć z pamięci widok nagiego Namjoona, jednak co się zobaczyło, już się nie od zobaczy. — Ubierz się do cholery!
— Kim ty w ogóle jesteś?! Złodziejem?!
— Słucham?!
— Co tu się dzieje? — obydwaj zwrócili oczy na doktora Kim Seokjina, który o dziwo paradował po mieszkaniu w szlafroku, a nie jak menadżer, który czuł się jak na plaży nudystów. Seokjin spojrzał z zaskoczeniem na nieznajomego chłopaka w niebieskich włosach i czerwonej twarzy. — Kim on jest, kochanie?
— Również chciałbym wiedzieć, kim jest ten złodziejaszek i w dodatku zboczeniec! — krzyczał cały purpurowy na twarzy.
— Co?! Ja zobaczony?! To ty chodzisz nago po domu, hyung! — wykrzyczał, broniąc się przed oszczerstwami. Dwójka zaskoczyła się, słysząc jak chłopak nazwał Namjoona, który nieco się uspokoił.
— To ty Taehyung? — zapytał.
— No ja! Błagam, ubierz coś na siebie — westchnął, cały czas zakrywając oczy. Zawstydzony Namjoon szybko się ulotnił, zostawiając aktora z Seokjinem.
— Chodź do salonu — zaproponował doktor, za którym Taehyung postanowił się udać. Obydwaj usiedli na sofie, a Taehyung wciąż próbował dojść do siebie po tym, co zobaczyły jego biedne oczy. — Nie gniewaj się na misia, on nie wiedział, że się tu zjawisz — wyjaśnił, a Taehyung uniósł wysoko brwi.
— M-Misia?
— Tak często go nazywam — zaśmiał się zawstydzony.
— Nie ważne... Nie gniewam się, po prostu źle reaguje na nagość. Ugh! To takie nieprzyzwoite chodzić tak bezwstydnie po domu bez ubrań — wzdrygnął się na tę myśl.
— U siebie ma się czuć niekomfortowo? — zapytał zdziwiony. — Właśnie to najlepsze w mieszkaniu samemu bądź z partnerem, że możecie czuć się swobodnie we własnym kąciku — wyjaśnił, a Taehyung zmierzył go pełnym politowania wzrokiem. Być może zachowywał się teraz niedojrzale, ale nigdy nie zrozumie takich nieprzyzwoitych zachowań.
— Dla mnie to niestosowne — oznajmił.
— Ktoś tu chyba jest bardzo ograniczony i niedoświadczony — pokręcał w rozbawieniu głową.
— Tu nie chodzi o niedoświadczenie, a o to, że własny kąt należy traktować z szacunkiem!
— Czyli seks również jest w takiej sytuacji wzbroniony? — uniósł brew, a twarz Taehyunga ponownie zapłonęła.
— T-Tak! Ja również mieszkam sam i nigdy po domu nie łażę bez ubrań, to jest takie ugh... Krępujące — mówił, nie potrafiąc przestać się wzdrygać.
— Ojoj Taehyung, masz dwadzieścia cztery lata, nie zachowuj się tak niedojrzale. Każdy preferuje, co innego. Mnie nie przeszkadza to, że Namjoon lubi chodzić nago po domu. Każdy ma swój zwyczaj. Ja na przykład lubię spać nago — tłumaczył, a aktor spojrzał niepewnie na spokojną twarz doktora.
— Naprawdę? I to jest wygodne? — zapytał zdziwiony.
— I to jak. Musisz sam kiedyś spróbować — poklepał chłopaka po spiętym ramieniu.
— Taehyung moja gwiazdo, nie spodziewałem się twojej wizyty, tym bardziej o tej godzinie i tak ubranego — zaczął Namjoon, który zasiadł naprzeciw dwójki, która była dla niego bardzo ważna. — Powiedz mi... Dlaczego tak wyglądasz? — zapytał, a Taehyung otworzył szerzej oczy, zapominając o przebraniu.
— J-Ja... Um... Pomagałem Jiminowi w randce internetowej, właściwie była to randka z osobą towarzyszącą... I jakby to ująć? Wkręciłem się, bo randką Jimina był dowódcą Min, który przyszedł z dowódcą Jeonggukiem — jąkał się, tłumacząc. — Okazało się, że oni wiedzieli o wszystkim, bo wszystko przygotowali tak, abym mógł zbliżyć się do dowódcy Jeon... Proszę, nie mówcie mu niczego — patrzył to na jednego to na drugiego.
— Ale to jest oszustwo — zauważył Seokjin.
— Wiem... — aktor opuścił głowę. — Ale sam wiesz, jak Jeongguk mnie nienawidzi, jak mną gardzi... Dla tej wersji mnie jest taki, jak za czasów dzieciństwa. Jak mogłem się oprzeć i nie wykorzystać sytuacji? — Seokjin i Namjoon wymienili się spojrzeniami, po czym spojrzeli z troską na aktora. — Wiem, że to jest słabe i nie fair wobec niego, ale nie rozumiem, dlaczego po zmienieniu ubrań, włosów i imienia on z przyjemnością mnie przyjął, a Kim Taehyungowi pragnie uprzykrzyć życie... — zaśmiał się żałośnie. — Gdybym mógł, naprawdę zmieniłbym wszystko, aby znów się z nim przyjaźnić, to głupie, co nie?
— Zależy ci na nim... Naprawdę jest dla ciebie ważny — rzekł Namjoon, który nie wiele wiedział o przyjaźni Taehyunga i dowódcy Jeon. Jednak wiedział, że mężczyzna był powodem załamania aktora, zanim w ogóle stał się kimś popularnym w Korei Południowej. Nigdy nie wtrącał się w życie prywatne swojego klienta, ale przez te wszystkie lata Taehyung był dla niego młodszym bratem, którym się opiekuje. Co nieco wiedział o problemach chłopaka, właściwie nie od niego, a od ojca Taehyunga, który mimo braku czasu prosił go o opiekę nad jedynym synem.
— Nie martw się, nic nie powiemy. To smutne, co mówisz, ale mimo wszystko nie zależy udawać kogoś, by móc się do niego zbliżyć. To nie jest w porządku, ale jeśli czujesz, że tego właśnie chcesz, nie będziemy cię powstrzymywać. Sam uznasz, kiedy należy wyznać mu prawdę, bo być może teraz wszystko wydaje się proste, to potem wszystko zacznie się naprawdę komplikować — wyjaśnił Seokjin. Taehyung wiedział, że Seokjin ma rację, jednak dusza nie pozwalała mu zrezygnować z tej szansy, nawet jeśli będzie musiał za to zapłacić wielką cenę.
— Wspieramy cię — oznajmił Namjoon, a na ustach Taehyunga zakwitł szczery uśmiech.
— Dziękuję wam. Poza tym... — spojrzał z powagą na Namjoona. — Nie mówiłeś, że wróciłeś do Seulu. Co tutaj robisz? — uniósł podejrzliwie brew, a Namjoon zaśmiał się nerwowo.
— Wiesz... Ty jesteś w jednostce, więc nie mam co za bardzo ze sobą robić, a mój chłopak akurat pracuje w tej jednostce... Postanowiłem tu zostać i w razie potrzeby wracać do Seulu, gdy będę tam potrzebny — wyjaśnił.
— I dlatego mnie okłamałeś?
— Powiedziałbyś, żebym wyjechał.
— Prawda — przyznał.
— Musiałem cię właśnie dlatego okłamać. Teraz znam twój sekret, więc chyba się dogadamy w tej kwestii, prawda? — spojrzał z nadzieją w oczy aktora, który westchnął zrezygnowany.
— Prawda. W każdym razie będę spokojniejszy, gdy zostaniesz na Jeju. Tylko proszę... Nie rób mi wstydu w jednostce — jęknął, zdejmując z głowy perukę, którą Seokjin przyjął do rąk.
— Postaram się, Taehyung — uśmiechnął się.
— Poza tym ogarnę dla ciebie lepszą perukę. Lepiej, żeby włos był naturalny i lepiej przylegał — rzekł Seokjin, radując tym Taehyunga.
— Dziękuję, to mnie uspokoi.
~
Jeongguk po powrocie w pierwszej kolejności wziął kąpiel, pragnąc ochłonąć po dniu, którym udało mu się poznać kogoś naprawdę interesującego. Opuścił kabinę prysznicową, owijając ręcznik wokół bioder. Zaczesał mokre włosy w tył, po czym spojrzał w kierunku drzwi od pokoju byłego przyjaciela. O dziwo udało się mu nie spotkać chłopaka, którego pragnął za wszelką cenę unikać, aby oszczędzić niepotrzebnych kłótni, o które w szczególności czepiali się dowódcy.
Słysząc dźwięk telefonu, opuścił łazienkę, kierując się do stolika, na którym leżał telefon. Chwycił za urządzenie, odbierając od razu połączenie. — Co się stało, że dzwonisz?
— Ryuchae dzwonił do mnie i był zdenerwowany, a jednocześnie wkurwiający — rzekł Jaechon, a Jeongguk wywrócił oczami, nie rozumiejąc, dlaczego chłopak zawraca dupę innym.
— Przepraszam za niego. Mówiłem mu, żeby zajął się uczeniem, ale ostatnio jego zazdrość sprawia tylko problemy — westchnął, przykładając do czoła dłoń.
— Mówisz o tym, że Kim go pobił. Skarżył się mi i mówił, że stanąłeś po jego stronie — mówił.
— Zachowanie Ryu mnie zdziwiło, ale naprawdę był winny. To on zaczął, dlatego wolę, żeby nie przychodził do jednostki, aby nie musiał spotykać tego skurwiela — rzekł, zwiększając nacisk na urządzeniu. — Rozumiem, że żywi do niego żal, ale nie powinien ryzykować. Nie chcę, aby znów zrobił mu krzywdę.
— To zrozumiałe, Jeongguk. Rozumiem twoją decyzję, jest jak najbardziej słuszna — przyznał rację Jeonowi. — Jednak nie sądzę, aby to uspokoiło Ryuchae. Boli go to, że on jest w twojej jednostce, kiedy on jest daleko od ciebie. Myślę, że przez to może robić głupstwa — ostrzegł.
— Tak myślisz?
— Jak najbardziej. Mówił też, że poznałeś dziś kogoś wyjątkowego. O co chodzi? — zapytał zaciekawiony. Jeongguk westchnął, wiedząc, że naturą Jaechona była ciekawość.
— Poznałem chłopaka na randce Yoongiego. Dawno mnie ktoś tak nie zainteresował, jak ten chłopak. Jest spontaniczny, wesoły i uroczy — rzekł, uśmiechając się bez kontroli na wzmiankę o nowo poznanym chłopaku.
— Widzę, że to dla ciebie coś poważnego, ostatnio słyszałem cię takiego, gdy latałeś, jak pies za tym sukinsynem. Nie zapominaj, że jesteś z Ryuchae.
— Pamiętam. Nie martw się, traktuje go jak dobrego znajomego.
— Nie musisz ściemniać. Ładny jest, co? — zapytał wprost.
— I to jak...
— Jak wrócę z Francji, musisz mi go przedstawić — rzekł, a Jeongguk uśmiechnął się.
— Na pewno. Spodoba ci się — zapewnił. — Kiedy właściwie wracasz? Dawno się nie widzieliśmy. Nie znudzili cię jeszcze Francuzi?
— Nieźle bawią się kutasem, ale nasze Koreańskie dupy najlepsze — rzekł z rozbawieniem w głosie, a Jeongguk pokręcał głową. — Wracam do Korei za miesiąc, więc spodziewaj się mnie na Jeju w mojej posiadłości z dupami i huczną imprezą — dodał.
— Nie mogę się doczekać. Trzymaj się.
— Ty również — po tym zakończyli rozmowę, a Jeongguk zwrócił wzrok w stronę drzwi łazienkowych, słysząc szum wody, który świadczył o obecności aktora. — Jeszcze niecałe dwa lata... Tylko tyle do ukończenia kursu i zniknie.
Taehyung opuścił kabinę prysznicową, zakładając szlafrok na mokre ciało, nie potrafiąc korzystać z pomocy ręcznika, gdy za drzwiami jest dowódca, dla którego cielesność nie jest ograniczeniem w przeciwieństwie do niego. Wyszczotkował zęby, po czym wrócił do pokoju, w którym mógł na spokojnie osuszyć się ręcznikiem i przebrać się w piżamę. Usiadł na łóżku, chwytając za telefon, w którym dostrzegł przychodzącą wiadomość z numeru spoza listy kontaktów.
"W weekend będziesz miał czas, aby się ze mną spotkać? „
Taehyung wiedział dobrze, kto jest właścicielem numeru, przez co szczery uśmiech pojawił się na pełnych ustach.
"Nie mam nic przeciwko. Co proponujesz? „
"Mamy zimę, a nie chciałbym cię tylko ciągać po parkach. Co powiesz na czas u mnie? „
" To znaczy? „
" W moim mieszkaniu. Co prawda pracuje w jednostce, ale mam swój mały kont poza pracą ;) To co? „
"Czemu nie~ Bardzo chętnie ^^„
" Po osiemnastej po ciebie wpadnę ;) "
Taehyung zablokował telefon, kładąc się na łóżku. Przyłożył do piersi telefon, czując niepowtarzające uczucie łaskotania w podbrzuszu, co było jednocześnie pięknym i przerażającym uczuciem. Spędzenie czasu z Jeonggukiem sam na sam było spełnieniem marzeń, jednak nie chciał, aby ta możliwość miała się skończyć. Bał się przyzwyczajać, gdyż nie chciał znów cierpieć, jak osiem lat temu i przez wszystkie te lata. Jeden dzień z byłym przyjacielem sprawił, że ponownie mógł poczuć się szczęśliwym, jak mógł zrezygnować z szansy, jaką dali mu Jimin z Yoongim?
— Co będzie, to będzie... Co będzie, to będzie — powtarzał w kółko. Niespokojny postanowił chwycić za wełnę i szydełko, potrzebując tej czynności dla uspokojenia duszy.
Następnego dnia o świcie aktor zaciągnął tyłek na ekstremalny poranny trening dowódcy Jeongguka. Wszyscy ledwo kontaktowali z powodu wczesnej pory. Była właściwie czwarta rano, a wszyscy szkoleniowcy musieli przejść tor przeszkód, którym był bieg przez tysiąc metrów, a następnie dwieście metrów biegu i skakania przez płotki. Po biegach na drodze stawała czterometrowa ściana, na którą należało się wspiąć, po czym przychodził kolejny bieg przez dwieście metrów, ciągnąć linę wokół bioder, do której przymocowany był worek trzydziestokilogramowy. Taehyung wiedział, że nigdy nie uda mu się przejść przez ten tor, nawet z grupą.
— Oni chyba oszaleli, myśląc, że uda nam się to przejść tak z rana bez śniadania. Brzuszek mnie boli — rzekł podłamany Jimin, zerkając w stronę dowódców, którzy towarzyszyli Jeonowi.
— Ja również nie mam sił...
—Musimy jakoś dać radę — rzekł pocieszająco Wonho.
— Gorzej z tą ścianą — westchnął Kihyun.
— Będziemy musieli się wzajemnie podsadzać — zaproponował Seojoon, a wszyscy się z nim zgodzili. Taehyung nie pewnie spojrzał na mężczyznę, czując, że ma za co go przepraszać. Wiedział, że teraz nie jest to odpowiednia chwila.
— Dobra łamagi — odezwał się Yoongi, podchodząc z Jeonem i Hoseokiem do grup. — Znacie wasze zadanie. Grupa, która pierwsza dotrze na metę, oczywiście uzyska nagrodę — oznajmił.
— Nie będziemy tolerować płaczu i jęczenia. Takie osoby zostają automatycznie wyrzucone z treningu, pozostając z niezaliczeniem — oznajmił dowódca Jeon, patrząc z powagą na uczestników, gdzie swoje oczy zatrzymał na chuderlawym aktorze. — Nie ma tu miejsca dla słabeuszy.
— Co tak ostro dowódco Jeon? — wtrącił się Hoseok. — Trzeba być wyrozumiałym i dać wszystkim możliwość przejścia zadania. Pamiętajmy, że wciąż są początkującymi.
— To mój trening, nie twój. Ty możesz się nad nimi litować, ale to nie znaczy, że ja również muszę to robić — rzekł ostro, a Hoseok zacisnął wargi, krzyżując w urażeniu ręce.
— Nie przejmuj się, Hobi — szepnął pocieszająco Yoongi.
— Wredny kutas, jak ty go znosisz?
— Lata praktyk — rzekł dumnie.
— Przepraszam — odezwał się Jimin, zwracając uwagę dowódców.
— Mów.
— Jeśli ktoś nie ma sił przez głód, to jak ma to zaliczyć? Pierw powinniście nas nakarmić, a nie rzucać na takie tortury — rzekł, oburzony traktowaniem przez dowódcę.
— To odejdź i napełnij dupę jedzeniem, ale nie waż się wracać, zaliczać — rzekł nieczule. Taehyung spojrzał z troską na bladego Jimina, którego wysiłek z pewnością wycieńczy, dlatego podniósł rękę.
— Czy mogę w zamian za Jimina wykonać jego część zadań? — zapytał, zaskakując propozycją dowódców i samego Jimina.
— Taehyung, nie musisz... Sam pewnie ledwo dasz radę. Nie poświęcaj się dla mnie — rzekł, nie chcąc, aby chłopak nadwyrężał swoje ciało.
— Ty zemdlejesz, jeśli nic nie zjesz. Wykonam część twoich zadań, do czasu aż wrócisz — rzekł, a Jimin wzruszył się jego poświęceniem.
— Takiego przyjaciela ze świecą szukać — rzekł wzruszony. — Mówię wam, to jest przyjaciel! — zwrócił się do grup, które przyznały mu rację.
— To piękne Park, ale będę niemiły za to, że wczoraj olaliście moją grupę wrednych suk — rzekł z urazą Baekhyun.
— Nie bądź zły, dziś na pewno wpadniemy — obiecał.
— Dobrze. W takim razie Kim Taehyung wykonana zadanie za siebie i Park Jimina. Park możesz iść zjeść — rzekł surowo Jeon, który nie mógł uwierzyć, że Kim wychodzi z takimi czynami, podważając jego autorytet. — Wszyscy do roboty!
Każdy zabrał się do treningu. Taehyung przebiegł pierwsze tysiąc metrów, czując, że przez te jedną przeszkodę wypluje płuca. Jednak miał do przebiegnięcia jeszcze część Jimina. Biegł przez tor, nie czując wręcz nóg, które drżały z każdym krokiem. Dowódcy przyglądali się uczestnikom, ale oczy dowódcy Jeon były skupione tylko na jednej osobie. Taehyung zachwiał się w drodze, gdzie potknął się o własne nogi, upadając boleśnie na kolana. Syknął w bólu, spoglądając na spodnie, które przez upadek się zdarły, a krew zdobiła zdarte kolana.
— Trzeba mu pomóc — rzekł Yoongi, widząc upadek aktora, jednak Jeongguk uniósł dłoń, powstrzymując dowódcę.
— Nie zezwalam.
Taehyung starał się zapanować nad oddychaniem, robiąc serię wdechów i wydechów. Podniósł się z trudem, by kontynuować drogę, którą ma jeszcze do przebiegnięcia. Ignorował ból w kolanach, biegnąc ostatkami sił. Jeongguk odszedł od oszołomionego dowódcy Min, który patrzył z podziwem na starania aktora, którego słaba kondycja, wszystkim była znana. Dowódca Jeon zbliżył się do mety, którą zaraz miał przekroczyć Kim Taehyung. Chłopak przebiegł metę, potykając się ponownie o własne nogi, gdzie niefortunnie wpadł na dowódcę Jeon, uderzając twarzą w twardą klatkę piersiową. Mimo że się nie przewrócił, nos po zderzeniu z twardą klatką piersiową, sprawił mu ból.
— Auć — trzymał się za nos, po czym uniósł wzrok na dowódcę, który patrzył na niego trudnym do odgadnięcia wzrokiem. — Huh? — zaskoczony, wstrzymał oddech, gdy dowódca podniósł go, trzymając w silnych ramionach. Z szeroko otwartymi oczami, wpatrywał się w ostry zarys szczęki dowódcy, który nie tylko jego zaskoczył, a wszystkich uczestników i dowódców. — C-Co robisz?! Postaw mnie!
— Zamknij się — odparł z chłodem, a dowódca Min podbiegł do nich.
— Dowódco Jeon, co ty robisz? Chłopak musi kontynuować — rzekł, zmieszany zachowaniem mężczyzny.
— Przyjmij dowodzenie — rzekł bez żadnych wyjaśnień, kierując się z aktorem w stronę budynku, a szepty uczestników, sprawiły, że aktor zakrył twarz w zażenowaniu.
— Mogę chociaż wiedzieć, dokąd mnie niesiesz, skoro nie chcesz mnie postawić?
— Do Seokjina — odpowiedział krótko.
Taehyung nie wiedział, co powinien myśleć o zachowaniu mężczyzny, ponieważ jego troska była nagła i podejrzana. W końcu jak się kogoś nienawidzi, cieszysz się jego nieszczęściem, prawda? Dlaczego więc teraz robił wbrew swojej nienawiści?
Docierając do gabinetu Seokjina, Jeongguk postawił aktora na łóżku lekarskim, rozglądając się za chłopakiem. — Seokjin jesteś? — zawołał, jednak cisza mu odpowiedziała. Taehyung pomyślał, że doktor musiał być jeszcze z Namjoonem. Obserwował Jeongguka, który podszedł do szafki z lekami.
— Co robisz?
— Sam się tym zajmie, skoro jego nie ma. Zdejmij spodnie — rzekł, chwytając za butelkę z wodą utlenioną, a aktor wytrzeszczył oczy, czerwieniejąc na twarzy.
— P-Po co?!
— Żeby oczyścić twoją ranę, poza tym nie możesz już chodzić w tych spodniach — odpowiedział, zwracając się w kierunku speszonego chłopaka.
— A-Ale ja nie chce — opuścił głowę w zażenowaniu, a dowódca zatrzymał się przed nim, unosząc wysoko brew, widząc, jaką trudnością jest zdjęcie spodni przez aktora.
— Jesteś irytujący. Przestań zgrywać cnotkę i zdejmij spodnie. To tylko kurwa spodnie — rzekł ostro, a chłopak zacisnął mocno powieki wraz z palcami, które kurczowo trzymały materiał koszulki. Aktor stał się niespokojny, co nie uszło uwadze dowódcy, który westchnął głęboko, widząc, że swoim tonem niczego nie osiągnie. — Okej, będę milszy. Odwrócę się, a ty zdejmiesz spodnie i okryjesz się ceratą — poszedł na kompromis.
— Okej — szepnął cicho, godząc się na takie rozwiązanie. Jeongguk się odwrócił, a Taehyung powoli zsunął spodnie na siedząco, by potem odkryć się ceratą do kolan. — J-Już — poinformował dowódcę, który z głębokim westchnięciem, odwrócił się w stronę zawstydzonego aktora. Taehyung spotykając jego dzikie spojrzenie, które mierzy go od stóp do głów, odwrócił wzrok. Jeongguk odchrząknął wyraźnie, przykucając przed zranionymi kolanami, które mocno krwawiły.
— Będzie trochę piekło — rzekł, obejmując dłonią zgrabną łydkę aktora, który czując jego dotyk, wzdrygnął się, czując stado motyli, łaskoczących podbrzusze i to przerażające uczucie, które sprawiało, że na jego skórze włoski się jeżyły. Wstrzymał oddech, opuszczając głowę, gdy policzki wrzały piekielnym ogniem.
Jeongguk przełknął nerwowo ślinę, rozlewając wodę na ranne kolano, a czujący okropne pieczenie chłopak, niekontrolowanie chwycił dowódcę za ciemne kosmyki włosów. Spojrzał z zaskoczeniem na równie zaskoczonego mężczyznę.
— P-Przepraszam...
Odsunął palce od miękkich włosów dowódcy, który przyłożył do rany gazę, oczyszczając ranę.
— Nic się nie stało — szepnął, ostatecznie oklejając ranę plastrem, po czym zajął się drugim kolanem. — Sam się skazałeś na taki ból. Po co ci to było, skoro taki wysiłek nie jest dla ciebie? Miałeś otrzymać mniej wymagające zadania ze względu na prośby Seokjina, a i tak wyszedłeś z inicjatywą, aby pomóc Jiminowi. Wiesz, co teraz czuję? — spojrzał na zarumienionego chłopaka.
— Nie mam pojęcia, co możesz teraz czuć — odpowiedział.
— Gniew — oznajmił, a Kim uniósł wysoko brew. — Czuję gniew, zazdrość...
— Zazdrość? — zdziwił się, a Jeon odłożył gazę, gdy oczyścił ranę.
— Dokładnie, bo wiem, że to, co robisz teraz dla Jimina jest tym, co dawno temu robiłeś dla mnie. To wywołuje mnie niezrozumiałą zazdrość, ale wiem, że to, co robiłeś kiedyś i robisz teraz, jest fałszywe... Twoja prawdziwa natura, nawet mnie przeraża. Tylko ci, co widzieli w przeszłości, wiedzą, jaki naprawdę jesteś — rzekł z żalem, a to słowa bolały i były, jak nóż wbijający się co rusz w serce.
— Boli cię to, co zrobiłem, czy boli cię coś zupełnie innego Jeongguk? — zapytał, a dowódca spojrzał w jego oczy, w których aktor mógł ujrzeć grubą warstwę szkła, przez co obsydianowe oczy błyszczały, niczym gwiazdy na ciemnym niebie. Ten widok, bolał.
— Być może... Jednak gardzę tobą za to, co zrobiłeś. Gardzę sobą za to, że nigdy tego w tobie nie dostrzegłem — odpowiedział z bólem, a oczy Taehyunga zaszkliły się, słysząc te okrutne słowa.
— To przykre, że nawet mimo moich próśb i twojej obietnicy, zwątpiłeś we mnie — szepnął, a Jeongguk patrzył na niego z powagą.
— Wierzyłem, dopóki nie zobaczyłem tego na własne oczy. Mam ochotę cię za to udusić! — wycedził, po czym umieścił swoje usta na rannym kolanie aktora, którego serce zwolniło. — Ale nie mogę... Nie mogę zapomnieć o tym, co wspólnie przeżyliśmy przez wszystkie lata naszej przyjaźni... A teraz, kiedy tu jesteś, jest mi trudniej znieść twoją obecność, ale... — urwał, unosząc wzrok na topazowe tęczówki. — Nie będę już stawał ci na drodze i wyżywał się na tobie przez twoje czyny z przeszłości, to haniebną część twojego życia zostawiam twojemu sumieniu. Ja nie wspomnę o tym, ale nigdy nie zapomnę i nie wybaczę. Tyle mogę Ci dać na czas twojego pobytu — oznajmił, a Taehyung powstrzymywał płacz, czując się we własnej skórze, jak potwór. Wiedział, że Jeongguk godzi się na akceptację jego obecności ze względu na ich przeszłość, jednak na tym granica się kończyła. Nie mógł liczyć na wybaczenie, a tym bardziej na wiarę.
— Jeongguk, ja...
— Nie daj mi powodu do zmiany tej decyzji. Długo z tym walczyłem, aby zapomnieć na ten czas o przeszłości. Nie zmuszaj mnie do zmiany w tyrana, bo jak mnie zawiedziesz, będę cię niszczył krok po kroku — ostrzegł, a chłopak opuścił wzrok, wiedząc, że już dał powód do tej zmiany, udając Kitae.
— D-Dobrze... — szepnął, spoglądając na dłoń mężczyzny, ujmującą jego gładką łydkę, a dźwięk otwierających drzwi spowodowała, że obydwaj spojrzeli w ich stronę.
— Wiedziałem, że jak z nim pójdziesz, on to wykorzysta! — podniósł w oburzeniu głos Ryuchae, patrząc nienawistnie na Kim Taehyunga. — On nigdy nie da nam spokoju. Dlaczego byłeś tak blisko niego?!
— Pomagałem mu, zresztą, co ty tutaj robisz?! — zapytał.
— On wykorzystuje moment!
— Uspokój się! — Jeon podniósł głos, wstając.
— Taka jest prawda! Kochanie czy ty tego nie widzisz?! Zapomniałeś, co mi zrobił?! Chcesz mnie dobić, zbliżając się do niego?! — zapytał, unosząc się gniewem.
— Przestań! Po co tu do cholery przyjechałeś, skoro cię prosiłem, żebyś się tu nie pojawiał?! — zapytał, nie wytrzymując zachowania Ryuchae, który spojrzał dumnie na aktora, siedzącego ze spuszczoną głową. Jednak słowa, które wypowiedział, sprawiły, że odważył się spojrzeć w stronę Ryu z oszołomieniem.
— Zapisałem się do twojej jednostki, aby być blisko ciebie, kochanie.
~
Jakie wrażenia? Co myślicie o rozmowie między Taekook i pojawieniu się Ryuchae w jednostce, w której zamierza zostać?
Dla motywacji, pozostawcie coś po sobie ^^/
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top